poniedziałek, 29 lutego 2016

Jestem zadowolona z Oscarów

Moim faworytem był  angielski aktor Mark Rylance. Bardzo się ucieszyłam, kiedy dostał nominację w kategorii drugoplanowej roli męskiej za postać radzieckiego szpiega  Abla w "Moście szpiegów". A jeszcze bardziej ucieszyłam się dzisiaj nad ranem, kiedy dostał Oscara.
"Spotlight" - uznano najlepszym filmem. Jest to film - hołd dla znikającego zawodu dziennikarza. Ale również przypominający o roli tego zawodu, jeśli jest wykonywany przez profesjonalistów, którzy mają poczucie misji.
No i wreszcie Leonardo di Caprio, który jak chcą ludzie dowcipni albo złośliwi doczołgał się do Oscara. Nie ma co mówić, należała mu się statuetka. Bardzo ucieszył mnie natomiast Oscar za zdjęcia w "Zjawie" bo były zjawiskowe, podobnie jak muzyka w "Nienawistnej ósemce".
Miło jest mieć swoich faworytów do Oscarów. Sprawa Wałęsy przeniosła mnie w lata wspomnień i wiem, że w polskich kinach nie od tak dawna można obejrzeć filmy przed Oscarami. A lubię oglądać filmy w kinie, bo inaczej smakują. Podobnie jak Lis w internecie.

Lis na żywo, ale "martwy"

Obejrzałam pierwszy program Tomasza Lisa w Onecie. Dawno nie widziałam Lisa w TVP, ale z tego co pamiętam to brylował w studiu. A dzisiaj zobaczyłam człowieka nieco zdezorientowanego, przygaszonego. Może to brak  publiczności, może inny powód - nie wiem jaki. Może ten program to jednak nie jest szczyt marzeń Tomasza Lisa a może stracił pewność siebie w nowym jednak medium. Na początku audycji przypominał Maxa Kolonko. Będę czasami zaglądać do programu Lisa, bo jestem ciekawa czy uda mu się znaleźć nową formułę dla tego programu. W starej wypadło to jakoś ubogo. Jak dla mnie.

niedziela, 28 lutego 2016

Ona to żona bez ż

Pojawiła się nowa reklama piwa Żywiec. Muszę przyznać, że zaintrygowała mnie zabawa językiem jaką w niej wykorzystano.
Uważam, że jest świetna! Jakoś nigdy nie pomyślałam w ten sposób o słowie żona. A tak przy okazji to
słowo żona  pochodzi od greckiego genos (pochodzenie) i łacińskiego gyn (ród). Określano tym mianem kobiety zamężne.
Natomiast słowo kobieta pojawiło się w XVI wieku. Etymolodzy wywodzą je od od słowa kob, czyli chlew, koryto. Kobieta w pierwotnym znaczeniu, to ta, która służy przy korycie, zajmuje się chlewem. Wyraz miał pejoratywne znaczenie i uchodził za obelgę. W neutralnym znaczeniu słowa zaczęto używać dopiero pod koniec XVIII wieku. Jednak inni etymolodzy wywodzą ten wyraz z języka germańskiego: od staroniemieckiego kebse lub gabette. Słowem gambetta określano małżonkę, towarzyszkę łoża, natomiast wyrazem kebse — nałożnicę, konkubinę. Są i tacy, którzy uważają, że wyraz kobieta pochodzi od Kopfweiss, czyli białogłowa, bądź od kave, czyli z fińskiego matka, czy prasłowiańskiego kob- veta — w znaczeniu wieszczka, wróżka.
A wracając do reklamy to wpisuje się w prorodzinną politykę:) no bo chce się Ż można też przeczytać chcę mieć żonę:) a piwo na to patrzy!:)

poniedziałek, 22 lutego 2016

Dokumenty?

