piątek, 30 kwietnia 2010

Życie z Marsa

Obejrzałam w przerwie filmu reklamę w TVN. Młody i stary Indianin wędrują po górach, kiedy docierają na szczyt starszy kładzie się i mówi: synu to dobre miejsce żeby umrzeć. Po czym rozwija batonik Marsa, zjada kawałek i mówi: synu, umów mnie ze Stokrotką.
Reklama jak to reklama, głupawa choć zabawna i pewnie nie zwróciłabym na nią uwagi jeszcze dwa tygodnie temu. I to dobry, bo neutralny dowód na to, że w Polsce po 10 kwietnia wszystko a jeśli nie wszystko to wiele rzeczy nabiera innego znaczenia niż miało przed tą datą i dotyczy to również, a może przede wszystkim, sfery podświadomości.
Za kilka lat co ambitniejsi studenci socjologii i psychologii będą mogli pisać prace magisterskie o wpływie katastrofy smoleńskiej na zachowania Polaków. A ja jestem ich ciekawa w najbliższych tygodniach. Nie wiem co myśleć o zapowiedziach wystąpienia Marty Kaczyńskiej w kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego. Może jednak rację mają Dwaj Panowie Skandaliści w swoim rapowaniu.

czwartek, 29 kwietnia 2010

Myśl wolna czyli Figurski z Wojewódzkim rapują

W powodzi pożałobno-wyborczych awantur niezwykle interesująca wydała mi się informacja o sprzątaniu Himalajów. Do tej pory nigdy nie przyszło mi do głowy, że można śmiecić w Himalajach.
Dwudziestu nepalskich Szerpów przez cały tydzień zbiera w "strefie śmierci" na Mount Evereście w Himalajach odpadki pozostawiane przez turystów nawet dziesiątki lat temu. Jest to pierwsze sprzątanie na tak dużej wysokości - podaje agencja Reuters.
Wspinacze wyposażeni w plecaki i specjalne torby na śmieci, ryzykując niedotlenieniem i odmrożeniami, zbierają teraz puste butle gazowe, kartusze, podarte namioty, liny i naczynia kuchenne pozostawione między Przełęczą Południową i szczytem na wysokości 8850 metrów.
W ostatnim czasie widziałam wprawdzie wiele rzeczy, które nie przyszłyby mi do głowy. A że myśl jest wolna, znowu udowodnili Wojewódzki z Figurskim, no i przy okazji zrobił się dym w internecie z usuwaniem stron. Obu panów cenię za poczucie humoru i "Jarek po trupach do celu, każdy chce leżeć na Wawelu" trzyma się w ich stylu. Natomiast akcja z usuwaniem nagrania ze strony internetowej Eski Rock po interwencji sponsora wydaje mi się dużo ciekawszym faktem. No bo cóż to znaczy, mniej więcej tyle, że sponsor jest nadredaktorem!

środa, 28 kwietnia 2010

Zielonka nie w Chinach?

W warszawskim Wawrze znaleziono ciało mężczyzny, który miał przy sobie dokumenty na nazwisko Stefana Zielonki. Czy to faktycznie zaginiony szyfrant? Znajomy, który przeczytał tę informację na pasku informacyjnym, kiedy mi o tym mówił, zrobił tajemniczą minę sugerując powiązanie tego zdarzenia ze smoleńską katastrofą (!).
W znalezionej przy zwłokach torbie były wyciągi z kont bankowych, na których widniały dane teleadresowe Stefana Zielonki - jego imię i nazwisko oraz adres zamieszkania.
Podejrzenia policjantów wzbudza fakt, że zwłoki są w stanie totalnego rozkładu, a dokumenty są całkiem dobrze zachowane i czytelne.
Szyfrant wojskowy chorąży Zielonka zaginął rok temu w niewyjaśnionych do tej pory okolicznościach. Natychmiast pojawiło się wiele hipotez na temat tego, co się z nim stało. Niedawno pojawiły się informacje, że mieszka w Chinach i pracuje na rzecz tamtejszego wywiadu.

