czwartek, 22 grudnia 2016

Post-prawda

Ostatnio modne stało się określenie post-prawda Określa ono  świat, w którym fakty nie mają znaczenia. Liczą się tylko emocje i osobiste przekonania. 
Od wtorku usiłowałam kupić "Przekrój" - nowy kwartalnik nawiązujący do starej formuły tego tygodnika. Niestety, pisma nigdzie już nie było. W Empikach, mówili że może będzie dodruk. Kioskarze skarżyli się, że dostali po kilka egzemplarzy, które zniknęły w godzinę po dostawie. Pan w kiosku w podziemiach Centrum, powiedział mi, że sprzedałby z 500 egzemplarzy ale dostał tylko 7. Nie wiem jaki był nakład, mogę się domyślać że niewielki ze względu na koszty. Zwłaszcza że eksperci medialni zapowiadali to pismo jako niszowe. Powtórzył te opinię Tomasz Raczek w swojej audycji w TOKFM w środę wieczorem. Jego rozmówczyni Grażyna Torbicka przyznała, że w przeciwieństwie do red. Raczka nie kupiła jeszcze "Przekroju" ale zrobi to kiedy wyjdzie z radia. Nie lubię dzwonić do prowadzących audycje, ale wczoraj miałam wielką ochotę poinformować prowadzących, że czasami warto skonfrontować swoje opinie z rzeczywistością.
Dzisiaj rano usłyszałam komentarz mocno prześmiewczy do konferencji prasowej z udziałem Jarosława Kaczyńskiego i premier Szydło. A wczoraj kiedy transmitowano tę konferencję w telewizji, starsza pani tak ją komentowała: "zobacz, zobacz mówiła do męża, jaka ona zmęczona i zatroskana." I była to opinia autentyczna, nie na pokaz, bo nie miała ta osoba świadomości, że jest słyszana.

wtorek, 20 grudnia 2016

Nie tylko żubr wraca do Polski, grosz też

Repolonizacja postępuje. Jak informuje portal money.pl od początku 2017 roku Mennica Polska będzie odpowiedzialna za obsługę całego ciągu monetarnego na rzecz Narodowego Banku Polskiego. Od 1-groszowej monety po pięciozłotówkę. Produkcja "miedziaków" wraca do Polski po prawie 3 latach przerwy. Od kwietnia 2014 roku za produkcję i dostawy monet o najniższych nominałach odpowiadała brytyjska mennica The Royal Mint, która w dosyć kontrowersyjnych okolicznościach przejęła zamówienie od rodzimej firmy, zajmującej się biciem monet dla NBP od 1995 roku. W 2013 roku ówczesny zarząd NBP, szukając oszczędności, rozpisał przetarg na produkcję groszówek, który Mennica Polska przegrała wysoką ceną. Kontrakt wyceniła wtedy na 61,3 mln zł, podczas gdy mennica z Finlandii zadeklarowała 55,1 mln zł, a brytyjski The Royal Mint 54 mln zł. Była to najniższa cena, więc kontrakt wygrała. Dzięki temu NBP miał zaoszczędzić połowę kosztów. Kontrakt z The Royal Mint wygasa z końcem roku i już wiadomo, że nie będzie przedłużony. Szczegółów dotyczących finalnych rozliczeń między NBP i The Royal Mint po tych trzech latach nie znamy.
- Możliwość kontynuacji naszej historii, jako mennicy narodowej, poprzez zapewnienie całego ciągu monetarnego na rzecz NBP jest dla nas bardzo ważna. Szczególnie z uwagi na fakt, że zamówienie na dostawy 1, 2 i 5 groszy wraca do nas w jubileuszowym roku 250-lecia istnienia Mennicy Polskiej - komentuje umowę jej prezes Grzegorz Zambrzycki.Zamówienie NBP wpłynęło do Mennicy Polskiej 16 grudnia. Wartość zlecenia to ponad 106 mln zł. Niezależnie od nowej umowy, Mennica pozostaje producentem monet okolicznościowych i kolekcjonerskich dla NBP.
Mennica Polska jest uznawana za jedną z najbardziej zaawansowanych technologicznie mennic na świecie. Jest jedynym producentem sztabek złota inwestycyjnego w Polsce i największym dystrybutorem detalicznym. Świadczy usługi mennicze także poza granicami kraju. Firma ma zakontraktowaną na przyszły rok produkcję 1,7 mld monet obiegowych dla klientów na całym świecie. Monety z polskiej produkcji trafiają m.in. do Gwatemali, Kolumbii, Urugwaju czy Gruzji. 

Będę śledzić ten proces. I nie ukrywam, że jeśli jest taka możliwość, korzystajmy z własnych firm, kupujmy polskie produkty, jeśli nas na to stać.

niedziela, 18 grudnia 2016

Na pozór

Wiadomością gospodarczą ostatnich dni w Polsce było kupno  przez PZU i PFR  32,8 proc. akcji Pekao SA od UniCredit za łączną kwotę 10,6 mld złotych. Cena nabycia jednej akcji wynosi 123 złote. Dobra cena, bo akcje kilka lat temu podchodziły pod 200 zł, choć wcale nie jest pewne, że wrócą do tego poziomu, zresztą jak większość wycen naszych spółek z WIG 20. Jest to jedna z największych transakcji w sektorze bankowym w Europie w ostatnich latach. - Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, to żubr wróci z ziemi włoskiej do Polski - stwierdził prezes PZU Michał Krupiński. Dla bardzo wielu klientów Pekao było to pewnie zaskoczenie, ale nie takie o którym mówi szef PZU. Po prostu wielu z nich zawsze sądziło, że Pekao to polski bank. 
Ale to tylko wstęp bo o czym innym chciałam napisać. Otóż jak wcześniej wspomniałam dwa dni temu zamknęłam konto w Pekao SA, które miałam od 40 lat. I to jest fakt. A jakie z tego faktu można wyciągnąć wnioski, co najmniej trzy. Pierwszy - zaistniały czysto prywatne  okoliczności, które skłoniły mnie do tego kroku właśnie teraz a nie dwa miesiące wcześniej czy dwa miesiące później. Ale można też wyciągnąć wniosek drugi - zamknęłam konto w proteście przeciwko nacjonalizacji banku. I wniosek trzeci - nie mam zaufania do polskiego kapitału, czułam się bezpieczniej korzystając z usług banku zagranicznego. Do tych ćwiczeń w gdybanie zachęciła mnie sugestia  redaktora Sakiewicza, który powiedziął pod Pałacem Prezydenckim, że awaria EmiTela to nie przypadek ale celowe działanie by uniemożliwić Polakom obejrzenie TVP w tak ważnych dniach kryzysu parlamentarnego. Firma zamieściła na swojej stronie wyjaśnienie: EmiTel informuje, że w dniach 17 i 18 grudnia 2016 roku na 11 spośród 137 obiektów nadających sygnał MUX3, nastąpiły krótkie kilkuminutowe zakłócenia w prawidłowych emisjach spowodowane błędami synchronizacji. Zakłócenia wystąpiły jedynie na granicach stref SFN i dotyczyły niewielkiego procenta populacji. Obecnie trwają intensywne prace nad eliminacją zakłóceń. 
Ale sugestia już padła i z technicznej awarii można zrobić polityczny fakt. Z ustaleń portalu wPolityce.pl wynika, że całą sprawą zajmie się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.  Przedstawiciele Rady sprawdzą również, czy wyjaśnienia firmy pokrywają się z wynikami niezależnych pomiarów.Sprawa została też poważnie potraktowana w rządzie. Odpowiednie służby zbadają, czy urządzenia nie zostały zakłócone z zewnątrz. No i mamy kolejną aferę. I żądanie natychmiastowej zmiany firmy odpowiadającej za dostarczanie sygnału TVP, z zaznaczeniem, że EmiTel to firma amerykańska. Dla ścisłości warto może uzupełnić tę informację: TP Emitel powstała w wyniku wydzielenia w maju 2002 roku z Telekomunikacji Polskiej  struktur zajmujących się radiodyfuzją. W 2011 grupa TP sfinalizowała sprzedaż TP Emitel spółce EM Bidco (kontrolowanej przez Montagu Private Equity) za 1,725 mld zł. 2 grudnia 2013 100% udziałów w spółce Emitel od Montagu Private Equity przejęła amerykańska firma inwestująca w infrastrukturę – Alinda Capital Partnrs LLC. 31 lipca 2014 EmiTel sp. z o.o. został połączony z Kelbrook Investments sp. z o.o., poprzez przejęcie całego majątku oraz zabowiązań przez Kelbrook Investments sp. z o.o. Jednocześnie Kelbrook Investments sp. z o.o. zmienił nazwę na EmiTel sp. z o.o.
To może odkupić, jak Pekao SA?!
A bardziej serio, martwi mnie to co określają politycy jako kryzys parlamentarny w Polsce. Bo wbrew deklaracjom obu stron ani rządzącym ani opozycji nie zależy na porozumieniu. Zamieszanie służy obu stronom sporu, ale na pewno nie służy nam czyli społeczeństwu. PiS dobrze się czuje kiedy może wskazać wroga, opozycja uzasadnia rację swojego istnienia.

piątek, 16 grudnia 2016

Ważny dzień

Dzisiaj zamknęłam po 40 latach konto w Pekao. Dzisiaj zakończyłam prace remontowe w mieszkaniu. Dzisiaj zaczęłam zastanawiać się jak zrealizować ciekawy pomysł. To dobry zbieg okoliczności. Coś się kończy i może się coś zacznie? Dobry spokój poczułam. Wykonałam plany.

niedziela, 27 listopada 2016

Snowden na ekranie

Obejrzałam dzisiaj "Snowdena". Nie nudziłam się, film jak to zwykle bywa u Olivera Stone'a poprawny warsztatowo i z tzw. przesłaniem moralno-patriotycznym. Może to źle, ale potraktowałam ten film trochę dokumentalnie i uporządkowałam swoją wiedzę na temat Snowdena.
Snowden w filmie to geniusz komputerowy, który jest rozchwytywany przez tajemniczych pracodawców. Wybacza mu się więcej niż innym. On sam, na oko fajtłapa, okazuje się nie tylko genialnym autorem programów komputerowych ale i sprytnym szpiegiem. Można  z tej historii wyciągnąć taki wniosek, że działanie dla dobra ludzkości nie sprzyja spokojnemu i dostatniemu życiu.
Ale też można się zadumać nad tym co ujawnił Snowden. Czy to na pewno źle, że te dane o nas są zbierane? Jestem zapaloną czytelniczką kryminałów i w wielu z nich, oczywiście tych nowszych, mamy opisy wykorzystywania danych z różnych urządzeń elektronicznych do odkrywania przestępstw, a czasami ratowania ludzi. Oczywiście działa to i w drugą stronę. Nie da się powstrzymać tych praktyk żadnymi ustawami. Bo ta inwigilacja  ma nie tylko wymiar państwowy. No cóż, zasługą Snowdena jest to, że wielu z nas zyskało wiedzę o tym. I nic więcej. A inwigilacja towarzyszy ludzkości od zawsze, teraz za przyczyną nowych technologii przybrała niewyobrażalne jeszcze kilka lat temu rozmiary. Kiedyś też podsłuchiwano rozmowy telefoniczne a w każdej instytucji istniały tzw. gumowe uszy czyli donosiciele.
Widzę, że ostatnio poszukuję analogii między współczesnością a przeszłością, czyżby kolejny objaw starości!? 65 się zbliża.

