sobota, 30 kwietnia 2016

Dzień 47 i 48. Dwa pomniki smoleńskie

Wracałam z pracy w dobrym przedweekendowym nastroju. Na zwykle zatłoczonym Krakowskim Przedmieściu w piątkowe późne popołudnie było pustawo. Wyraźnie warszawiacy wybrali się poza stolicę. Zatrzymałam się koło Pałacu Prezydenckiego by stwierdzić, że artyści, którzy podejmą się zaprojektowania dwóch pomników smoleńskich nie będą mieli łatwego zadania.
Pomnik księcia  Józefa Poniatowskiego z mieczem w wyciągniętej dłoni będzie trudnym tłem. Pozostaje mieć nadzieję, że Jarosław Kaczyński tak jak w przypadku filmu o Smoleńsku, po którym zostały tylko plakaty na mieście, zadba o wizerunek zmarłego brata. I zrobi to lepiej niż w przypadku banneru na Rotundzie, który nadal wisi.

PS. Portal wpolityce.pl oburza się na "żenujące" żarty aktora Krzysztofa Kowalewskiego, który komentując pomysł postawienia dwóch pomników, stwierdził: "Patrzę na to, słucham i myślę sobie, że to się skończy tak: zdejmijcie księcia, postawcie Lecha i już". Przeczytałam ten komentarz z pewnym rozbawieniem, bo godzinę wcześniej rozmawiałam na ten temat ze znajomą i mówiąc jej o moich spostrzeżeniach, o których piszę wyżej, też użyłam  tego argumentu, więc może coś jest na rzeczy:). A oburzanie się na pana Sułka, śmiertelna powaga i brak dystansu i przyzwolenia na to, że myśl jest wolna naprawdę są dopiero żenujące.

czwartek, 28 kwietnia 2016

Dzień 46

Widziałam dzisiaj na ulicy Marszałkowskiej, kiedyś najważniejszej ulicy Warszawy, rodzinę. Pięcioro dzieci i rodzice. Mama trzymała mocno za ręce dwóch chłopców, tata kolejnych dwoje, najstarszy, ok. 11 lat szedł obok. Rodzina wyglądała na ubogą. Rodzice byli zadowoleni, ale sposób prowadzenia dzieci był jakiś nienaturalny. Opisuję tu swoje wrażenia, bo nie rozmawiałam z nimi. Moje pytania mogliby uznać za obraźliwe. Bo wyglądali jak ludzie, którzy odebrali 500+ na pięcioro dzieci i po raz pierwszy od dłuższego czasu mieli pieniądze. I szli dumni, że trzymają swoje dzieci za ręce. Jakby chcieli pokazać, że dbają o nie.
Nie jestem zwolenniczką 500+, dostrzegam wiele zagrożeń o czym pisałam. Ale kiedy dzisiaj popatrzyłam na tę rodzinę, to pomyślałam, że może te dzieci idą z rodzicami za rękę po raz pierwszy w życiu - a więc warto było dać im te pieniądze.

środa, 27 kwietnia 2016

Dni 41-45

Nie chce mi się pisać, choć jest o czym:)
Skoro ogarnęło  mnie starcze albo wiosenne lenistwo przeklejam informację z rp.pl, choć obiegła ona wszystkie portale.
Unia Europejska pracuje nad rozporządzeniem, które zabroni korzystania z Facebooka, Instagrama i Snapchata dzieciom poniżej 16 roku życia. Odpowiednie rozporządzenie miałoby wejść w życie w 2018 roku. Przewiduje ono, że dzieci poniżej 16 roku życia będą mogły korzystać z portali społecznościowych po wcześniejszym wyrażeniu zgody przez rodziców. 
Serwisy społecznościowe będą mogły, po wejściu w życie rozporządzenia, wymagać przesłania np. skanu dowodu osobistego - uważają specjaliści. Parlament Europejski zakłada, że brak przestrzegania nowych zasad przez właścicieli serwisów może wiązać się z grzywnami w wysokości nawet 4 proc. ich światowego obrotu. 
Nie wiem czy zakaz to dobry pomysł, ale nie to mnie skłoniło do zauważenia tej informacji. Cieszy mnie, że problem wpływu mediów społecznościowych i w ogóle  internetu na człowieka i jego rozwój staje się przedmiotem publicznego dyskursu. Świadomość zagrożeń i szans internetowego bytowania jest niezbędna rodzicom a na pewno nie wszyscy ją mają.
A przy okazji zastanowiło mnie na co przeznaczane są pieniądze z takich kar? Nie wiem czy na urzędnicze premie unijne czy na jakieś konkretne cele? Bo 4 procent światowego obrotu np. Facebooka to niebagatelna kwota i mam nadzieję, że to nie wizja tych kwot zasilających unijne konta skłoniła Unię do zajęcia się tą sprawą.