Na mnie największe wrażenie zrobił list gen. Kiszczaka do dyrektora Archiwum Akt Nowych. Jeśli ten list jest prawdziwy, choć nigdy nie wysłany, pokazuje człowieka który nigdy nie pogodził się z utratą władzy i nadal uważał, że pociąga za wszystkie sznurki a marionetki tańczą jak on chce. Nie chcę w to wierzyć i takie są moje odczucia na dzisiaj w sprawie Lecha Wałęsy. Nie chcę wierzyć, że nasze elity polityczne były tak naiwne. Ale  zaczynam obawiać się, że może będę zmuszona. Powody mogą być dwa: ten list jest prawdziwy; powód drugi ten list jest sfabrykowany. W obu przypadkach mówiąc językiem współczesnym "dali ciała". A za Lecha Wałęsę pomodliłam się. Bo mu ciężko jest niezależnie od tego co pisze i mówi. 

niedziela, 21 lutego 2016

Forsycja poszła pod nóż czyli koniec syfu z malarią na Kapucyńskiej

Przez wiele lat w tym miejscu rosła  forsycja a mówiąc ściślej wiele forsycji tworzących wspaniałą kępę wiosną żółtych kwiatów a potem soczystej zieleni. Forsycja byłą ozdobą skarpy przy trasie W-Z i niestety wątpliwą ozdobą dla przechodzących obok niej ludzi. A byli to najczęściej turyści, zmierzający na Stare Miasto.
Lubię rośliny, żal mi każdego wycinanego drzewa. Ale tym razem ucieszyłam się z gołej skarpy. Forsycja rośnie szybko więc wkrótce znowu pojawi się pewnie dorodna zielona kępa. Ale może w tzw. międzyczasie jej bywalcy zniechęcą się. Bo owa piękna forsycja, poza tym, że cieszyła oko, pełniła trzy funkcje: śmietniska, szaletu i czasami burdelu. Kilka razy robiłam zdjęcia tego śmietniska z zamiarem wysłania do Urzędu Miasta, ale jakoś nigdy ich nie wysłałam. Ucieszyłam się więc widząc, że nie tylko mnie to śmietnisko przeszkadzało. Bo też wstyd naprawdę pokazywać turystom taką stolicę. Chociaż nigdy nie zapomnę jak dawno temu byłam w Paryżu. Zachwycona miastem, odłączyłam się na chwilę od wycieczki i znalazłam się na jakiejś bocznej uliczce obok Centrum Pompidou a tu przysłowiowy syf i malaria. Nie ma więc co przesadzać, ale  tych krzakach naprawdę był syf i zawsze zachodziłam w głowę jak to możliwe, że urzędnicy Ministerstwa Zdrowia tego nie widzą, a może nie wyglądają przez okna:) bo to nigdy nie wiadomo co człowiek zobaczy!
A swoją drogą to smutne, że nadal nie potrafimy szanować wspólnej przestrzeni, ciągle śmiecimy, załatwiamy się byle gdzie i uczymy tego od małego dzieci.

Dobre i złe zmiany

zmianaTomasz Stawiszyński zapowiedział dzisiaj, że w przyszłą niedzielę zostanie nadana ostatnia "Niedziela filozofów czyli potyczki z życiem". Wyjaśnił, że nie porozumiał się z nowym szefostwem Radia dla Ciebie. No i znowu mam pecha, bo "odkryłam" tę audycję kilka miesięcy temu a wraz z nią RDC, którego nigdy nie słuchałam a pewnie szkoda bo Ewa Wanat kiedy szefowała temu radiu wprowadziła w nim mnóstwo ciekawych audycji. No więc jest to dla mnie zła zmiana. Co nie znaczy, że dla innych osób nie jest to dobra zmiana. Bo zmiana może być dobra i zła niezależnie od tego kto jej dokonuje - o tym przekonywał dzisiaj w pierwszej godzinie Niedzieli filozofów prof. Tadeusz Bartoś,  wykładowca Akademii Humanistycznej im. Gieysztora i były dominikanin: Niektórzy myślą, że wszelka zmiana jest dobra, jeśli dokonuje jej ktoś, jakiś X. Albo – wszelka zmiana jest zła, jeśli dokonuje jej Y. I jest formuła zdroworozsądkowa, że raz zmiana jest dobra, a raz zła, kiedy dokonuje jej Z – to skromne i realistyczne spojrzenie. Każdy, jeśli nie jest szaleńcem, to przyznaje się do bycia jak Z, a nie X