Nowy szczyt głupoty czyli Prezydent powinien kochać zwierzęta?

Za oknem słyszę dzisiaj radosny gwar dzieci zamiast żałobnych dzwonów w okolicznych kościołach. Życie wraca do normy, nie dla wszystkich ale dla większości. Wracają też polskie problemy.

Mamy nowy problem narodowy:) Komorowski jest myśliwym a Kaczyński kocha zwierzęta. I co z tego? Ano to, że niektórzy radzą Komorowskiemu zawiesić członkostwo w kole łowieckim na czas prezydenckiej kampanii by nie odstraszać elektoratu miłującego zwierzęta. Jednak głupota jest nieuleczalna. Znam paru myśliwych, którzy naprawdę kochają zwierzęta, może bardziej niż np. miłośnicy psów, którzy męczą je w mieszkaniach w blokach.

sobota, 24 kwietnia 2010

Kicz wybitny czyli Tylko nas Dwoje

Mam popsuty telewizor i muszę ręcznie dostrajać programy. Włączyłam się więc po drodze na Polsat i jego nowy format rozrywkowy "Tylko nas Dwoje". Nie powiem, oglądałam niektóre edycje "Jak oni śpiewają", nie był to szczyt osiągnięć artystycznych, ale pożywka dla komentatorów pudelkowych na temat kreacji Liszowskiej, wygłupów Anny Muchy, łez Edyty Górniak oraz min Ibisza i kilogramów traconych przez Kasię Cichopek zwanąa Pyzą. Ale miał swój poziom, cięte uwagi Zapędowskiej, dobrotliwy humor Rudiego Szuberta i egzaltacja zawsze ciekawie wyglądającej Edyty Górniak sprawiały, że dało się to oglądać. Jury Tylko nas Dwoje jest bez wyrazu,nie mają nic do powiedzenia tak naprawdę. Szkoda, że znalazła się w nim Irena Santor. Ten program nie udał się Ninie Terentiew nawet bardzo. O Pyzie nie wspomnę, która wygląda jak własna ciotka, która wystroiła się na odpust. Koszmar.

piątek, 23 kwietnia 2010

Biegamy do psychiatrów

Usłyszałam dzisiaj informację, że wielu z nas zgłasza się do psychiatrów, bo nie mogą sobie poradzić z popogrzebową traumą. I nie chodzi tu o osoby związane osobiście z ofiarami katastrofy. Sama to odczułam, na zwyczajową u mnie depresję wiosenno-poświąteczną nałożyły się przeżycia związane z żałobą narodową.
Omijam Krakowskie Przedmieście od poniedziałku. Spacer okazał się zbyt trudny, kiedy z każdego z licznych tu kościołów dochodziły odgłosy pogrzebów. Było to znacznie bardziej przygnębiające uczucie niż oglądanie iście bizantyjskiego pogrzebu prezydenckiej pary na Wawelu. Wróciły wspomnienia sprzed lat, bardzo współczuję rodzinom, zwłaszcza żonom, bo trudno jest poskładać świat kiedy nagle zostaje się samej z odpowiedzialnością za los dzieci.

Napieralski wpuszczony w maliny?

Takim pytaniem, czy Napieralski czuje się wpuszczony w maliny przez kolegów, rozpoczął rozmowę z Grzegorzem Napieralskim jako kandydatem SLD na prezydenta, Jacek Żakowski w porannym TOK-FM.
Coraz bardziej lubię Żakowskiego i team w piątkowych komentarzach. I nie dlatego, że ich komentarze są bliskie moim przemyśleniom o polityce w Polsce.
Nie mam ochoty rozwodzić się nad niuansami ogłaszania kandydatów na prezydenta. Miałam swoją koncepcje, o której pisałam kilka di temu. Dzisiaj już wiem, że Cimoszewicz nie wystartuje więc zapiszę swoje przewidywania na dzisiaj, by za rok zweryfikować własne prognozy. Wygra Komorowski. PiS będzie zyskiwał poparcie i może odegrać istotna rolę po wyborach parlamentarnych w 2011 roku. O ile na scenie politycznej nie pojawi się nowa twarz, która zagospodaruje elektorat nie mający w tej chwili swego lidera.

niedziela, 18 kwietnia 2010

Oddajemy pieniądze Amerykanom?