środa, 23 listopada 2016

Drożdżówki i pączki królują na ulicach

Dzisiaj znowu pół dnia spędziłam "w podróży". Moje podróże ograniczają się do Warszawy, ale od kiedy mieszkam w Wilanowie stan podróży jest jak dla mnie wręcz permanentny. Zauważyłam, że ostatnio na wielu ulicach, np. Jana Pawła II pojawiły się stragany z drożdżówkami. Dotychczas podziwiałam poranne  kolejki w metrze Centrum za drożdżówkami. Teraz ten wątpliwej jakości wytwór piekarski wyszedł na ulice, co na to Sanepid, nie wiem. Natomiast przechodnie kupują je nie zważając że stragan stoi tuż przy bardzo ruchliwej ulicy. Ciekawy obyczaj świadczący, że zakaz sprzedaży drożdżówek w szkołach był pomysłem elit. Lud chce tanich, słodkich drożdżówek. Niekoniecznie zdrowych.

środa, 16 listopada 2016

Dobre zmian: wcześniej na emeryturę i sarkofag otwierany

O emeryturach powiedziano już prawie wszystko. Ja od siebie dodam że po przejściu na emeryturę zazdrościłam ludziom idącym do pracy. Na zazdrości nie poprzestałam i poszłam do pracy. Ale bardziej ucieszyła mnie😉 inna wiadomość. Krakowscy kamieniarze dostali bojowe zadanie ekspresowego wykonania nowego sarkofagu dla Lecha Kaczyńskiego.
Poprzedni został uszkodzony ponieważ jego konstrukcja nie przewidywała ekshumacji.
Teraz będzie lepszy z możliwością wielokrotnego otwierania. Tylko z szacunku do zmarłych nie puszczam wodzy wyobraźni. No bo dlaczego pobudowano poprzedni sarkofag bez możliwości otwierania? Myślę że okołoMacierewiczowie znajdą odpowiedzi.

Lepiej mi się goniło króliczka

Kiedyś śpiewali Skaldowie: nie o to chodzi by złapać króliczka ale by gonić go. Ta zasada bardzo pasuje do mnie i zawsze pasowała. Jestem kilka metrów przed metą i kompletnie opadłam z siły. Mam nadzieję że to kryzys jednodniowy 😊

środa, 9 listopada 2016

Inauguracja zakupów w sieci

Po raz pierwszy kupiłam coś przez internet. I jestem średnio zadowolona. Jest tak jak przypuszczałam, ogólnie wszystko się zgadza, wieszak wygląda tak jak na zdjęciu ogólnie ale w detalach już nie. Ale to tylko wieszak i nie mam zamiaru go odsyłać. No i bardzo wygodnie kupuje się przez sieć - to nie ulega wątpliwości. Więc może warto oswoić ten sposób zakupów, bo mój  zegar biologiczny ma coraz więcej wybitych godzin za sobą.

Nos mnie nie zawiódł:)

Donald Trump będzie prezydentem USA. Marzenia Amerykanów o powrocie do starej wspaniałej Ameryki ziściły się. Jak Rosjan o wielkiej Rosji w postaci Putina. Ja mu życzę sukcesów. Amerykanom by ich marzenia, które zmaterializowały się w Donaldzie Trumpie spełniły się. A że marzyć warto wiem z doświadczenia ostatnich miesięcy. Bo marzenia czasami się spełniają, tylko trzeba trochę im pomóc.

poniedziałek, 7 listopada 2016

Szekspir i nos

Clinton czy Trump oto jest pytanie! Parafrazując Hamleta. Na mój nos wygra Trump ale mam zniszczony chrobą węch😊

niedziela, 6 listopada 2016

Jedzenie jako uzależnienie czyli coach od talerza

Słucham w TOKFM rozmowy o zajadaniu nudy, samotności, stresu. Coś w tym jest na rzeczy." Umysł, serce, talerz" - tak definiuje jedzenie rozmówczyni Ewy Podolskiej, która jest coachem od jedzenia. Ciekawe jest to co powiedziała o wilczym głodzie, radzi by zamiast wtedy zacząć jeść, wypić szklankę wody, bo uczucie wilczego głodu to sygnał z organizmu, że dostał za mało płynów.
Zaspokajanie fizycznego głodu daje pozytywne emocje, natomiast zaspokojenie głodu emocjonalnego daje negatywne emocje, mamy pretensje do siebie, że znowu zjedliśmy za dużo - to fakt.
Potwierdzam, dużo zajęć sprawia, że przypominam sobie o jedzeniu, kiedy jestem głodna i znacznie lepiej się z tym  czuję. Tylko jest pewien problem: łatwiej jest kupić kolejną porcję jedzenia niż zapewnić sobie ciekawe życie.  Bo jak życie nie smakuje,  musi smakować jedzenie - stwierdziła pani coach od talerza,  czyli Marta Pawłowska coach zdrowia rodziny. Cenna rozmowa, rozmawiano o rzeczach oczywistych dla mnie. Ciekawa jestem czy taki coach rzeczywiście może pomóc człowiekowi zmienić nawyki również jedzeniowe? Mnie się udało pożegnać ze śmieciowymi słodyczami dosłownie z dnia na dzień i nie wracam do nich od 5 lat. A kiedyś zjadałam tony batoników Prince Polo, czekolady Milka i wszelkiego innego słodkiego badziewia. Dzisiaj te pyszności mi nie smakują a ukochana swego czasu Milka truskawkowo-jogurtowa przypomina w smaku proszek do prania. No ale z wieczorowym jedzeniem nie umiem się rozstać.

czwartek, 3 listopada 2016

Trzecie mieszkanie

Trudno mi uwierzyć, ale naprawdę piszę już w nowym mieszkaniu, prawie gotowym. Zapłaciłem pierwszy czynsz i cały dzień spędziłam w nowym miejscu, trochę je pozwiedzałam choć pogoda spacerom raczej nie sprzyjała. Co widać, przede wszystkim na każdej ulicy i uliczce są gabinety w których dba się lub poprawia urodę - znaczy mieszkają tu dbający o siebie ludzie. Tak myślę skoro te przybytki urody nie bankrutują w przeciwieństwie do wielkiej Almy.
Nadal nie znalazłam księgarni dla dorosłych, bo dla dzieci widziałam dwie. Dzieci przez kupców są tu preferowane i można dla nich kupić wszelkie cudeńka. Nie brakuje prywatnych żłobków i przedszkoli, choć na szkołę się jeszcze nie natknęłam. No i pusto na ulicach, zwłaszcza w dzień. Czasami mignie mama lub niania z wózkiem, robotnik budowlany bądź kurier. Przy lepszej pogodzie będzie więcej wózków i dzieci wracających ze szkoły lub przedszkola. Reszta pojechała zarabiać pieniądze, jak sądzę, nie tylko na raty wielkich kredytów.
A wracając do mnie to czuję się jakbym wróciła z dalekiej podróży, która trwała kilka lat. Mam nadzieję na dobrą przystań.

niedziela, 16 października 2016

Bezpłatny biwak, cyrk a może Woodstock

No bo jak określić to co widać na zdjęciu? Pogoda ładna, czas na emeryturze jest to można pobiwakować.
Po co więc o tym piszę. Bo istotne jest to, gdzie jest takie spokojne miejsce do biwakowania.
A dlaczego tutaj?

Przechodnie mówią o biwaku cyrk, pilnujący budynku sądu, że to okupacja.

A starsi panowie świetnie się bawią. Tak jak Miernik, który walczył tortem o sprawiedliwość.
I nawet wystawili naczynie na datki, wzorem grajków,
by mogli protestować, jak napisali. Namiotów przybywa, na szczęście ma się schłodzić. Te zdjęcia robiłam latem i pisałam post latem, ale nie opublikowałam go. Więc dzisiaj aktualizacja. Zimno jak czort a panowie pozakładali puchowe kurtki i nadal biwakują. Co więcej namioty stanęły po drugiej stronie placu przed Biblioteką Narodową. Pegazy ozdobiono flagami. Niedawno usłyszałam rozmowę licealistów z nauczycielką. Przyjechali na Starówkę, wysiadając z autobusu chłopcy wołali: Proszę pani, proszę zobaczyć Woodstock.
Nie sądzę by to porównanie spodobało się protestującym, ale nie zamierzają przerywać swojej akcji. Szukają ludzi mieszkających w pobliżu, którzy zechcą przyjąć ich na zimę na tzw. kwaterę. Trzeba przyznać, że determinacji im nie brakuje, choć mieszają turystom w głowach swoimi opowieściami ale stanowią pewną atrakcję, miejscowy folklor. Nie wiem dlaczego nie potrafię się zmusić by dowiedzieć się dokładniej o co im chodzi.

niedziela, 18 września 2016

500+ a autobusy miejskie czyli będziemy wyrzucać fotele

Wiele wskazuje na to, że 500+ może mieć rozmaite skutki uboczne. Na przykład w autobusach miejskich ZTM w Warszawie brakuje miejsca na wózki. Na oko miejsca jest na trzy  niewielkie wózki. Jeśli "wsiądą" cztery wózki - to już robi się poważny problem. Zwłaszcza że wielu beneficjentów 500+  korzysta częściej z komunikacji publicznej, bo: tak wygodniej,  tak taniej a czasami dlatego, że nie mają samochodu.
A swoją drogą zawsze lubiłam jeździć komunikacją zbiorową lub z taksówkarzami, bo człowiek może sobie posłuchać o czym rozmawiają Polacy. Dzisiaj dwie panie w wieku na oko po 50. rozprawiały najpierw o zakazie handlu w niedzielę, który ich zdaniem w zamiarze PiS-u ma służyć zmuszeniu Polaków do chodzenia do kościoła.
- A ja i tak nie pójdę, bo nie chodzę. Pójdę do parku - zapewniła koleżankę i zaczęły w tym kontekście komentować wysokie poparcie dla PiS-u w sondażach.
- Takie mamy społeczeństwo, mohery ze ściany wschodniej - dodała z pogardą. Nie wiem jakie skojarzenie spowodowało nagłą zmianę tematu przyjaciółek na zabiegi botoksem wykonywane przez dentystów i ortopedów. Jedna zapewniała, że to bardzo dobry pomysł bo przecież dentysta ma wyćwiczoną ogromną precyzję wstrzykiwania, nie dosłyszałam jakie przewagi ma ortopeda, była chyba mowa o chwytaniu za żuchwę. Druga stwierdziła, że nawet jakby jej zapłacili to nie wstrzyknęłaby sobie botoksu ani nie zrobiła operacji plastycznej by wyglądać tak samo jak inne kobiety, jak te z telewizji co to je trudno rozróżnić. No i tak sobie panie porozmawiały. Muszę spytać dentystkę o co chodzi z tymi dentystami od botoksu.