sobota, 20 lutego 2016

Trauma bliźniaka 500+

Sztandarowa obietnica rządu pani Szydło właśnie została spełniona. 500 złotych na  drugie i kolejne dziecko dostanie każda rodzina, niektóre te ubogie również na pierwsze dziecko.
Zajęłam się dzisiaj sprzątaniem mieszkania, a ponieważ nic mi tak dobrze nie oczyszcza rozumu jak pożyteczna praca fizyczna, czas na spekulacje umysłowe.
Wyobraźmy sobie, że rodzą się nam bliźnięta. No i teraz pytanie, który ma dostać 500 zł, pierwszy czy drugi. A jak rodzice skłamią i podadzą, że pierwszy urodził się jako drugi. Czy ustawa przewiduje tu jakieś sankcje:). Uważam, że powinno zostać wydane w tej sprawie jakieś specjalne, najlepiej nocą, rozporządzenie. Mam nadzieję, że Pierwszy Bliźniak Rzeczypospolitej znajdzie czas by dopilnować tego, choć wiem że demontaż III RP to bardzo trudne i absorbujące zajęcie.
Warto też powołać specjalny zespół psychologów, najlepiej pod kierunkiem pani prof. Pawłowicz, który opracuje program zwalczania objawów stresu bliźniaczego. No bo ten bliźniak pierwszy, który zawsze był dominujący, jeśli rodzice go nie podmienią będzie tym gorszym dzieckiem bez 500+. Panowie posłowie a zwłaszcza posłanki nie wolno dopuścić do narażania bliźniaka na taki stres, bo możecie się narazić Pierwszemu Bliźniakowi.
PS. Jarosław Kaczyński jest starszy od swojego brata o 45 minut.

czwartek, 18 lutego 2016

Kryminał na żywo czyli agent Bolek zmartwychwstał

Muszę przyznać, że bardzo trudno jest spełniać własne postanowienia. Właśnie wczoraj doczytałam pasjonujący kryminał, odniosłam do biblioteki i z czystym kontem postanowiłam zrobić sobie dłuższą przerwę od kryminalnych zagadek, intryg, spisków, upiorów przeszłości, które zwłaszcza w skandynawskich kryminałach grają pierwsze skrzypce.
Z zapałem zaczęłam szukać w sieci informacji o przekładach literatury zachodniej na język arabski, znalazłam też wykład o arabskich lalkach Barbie itd. itp.
Ale dzisiaj w pracy przeczytałam informację, że TVP pokaże zamiast "Ojca Mateusza" film o agencie Bolku. Zapaliła mi się lampka ostrzegawcza, trzeba posłuchać co się dzieje wokół tej sprawy. Kiedy wróciłam do domu  posłuchałam TOKFM, potem włączyłam dla przeciwwagi  TVPInfo i słuchałam na żywo komentarzy o dokumentach gen. Kiszczaka. Historia jak z Agaty Christie: starsza pani (żona generała - poetka) wysadziła III RP - tak celnie określił to co się dzieje wokół agenta Bolka dziennikarz śledczy Witold Gadowski. Wdowa po generale żałuje, że za wcześnie ujawniła dokumenty. Podobno chciała je sprzedać za 90 tys. zł.  Tylko starszym mocno wiekiem można sobie wytłumaczyć dlaczego poszła w tym celu do IPNu, choć trudno mi w to uwierzyć. W całej tej historii jest tak wiele znaków zapytania, że można stawiać tylko pytania, bo naprawdę trudno mi uwierzyć, że to przypadek. A może rzeczywiście przypadek!?
Na pewno doczekamy się w najbliższym czasie licznych książek, które będzie się czytać znakomicie, na krytyczne opracowanie dokumentów trzeba będzie poczekać, bo historii nie pisze się na kolanie.
Natomiast IPN powinien te dokumenty upublicznić w internecie.
Zapiszę kilka pytań, które sobie zadaję:
1. Jak przełoży się ta historia na opinię w świecie o Polsce? Czy określenie szpicel, płatny komunistyczny informator przylgnie do Lecha Wałęsy? Prasa za granicą zamieszcza informacje o dokumentach dotyczących współpracy Lecha Wałęsy z SB, ale zagraniczni dziennikarze wskazują również na kontekst tego zdarzenia czyli na konflikt Kaczyńscy - Wałęsa, trwający od wielu lat. W Polsce słyszałam komentarze, że to symboliczny koniec III RP.
2. Czy uda się odzyskać inne dokumenty dotyczące naszej historii a przechowywane w prywatnych archiwach byłych działaczy?
3. Co zrobi Lech Wałęsa? W pierwszym odruchu, tak normalnie po ludzku byłam zła, że znowu wraca się do tej sprawy. Każdy z nas ma przecież w życiu jakieś zdarzenia i decyzje o których wolałby nie pamiętać. Szkoda zdrowia człowieka, no ale Wałęsa to najbardziej znany Polak w świecie obok Papieża, a wielkość zobowiązuje.
4. Czy spiskowa teoria dziejów okaże się prawdziwa i dowiemy się jak SBecja manipulowała polskimi politykami. Co wtedy z naszą dumą z roli Polski w obaleniu systemu i wyzwolenia Europy Wschodniej spod wpływów Związku Radzieckiego?
5. Jeśli to jest prowokacja, która ma zniszczyć legendę Wałęsy, to czy dowiemy się z czyjego rozkazu? Deklaracje o chęci dotarcia do prawdy tylko dobrze brzmią.
6. I ostatnie pytanie najważniejsze: dlaczego teraz?
I na koniec przytoczę cytat z Kazania na Górze z Ewangelii św. Matusza: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą jak wy mierzycie, wam odmierzą" .