sobota, 23 kwietnia 2016

Dzień 40

Obejrzałam". "Niewygodną prawdę". Kolejny film o pracy dziennikarzy. Tym razem telewizyjnych. Film wart zobaczenia zwłaszcza kiedy toczy się debata o mediach narodowych.

czwartek, 21 kwietnia 2016

Dzień 39

Lubię słuchać ludzi, którzy lubią to co robią. Dzisiaj z wielką przyjemnością wysłuchałam wykładu prof. Janusza  Daneckiego –  arabisty i islamisty, który opowiadał o różnych odłamach islamu w serii wykładów o Syrii, które w kwietniu odbywają się w Pałacu Pod Blachą. A przedwczoraj z jeszcze większą przyjemnością słuchałam własnego syna, jak opowiadał o nowych trendach w internecie. 
Ale też z przyjemnością po wykładzie poszłam obejrzeć rozkwitające tulipany w Ogrodzie Krasińskich. To urok życia emeryta - mogę robić to na co mam ochotę. A propos ogrodu to niedawno przeglądałam  swoje stare posty i znalazłam te w których bardzo irytowałam się z powodu renowacji ogrodu, wycinania drzew i cywilizowania go. Niesłusznie.

środa, 20 kwietnia 2016

Dzień 37 i 38

Mam kolejne dobre dni i cieszę się nimi.
Dzisiaj rozmawiałam o Antonim Macierewiczu i naszych stosunkach z Rosją. I uświadomiłam sobie, że na przyszłość świata w tym roku będzie miało jedno wydarzenie - wyniki wyborów w USA.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Dzień 36

Upłynął leniwie pod znakiem relaksu. Na koniec dnia włączyłam TokFm usłyszałam, że dzisiaj na Wawelu odbyły się uroczystości 6. rocznicy pogrzebu Marii i Lecha Kaczyńskich. Rocznica pogrzebu - może nie wypada się dziwić, ale ja się zdziwiłam.

niedziela, 17 kwietnia 2016

Dzień 35. Barszcz ukraiński do entej potęgi

Barszcz ukraiński to potrawa złożona z wielu składników.
Książka "Sprawa Niny Frank" z pieczątką "Hubert Meyer psycholog śledczy" Katarzyny Bondy to barszcz zrobiony stanowczo ze zbyt wielu składników i dlatego trudnozjadliwy.
"Nie pamiętam jak znalazłam się w swoim łóżku. Ból głowy wgniatał mnie w ciemność poduszki. " - tak się rozpoczyna pierwszy rozdział powieści kryminalnej Katarzyny Bondy. A potem mamy celebrycki żywot rozwiązłej aktorki, grającej serialową zakonnicę, niedowartościowanego profilera Huberta Meyera, który się rozwodzi, Eugeniusza Kulę, komendanta posterunku i jego podkomendnego Alojzego Trembowieckiego, który się okazuje być donosicielem na własnego szefa, panią Lidię, dobrego ducha wsi czyli  bibliotekarkę, która ma dziwnego syna, polityka - byłego kochanka matki i córki, której ponoć był ojcem a która zaszła z nim w ciążę, biznesmena robiącego interesy z Rosjanami, dwóch zwariowanych znawców run itd... W tym chaosie postaci i wątków zdarza się morderstwo. Do jego wyjaśnienia  zatrudniono profilera Meyera, który  właśnie wrócił po kursie z Quantico więc będzie szukać seryjnego mordercy, który w przyszłości ma być seryjny, bo dopiero jedno morderstwo popełnił.
I to wszystko napisane w stylu, którego próbkę dałam w pierwszym zdaniu, czyli grafomania czystej wody.
Kiedy już wszystko wiemy, czyli kto zabił, pojawiają się dwa rozdziały w których, jak zrozumiałam, autorka chce nas przekonać, że ta powieść to nie jest jej powieść tylko wytwór prowincjonalnej panny na wydaniu.
Nie wiem czy słusznie, ale skojarzył mi się ten zabieg z ostatnią sceną filmu "Niesamowita Marguerita" w której baronowa Dumont umiera kiedy usłyszała na własne uszy jak śpiewa.
Nie będę się znęcać nad Katarzyną Bondą, po prostu więcej nie dam się skusić mojej ulubionej pani bibliotekarce na polską powieść kryminalną.
A na marginesie tej lektury zastanowiło mnie jak dzisiaj działają wydawnictwa, czy są redaktorzy, którzy dyskutują z autorem, poprawiają tekst, wskazują na wady kompozycyjne, nie mówiąc o błędach stylistycznych.
Jako, że jestem  uzależniona od czytania kryminałów, po  barszczu Bondy przeczytałam "Świat ciszy Nicholasa Quinna" Colina Dextera i to jest to co lubię.