środa, 31 sierpnia 2016

Samo życie czyli optymizm ministra Adamczyka

Niestety, przestaję liczyć dni do 65. urodzin. Za dużo narobiłam sobie w życiu zamieszania. Ale dzisiaj będzie o starości. Od kilkunastu dni zajmuję się nietypowymi a właściwie rzadko załatwianymi sprawami. I spotykam znanych i nieznanych mi ludzi. I stwierdzam znaczną różnicę pomiędzy zachowaniami ludzi młodych i starszych. I nie wynikają one tylko z wieku ale innych doświadczeń. Starszych jednak dotknął czas PRL-u. Mamy podświadomy strach przed urzędami, instytucjami, skargami. A młodzi, nie ma problemu, chcą nazwisko - proszę bardzo, chcą napisać skargę proszę bardzo. Zazdroszczę, bo już takiej umiejętności nie zdobędę. Na szczęście nie polegam tylko na swoim "rozumie" ale słucham młodszych i specjalistów.
A propos PRL-u. W stołecznej Arkadii jest filia Poczty Polskiej. Proszę sobie wyobrazić, że w punkcie tym nie ma terminala do płatności kartą. Jest tylko urządzenie do wypłacania pieniędzy. Wyrejestrowanie radia trwało ok. 40 minut. System podobno działa powoli. Za to system do rejestracji nowych klientów podobno śmiga.
Kiedy  już  napisałam ten post, przejrzałam serwis wiadomości a w nich radosną wieść: Szybsze załatwianie spraw urzędowych i sprawniejszy obieg dokumentów w instytucjach państwowych, to korzyści współpracy administracji z Pocztą Polską. W środę MIB i MAC podpisały porozumienie z Pocztą o współpracy w obszarze cyfryzacji państwa.
W środę w centrali Poczty Polskiej w Warszawie minister cyfryzacji Anna Streżyńska oraz minister budownictwa i infrastruktury Andrzej Adamczyk, podpisali porozumienie z prezesem Poczty Polskiej Przemysławem Sypniewskim i prezesem spółki PP Usługi Cyfrowe Pawłem Usidusem.
Umowa dotyczy integracji systemów informatycznych administracji, z których korzystają obywatele, z pocztową platformą Envelo, za pomocą której można m.in. wysyłać elektroniczne kartki i listy, które Poczta doręcza potem w tradycyjnej formie. Kluczową rolę w nowym systemie wymiany informacji odegra tzw. Rejestrowana Przesyłka Elektroniczna (RPE), która ma identyczną rangę - pod względem skutków prawnych - jak list polecony.
"Porozumienie jakie dzisiaj podpisujemy jest krokiem w stronę sprawnego działania administracji, krótszych kolejek w urzędach i bardziej przyjaznych procedur" - powiedział minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk. Minister podkreślił, że dzięki dużej ilości placówek pocztowych oraz dostępowi do baz i systemów państwa, PP może też wesprzeć administrację w obsłudze spraw, takich jak wydanie wyciągu z KRS czy przyjęcia wniosku o dowód osobisty. "Jest to szczególnie ważne w małych miejscowościach, z których dojazd do większego ośrodka jest utrudnieniem" - dodał szef MIB.
Bardzo żałuję, że minister Adamczyk nie widział kilometrowej kolejki w Arkadii, która się utworzyła z powodu mojej chęci wyrejestrowania radia. Jego optymizm pewnie miałby znacznie niższy poziom.

środa, 10 sierpnia 2016

Dni 143-151

Byłam dzisiaj w Urzędzie Dzielnicy Śródmieście. No i ta wizyta najpierw bardzo mnie zirytowała a teraz właściwie poprawiła mi nastrój, bo kontynuując mój opis starości, muszę przyznać, że młodzi urzędnicy potrafią być znacznie gorsi i o manierach znacznie gorszych niż te które pamiętam z czasów PRL. Z taką spychotechniką a może niewiedzą dawno nie miałam do czynienia. Nie będę pisać o szczegółach, bo niewykluczone, że urząd ma mechanizm ściągania wpisów jego dotyczących, choć jak patrzyłam jak się posługują stroną stołecznego urzędu miasta to mam wątpliwości, a nie chciałabym przerywać "błyskotliwej kariery" młodzieńca. Stwierdziłam natomiast, że jeśli się człowiek uprze to niedouczeni urzędnicy znajdą telefon do douczonego i okaże się, że sprawę można załatwić bez wędrówek po kolejnych urzędach. Może na starość nauczę się upominania o to co mi się należy, czyli uprzejmego i kompetentnego traktowania przez urzędników.

środa, 3 sierpnia 2016

Cd. Kurski-story

Jak mogłam przeczytać na portalu wpolityce.pl, wśród ważnych polityków PiS krąży pomysł likwidacji Rady Mediów Narodowych: "Nasi rozmówcy twierdzą, że kierownictwo PiS najbardziej zaniepokoiły nawet nie intrygi w jakie weszła rada, co w końcu w polityce częste, ale sposób w jaki to zrobiła: szaleńczy, emocjonalny, bez konsultacji z kimkolwiek, bez poszanowania momentu, tuż po ŚDM, wielkim sukcesie TVP! To ostatnie zresztą wzburzyło Kościół, który poczuł się zlekceważony. Oto tuż przed puczem RMN księżą biskupi publicznie chwalili prezesa TVP za doskonałą posługę tej instytucji w czasie wizyty Ojca Świętego. Jak twierdzą nasi informatorzy, decyzja co dalej z Radą Mediów Narodowych zapadnie po wakacjach. Liczba zwolenników jej instytucji w obecnym kształcie jest jednak podobno bardzo niska". 
Ostatnio czytam dwa portale, wpolityce.pl i onet.pl - pozwalają z dwóch perspektyw spoglądać na Polskę. No i jeszcze TOKFm od rana. A tam dzisiaj Juliusz Braun szczerze przyznaje, że w Radzie nic nie może poza tym, że może przyjść do mediów i opowiedzieć co się działo na posiedzeniu RMN. Można i tak! Choć ja nie wyobrażam sobie odpowiedzialnej pracy ze świadomością, że jestem marionetką.

wtorek, 2 sierpnia 2016

Znowu leci kabarecik

"Zabawa"  w odwoływanie i przywracanie prezesa TVP Jacka Kurskiego, nieco śmieszna, a dla samego Kurskiego ciekawa zwłaszcza jak poczyta komentarze, choć niejeden zaczął pewnie szybko je usuwać po zwrocie akcji, ale z tym w sieci niełatwo. Nie wiem czemu Rada  Mediów Narodowych odwołała Kurskiego, widać był za mało narodowy:) Ale serio, to kilku komentatorów zapowiadało na jesień porządki personalne w rządzie, mówią o dymisji Beaty Szydło i powrocie Jarosława Kaczyńskiego do rządu. Zdziwiłabym się, gdyby Kaczyński zdecydował się na ten ruch, jakkolwiek "zabawa" w odwoływanie Kurskiego i przywracanie na stanowisko podobno po rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim szefa RMNarodowych Krzysztofa Czabańskiego i Joanny Lichockiej, która o dymisję wnioskowała, wskazywałaby, że coś jest na rzeczy i może zdrowiej byłoby gdyby jednak premierem była osoba, która rządzi w Polsce. Nie wiem natomiast czy byłoby to zdrowsze dla prezesa PiS - nie sądzę. Z wiekiem spada odporność na stres, ale nie u wszystkich, patrz - kandydaci na prezydenta USA.

Dni 138-142

Zgubiłam się w liczeniu dni. Za dużo dzisiaj liczyłam więc sobie odpuszczę, bo chciałam napisać o Antonim Macierewiczu. Pan minister wygłosił w niedzielę wieczorem płomienne przemówienie do powstańców warszawskich, naprawdę dobre. Na koniec zapewnił, że powstaną wybitne dzieła, które obejrzą miliony na całym świecie o Powstaniu Warszawskim. Piękna inicjatywa, sama bym obejrzała wybitny film o Powstaniu Warszawskim, ale dotychczas  nikt nie zrobił niczego lepszego od "Kanału" Wajdy. I obejrzałbym wybitne filmy czy spektakle o innych epizodach polskiej historii, chociażby o katastrofie smoleńskiej. Tylko tak się składa, że można urzędowo zadekretować powstanie dzieła, ale już nie wybitnego dzieła. To banalna prawda, ale inicjatywa dobra bo może któremuś artyście w duszy gra właśnie ten temat i zrobi film, który będą oglądać miliony. A ostatnio powstało kilka dobrych filmów o wojnie, chociażby "Bękarty wojny". No ale mnie się podoba wszystko co nakręci Tarantino.
A propos szalonych pomysłów to wczoraj na śpiewanie powstańczych pieśni przyjechał prezydent Andrzej Duda. A z nim  kilkunastu ochroniarzy w eleganckich garniturach. Jeden, bardzo wysoki i szczupły stanął przede mną i przez moment miałam nieprzepartą ochotę sprawdzić co zrobi, jeśli sięgnę po  ukrytą pod marynarką jego broń.  Głupi pomysł. Więc pozostał w sferze myśli. A to wszystko przez zbyt liczne lektury kryminalne. Ale myśl jest wolna.
PS. Policzyłam dni, nie można sobie odpuszczać.

środa, 27 lipca 2016

Dni 132-137

No wreszcie coś mi się udało! Weszłam do domu i wtedy zaczęło padać:)
Jak zawsze kiedy dzieje się coś dla mnie ważnego, oglądam telewizję. Tak jest teraz z okazji Światowych Dni Młodzieży. Słucham TVPInfo i oglądam wspomnieniowe filmy o Janie Pawle II. I choć z wielkim wzruszeniem je oglądam, to odbieram to jako niezręczność w dniach kiedy gościmy w Polsce papieża Franciszka.

czwartek, 21 lipca 2016

Dni 121-131

Wakacje. Więc dla porządku tylko napiszę, że odpowiedź z firmy od pieprzu czyli Kamisu przyszła natychmiast i była bardzo merytoryczna, niestety nie mogłam im pomóc, bo zepsuty młynek wyrzuciłam. Ot głupia baba ze mnie.

niedziela, 10 lipca 2016

Niebezpieczny pieprz

Kto by pomyślał, że mnie się przydarzy taka historia, osobie która nie ma siły w ręku, by odkręcić zakrętkę na słoiku:). A udało mi się ukręcić kawał szyjki pojemnika na pieprz i zniszczyć młynek. Napisałam do producenta maila. Ciekawa jestem co mi odpowie?
Pieprzu tego używam od wielu lat i nigdy mi się nie zdarzyło by młynek nie działał, a z tym było od początku coś nie tak. Niby mełł, ale jakoś kiepsko. Straciłam kawałek potrawy, bo ze szklanym pieprzem to mogłaby się okazać niestrawna. Oczywiście byłam okropnie zła, bo nie lubię gotować. Zajrzałam na stronę Kamisa i znalazłam takiej treści historię firmy.
KAMIS jest najbardziej znaną marką przypraw i musztard na polskim rynku, jest kojarzona z najwyższą jakością i niepowtarzalnym smakiem. Firma powstała w 1991 roku i od początku istnienia zdobyła zaufanie konsumentów. Stała się twórcą kategorii przypraw w Polsce, stawiając na innowacyjność i przełamywanie stereotypów w myśleniu o przyprawach i kulinariach. We wrześniu 2011 roku, firma została przejęta przez McCormick&Company Inc., światowego lidera rynku przypraw. Po tej transakcji, w lipcu 2012 r. nazwa firmy z Kamis S.A. zmieniła się na McCormick Polska S.A. Spółka w pełni wspiera rozwój i sukces marek Kamis i Galeo.Kiedyś było głośno na rynku o tej transakcji.