Zmian w TVP ciąg dalszy - "TW Bolek" zastąpił "Ojca Mateusza"

 Taki komunikat przeczytałam dzisiaj na portalu www.press.pl: Dziś wieczorem o godz. 20.30 TVP1 pokaże film dokumentalny "TW Bolek" zamiast serialu "Ojciec Mateusz". Zmianę w ramówce TVP tłumaczy licznymi prośbami widzów. W filmie autorzy książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk opowiadają o kulisach powstania książki.
Autorzy książki przeżywają swój wielki dzień, dzięki starszej pani, która jak sama przyznaje nie wiedziała co czyni i żałuje, że się pospieszyła.

środa, 17 lutego 2016

Warszawa od zaplecza

 
Te zdjęcia zrobiłam w poniedziałek o 7.45 na ulicy Marszałkowskiej w Warszawie, przy wyjściu z metra Centrum.  Dziadek-zbieracz makulatury mieszka tu od lat, choć określenie mieszka jest nie do końca adekwatne, bo oznacza że sypia na ulicy ze swoimi kartonami. Przenosi je rano by do sklepu Cepelii mogli wejść klienci. Kiedyś "mieszkał" pod pobliskim gmachem PKO, potem pod różnymi restauracjami, klubami nocnej rozrywki, bo tych tu wiele. To druga osoba po "czarnym Romanie" - należąca do swoistego pejzażu Śródmieścia. Podziwiam zaangażowanie z jakim wykonuje swoją pracę, tzn. przenoszenie kartonów. Nie raz miałam ochotę porozmawiać z Dziadkiem, ale nigdy się nie odważyłam. Nie potrafię też wytłumaczyć sobie dlaczego służby porządkowe akceptują od lat jego obecność. Mogłabym spróbować się dowiedzieć, ale nie robię tego. Bo co z tą wiedzą potem zrobię?
Miasto od zaplecza wygląda nie najlepiej zwłaszcza rano po weekendzie.
 

sobota, 13 lutego 2016

Co wymyśli kierownik ....