Polskie władze oddały prawa do wydobycia gazu łupkowego amerykańskim koncernom i to znacznie poniżej cen obowiązujących na świecie. Tymczasem rosyjski Gazprom z ogromnymi obawami przygląda się planom eksploatacji tych złóż nad Wisłą - pisze Gazeta Finansowa. - Już sam fakt, że licencje na wydobycie gazu łupkowego polski rząd odstąpił zagranicznym firmom, zakrawa na kuriozum w skali światowej. Wielu analityków wskazuje bowiem, że państwo uzależnione od dostaw tego surowca z jednego kierunku (tak jak Polska od Rosji) powinno własnoręcznie sprawować pełną kontrolę nad tak cennymi złożami, znajdującymi się na własnym terytorium. Co w takiej sytuacji robią polskie władze? Koncernom, które planują odwierty w rejonach występowania gazu łupkowego, przyznawane są licencje po stawkach o wiele niższych niż te obowiązujące na świecie. Niedawno dziennikarze RMF FM dotarli do umów licencyjnych jednego z takich przedsiębiorstw. Wynika z nich, że Polska dostanie w postaci opłaty licencyjnej góra 1 proc. przychodu z wydobycia gazu. Dla porównania w USA stawki te wynoszą 20 proc. Nawet przedstawiciele firm wydobywczych przyznają, że stawki te są bardzo niskie. W rozmowie z „The Times” jeden z nich podkreślił, że warunki finansowe w Polsce są wręcz najkorzystniejsze na świecie.
Pokłady gazu łupkowego w Polsce są szacowane na 120 lat zapotrzebowania całego kraju na ten surowiec. Tyle Gazeta Finansowa.
Jeśli jest to prawda co piszą w Gazecie Finansowej to jest to skandal, za który będą rozliczać rząd pokolenia Polaków. Nie będziemy drugim Kuwejtem. A szkoda, zwłaszcza że zaczęła się budowa rurociągu pod Bałtykiem, który nie tylko pozbawi nas opłat tranzytowych za gaz ale osłabi naszą pozycję w stosunku do Rosjan, jeśli znowu zaczną się nieporozumienia z Ukrainą w sprawie przesyłu gazu.

Wracamy do rzeczywistości


W niedzielę 18 kwietnia obudziłam się o 5.36. Ubrałam elegancko i poszłam pożegnać parę prezydencką w katedrze. Niestety, informacje wyczytane w internecie okazały się nieprawdziwe. Katedrę zamknięto po 5.00 a nie jak zapowiadano o 6.30. Plac Zamkowy był pełen ludzi a okoliczne ulice obstawione policją i strażą miejską. Warszawa pożegnała Prezydenta RP pięknym porankiem. Czas wracać do normalnego życia.
To był jeden z najdłuższych tygodni. Jest mi przykro, że nie będzie najważniejszych osób w świecie na pogrzebie. Przykro mi jako Polce. Czy to Palec Boży, czy tylko przypadek?





czwartek, 15 kwietnia 2010

Cisza, cisza


W pięć dni po katastrofie w Smoleńsku nie słychać bolesnej ciszy, nie słychać jej już pod pałacem prezydenckim, nie słychać jej w mediach. Jest gwar dobry i gwar zły.
Podziwiam poświęcenie tych, którzy stoją w kolejce do pałacu, by oddać hołd Parze Prezydenckiej. Z jakim spokojem odpowiedziała mi wczoraj około 22.00, kobieta, że stoi już 5 godzin, a była pod Kolumną Zygmunta. Patrzę na tłumy, które przyjeżdżają się ze wszystkich stron Polski, zawsze mnie takie zgromadzenia wzruszają, tak jest i tym razem.
Nie oglądam telewizji i chyba wyłączę radio, bo niestety media zakłócają żałobę.
Ten młody tata na zdjęciu właśnie wyszedł z bramki kierującej ludzi, którzy już byli w pałacu prezydenckim.