Dni 118-120

W Pekao bez zmian, można powiedzieć trawestując tytuł słynnej powieści Remarque'a. Jak przed laty wypełnia się dokumenty papierowe ręcznie, drukuje się dokumenty niektóre na drukarkach igłowych. Najpierw mnie to ubawiło a potem stwierdziłam, że to może fajnie, że jest taki tradycyjny bank.  Tradycyjny jest też stosunek do klienta, choć brak kolejek wskazywałby, że w polskiej rzeczywistości bankowej coś się zmieniło. Pamiętam te tłumy na Czackiego:)
Znacznie "nowocześniejsza" okazała się pani  kasjerka. Kiedy zobaczyła że kod PIN do karty wprowadzam zerkając na przesłany z banku dokument, poinstruowała mnie, że to niebezpieczne i jeśli tak będę robić to bank nie będzie ponosił konsekwencji.... Doradziła jak bezpiecznie zapisać PIN, ukrywając go np. w numerze telefonu i jeszcze dała mi okładkę plastikową na kartę i kartkę na której ukryję PIN. Bardzo pani podziękowałam za czujność:). Choć w moim przypadku zbyteczną.

czwartek, 7 lipca 2016

Szczyt NATO bez ogródków

Przeszłam  dzisiaj około 20.00 Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem. Na Starówce widać już było pierwszych uczestników szczytu. Pod Bristolem ustawiono bramkę prześwietlającą bagaże gości. Przed Pałacem Prezydenckim do Książęcej ustawiono metalowe zapory, mocno nadrdzewiałe. Na całej trasie mocowano niebieskie, natowskie, liny odgradzające chodniki od jezdni. A z chodników zniknęły wszystkie ogródki kawiarni i restauracji, odkrywając pobrudzone chodniki. Mam nadzieję, że służby porządkowe szybko uporają się z tym bałaganem.
Ogródki zniknęły z całego Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu. Rozumiem potrzebę bezpieczeństwa, ale trochę mi szkoda, że nasi goście ich nie zobaczą, bo ogródki  tworzą fajny klimat letniej Warszawy.
Ofiarą szczytu padali też dzisiaj amatorzy picia piwa pod chmurką na ławeczce. Zmasowane patrole, które na co dzień czasami udają że nie widzą, dzisiaj nie mają litości nawet dla bezdomnych z Miodowej.
I dobrze, nie na długo będzie to skuteczne, ale trochę przyda się porządku. Natomiast podświadomie boję się zamachu. Dotychczas czytałam o nich tylko, o zamachach w innych krajach  i wolałabym, żeby tak pozostało.

Dni 114-117

Szczyt NATO - luźniej na ulicach, ciszej i tylko helikopter, zielony, ciągle zakłóca spokojne niebo. Podoba mi się to oczyszczenie ulic, choć wiem że dla wielu jest utrudnieniem. Inna sprawa, że ludzie jak zwykle przesadzają, starsza pani z uszkodzoną nogą, spytała mnie czy metro też zostało zatrzymane? Dziwne, ale pewnie nie do końca zrozumiała komunikaty o organizacji miejskiego transportu.
Wyjaśniła się też sprawa wystawy smoleńskiej na Stadionie Narodowym. Nasi dziennikarze wyraźnie szukają dziury w całym. Jak podał TOKFM , sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział w czasie rozmowy z prezydentem Dudą, że rozumie, że jest to sprawa ważna dla Polski.
Irytuje mnie, kiedy istotne wydarzenia przykrywa się dyskusjami o kompletnie marginalnych sprawach. Ciekawa jestem ilu uczestników szczytu obejrzy tę wystawę. A że katastrofa smoleńska to sprawa ważna dla Polski nie podlega dyskusji, choć to stwierdzenie można w różny sposób interpretować. Nie tylko w odniesieniu do przyczyn katastrofy. Znacznie ważniejsze jest, a ostatnie wybory to pokazały, jaki miała wpływ na nas Polaków, jak nas podzieliła. I jakie emocje obudziła. Niestety są to niedobre emocje.

niedziela, 3 lipca 2016

Dni 110-113

Coś mi się zrobiło na oku i musiałam iść do okulisty. Doktor-gaduła, wyjaśniał mi rolę nawilżania oczu. Przy okazji wyjaśnił dlaczego bolą nas oczy od komputera. Otóż podobno, jak twierdził, zrobiono w USA badania wśród studentów, mierzono liczbę mrugnięć przy pracy na komputerze i przy grze w karty. Okazało się, że pracując przed monitorem mrugamy dwa razy rzadziej, co powoduje wysuszanie spojówek. Dlatego trzeba przerywać gapienie się w komputer i pomrugać. Ciekawa jestem czy diagnoza doktora, że z powodu suchości oka uszkodziłam sobie spojówkę okaże się prawidłowa. Na razie co 4 godziny zakraplam coś do oka. A że ostatnio więcej niż kiedyś spędzałam czasu przed komputerem to jestem mu skłonna przyznać rację.

środa, 29 czerwca 2016

Dni 105-109

Dzisiaj zmarła Janina Paradowska. To pewnie przypadek, ale właśnie wczoraj rozmawiałam ze znajomymi o naszych celebrytach piłkarzach. Jedna z pań opowiadała, jak zarozumiałym prywatnie jest Robert Lewandowski i jak dla odmiany kontaktowym człowiekiem jest Kuba Błaszczykowski. Opinię tę wydała na podstawie  obserwacji  w jednym z warszawskich salonów mody, gdzie panowie kupowali swoją garderobę. I wtedy ja z kolei opowiedziałam im o moich obserwacjach z  urodzin Kochanowskiego. Zapamiętałam Małgorzatę Kożuchowską jako kobietę zimną i odpychającą, choć jej wizerunek medialny jest zgoła inny. I Janinę Paradowską, dziennikarkę apodyktyczną, która rozstawiała po kątach polityków, jako bardzo wesołą i dowcipną osobę, świetnie dającą sobie radę na scenie. W turnieju poetyckim wygrywała z zawodowymi aktorami. W tym roku Janiny Paradowskiej zabrakło na urodzinach Jana Kochanowskiego w Ogrodzie Krasińskich.

piątek, 24 czerwca 2016

Dni 102-104

Na dzisiaj najciekawszym zajęciem jest obserwacja Forexu😊

wtorek, 21 czerwca 2016

Dzień 100

Polaków ogarnęła eurogorączka. Panowie na targu po halą Mirowską sprzedawali truskawki w tempie ekspresowym. Kto następny? pytali, bo na mecz nie zdążymy. To mi się podoba😊

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Dzień 99

Bardzo ciekawi mnie wynik referendum w Wielkiej Brytanii. Mam przekonanie, że to jedno z najważniejszych zdarzeń od którego  będziemy odliczać nową epokę w europejskiej rzeczywistości, albo i nie. Ale zauważyłam przy okazji nowe dla mnie zjawisko - nie rozczytuję się w komentarzach i prognozach analityków rynków, publicystów, polityków i różnej maści ekspertów. Zadałam sobie pytanie dlaczego. Przyczyny są dwie, po pierwsze mniej zajmuję się giełdą, a mówiąc prawdę w ogóle, nadal mam nadzieję że uda się uratować ten bardzo chory obecnie twór, bo trochę szkoda byłoby mi straconych pieniędzy; po drugie - wiedza ekspertów nie zawiera informacji o skutkach zdarzeń wyjątkowych. Jak się takie zdarzenie przydarzy - to się okaże co to naprawdę dla nas będzie oznaczało. Ja cieszę się, że udało się dobrze wykorzystać czas unijny. A dalej też trzeba będzie sobie radzić.

niedziela, 19 czerwca 2016

Dzień 98

W SKM-kach trwa wzmożona akcja łapania gapowiczów. Na Dworcu Centralnym wsiadło 5 kontrolerów. Do Dworca Wschodniego skasowali co najmniej jedną osobę. A taki mandat płacony w pociągu wynosi 166 zł, płacony w ciągu 7 dni - 200 zł.

sobota, 18 czerwca 2016

Dni 95-97

Wczoraj wichura zaszalała. Kiedy wróciłam z pracy przywitało mnie powalone drzewo przed domem i jeszcze jedno po drodze, naprzeciwko Muzeum Niepodległości. Nie odnalazłam informacji, by ktoś ucierpiał. Ale przy tej okazji warto zauważyć, że może jednak warto wycinać stare, nie najzdrowsze drzewa dla naszego bezpieczeństwa. W Ogrodzie Krasińskich nie stwierdziłam żadnych szkód. Oczywiście może dlatego, że tam mniej wiało a może dlatego, że przed rewitalizacją ogrodu wycięto wiele drzew nie zawsze najzdrowszych. A propos bezpieczeństwa to dzisiaj przed 10.00 odwiedził mnie policjant. Trochę zdziwiłam się co chce ode mnie państwowy funkcjonariusz. Okazało się, że przed szczytem NATO chodzą i spisują mieszkańców, pytają kto mieszka w lokalu, do kogo należy, prosił też o numer telefonu. Policjant był niezwykle uprzejmy, jakby przepraszał za tę wizytę. Niepotrzebnie. Taka inspekcja ma sens, zwłaszcza że coraz więcej nieznanych osób zamieszkuje u mnie, bo właściciele wynajmują mieszkania.

środa, 15 czerwca 2016

Dni 92-94

Płonący stadion narodowy. Tylko w zachodzącym słońcu:) A cztery lata temu mieliśmy tu Euro, szybko umykają wspomnienia. Mnie się polskie Euro kojarzy z jakąś kretyńską piosenką "Ko, Ko Euro spoko" chyba tak to było. Muszę zajrzeć co wtedy pisałam. Lato wyraźnie rozleniwia. Nawet mi  się nie chce a może po prostu nie chcę myśleć o najnowszych pomysłach naszych rządzących. Niestety to co przewidziałam nabiera realnych kształtów, wszystko wskazuje na to, że będę biednieć w rządowych założeniach, relatywnie oczywiście.