Nie cierpię reklamować czegokolwiek. Czuję się jak natręt. Jakby nie dociera do mnie, że to nie moja wina że kupiłam wadliwy towar. No ale tak mam. No więc kupiłam w aptece Ziko w Warszawie w samym centrum miasta krem Avene. Kiedy chciałam go użyć, okazało się że aplikator nie działa. Poszłam więc do apteki w drodze do pracy. Pani obejrzała opakowanie kremu, upewniła się że nie działa. Zasugerowała że pewnie się zapowietrzył. Poszła na zaplecze i ku mojemu zdziwieniu po powrocie poinformowała że muszę przyjść w poniedziałek jak będzie kierownik apteki. Na moje pytanie czy jest sens ponownie przychodzić, zapewniła że kierownik na pewno coś wymyśli. Bardzo jestem ciekawa jak ta reklamacja się zakończy. Będę donosić.
Zakończyło się banalnie, pani chyba kierownik uruchomiła krem manipulując pojemnikiem. Niestety wypaprała przy okazji sporo kremu, próbując czy działa. Jak widać w kierownikach tkwi wielka siła.

czwartek, 11 lutego 2016

Post to nie wiosenna dieta

Wysłuchałam w radiowej "Jedynce" dyskusji o filmie "Spotlight". Uczestniczący w niej duchowny nie widział filmu ale dyskutował i przekonywał, że pedofilia w Kościele jest, ale znacznie mniejsza niż wśród innych grup zawodowych np. nauczycieli wf i to środowiska dziennikarskie zmierzające zniszczyć Kościół nagłaśniają te kwestie. Ja byłam na "Spotlight" . Niestety nie znalazłam na stronie Jedynki zapisu tej audycji. Nie podam więc nazwiska księdza. Wczoraj był  Popielec i byłam na 11.00  w kościele na Muranowie. Było bardzo dużo ludzi, średnia wieku ok. 70 lat. Dorośli są w pracy, ale młodzież ma ferie. Młody był ksiądz i z wielkim zapałem namawiał  do postanowień wielkopostnych, takich które będą nas doskonaliły jako ludzi.  Mówił  o jałmużnie, takiej prawdziwej a nie na pokaz i o poście, ale nie traktowaniu go jako wiosennej diety.
Ale dlaczego o tym wspominam w kontekście Spotlight. Rozmawiałam dzisiaj z siostrą o tym  dlaczego młodzi są nieobecni w kościołach. Zgodnie stwierdziłyśmy, że nie bez znaczenia jest jednak sposób życia księży. I duchowny z "Jedynki" może oburzać się, że media nagłaśniają właśnie pedofilię wśród księży, ale nie może nie dostrzegać różnicy między rolą społeczną nauczyciela wf i księdza. Bo jeśli wymagania wobec księdza są takie same jak wobec nauczyciela wf to ja chciałam zauważyć, że  nie chodzę do spowiedzi do nauczyciela wf, nie słucham jego kazań i nie przewodniczy on obrzędowi Mszy św. Nauczyciel ma swoje powinności związane z jego zawodem, ale ksiądz to dla mnie nie zawód a powołanie. Niestety w Kościele jest zbyt wielu ''zawodowców".  Ja mam od lat duży margines tolerancji dla księży, wyznaję zasadę, że w każdej instytucji zdarzają się nieodpowiedni ludzie. Bez tego marginesu dawno przestałabym chodzić do kościoła, bo napatrzyłam się i nasłuchałam o księżach różnych rzeczy, ale mieszkałam w okolicach do których zsyłano księży w ramach kary. Najzabawniejsza była historia o proboszczu, który przegrał w karty kościelny piec do centralnego ogrzewania. Wszyscy mamy słabości. Księża też mają swoje rekolekcje. A papież Franciszek nie bez powodu nie chce mieszkać w papieskich apartamentach.
I wszystkie te słowa nie zmieniają faktu, że im jestem starsza tym lepiej czuję się w kościele, powiedziałabym, że najlepiej.

środa, 10 lutego 2016

Pocałunek śmierci Ewy Kopacz

Była premier Ewa Kopacz zaproszona do TVP wygłosiła spicz pochwalny na temat Piotra Kraśki, pani redaktor Lewickiej i Dobrosz-Oracz. Pochwaliła ich za merytoryczne przygotowanie i wyraziła oburzenie z powodu zwolnienia ich z TVP. Była również pełna uznania do red. Ziemca, który prowadził dzisiaj Wiadomości. Czy na pewno się ucieszyli z tej laurki?