sobota, 16 kwietnia 2016

Dzień 34.

Wczoraj miałam przygodę z bankomatem - wypłacił mi kilkaset złotych po 20 złotych. Bardzo mi to nie odpowiadało więc musiałam wykonać kilka operacji zakończonych sukcesem, ale przy okazji zobaczyłam jak zmienili się pracownicy PKO BP. Naprawdę byłam mile zaskoczona uprzejmością pani w warszawskiej placówce przy Sienkiewicza. Nie dość, że podeszła ze mną do bankomatu, to podpowiedziała mi w czym prawdopodobnie tkwi problem z dokonaniem wypłaty.
To dobra zmiana, zwłaszcza że pani wyglądała na osobę, która pracuje już od wielu lat i zależy jej na opinii o banku. Natomiast ta sytuacja mnie osobiście przygnębiła bo jak przypuszczam musiałam wyglądać na bezradną 👵

czwartek, 14 kwietnia 2016

Dzień 31, 32, 33

Strasznie się zaniedbałam w śledzeniu starości. I dzisiaj też nie nadrobię tych zaległości, bo nic się takiego nie wydarzyło. Chyba, że uznam za taki przejaw uczucie żalu, kiedy zobaczyłam kartkę z informacją o likwidacji sklepu na rogu ulic Nowy Świat i Kubusia Puchatka. Mam do niego sentyment, bo w nim kupowałam codziennie, wychodząc z pracy, galaretkę w czekoladzie. A miałam wtedy 26 lat.
Wczoraj zobaczyłam też żółte tulipany ułożone na Krakowskim Przedmieściu. Nie wiedziałam o co chodzi, musiałam się wspomóc Googlami, sama nie skojarzyłam, że kwiaty te ułożono dla Marii Kaczyńskiej. Tulipany były jej ulubionymi kwiatami.
I dopiero wczoraj zauważyłam wielki banner na rotundzie. Dziwne, że wcześniej go nie dostrzegłam. Nie wiem kto był pomysłodawcą zawieszenia podobizn śp. Marii i Lecha Kaczyńskich na tle hiszpańskiego tenisisty Rafaela Nadala.  Zawsze w takich momentach przypomina mi się malarz Styka. "Ty Mnie Styka nie maluj na kolanach - ty Mnie maluj dobrze!” - miał napomnieć pobożnego malarza sam Stwórca, według zapewnień znanego przedwojennego facecjonisty Franca Fiszera.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Dzień 30. Patriotyczne "Kukułeczki"

W niedzielę po Mszy św. o 11.00 w Archikatedrze warszawskiej wystąpiły dzieci z  zespołu "Kukułeczka" z Kobrynia na Białorusi. Jakież były autentyczne recytując   teksty o losach Polaków na Wschodzie, o ofiarach mordu katyńskiego. Przyjechała z nimi ich nauczycielka, starsza pani wspierająca się na kulach. Z pewnością inicjatorka i autorka występu.
W katedrze zaśpiewał również polski chór "Zgoda" działający przy Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych Brześcia i Obwodu Brzeskiego oraz drużyna harcerska im. Ryszarda Snarskiego.
Ten dziecięcy występ był taki ciepły, że dziwnie jadowicie zabrzmiały mi teksty płynące z nadajników przed Pałacem Prezydenckim.Też o historii.