niedziela, 12 czerwca 2016

Dzień 91

Ładna pogoda. Po raz pierwszy od kilku miesięcy porządnie się ubrałam na niedzielną mszę. Sukienka, żakiet, pantofle i... nastrój mi się poprawił. Może jednak warto jeszcze poubierać się nie tylko w treningowe stroje:)
A bardziej serio, to w minionym tygodniu pojawiła się informacja giełdowa dotycząca Agory.  Spółka Agora poinformowała, że MDIF Media Holdings kupił jej akcje w transakcjach pakietowych poza sesjami giełdowymi od inwestorów finansowych. Nie podano, którzy konkretnie inwestorzy sprzedali akcje ani jaka jest wartość transakcji.
Największymi inwestorami finansowymi Agory były ostatnio fundusze emerytalne: PTE PZU Złota Jesień (z akcjami stanowiącymi 15,9 proc. kapitału spółki), Nationale Nederlanden PTE (14,3 proc. kapitału) oraz Aegon PTE (6,9 proc. kapitału). Na początku roku minister skarbu państwa Dawid Jackiewicz ocenił, że zainwestowanie w Agorę przez PTE PZU było decyzją ratunkową  i dodał, że ma duże wątpliwości, czy „utrzymywanie tak dużego zaangażowania w tej spółce ma sens”. Na przełomie roku ukazywały się teksty, których autorzy spekulowali właśnie na temat możliwości przejęcia przez rząd wpływu na Agorę, poprzez spółki skarbu państwa, które mają udziały w Agorze.
MDIF Media Holdings - należący do Media Development Investment Fund, którą wspiera finansowo George Soros - działa od 1996 roku. Określa się jako fundusz non-profit zajmujący się wspieraniem finansowym i technicznym niezależnych mediów informacyjnych.Wśród krajów, gdzie skierował najwięcej pieniędzy, wymieniał te o niskim wskaźniku wolności mediów: Rosję, Zimbabwe, Gwatelamę i RPA oraz Ukrainę. W zespole zarządzającym funduszem są Polacy: Anna Kryńska pełni funkcję chief investment officera, a Joanna Różycka-Iwan i Janusz Słupek - investment officerów. George Soros - dla jednych genialny finansista, dla innych spekulant znany jest ze swojej działalności dobroczynnej. Przekazuje setki milionów dolarów na cele charytatywne. W Europie Środkowo - Wschodniej działa Open Society Institute, którego celem jest wspieranie demokracji, praw człowieka i społeczeństwa otwartego. Instytut budzi jednak liczne kontrowersje. Instytut Sorosa popiera przybywanie do Europy uchodźców i wspiera wolontariuszy, którzy decydują się na pomoc przybyszom.
W Polsce działa Fundacja Batorego, która została założona już w latach 80. i sfinansowana przez Georga Sorosa. Działa na rzecz rozwoju demokracji i społeczeństwa obywatelskiego.  Liczne prawicowe organizacje uznają Sorosa za jednego z głównych wrogów i oskarżają go o popieranie ruchów lewicowych na całym świecie. Miliarder bierze też udział w spotkaniach Grupy Bilderberga, którą niektórzy nazywają „tajną grupą rządzącą światem”.

sobota, 11 czerwca 2016

Dni 89-90

Skończyłam czytać kolejny kryminał Ake Edwardsona z komisarzem Erikiem Winterem, już ostatni. Lubię tego autora, ale jak zawsze rozczarował i tym razem rozwiązaniem zagadki kilku zabójstw. Samo dochodzenie, mocno nasycone wątkami osobistych problemów policjantów jest znacznie ciekawsze. Ale po tej kolejnej lekturze kryminału  skandynawskiego zastanowiłam się dlaczego właściwie we wszystkich z nich powodem morderstwa jest przeszłość. Pytanie: czy to kwestia modnej maniery pisarskiej, której dla mnie początek dała Camilla Lackberg, czy również efekt budowania dobrej opinii o współczesnym społeczeństwie, jeśli coś się u nas złego dzieje to obarczamy winą przeszłość. Wygodna koncepcja. Straszne chyba robię uproszczenie. Może powinnam sięgnąć po autorów z innych rejonów geograficznych.

czwartek, 9 czerwca 2016

Dni 86-88

Zamiast rozważań o starości piękny młody jaśmin:) oczywiście w Ogrodzie Krasińskich. Właściwie to mogę się czymś pochwalić,  od poniedziałku chodzę na ćwiczenia na siłowni w parku i mojemu kręgosłupowi bardzo się to podoba.

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Dzień 85

Zrobiło się zimno, poza słońcem. Tydzień zaczął się w pracy jak już dawno nie było ciekawie. Co jeszcze przyniesie, zobaczę. Nie słucham ostatnio radia i niewiele czytam w internecie newsów. Może to dobrze spojrzeć za jakiś czas świeżym okiem na informacyjny potok. Tak naprawdę to jestem ciekawa wyników wyborów w USA.
A, jest coś ciekawego. W Szwajcarii odbyło się referendum w którym odrzucono  pomysł dochodu gwarantowanego. 76,9 proc. Szwajcarów zagłosowało na "nie", a 23,1 proc. "za". Bezwarunkowy, gwarantowany dochód podstawowy należałby się co miesiąc każdemu obywatelowi niezależnie od tego, ile zarabia. W Szwajcarii autorzy inicjatywy proponowali w dyskusjach, by każdy dorosły mieszkaniec kraju niezależnie od dochodów otrzymywał co miesiąc od państwa nieopodatkowaną kwotę 2,5 tys. franków, natomiast osoby w wieku do 18 lat - 625 franków.

Zwolennicy dochodu gwarantowanego przekonują, że pozwoliłoby to zmniejszyć biedę i wykluczenie społeczne, obywatele byliby zdrowsi, szczęśliwsi, bardziej kreatywni. Wybieraliby prace, które najbardziej ich interesują, a wtedy byliby w nich lepsi. A także angażowaliby się wolontariat w swoich społecznościach oraz opiekę nad dziećmi i osobami starszymi w swoich rodzinach, która to praca nie jest w tej chwili wyceniana. Miałaby to być także odpowiedź na postępującą robotyzację i cyfryzację gospodarki, kiedy pracy będzie mało, ale niekoniecznie państwa zbiednieją.
Ta idea jest dyskutowana na świecie od kilku dziesięcioleci, ale na razie nigdzie nie doczekała się realizacji. W ramach projektu pilotażowego 10 tys. losowo wybranych Finek i Finów otrzyma comiesięcznie stałą kwotę, prawdopodobnie około 800 euro. Eksperyment ma ruszyć w przyszłym roku. Od początku 2017  roku swoje próby z dochodem gwarantowanym rozpoczną Holendrzy. Kilkuset mieszkańców Utrechtu ma otrzymywać około 900 euro. 
To dobrze, że powstają takie inicjatywy. Warto myśleć o przyszłości dalej niż trzy tygodnie. A mniej więcej taką perspektywę daje obecnie Polska. Karuzela pomysłów kręci się coraz szybciej.

niedziela, 5 czerwca 2016

Dni 81-84

Nie dzieje się nic o czym chciałabym pisać. Dla porządku załączę kilka zdjęć z 4 czerwca.
Godzina  16.00. Po drodze spotkałam demonstrujących KOD-owców. Nie było ich tak wielu jak na ostatniej demonstracji.
Godzina 20.00. Plac Defilad. Mizerna frekwencja, ciekawe materiały dokumentalne przygotowane przez Dom Spotkań z Historią i pochwała pijackiego życia w wykonaniu Maleńczuka przeplatana niezbyt udanymi żartami na temat władzy. Na dalszą część koncertu nie zostałam.

środa, 1 czerwca 2016

Dni 79 i 80

Jakiś kompletny idiota  lub idiotka wydrapał na odrestaurowanej części bramy Uniwersytetu Warszawskiego napis. Może myśl miał głęboką, ale chętnie zastosowałabym Kodeks Hammurabiego w tym wypadku. Konserwacja trwa więc pewnie napis zostanie zamalowany. Nie potrafię zrozumieć jaką ludzie mają przyjemność w niszczeniu czegokolwiek.

poniedziałek, 30 maja 2016

Dzień 78

Obejrzałam wczoraj Wiadomości i Fakty. Obie stacje dostrzegły Dzień Weterana. Wiadomości dostrzegły też Tuska składającego kwiaty w metrze w rocznicę zamachu, pokazali go chyba dlatego że był w krótkich spodenkach i podkoszulku. A Tusk po prostu brał udział  w biegu na 20 km ulicami Brukseli. Choć impreza nie odbywała się pod hasłem upamiętnienia marcowych zamachów, jednym z jej punktów było złożenie kwiatów pod tablicą pamiątkową na stacji metra Maelbeek.O tym szczególe Wiadomości nie wspomniały
Właściwie to już  nie chce mi się  komentować tego co robią w TVP.
Natomiast w Faktach pokazali  niesamowitą historię o 27-latku, który pracował od paru tygodni na lotnisku i jak wynikało z materiału bardzo mu na tej pracy zależało, ale chyba jeszcze bardziej na zabawie w sieci. Poinformował na Wykop.pl, że  wrzucił metalową rurkę do silnika samolotu, by sprawdzić wytrzymałość materiału. Rurki oczywiście nie wrzucił w realu. Nie przewidział jednak, że  zamiast wirtualnej sławy bardzo realnie poniesie konsekwencje. Grozi mu kara do 8 lat więzienia i wysoka kara finansowa - zwrot kosztów przeglądu samolotu itd. Trzeba mieć bardzo ograniczoną zdolność przewidywania, żeby tak się "bawić", kiedy zagrożenie aktami terroryzmu jest realne. Skala zidiocenia rośnie wprost proporcjonalnie z łatwością dzielenia się idiotyzmami.

niedziela, 29 maja 2016

Dzień 77

Sporo ostatnio rozmawiałam o zagrożeniach bezrobociem technologicznym, które może czekać ludzkość. Rzeczywiście nie ma pewności, że tak jak dotychczas wraz z zanikaniem pewnych zawodów powstaną nowe. Ale historia pozwala na pewien optymizm. Np. fotografię wymyślono między innymi po to by malarze nie musieli płacić modelom za pozowanie. A jak rozwinął się ten wynalazek - wszyscy wiemy. Wprawdzie malarze nie byli największymi beneficjentami tegoż wynalazku, a nawet odwrotnie zyskali wielkiego konkurenta.
Tak bywało, miejmy więc nadzieję że nadal tak będzie.

sobota, 28 maja 2016

Dzień 76

Fajnie jest mieć siostry 😊

piątek, 27 maja 2016

Dni 73-75

Bardzo przyjemne lenistwo połączone z przebywaniem na tzw. łonie natury. Naprawdę można słuchać śpiewu ptaków i gapić się bez żadnych myśli na zielone, młodą zielenią, drzewa.  Wąchać kwitnące akacje i nie słuchać i nie czytać żadnych newsów. No, ale to tylko tak można przez kilka dni a powiedziałabym, że nawet trzeba, bo trochę dystansu do polityki się przydaje.

wtorek, 24 maja 2016

Dzień 70-72

Dzisiaj mija rok od wyboru Andrzeja Dudy na prezydenta. Czas szybko mija. Mam nadzieję że zapamiętam tę datę dobrze. Dla mnie dobrze. Załączam pamiątkowe zdjęcie sprzed roku. Teraz prezydent zamienił stację metra na Twittera.

sobota, 21 maja 2016

Dzień 68 i 69

Właśnie przeżyłam pierwszą w tym roku inwazję meszek. Mam nadzieję że sąsiedzi wybaczą mi nocne odkurzanie sufitu😊.

czwartek, 19 maja 2016

Dzień 67

Niestety nie był dobry. Z różnych powodów. Ale nie będę o nich pisać, bo miną mam nadzieję. Za to chciałam napisać kilka dobrych słów o pracownicach w sklepach odzieżowych. Podziwiałam z jak wielką cierpliwością i bez cienia zniechęcenia, ale i nachalności, dwie pracownice salonu Monnari przy Alejach Jerozolimskich  obsługiwały nas. A nie sprzedawały kreacji po kilka tysięcy, tylko sukienki po 300 zł, w dodatku niektóre były przecenione. Nie mogły więc liczyć na wielką marżę. Żałowałam, że nic nie kupiłyśmy.