Migawki






Warszawskie ulice w środę 14 kwietnia ok. godz. 12.00

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Pan Bóg się nad Polską zlitował?

Pan Bóg się nad Polską zlitował - tak skomentowała katastrofę smoleńską 90-letnia emerytowana pracownica kolei, która wydaje 5 tys. zł rocznie na leki i musi teraz wydać 3,5 tys. zł na operacje oczu. Uważa, że takiego bałaganu w Polsce nie było nigdy w czasach które pamięta. A pamięta Polskę przedwojenną, wojenną i powojenną.

PO bez tła

Co się stanie z Platformą Obywatelską po śmierci Prezydenta? Sytuacja tej partii jest wbrew pozorom bardzo trudna, z jednej strony stracili punkt odniesienia, PiS nie jest już straszakiem dla Polaków. Czym teraz Platforma będzie nas straszyć? Z drugiej strony mają wreszcie to o czym marzyli, mają prezydenta (Komorowskiego), mają osłabioną opozycję, lada chwila będą mieli swoich ludzi na najważniejszych stanowiskach: w wojsku, w finansach, w IPN, będą mieli Rzecznika Praw Obywatelskich. Co z tym zrobią?
Boję się, że z jednej strony ogarnie ich niemoc z powodu nadmiaru władzy, a z drugiej strony nie mając zewnętrznego wroga zaczną się żreć między sobą. Pierwsze widoczne podchody zaczęły się z Palikotem i wyborami w Platformie lubelskiej. Czy Komorowski, który bardzo szybko wszedł w rolę prezydenta nie zacznie irytować partyjnych kolegów, wreszcie samego Tuska.
Znam takie sytuacje, kiedy odchodził znienawidzony szef firmy, wszystkim się wydawało, że teraz czeka ich tylko sielanka a potem okazywało się, że bardzo brakowało nam tego znienawidzonego szefa, bo załogę konsolidowała ta nienawiść do niego. Znam też sytuacje, kiedy ostra konkurencja sprawia, iż mamy energie, pomysły i wolę zwycięstwa. Kiedy konkurencja upada, nie mamy z kim walczyć, zaczyna brakować nam energii i tej wielkiej siły napędowej. Zwyciężyliśmy, nie ma już co udowadniać. Z analogiczną sytuacją zmierzy się Platforma. Jaką sprawność pokaże rząd, kiedy może praktycznie przeprowadzić to co chce? Ma kilkanaście miesięcy by pokazać skuteczność - to niewiele czasu. Tylko czy będziemy chcieli słuchać nadal wyjaśnień, że nie mogli, że były trudności obiektywne.
Pokażą to wyniki wyborów. Niekoniecznie tych prezydenckich ale na pewno parlamentarnych a może już jesiennych samorządowych.
Paradoksalnie w lepszej sytuacji znalazł się PiS, gdyby jeszcze zdecydowali się nie wystawiać kandydata na prezydenta, można założyć, że w wyborach parlamentarnych odniosą jeśli nie zwycięstwo to na pewno zajmą poważna pozycję w Sejmie. Dlaczego, bo przez ten czas Platforma będzie rządzić na własny rachunek. A ten bez tła paskudnego PiS-u może okazać się niezbyt imponujący.
Jak się już zabawiam we wróżkę, to jeszcze jeden scenariusz. Cimoszewicz zmienia zdanie i po hekatombie smoleńskiej godzi się wystartować na prezydenta, stawiam na jego zwycięstwo. Komorowski mnie irytuje i naprawdę żałuję, że nie mogę zobaczyć jak w tej sytuacji zachowywałby się Radosław Sikorski.

Niedziela 11 kwietnia Warszawa

Polacy tak żegnali Prezydenta. Lech Kaczyński POLITYK odniósł wielkie, pośmiertne zwycięstwo. Lech Kaczyński syn, brat ojciec, dziadek po prostu nie żyje.



sobota, 10 kwietnia 2010

Bez słów






Sobota 10 kwietnia 2010, godzina 12.00-13.00 Warszawa