niedziela, 10 kwietnia 2016

Dzień 29. Kwiaty dziwaki

Z zasady jest tak, że najpierw roślina ma liście a potem kwiaty. A niektóre magnolie to takie kwiaty-dziwaki i najpierw kwitną a potem się zielenią.

Przeżyjmy to jeszcze raz

Wybaczmy sobie nawzajem - apelował Andrzej Duda pod Pałacem Prezydenckim. Wyjaśnijmy katastrofę smoleńską spokojnie bez politycznego kontekstu. Tak mówił prezydent po 17.00. Ale inaczej wyglądała rocznica pod Pałacem Prezydenckim o 12.00. Na dwóch telebimach pokazywano archiwalne materiały z różnych źródeł, z ekranów lały się słowa nienawiści i oskarżeń wypowiadane przez bliskich ofiar katastrofy i reakcje na nie Donalda Tuska czy min. Grasia i innych polityków, które nigdy nie powinny zostać wypowiedziane.
Dzisiaj na Krakowskie Przedmieście przyjechali ludzie z całej Polski. Była pani z Poznania, była wycieczka z Piły, Koła, górnicy z kopalni Lubin itd. itp. To co zobaczyli na telebimach na pewno nie skłaniało ich ani do  wspominania ofiar katastrofy, ani do modlitwy za nich, ani do myślenia, że przyjechali tu oddać hołd zmarłemu prezydentowi. Po cóż więc Pan Prezydent apeluje, tak jak powinien to czynić prezydent wszystkich Polaków o wzajemne wybaczenie. Bo tak wypada?
21.00 - Plac Zamkowy, Krakowskie Przedmieście szczelnie wypełnia tysiące ludzi z flagami, transparentami. Widać na nich nazwy miejscowości: parafii, ale przede wszystkim Klubów Gazety Polskiej - to wielka siła, to im za upamiętnianie katastrofy smoleńskiej dziękował Jarosław Kaczyński i ich organizatorowi red. Sakiewiczowi. Dziękował też ojcu Rydzykowi i duchowieństwu, Anicie Gargas i człowiekowi który codziennie przychodzi wieczorami pod Pałac Prezydencki z rozkładanym krzyżem i z kilkoma kobietami odmawiają różaniec. Wszystkim, którzy nie bali się pisać i robić materiałów o katastrofie. Kaczyński dziękował najbardziej Antoniemu Maciarewiczowi. No i oczywiście wszystkim, którzy  uczestniczą w rocznicach i miesięcznicach smoleńskich. Ale zanim były podziękowania brat Lecha Kaczyńskiego prawie krzyczał: dość czekania, odkładania, pomnik smoleński i pomnik Lecha Kaczyńskiego muszą stanąć na Krakowskim Przedmieściu!!! A potem było o tym, że Polacy  czasami za łatwo przebaczali i przebaczyć można ale najpierw trzeba wymierzyć sprawiedliwość. Prezes PiS nie pozostawił wątpliwości komu - Donaldowi Tuskowi i jego ekipie. Potem  wspomniał o przedawnieniu win z punktu widzenia prawa i napiętnowaniu moralnym. Ogólnie Jarosław Kaczyński zagrzewał do boju, do wchodzenia na górę, choć kamienie na nas spadają. Tłum przyjmował jego słowa entuzjastycznie krzycząc: zwyciężymy. Miałam nieodpartą chęć podejść do takiego pana i zapytać kogo, ale nie wiem czy nie zdzieliłby mnie flagą po głowie.
Ciekawa jestem bardzo czy panowie nie dogadali się co do wybaczania, czy tak podzielili role. Ale ton głosu Kaczyńskiego pozwala przypuszczać, że może prezydent Duda sam zdecydował się na apel o wybaczenie wzajemne.
Zupełnie nie pamiętam 5. rocznicy, chciałam zajrzeć do starszych postów, ale wygląda na to, że to był czas przerwy. A szkoda. Bo do postów sprzed 6 lat nie muszę zaglądać, pamiętam te dni bardzo dokładnie i dlatego dzisiaj przez moment poczułam się trochę jak wtedy.  Tylko, że 6 lat temu nie było takich przemówień. Bo jeszcze nie zdążyliśmy się pokłócić 