środa, 18 maja 2016

Dzień 66. Czy Polacy są idiotami?

Elbanowscy wygrali konkurs MEN na konsultacje społeczne. Poprzedni przetarg unieważniono. Wygrała go wówczas Federacja Inicjatyw Oświatowych. I tak państwo Elbanowscy będą żyć z dzieci dosłownie. No cóż, ciekawa jestem czy kiedy zaczynali swój protest przeciw 6-latkom w szkole planowali takie jego zakończenie?!
Przedziwny to konkurs na konsultacje społeczne, jeśli wygrywają go osoby o zdecydowanym stanowisku w tej sprawie. Trudno mi będzie uwierzyć w obiektywizm tych konsultacji. Pozostaje więc wniosek, że MEN potrzebuje konsultacji o znanym wyniku.
Ostatnio mamy trochę dziwnych praktyk, jak np. pomysł prezesa TVP pana Kurskiego. By przeciwstawić się niekorzystnym wynikom oglądalności TVP a właściwie "Wiadomości" zamówił sondaż telefoniczny na ten temat i... porównał wyniki. Sondażu z badaniem telemetrycznym. Jak się chce to wszystko można.
Ale warto wiedzieć, bez sondaży i konsultacji, że Polacy nie są idiotami.

wtorek, 17 maja 2016

BBC czeka reforma

Znalazłam tę informację na portalu wirtualnemedia.pl. Wobec dyskusji wokół naszych mediów publicznych wydała mi się warta przytoczenia. Zwłaszcza że BBC często jest nadal wskazywana jako przykład do naśladowania, choć nie tak jak przed kilkunastu laty.
"Brytyjski rząd przedstawił oficjalnie przygotowany przez ministra kultury Johna Whittingdale’a ostateczny projekt reformy BBC, który ma zostać przedstawiony w parlamencie i wejść w życie w styczniu 2017 r. Zmiany są związane z wygaśnięciem wraz z końcem br. królewskiej karty regulującej zasady funkcjonowania publicznego nadawcy. Nowa karta, a wraz z nią reformy ma obowiązywać przez kolejnych 11 lat. Projekt przewiduje, że zamrożona obecnie na poziomie 145,5 funtów roczna opłata audiowizualna od każdego gospodarstwa domowego będzie korygowana w zależności od poziomu inflacji.
Dodatkowo nowe przepisy mają zlikwidować istniejącą dotąd prawną lukę i objąć abonamentem także użytkowników komputerów oraz urządzeń przenośnych, którzy oglądają za pomocą tego sprzętu programy nadawane na platformie BBC iPlayer.
Nowością w stosunku do obowiązujących dzisiaj przepisów będzie też powołanie w BBC specjalnego funduszu, z którego część opłaty audiowizualnej ma być przekazywana stacjom komercyjnym. Pieniądze te będą jednak przeznaczone jedynie na programy dla dzieci i audycje edukacyjne wybierane w drodze konkursu.
Poważne zmiany mają nastąpić w kwestii zarządzania BBC. Zlikwidowana zostanie komórka o nazwie BBC Trust, która dotąd pełniła rolę nadzorującą kierownictwo stacji. Zostanie też powołany nowy zarząd składający się z 12 lub 14 członków. Projekt przewiduje, że co najmniej połowa zarządu będzie pochodziła z BBC, natomiast 6 osób zostanie wskazanych przez brytyjski rząd.
Zmieni się też sposób zewnętrznej kontroli nad BBC. Rolę tę przejmie Ofcom, który podobnie jak w Polsce Urząd Komunikacji Elektronicznej jest regulatorem brytyjskiego rynku telekomunikacyjnego.
Dodatkowo BBC będzie podlegał cyklicznym audytom prowadzonym przez instytucję o nazwie National Audit Office zajmującą się kontrolowaniem większości brytyjskich urzędów państwowych.
Pomimo zmian w sposobie zarządzania stacją w projekcie podkreślono, że BBC zachowa swą dotychczasową niezależność polityczną, która jest jednym z podstawowych standardów obowiązujących tego nadawcę. W założeniach projektu zmianie mają ulec programowe priorytety BBC, a wraz z nimi oferta nadawcy.
Według brytyjskiego rządu BBC powinna poświęcić się nadawaniu z najlepszym czasie antenowym wysokiej jakości programów informacyjnych i publicystycznych zamiast konkurowania ofertą z największymi stacjami komercyjnymi na rynku.
W projekcie podkreślono, że obecnie wszystkie programy BBC w telewizji, radiu i internecie ogląda tygodniowo 348 mln ludzi na całym świecie, a nadawca ma w kraju 33 proc. udziału w rynku telewizyjnym i 53 proc. w rynku radiowym. Pomimo tych imponujących statystyk jedynie 27 proc. widzów uważa programy BBC za bardziej innowacyjne i oryginalne od produkcji konkurencji.
Dlatego w projekcie reformy BBC podkreślono konieczność stałego podnoszenia poziomu innowacyjności i jakości oferty, a także tworzenie oryginalnych treści pomagających w zdobyciu większego zaufania odbiorców, niż ma to miejsce obecnie. W ostatnim czasie BBC przeżywa spore  problemy finansowe i wizerunkowe".

Dzień 65

Właśnie uświadomiłam sobie że miewam dwa piątki w tygodniu i że jest to bardzo fajne.

poniedziałek, 16 maja 2016

Dzień 64

Tydzień zaczął się niezbyt miło w pracy. Za to wieczorem obejrzałam bardzo ciekawy film i wysłuchałam wykładu  dr. Filipa Lipińskiego o rosyjskich inspiracjach amerykańskich awangardzistów i ze zdziwieniem stwierdzam, że był to już dla mnie wykład zrozumiały więc jednak warto się dokształcać na starość:)
A film Anny Baumgart "Zdobywcy słońca" o historii pociągu, który wyruszył z Rosji sowieckiej do Berlina, by zarazić Zachód ideami rewolucji za pośrednictwem dzieł konstruktywistów ogląda się jak dobry film sensacyjny. I jest wątek polski, bo  pociąg zatrzymała wojna 1920 roku a jego unicestwienie miało podobno miejsce po latach w Koluszkach.

niedziela, 15 maja 2016

Dni 61,62,63

Znowu nie udało mi się w tym roku zrealizować planu, jaki sobie opracowałam na  Noc Muzeów. Paskudna pogoda i niezbyt dobra kondycja powstrzymała mnie przed wyprawą do Elizeum i Synagogi Nożyków. Nie oddalając się zbytnio od domu obejrzałam Barbakan od środka i film o historii jego rekonstrukcji. Posłuchałam na dziedzińcu Ministerstwa Kultury aktorów czytających "Quo Vadis" i obejrzałam znudzonego ministra - profesora Glińskiego, który robił wrażenie, jakby miał za złe ludziom którzy plączą się po dziedzińcu jego pięknego pałacu, no ale może minister ma po prostu taką fizjonomię. Ale jak przystało na dżentelmena i gospodarza wyraźnie się ucieszył, kiedy aktorka zapragnęła napić się wody. Choć ja na jego miejscu w ten wieczór zaserwowałabym jakiś bardziej rozgrzewający napój:)

Obejrzałam  też właśnie wyremontowany Pałac Tyszkiewiczów i mieszczące się w nim skromne muzeum Uniwersytetu Warszawskiego, który właśnie świętuje 200-lecie i gości nocy muzealnej witał różami, lampionami, instalacjami świetlnymi, dobrą muzyką. Naprawdę postarano się, by pokazać nowoczesną uczelnię w starych murach, ale w większości po renowacji. Zrobiłam  też zdjęcie gabinetu rektora, to specjalnie dla jednej z czytelniczek tego bloga, żeby porównała czy wiele się zmieniło przez prawie 40 lat!:)

I zahaczając o Kordegardę, gdzie promowano Muzeum Historii Polski wróciłam do domu Krakowskim Przedmieściem zamienionym na jarmark przez sprzedawców świecących zabawek, cukrowej waty itd. itp.
Noc Muzeów od kiedy bierze w niej udział setki instytucji powoli traci swój pierwotny charakter i mnie się to zbytnio nie podoba. Ale nie jestem tu targetem najbardziej pożądanym.

czwartek, 12 maja 2016

Dni 59 i 60

Miałam pisać o dziwnym zamieszaniu wokół mierzenia oglądalności TVP, jednak dzisiaj sobie na razie odpuszczę, bo wolę poszukać eleganckich sukienek. Wkrótce mamy wesele w rodzinie i przygotowaniami warto się cieszyć. Ten fason wydaje się ciekawy

wtorek, 10 maja 2016

Dni 57 i 58. Ring polski

Dzisiaj kolejna miesięcznica. Przed Pałacem Prezydenckim, kiedy wracałam z pracy był już ustawiony krzyż ze zniczy a po przeciwnej stronie ulicy w miejscu gdzie zawsze stał "namiot 2010", pojawili się ludzie z wielkim transparentem na którym napisali, że nie dadzą sobie odebrać wolności.
Może mało to poważne, ale uważam, że na jezdni, naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego powinien stanąć ring polski. Niech wchodzą na niego zwolennicy i przeciwnicy naszej rzeczywistości, niech się kłócą a jak chcą to nawet wygrażają pięściami.
Często zwerbalizowanie własnych racji sprawia, że w konfrontacji z usłyszeniem innych racji pozwala spojrzeć na własne przekonania z większą dozą racjonalności.

niedziela, 8 maja 2016

Posłanka Pawłowicz pisze do prezesa Kurskiego


Do Pana Prezesa Jacka KURSKIEGO.
DLACZEGO TVP INFO pokazuje pochód KOD-u głównie z "lotu ptaka",omiatając idących we wszystkie strony,a pozostałe pochody monotonnie z wysokości 1 metra nad jezdnią,i tylko czoło pochodu ,pierwszy szereg lub punktowo,tak że nie można mieć wiedzy o liczebności pochodów Narodowców i Krucjaty? Przez chwilę widać było większy fragment marszu Narodowców ale TYLKO na moście Śląsko-Dąbrowskim,i to tylko przez KRÓTKĄ chwilę.A u kodowców sięgają kamerami w głąb idących i przybliżają treści ich,a głównie PO transparentów,czego w ogóle nie robią kamerzyści TVP INFO w pozostałych marszach, pokazując w nich często,jeśli już ,to starsze,idące brzegiem osoby.
PROSZĘ o INTERWENCJĘ

Post tej treści na Facebooku zamieściła wczoraj posłanka Krystyna Pawłowicz (l. 64).  Wzorem "Faktu", bo to ta gazeta wprowadziła do polskiej prasy modę na podawanie w nawiasie wieku bohaterów swoich tekstów, podaję wiek posłanki, bo jest ważny w tym przypadku. Post posłanki doczekał się wielu komentarzy ja dołożę swój.
Otóż wcale mnie nie dziwi i nie oburza prośba posłanki do prezesa TVP Jacka Kurskiego. Bo pani Pawłowicz słyszała na pewno o kursach dla operatorów z czasów PRL-u: jak pokazać dużo ludzi, żeby było widać, że jest ich  mało i odwrotnie. Ćwiczono tę zasadę zwłaszcza przy papieskich pielgrzymkach. Pani posłanka wie też, że prezes TVP jest po to, żeby słuchać tego co chcą widzieć w telewizji rządzący. Jak nie chce słuchać - to przestaje być prezesem. Różnica pewna polega na tym, że pani posłanka swoją prośbę przekazała publicznie na Facebooku, dotychczas raczej służył do tego telefon lub "dywanik". Można więc posłankę pochwalić za kiedyś tak modną transparentność władzy.
I tylko mam jedną wątpliwość a właściwie ostry sprzeciw, otóż nie chcę płacić 15 złotych miesięcznie na TVP!!! Natomiast chętnie zapłacę i 50 złotych na prawdziwą telewizję narodową, tzn. taką jaka chyba już nie istnieje na świecie, telewizję obiektywną informacyjnie, z wieloma komentatorami ze wszystkich opcji politycznych, z materiałami z całego świata itd. itp.
TVP nigdy nie będzie taką telewizją narodową bo zawsze była telewizją partii rządzących. A za partyjną telewizję powinna płacić partia i reklamodawcy a tych nie zabraknie na pewno, bo zadzieranie z władzą nie sprzyja biznesowi czego mamy kilka przykładów a współpraca z nią daje profity czego też mamy przykłady.
A ponieważ lubię trzymać się faktów, to na placu Zamkowym było naprawdę niewielu narodowców i członków Krucjaty Różańcowej. Nawet byłam zdziwiona bo zapowiadano ok. 80 tys. uczestników marszu.