Gorszy sort z perspektywy toalety

Pisowski rząd wiele mówi o wyrównywaniu poziomu życia Polaków. Marzenia o równości wszystkich ludzi pozostaną na zawsze utopią. Ale ostatnio jest moda w zamożnych społeczeństwach mówić o konieczności wyrównywania dysproporcji. Ja na ten problem spojrzałam od strony toalet w galeriach handlowych. Na początku stycznia byłam w toalecie w Złotych Tarasach i muszę przyznać, że wyglądają znakomicie - piękny nowoczesny kubikowy design. A przedwczoraj byłam w Parku Wola - toalety zniszczone, zapach okropny. Inny świat. W Złotych Tarasach trwa remont łazienek, ale przypuszczam, że nawet po remoncie w Parku Wola łazienki będą w niższym standardzie. Kiedyś ktoś opowiadał mi, że sklepy sieciowe, które mają swoje salony w galeriach  najlepszych pracowników biorą do Złotych Tarasów, Arkadii, Galerii Mokotów, ale już pracownicy Galerii Wileńska to niższy sort - czy to prawda nie wiem. Wiem, że nie dotyczy to sieci Biedronka, która otworzyła sklep w bardzo prestiżowej lokalizacji, ale  na pewno nie posadziła w nim najlepszych pracowników. Korzystam z Biedronki przy Bonifraterskiej i muszę powiedzieć, że dawno nie widziałam tak sprawnej obsługi jak w tym sklepie. Choć po faceliftingu gubię się w nim.
I choć nie widzę sensu w takim dzieleniu mieszkańców Warszawy i przyjezdnych, bo są mobilni i bywają w różnych galeriach to tak już jest ten świat urządzony, a bywanie w tym "luksusie" daje pewnie niektórym satysfakcję.

wtorek, 9 lutego 2016

Dzieci po prostu trzeba chcieć mieć

Trwa dyskusja o 500 zł na dziecko. Pojawił się konkurencyjny pomysł PO - posłowie dzisiaj opozycyjnej partii chcą dawać 500 zł na każde dziecko. Karnawał obietnic trwa i choć jutro Popielec, pewnie jeszcze potrwa. W TOK FM, rano usłyszałam jeden głos, chyba Jana Króla, z którym się w pełni zgadzam - trzeba chcieć mieć dzieci! Oczywiście sprawy finansowe, poczucie bezpieczeństwa bytowego są ważne, ale to nie wystarcza by zdecydować się na dziecko, jeśli się nie chce mieć dzieci.

piątek, 5 lutego 2016

Spotlight czyli prawdziwa redakcja

Spotlight to film trudny w oglądaniu, fascynujący dla dziennikarzy i redaktorów może być zupełnie niezrozumiały dla ludzi nie znających tej pracy. Obserwacja dziennikarskiego śledztwa wciąga, ale pod warunkiem, że pogodzimy się z tym że czasami nie nadążamy za mnogością nazwisk, powiązań , zdarzeń.   Ale dla takiej jednej niedzieli, jaką kończy się film niejeden redaktor oddałby kilka lat życia. W niedzielny poranek po ukazaniu się tekstu w The Boston Globe zaczęły dzwonić kolejne ofiary molestowania przez księży. Redakcja opublikowała  ok. 600 takich historii. No ale wtedy nie było jeszcze tak mocno rozwiniętego internetu. Z pewnym sentymentem patrzyłam na ogromne archiwa redakcyjne z regałami wypełnionymi wycinkami prasowymi, wtedy zaczynała  się dopiero digitalizacja.
Ale Spotlight to również film o układach, swoiście pojmowanym lokalnym patriotyzmie w imię  którego zamiatano przez lata pod dywan to o czym wiedziało wielu szacownych obywateli. Przed laty w kręgach dziennikarskich kiedy mediami rządzili towarzysze z wydziałów prasy  różnych szczebli, było znane ich powiedzenie: "wicie, rozumicie towarzyszu". Jak towarzysz redaktor nie rozumiał to przestawał być redaktorem. Wydziały prasy zniknęły dawno, a "wicie, rozumicie" pozostało choć dzisiaj inaczej brzmi i czym innym skutkuje. Dzisiaj obserwujemy to w Polsce w skondensowanej postaci - zmiana władzy spowodowała wymianę dziennikarskich twarzy ekipy PO w tzw. mediach publicznych, ale również dotyka prywatne media. "Gazeta Wyborcza" traci ogłoszenia, traci prenumeratę urzędów, TOKFM straciło status radia do którego politycy biegali na wyścigi. W Wirtualnychmediach.pl w komentarzu pod informacją o nominacji Pauliny Stolarek na szefa Trójki ktoś napisał, że  wie dlaczego to nie Paweł Sito został dyrektorem - bo się otarł o TOK FM a to teraz jak znamię szatana w średniowiecza.
Na osobną refleksję zasługuje sposób przedstawienia  samego zjawiska pedofilii wśród księży i dobrze funkcjonującego przez lata mechanizmu ochraniania duchownych i roli adwokatów.