sobota, 9 kwietnia 2016

Dzień 27 i 28. Warszawa szykuje się na rocznicę

Po 19.00 dzisiaj przed Pałacem Prezydenckim ustawiano scenę dla polityków, "trybunaliści" ustawili się z transparentami pod Hotelem Europejskim. A propos to odnowiony Hotel Europejskim będzie jednym z piękniejszych budynków w Warszawie. Jutro 6. rocznica katastrofy smoleńskiej.
A ja spędziłam dzisiaj sporo czasu na lekturze sobotniego dodatku "Rzeczypospolitej" Plus Minus. Bardzo dobry pomysł na wspomnienia rocznicowe - opowiadają o kilku osobach, które zginęły w katastrofie, o ich ostatnich dniach życia, jacy byli co zrobili a czego nie zdążyli zrobić. I o tym co po nich pozostało. W maju np. zostanie otwarte w NBP Centrum Pieniądza im. Sławomira Skrzypka, którego  właśnie on był pomysłodawcą. Będzie to multimedialny ośrodek edukacji nie tylko o historii pieniądza ale i o ekonomii i prawach rynku. Żona generała Włodzimierza Potasińskiego zrealizowała jego największe marzenie osobiste - postawiła dom z drewnianych bali na polanie, którą wspólnie wybrali i kupili 9 kwietnia 2010 roku, dzień przed katastrofą. Takich wspomnień jest wiele. Również o ostatnich 10 dniach prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
W tym dniu warto się pochylić nad wspomnieniami, pomyśleć - jak pisze we wstępniaku Bogusław Chrabota - ile dobrego mogli zrobić dla Polski, jak udanie zasypywać linie podziałów.Myślę o nich co roku i po cichu się modlę w ich intencji. Po cichu.


czwartek, 7 kwietnia 2016

Dzień 26. Szara strefa na ulicy i w Ministerstwie Finansów

Jak zwykle rano przy wyjściu z metra Centrum na ulicę Marszałkowską stały trzy kobiety z wielkimi siatkami w kratkę. Takie siatki kojarzą mi się z łóżkowym handlem i Stadionem Dziesięciolecia (dzisiaj jest tam Stadion Narodowy), kiedy był największym bazarem Europy. Panie sprzedają bluzki, szaliki i rajstopy i ku mojemu zdziwieniu nie brakuje chętnych kobiet do kupowania od nich.
Dzisiaj jednak nie pohandlowały. Widocznie dostały od kogoś sygnał, że zbliża się straż miejska. Tempo w jakim zniknęły ze swoim towarem, zachwyciło mnie. Taki refleks u starszych pań. Tylko pozazdrościć. Mam jeszcze jeden dowód na to, że starość starością a motywacja sprawia, że  nasze ciało "sprawnieje".
Przy okazji przypomnieli mi się uliczni  handlarze podrobionymi torbami znanych marek w Barcelonie. Zastanawiałam się, czemu te torby są  powiązane misternie sznurkami. Zgodnie z polskimi standardami doszłam do wniosku, że handlarze zabezpieczają się tak przed nieuczciwymi klientami. Ale któregoś dnia zobaczyłam jakie było prawdziwe przeznaczenie sznurków. Kiedy zbliżył się policjant, handlarz chwycił za sznurek i wszystkie torby pofrunęły za nim w siną dal. A właściwiej byłoby powiedzieć w szarą strefę.
A właśnie dzisiaj w Ministerstwie Finansów  odbyła się konferencja pt. „Przeciwdziałanie szarej strefie – wspólne działanie dla rozwoju Polski". Minister finansów Paweł Szałamacha wskazał, że według szacunków przygotowanych przez różne instytucje szara strefa w Polsce może wynosić od 12 proc. produktu krajowego brutto do nawet blisko 24 proc. (tę wyższą wartość podaje Bank Światowy).
Minister wskazał, że dla poprawienia tej sytuacji kluczowe będą kompleksowe zmiany instytucjonalne (np. wprowadzenie Krajowej Administracji Skarbowej) i prawne, ale również korzystanie z nowych, skuteczniejszych narzędzi informatycznych oraz edukacja obywateli. „Niektóre negatywne postawy społeczne mają korzenie w trudnej historii Polski. Dlatego część przedsiębiorców przyzwala na łamanie reguł i uważa, że ten kto płaci uczciwie podatki to „frajer"" – powiedział minister Szałamacha. „Stąd np. prowadzone przez resort finansów Narodowa Loteria Paragonowa, która promuje branie i wydawanie paragonów fiskalnych, czy akcja Kontroli Skarbowej „Nie daj się zrobić w słupa"" – dodał minister.
Jestem za, żeby było mniej szarego koloru w naszej gospodarce, choć to mój ulubiony kolor.