Dzień 56.

W miarę możliwości chodzę na nabożeństwo majowe. Po majowym lubię pospacerować, bo to już wieczór i słońce lekkie a moja twarz nadal nie lubi słońca:). Ale tak się składa, że od kilku dni kiedy tylko wyjdę z katedry zaczyna lać deszcz. Z mojego punktu widzenia jest to zjawisko niekorzystne, ale dla roślin, poziomu wód gruntowych, pracy posiadaczy działek, oszczędności wody, czystości powietrza i czystości trawników regularnie podlewanych przez niektórych turystów,  jak najbardziej wskazane.
Po co o tym piszę? Bo gdyby tę zasadę dostrzegania, że to co dla jednych jest dobre niekoniecznie jest dobre dla innych mieć częściej w pamięci, to może łatwiej byłoby nam Polakom porozumieć się ze sobą. Byłam wczoraj świadkiem dyskusji 80-letniej kobiety z mężczyzną po 60. Dyskutowali podczas marszu KOD-u a więc o polskich sprawach. Kobieta cała się trzęsła, słysząc co mówi ów mężczyzna a on, jak twierdził inżynier w zakładzie przemysłowym, na stwierdzenie starszej pani, że ona po tylu latach nic nie ma, miał prostą odpowiedź: może pani kiepsko pracowała?! Potem przeszli do kolejnych punktów rozmów Polaków łącznie z katastrofą smoleńską i odpowiedzialnością za nią. Osoby te nie znały się. To była dyskusja spontaniczna, w której żadna ze stron nie ustąpiła nawet na milimetr.
Przez moment zastanawiałam się czy nie wtrącić się i nie zwrócić uwagi mężczyźnie, że poziom zdenerwowania starszej pani może zagrozić jej zdrowiu, ale tego nie zrobiłam bo dyskusja przygasała a być może zrobiłabym tej kobiecie jeszcze większą przykrość niż ten pan, który dostrzegł w niej partnerkę do dyskusji.

Dzień 55. Manifestacja profesjonalna


2,5 godziny tyle trwało przejście manifestacji KOD-u. Pierwsze zdjęcie zrobiłam ok. 14.00 ostatnie o 16.35. Demonstrację obserwowałam w jednym , końcowym jej punkcie u zbiegu ulic Krakowskie Przedmieście i Królewska. Jak zwykle są zupełnie rozbieżne szacunki liczby demonstrantów, miasto  mówi o 250 tysiącach, policja o 40 tysiącach. Nie umiem szacować wielkości tłumu, ale przez 2,5 godziny szerokim Krakowskim Przedmieściem nieśpiesznie ale i nie ślamazarnie przeszło naprawdę dużo ludzi.
Ale nie o tym chciałam pisać. Dawno już nie byłam na demonstracjach KOD-u i w porównaniu z dwoma pierwszymi organizowanymi jesienią widać wielką zmianę organizacyjną. W kilku punktach ustawiono stanowiska animatorów, którzy z wykorzystaniem profesjonalnego nagłośnienia jak didżeje dyskotekę, prowadzili demonstrację: witali przedstawicieli miejscowości, rzucali dowcipne hasła, inicjowali skandowanie itp.itd. Było to dobrze robione.


















Pojawili się też zbierający do puszek pieniądze na wsparcie działalności KOD-u. No i oczywiście było mnóstwo służb porządkowych.

Z demonstracji na pewno cieszyli się okoliczni restauratorzy, bo wiele osób wprost z pl. Piłsudskiego poszło coś zjeść. A na Moliera jest kilka miejsc ciekawych, chociażby znany z afery hazardowej "Pędzący Królik".
Przed kościołem Św. Krzyża członkowie Krucjaty Różańcowej odprawiali "egzorcyzmy" nad demonstrującymi krzyżami i monstrancjami, mam nadzieję, że pustymi. KOD-owcy pozdrawiali ich głośnymi wuwuzelami. Ciekawie było popatrzeć na Krakowskie Przedmieście 7 maja. Pod Kolumną Zygmunta narodowcy i Krucjata Różańcowa przeciw Unii Europejskiej, przeciw nowemu burmistrzowi Londynu muzułmaninowi (który nota bene złożył przysięgę w kościele). Kilka metrów dalej miasteczko europejskie, a nieopodal demonstracja KOD-u. I dopóki tak jest to chyba nie mamy powodu do wielkich obaw o nasze obywatelskie prawa.

piątek, 6 maja 2016

Dzień 54. Dobra zmiana czyli megakumulacja w Lotto

60 mln złotych to dużo pieniędzy nawet choć złoty jest mocno osłabiony. Mamy więc kolejną dobrą zmianę bo tak dużej wygranej nie pamiętam. Jest więc kolejny sukces😁

Dzień 53

Wierzyć mi się nie chce, że to już minęły 53 dni mojego 65 roku życia. Wiosna dokoła więc przez kontrast z młodością zieleni przypominam sobie o tym fakcie.😊

środa, 4 maja 2016

Dzień 52. 500+ razy 11 nadal prosi o pomoc

Dawno nie jeździłam metrem. Remont torowiska tramwajowego zmusił mnie do zejścia do transportowego podziemia. Na tzw. patelni przy stacji Centrum niewiele się zmieniło. Nadal stoi też niezwykle wychudzona kobieta z kawałkiem tektury na której niewprawna ręka prosi o wsparcie dla 11 dzieci. Miałam taki okres, że regularnie co miesiąc dawałam tej kobiecie  niezbyt wielkie  kwoty. Miałam  trochę wewnętrznych pytań, typu kto się zajmuje dziećmi skoro ona stoi tu cały dzień, ale nigdy ich nie zadałam. Natomiast zdziwiłam się kiedy dzisiaj zobaczyłam tę samą kobietę z tą samą tekturową informacją. Niestety, utwierdziłam się w mojej wcześniejszej obserwacji, pani od 11 dzieci chyba jednak nie jest prawdziwa.

wtorek, 3 maja 2016

Dzień 51.

Kardynał Nycz zapowiedział dzisiaj na Mszy św., że za rok uroczysta msza z okazji 3 Maja z udziałem władz państwowych zostanie odprawiona w Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. A może nawet uda się już  świętować 11 Listopada w nowej świątyni. Zamieszczam więc historyczne zdjęcie z ostatniej mszy odprawianej w archikatedrze, oczywiście tej "państwowej" 3-majowej mszy.

poniedziałek, 2 maja 2016

Dzień 50

Warszawa szykuje się do jutrzejszego święta. Na tyłach archikatedry stało kilka policyjnych dużych samochodów. Na pl. Zamkowym ekipy Estrady i TVP. Innych telewizji nie było widać.

niedziela, 1 maja 2016

Dzień 49. Prasówka czyli poziom buty PO i PiS wg Kukiza

Kilka cytatów z weekendowego "Plus Minusa".
Zaczęłam jak zawsze od rozmowy Mazurka. Tym razem na rozmówcę wybrał Pawła Kukiza.
- PiS jest arogancki? - pyta Mazurek.
- Ogromnie! O ile Platforma ten poziom buty, przez który przerżnęła wybory, osiągała latami, o tyle oni doszli do niego w ciągu kilku miesięcy, w pół roku! Nie wiem, na czym to polega. To z zemsty, z chęci odegrania się? Widać, że bardzo długo czekali, że "teraz, k..., my, i pokazali.
- W czym to się wyraża?
- W zawłaszczaniu mediów publicznych chociażby. - wyjaśnia Paweł Kukiz.
Drugi cytat też z wywiadu  z byłym "przelotnym" premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem i wcale nie o jego perypetiach sercowych.
- Co jest najważniejsze w polityce? - pyta Eliza Olczyk.
- Żeby uprawiać politykę, trzeba mieć wizję i umieć do niej przekonać ludzi. My nie mamy dzisiaj takich polityków, a przez 25 lat wolnej Polski było ich naprawdę niewielu.
- Kaczyński nie jest politykiem z wizją?
- Był taki dziesięć lat temu. Wiedział jak przekształcać Polskę. Dziś tego nie widzę. Dziś jest tylko złość i chęć odwetu.
I jeszcze jeden cytat, sprzed tygodnia z felietonu Joanny Szczepkowskiej.
"...Ciepłą wodę w kranie zamieniono na wrzątek. Ci, którym wystarczy dodatkowe 500 zł, chętnie uznają, że to nie wrząca woda, tylko odwirowanie brudów, i nie wnikają gdzie jest źródło. A przecież gołym okiem widać, że źródło leży w ambicjach i temperamentach konkretnych ludzi. (...) Nie wiem nie rozumiem, dlaczego ta "dobra zmiana" robiona jest w atmosferze podsycania ognia. Dlaczego "jeszcze szybciej, jeszcze mocniej", jak zapowiedział Jarosław Kaczyński. Jest większość parlamentarna - zrobić można wszystko bez szarży i zemsty. A ta szarża nasila się z dnia na dzień. I ma posmak prywatnych satysfakcji".
Ja też tego nie rozumiem, więcej, zaczęła mnie ta atmosfera a jednocześnie poczucie niemocy wobec faktu, że PiS może zrobić wszystko - irytować. Zamiast ulegać złym emocjom, mniej czytam i słucham.

sobota, 30 kwietnia 2016

Dzień 47 i 48. Dwa pomniki smoleńskie

Wracałam z pracy w dobrym przedweekendowym nastroju. Na zwykle zatłoczonym Krakowskim Przedmieściu w piątkowe późne popołudnie było pustawo. Wyraźnie warszawiacy wybrali się poza stolicę. Zatrzymałam się koło Pałacu Prezydenckiego by stwierdzić, że artyści, którzy podejmą się zaprojektowania dwóch pomników smoleńskich nie będą mieli łatwego zadania.
Pomnik księcia  Józefa Poniatowskiego z mieczem w wyciągniętej dłoni będzie trudnym tłem. Pozostaje mieć nadzieję, że Jarosław Kaczyński tak jak w przypadku filmu o Smoleńsku, po którym zostały tylko plakaty na mieście, zadba o wizerunek zmarłego brata. I zrobi to lepiej niż w przypadku banneru na Rotundzie, który nadal wisi.

