środa, 27 czerwca 2012

Minister Arłukowicz zwolennikiem eutanazji?

Wróciłam od dentystki z całymi jedynkami, a tak się bałam po przygodzie znajomej z pracy. Ponieważ powszechnie wiadomo, że mamy bezpłatną służbę zdrowia więc moja znajoma udała się do renomowanej kliniki dentystycznej w Warszawie, gdzie wyceniono jej reperację uzębienia na 12 tys. zł. Z kliniki udała się do banku, gdzie postanowiła zaciągnąć kredyt na ten cel. Postawa godna pochwały, bo banki zaczynają narzekać na brak kredytobiorców. Moja znajoma jako człek bywały w świecie nie boi się kredytów i bierze je nie naruszając lokat na tzw. "czarną godzinę". Była bardzo zadowolona. Mocno więc się zdziwiłam, kiedy w poniedziałek wydała się mało kontaktowa i nietypowo małomówna. Kiedy odważyła się otworzyć usta, wszystko było jasne. Okazało się, że kilka przednich zębów nie wytrzymało planów kosztownego dentysty. Najbardziej zirytował ją mąż, który jest od pewnego czasu posiadaczem sztucznych zębów i który zamiast jej współczuć zaśmiewał się, przypominając jej, że tak się chwaliła, że ma własne ząbki. Z wielką ciekawością będę się przyglądała dalszym losom  szczęki mojej znajomej poddanej renowacji w bardzo renomowanej warszawskiej klinice.
Nie dziwię się więc własnemu zdenerwowaniu przed wizytą u dentystki, która koniecznie chce mi przeleczyć jedynki. Na razie jedynki ocalały, powiedziałam, że nie mam siły na leczenie dwóch zębów na raz, odłożyłyśmy ten zabieg na 18 lipca i za 120 zł mam kolejną plombę w dolnym uzębieniu. Ale to nie koniec przygód ze służbą zdrowia. Korzystając z wolnego dnia chciałam też załatwić wizytę u endokrynologa w klinice Mediq w Legionowie. Leczę się tu od czterech lat i nigdy nie miałam problemów a tu nagle w tym półroczu nie dość, że stałam w kilkusetosobowej kolejce by zapisać się na wizytę, to zostałam zapisana na grudzień. Niestety leczenie wymaga znacznie częstszych wizyt i moja pani doktor chciała mnie widzieć w lipcu. Poszłam więc zapisać się na prywatną wizytę, no i okazało się, że mogą mnie zapisać na koniec sierpnia. Po konsultacji z panią doktor, która szczęśliwie  była w klinice zostałam zapisana na połowę lipca. Wizyta kosztuje 105 zł. Okazało się, że takich osób jak ja jest więcej, które muszą znaleźć pieniądze na leczenie skoro nie zostały zapisane do lekarza na NFZ. Nigdy nie mogłam pojąć co się dzieje z moimi pieniędzmi, które płacę na NFZ?!  Jak się zaziębię idę do lekarza prywatnie (120 zł) bo żeby się dostać do lekarza rodzinnego muszę stać od 7.00 przed przychodnią i czekać do 8.00 na zapisanie (zdrowy człowiek też się tym staniem zmęczy). Jak dostałam skierowanie na USG jamy brzusznej musiałam zrobić je prywatnie (130 zł), bo na NFZ czekałabym dwa miesiące. Itd., itp. Zabawnie to wszystko brzmi, tylko po co mówić o bezpłatnej opiece lekarskiej w Polsce? Niestety PO w tej materii nic nie poprawiło, a najnowszy pomysł ministra Arłukowicza by płacić za wyleczenie a nie za leczenie pacjenta dobrze brzmi zwłaszcza dla zwolenników eutanazji.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

I po naszym Euro

Okropnie mi żal naszej przegranej. Nie sądziłam, że mam tak emocjonalny stosunek do mistrzostw. Mam nadzieję, że nasza drużyna i działacze PZPN na czas Euro powstrzymają się od prania własnych brudów.
No i szkoda rosyjskich kibiców, którzy wyjechali z Warszawy z zasobnymi portfelami, ciekawa jestem analiz finansowych Euro. Mam nadzieję, że atmosfera piłkarskiego święta nie skończy się wraz z naszą porażką, zwłaszcza że wiele osób znających się na piłce wieszczyło, że  nie wyjdziemy z grupy.

piątek, 15 czerwca 2012

Termos, Rosjanie i narodowe przebieranie czyli świętujemy Euro

Choć kibic ze mnie żaden, udzieliła mi się atmosfera ekscytacji Euro 2012. Wyciągnęłam dwa kibicowskie szaliki i jeden nawet raz włożyłam, kiedy graliśmy z Rosjanami. A Rosjan w centrum Warszawy i na Starówce jest bardzo wielu, spacerują, jedzą, kupują i nikt ich nie piętnuje i nie atakuje. Tak to wygląda z perspektywy uważnego przechodnia, jak było na trasie przemarszu rosyjskich kibiców wiem tylko z medialnego przekazu a ten z zasady nie oddaje rzczywistego stanu, bo skupia się  z zasady na najdrastyczniejszych wydarzeniach. Szkoda mi, bo ten incydent psuje wizerunek Polski na świecie. A mogłoby być inaczej, widziałam fajną scenę przed warszawską katedrą, grupa młodych kibiców chyba z Grecji poprosiła miejscowego zakonnika o wspólna fotografię. Widziałam też we wtorek przed meczem z Rosją jak całe rodziny w narodowych barwach szły do strefy kibica: dzieciaki z pomalowanymi twarzami, mamy z biało-czerwonymi  wieńcami na szyjach, w hawajskim stylu albo w sukienkach w narodowych barwach. Jest naprawdę świetnie, choć czasem męcząco. W środę po 16.00 wracając z pracy chciałam przejść przez strefę kibica, by skrócić sobie drogę ze Złotych Tarasów do Sezamu. No i okazało się, ze nic z tego, miałam  termos po herbacie, więc musiałam nadrobić sporo metrów no i nie obejrzałam strefy kibica od środka, ale jeszcze to nadrobię.