środa, 6 kwietnia 2016

Dzień 25

Strasznie się nabiegałam dzisiaj. Ale wszystko pozałatwiałam co zaplanowałam. Historia z pryszczem rozwija się. Pani dermatolog dała mi skierowanie do chirurga. I poprosiła by poinformować ją o dalszych losach mojego pryszcza. Za tydzień idę do chirurga. Pierwszy raz spotykam lekarkę, która by zainteresowała się tak pacjentem.
A przy okazji byłam w przychodni świadkiem rozmowy następującej. Pani pacjentka ok. 40 lat i recepcjonistka lat ok. 50.
- Chciałabym rozmawiać z kierownikiem.
- Nie ma jest na urlopie. Będzie jutro.
- To z zastępcą.
- Pani doktor będzie jutro więc nikt jej nie zastępuje. Może pani zatelefonować lub mogę umówić panią na wizytę.
- Proszę pani mamy rok 2016 to nie PRL!
Poczułam solidarność pokoleniową. No bo skoro argument brzmi to nie PRL to zamiast się wytrząsać nad recepcjonistką pani pacjentka może zmienić przychodnię. W PRL nie miałaby na co.
Bardzo jest irytujące kiedy wyładowujemy złość na ludziach od których nic w firmie nie zależy.
Ale nie jest czasami łatwo się opanować. Mnie się to zdarzyło w placówce InPostu i bardzo się z tym podle czułam.

wtorek, 5 kwietnia 2016

Dzień 24

Zmarła Zyta Gilowska. Miała 66 lat.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Dzień 23

Nic nie napiszę, bo się kiepsko czuję:). Sprawdziłam prognozę pogody w Onecie, jutro lato a w środę ma padać - to by wyjaśniało moje kiepskie samopoczucie. Może by zatrudnić się jako wróżka pogodowa!

niedziela, 3 kwietnia 2016

Primaaprilisowe przesady

Nawet najfajniejszy żart przestaje być śmieszny, gdy jest nie na miejscu. Przekonał się o tym Google, który na Prima Aprilis przygotował kilka niespodzianek dla użytkowników. Jedną z nich był specjalny przycisk Użytkownik obok standardowego "wyślij" widział też przycisk "Mic Drop". Po jego wciśnięciu system dodawał do wiadomości zabawną animację pochodzącą z "Minionków".
Nieświadomi użytkownicy mylili się i używali nowego przycisku przez pomyłkę. Ktoś wysłał w ten sposób kondolencje, ktoś inny maila do szefowej, do firmy w której miał właśnie zacząć pracę i obaj podobno stracili pracę. Po sygnałach od użytkowników przycisk został usunięty z Gmaila po kilku godzinach: "Wygląda na to, że w tym roku wkręciliśmy samych siebie. Naprawdę nam przykro. Funkcja została wyłączona" - poinformował Google.
Nie na miejscu był też żart, który znalazłam na jednym z lokalnych portali. Otóż "dowcipny" dziennikarz poinformował czytelników, że na miejscu ogrodu działkowego "Czeczotka" powstanie nowy cmentarz parafialny. Miało być dowcipnie i nawiązywać do ustawy o obrocie ziemią  dającej przywileje Kościołowi. Jest tyle rzeczy do obśmiania, to po co sobie robić  żarty z cmentarza? Żart wydał mi się mocno niestosowny, ale to może kolejny objaw starzenia się. A może dobrego wychowania?