PS. Portal wpolityce.pl oburza się na "żenujące" żarty aktora Krzysztofa Kowalewskiego, który komentując pomysł postawienia dwóch pomników, stwierdził: "Patrzę na to, słucham i myślę sobie, że to się skończy tak: zdejmijcie księcia, postawcie Lecha i już". Przeczytałam ten komentarz z pewnym rozbawieniem, bo godzinę wcześniej rozmawiałam na ten temat ze znajomą i mówiąc jej o moich spostrzeżeniach, o których piszę wyżej, też użyłam  tego argumentu, więc może coś jest na rzeczy:). A oburzanie się na pana Sułka, śmiertelna powaga i brak dystansu i przyzwolenia na to, że myśl jest wolna naprawdę są dopiero żenujące.

czwartek, 28 kwietnia 2016

Dzień 46

Widziałam dzisiaj na ulicy Marszałkowskiej, kiedyś najważniejszej ulicy Warszawy, rodzinę. Pięcioro dzieci i rodzice. Mama trzymała mocno za ręce dwóch chłopców, tata kolejnych dwoje, najstarszy, ok. 11 lat szedł obok. Rodzina wyglądała na ubogą. Rodzice byli zadowoleni, ale sposób prowadzenia dzieci był jakiś nienaturalny. Opisuję tu swoje wrażenia, bo nie rozmawiałam z nimi. Moje pytania mogliby uznać za obraźliwe. Bo wyglądali jak ludzie, którzy odebrali 500+ na pięcioro dzieci i po raz pierwszy od dłuższego czasu mieli pieniądze. I szli dumni, że trzymają swoje dzieci za ręce. Jakby chcieli pokazać, że dbają o nie.
Nie jestem zwolenniczką 500+, dostrzegam wiele zagrożeń o czym pisałam. Ale kiedy dzisiaj popatrzyłam na tę rodzinę, to pomyślałam, że może te dzieci idą z rodzicami za rękę po raz pierwszy w życiu - a więc warto było dać im te pieniądze.

środa, 27 kwietnia 2016

Dni 41-45

Nie chce mi się pisać, choć jest o czym:)
Skoro ogarnęło  mnie starcze albo wiosenne lenistwo przeklejam informację z rp.pl, choć obiegła ona wszystkie portale.
Unia Europejska pracuje nad rozporządzeniem, które zabroni korzystania z Facebooka, Instagrama i Snapchata dzieciom poniżej 16 roku życia. Odpowiednie rozporządzenie miałoby wejść w życie w 2018 roku. Przewiduje ono, że dzieci poniżej 16 roku życia będą mogły korzystać z portali społecznościowych po wcześniejszym wyrażeniu zgody przez rodziców. 
Serwisy społecznościowe będą mogły, po wejściu w życie rozporządzenia, wymagać przesłania np. skanu dowodu osobistego - uważają specjaliści. Parlament Europejski zakłada, że brak przestrzegania nowych zasad przez właścicieli serwisów może wiązać się z grzywnami w wysokości nawet 4 proc. ich światowego obrotu. 
Nie wiem czy zakaz to dobry pomysł, ale nie to mnie skłoniło do zauważenia tej informacji. Cieszy mnie, że problem wpływu mediów społecznościowych i w ogóle  internetu na człowieka i jego rozwój staje się przedmiotem publicznego dyskursu. Świadomość zagrożeń i szans internetowego bytowania jest niezbędna rodzicom a na pewno nie wszyscy ją mają.
A przy okazji zastanowiło mnie na co przeznaczane są pieniądze z takich kar? Nie wiem czy na urzędnicze premie unijne czy na jakieś konkretne cele? Bo 4 procent światowego obrotu np. Facebooka to niebagatelna kwota i mam nadzieję, że to nie wizja tych kwot zasilających unijne konta skłoniła Unię do zajęcia się tą sprawą.

sobota, 23 kwietnia 2016

Dzień 40

Obejrzałam". "Niewygodną prawdę". Kolejny film o pracy dziennikarzy. Tym razem telewizyjnych. Film wart zobaczenia zwłaszcza kiedy toczy się debata o mediach narodowych.

czwartek, 21 kwietnia 2016

Dzień 39

Lubię słuchać ludzi, którzy lubią to co robią. Dzisiaj z wielką przyjemnością wysłuchałam wykładu prof. Janusza  Daneckiego –  arabisty i islamisty, który opowiadał o różnych odłamach islamu w serii wykładów o Syrii, które w kwietniu odbywają się w Pałacu Pod Blachą. A przedwczoraj z jeszcze większą przyjemnością słuchałam własnego syna, jak opowiadał o nowych trendach w internecie. 
Ale też z przyjemnością po wykładzie poszłam obejrzeć rozkwitające tulipany w Ogrodzie Krasińskich. To urok życia emeryta - mogę robić to na co mam ochotę. A propos ogrodu to niedawno przeglądałam  swoje stare posty i znalazłam te w których bardzo irytowałam się z powodu renowacji ogrodu, wycinania drzew i cywilizowania go. Niesłusznie.

środa, 20 kwietnia 2016

Dzień 37 i 38

Mam kolejne dobre dni i cieszę się nimi.
Dzisiaj rozmawiałam o Antonim Macierewiczu i naszych stosunkach z Rosją. I uświadomiłam sobie, że na przyszłość świata w tym roku będzie miało jedno wydarzenie - wyniki wyborów w USA.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Dzień 36

Upłynął leniwie pod znakiem relaksu. Na koniec dnia włączyłam TokFm usłyszałam, że dzisiaj na Wawelu odbyły się uroczystości 6. rocznicy pogrzebu Marii i Lecha Kaczyńskich. Rocznica pogrzebu - może nie wypada się dziwić, ale ja się zdziwiłam.

niedziela, 17 kwietnia 2016

Dzień 35. Barszcz ukraiński do entej potęgi

Barszcz ukraiński to potrawa złożona z wielu składników.
Książka "Sprawa Niny Frank" z pieczątką "Hubert Meyer psycholog śledczy" Katarzyny Bondy to barszcz zrobiony stanowczo ze zbyt wielu składników i dlatego trudnozjadliwy.
"Nie pamiętam jak znalazłam się w swoim łóżku. Ból głowy wgniatał mnie w ciemność poduszki. " - tak się rozpoczyna pierwszy rozdział powieści kryminalnej Katarzyny Bondy. A potem mamy celebrycki żywot rozwiązłej aktorki, grającej serialową zakonnicę, niedowartościowanego profilera Huberta Meyera, który się rozwodzi, Eugeniusza Kulę, komendanta posterunku i jego podkomendnego Alojzego Trembowieckiego, który się okazuje być donosicielem na własnego szefa, panią Lidię, dobrego ducha wsi czyli  bibliotekarkę, która ma dziwnego syna, polityka - byłego kochanka matki i córki, której ponoć był ojcem a która zaszła z nim w ciążę, biznesmena robiącego interesy z Rosjanami, dwóch zwariowanych znawców run itd... W tym chaosie postaci i wątków zdarza się morderstwo. Do jego wyjaśnienia  zatrudniono profilera Meyera, który  właśnie wrócił po kursie z Quantico więc będzie szukać seryjnego mordercy, który w przyszłości ma być seryjny, bo dopiero jedno morderstwo popełnił.
I to wszystko napisane w stylu, którego próbkę dałam w pierwszym zdaniu, czyli grafomania czystej wody.
Kiedy już wszystko wiemy, czyli kto zabił, pojawiają się dwa rozdziały w których, jak zrozumiałam, autorka chce nas przekonać, że ta powieść to nie jest jej powieść tylko wytwór prowincjonalnej panny na wydaniu.
Nie wiem czy słusznie, ale skojarzył mi się ten zabieg z ostatnią sceną filmu "Niesamowita Marguerita" w której baronowa Dumont umiera kiedy usłyszała na własne uszy jak śpiewa.
Nie będę się znęcać nad Katarzyną Bondą, po prostu więcej nie dam się skusić mojej ulubionej pani bibliotekarce na polską powieść kryminalną.
A na marginesie tej lektury zastanowiło mnie jak dzisiaj działają wydawnictwa, czy są redaktorzy, którzy dyskutują z autorem, poprawiają tekst, wskazują na wady kompozycyjne, nie mówiąc o błędach stylistycznych.
Jako, że jestem  uzależniona od czytania kryminałów, po  barszczu Bondy przeczytałam "Świat ciszy Nicholasa Quinna" Colina Dextera i to jest to co lubię.

sobota, 16 kwietnia 2016

Dzień 34.

Wczoraj miałam przygodę z bankomatem - wypłacił mi kilkaset złotych po 20 złotych. Bardzo mi to nie odpowiadało więc musiałam wykonać kilka operacji zakończonych sukcesem, ale przy okazji zobaczyłam jak zmienili się pracownicy PKO BP. Naprawdę byłam mile zaskoczona uprzejmością pani w warszawskiej placówce przy Sienkiewicza. Nie dość, że podeszła ze mną do bankomatu, to podpowiedziała mi w czym prawdopodobnie tkwi problem z dokonaniem wypłaty.
To dobra zmiana, zwłaszcza że pani wyglądała na osobę, która pracuje już od wielu lat i zależy jej na opinii o banku. Natomiast ta sytuacja mnie osobiście przygnębiła bo jak przypuszczam musiałam wyglądać na bezradną 👵

czwartek, 14 kwietnia 2016

Dzień 31, 32, 33

Strasznie się zaniedbałam w śledzeniu starości. I dzisiaj też nie nadrobię tych zaległości, bo nic się takiego nie wydarzyło. Chyba, że uznam za taki przejaw uczucie żalu, kiedy zobaczyłam kartkę z informacją o likwidacji sklepu na rogu ulic Nowy Świat i Kubusia Puchatka. Mam do niego sentyment, bo w nim kupowałam codziennie, wychodząc z pracy, galaretkę w czekoladzie. A miałam wtedy 26 lat.
Wczoraj zobaczyłam też żółte tulipany ułożone na Krakowskim Przedmieściu. Nie wiedziałam o co chodzi, musiałam się wspomóc Googlami, sama nie skojarzyłam, że kwiaty te ułożono dla Marii Kaczyńskiej. Tulipany były jej ulubionymi kwiatami.
I dopiero wczoraj zauważyłam wielki banner na rotundzie. Dziwne, że wcześniej go nie dostrzegłam. Nie wiem kto był pomysłodawcą zawieszenia podobizn śp. Marii i Lecha Kaczyńskich na tle hiszpańskiego tenisisty Rafaela Nadala.  Zawsze w takich momentach przypomina mi się malarz Styka. "Ty Mnie Styka nie maluj na kolanach - ty Mnie maluj dobrze!” - miał napomnieć pobożnego malarza sam Stwórca, według zapewnień znanego przedwojennego facecjonisty Franca Fiszera.