Sukces 500+

Rząd PiS ogłosił sukces, program 500+ spotkał się z wielkim zainteresowaniem społeczeństwa cieszy się pani minister rodziny Elżbieta Rafalska, ponad 110 tys. wniosków złożono w pierwszych dniach działania programu. Czyżby rząd miał nadzieję, że rodzice zbojkotują ich program i nie zechcą 500 złotych na dziecko?! Piszę nadzieję, bo to wielka odpowiedzialność przewidzieć na wiele wiele lat coroczny wydatek 24 mld złotych. No bo kto odważy się zlikwidować ten dodatek! Życie w wyimaginowanej rzeczywistości to specjalność nie tylko Marguerity Dumont.

Dzień 22. "Niesamowita Marguerite" czyli prawda może cię zabić

Obejrzałam wczoraj "Niesamowitą Margueritę". Bardzo mi się podobał, choć nie był to żaden kryminał ani film o politykach czy bankierach. To historia o kobiecie, która chce być śpiewaczką operową, choć natura poskąpiła jej głosu, ale za to los nie poskąpił pieniędzy. Zaprasza do swojej wspaniałej wiejskiej posiadłości liczne towarzystwo i przed nim daje koncerty charytatywne dla wojennych sierot. Po  koncertach słyszy głosy zachwytu, dostaje kwiaty od wielbicieli (naprawdę zamawia je jej wierny służący). Ale jej marzeniem jest występ przed prawdziwą publicznością. I spełni to marzenie zachęcona recenzją młodego dziennikarza, nie dostrzega w niej ironii.
Oglądamy życie paryskich artystów lat 20. ubiegłego wieku. Rodzącej się awangardy, zaprzeczającej dotychczasowym kanonom sztuki i wszelkim wartościom. Marguerita Dumont jest dla nich zabawką. Dla zgrywu chcą wypromować Marguerite na paryskich salonach i zorganizować jej recital.
Marguerita ciężko pracuje, by spełnić swoje marzenie. I spełnia je. Tylko, że spełnianie własnych marzeń czasami bywa okrutne. I o tym jest ten film. Ale również, a właściwie przede wszystkim o rozpaczliwej walce o miłość męża. I również o tym jak człowiek może zupełnie utracić zdolność do samooceny, jeśli otoczenie stworzy mu sztuczny świat.

sobota, 2 kwietnia 2016

Dzień 21

Dzisiaj 11rocznica śmierci Jana Pawła ll. Na placu Piłsudskiego była garstka ludzi. Kardynał Nycz dziękował za przybycie. To że jest nas mniej to normalne zjawisko stwierdził. Ważne co nam zostanie z papieskiego nauczania. A dzisiaj hasłem było: A komu ty przebaczysz. Napis wyświetlono na tle słynnego zdjęcia Papieża z Ali Agcą.

piątek, 1 kwietnia 2016

Dzień 20

Nikogo dzisiaj nie oszukałam. A przecież to Prima Aprilis. W poprzednim wcieleniu zawodowym wymyślałam primaaprilisowe informacje. Za dużo tych odniesień do przeszłości. A kiedyś dziwiłam się mojej Mamie, że tak lubi rozmawiać z ludźmi z którymi była związana kiedy była młoda. No więc mamy kolejny objaw starości. A tydzień zaczął się miło świątecznym poniedziałkiem, ale potem było tylko gorzej. No ale po to są święta, żeby było miło i smacznie.
PS. Zusowski serwer  parę razy padł z powodu nadmiaru chętnych do złożenia wniosku o 500+. PiS jest "the best" - mam nadzieję, że nie usłyszę toastu pod budką z piwem: "zdrowie PiS-u". Dla ścisłości to nie wiem czy nadal funkcjonują budki z piwem. Ostatnio taką widziałam w serialu Ranczo a właściwie to była ławeczka. Ciekawa jestem jak 500+ zafunkcjonuje w naszych rodzinnych serialach. Spytam siostry.