czwartek, 4 lutego 2016

Za ile pączek 🍩

0,90 gr, 1 zł 50 gr, 4 zł. Takie ceny pączków odnotowałam dzisiaj rano w centrum Warszawy. I to na obszarze 200 m kw. Może więc nie ma co się bać podatku sklepowego.

środa, 3 lutego 2016

Uchodźcy będą mieszkać w Holiday Inn?! w Berlinie

Władze Berlina zamierzają wynająć  dla uchodźców sieć hoteli należących do spółki Grand City Hotels . Kilkuletni koszt wynajmu ma kosztować stolicę Niemiec co najmniej 600 mln euro - poinformował wczoraj dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Przedmiotem negocjacji prowadzonych  z właścicielami sieci GCH są 22 hotele marki Holiday Inn i Wyndham dysponujące łącznie 10 tysiącami miejsc noclegowych. Właściciele hoteli za dodatkową opłatą proponują program obejmujący opiekę i integrację zakwaterowanych osób. FAZ zaznacza, że w przypadku sfinalizowania rozmów nie będzie to pierwszy przypadek przekształcenia hotelu w ośrodek dla uchodźców. Niedawno miasto wynajęło dla imigrantów Best Western Hotel "President" za 150 tys. euro miesięcznie, co daje 18,52 euro za metr kwadratowy. Zdaniem ekspertów jest to cena mocno wygórowana. Władze Berlina mają ogromne kłopoty z ulokowaniem wszystkich napływających do miasta imigrantów. W zeszłym roku do stolicy Niemiec przyjechało 80 tys. azylantów. Władze spodziewają się, że w tym roku będą musiały znaleźć miejsce dla podobnej liczby osób. Instytut Niemieckiej Gospodarki (IW) wyliczył, że do końca 2017 roku koszty zakwaterowania, wyżywienia i integracji imigrantów  wyniosą  50 mld euro, które musi wydać na ten cel niemiecki budżet.
No i czy możemy się dziwić, że wszyscy uchodźcy chcą do Niemiec!? A właściciele sieci hoteli dostrzegli nową niszę usługową - świetny biznes - kilkuletnia umowa z władzami miasta, stały pewny dochód. A pewnie nikt nie będzie narzekał na obsługę:)

500+ dla bogatych?

Wicepremier Morawiecki zaapelował do ludzi bogatych by zrezygnowali z dodatku 500+ dla swoich dzieci. Ten apel różnie jest komentowany. Ja akurat zgadzam się z wicepremierem, ale wiem że ludzie dobrze sytuowani z zasady potrafią bardzo dobrze liczyć swoje dochody i jeśli im się coś należy to raczej wezmą te pieniądze. Przyszedł mi do głowy inny pomysł dla tych zamożnych płacących wysoki podatek dochodowy. Można wziąć te 500 czy 1000 zł i raz w roku przekazać te 6000 czy 12000 tys. zł na cele dobroczynne dla dzieci i zmniejszyć w ten sposób kwotę dochodów podlegającą podatkowi.

poniedziałek, 1 lutego 2016

Dzień pączkożerców się zbliża

Wkrótce zgasną świąteczne światła na ulicach, zapalimy za to gromnice, bo jutro jest święto Matki Boskiej Gromnicznej kończące okres Bożego Narodzenia w Kościele.
Na pamiątkę zrobiłam dzisiaj wieczorem zdjęcie na Rynku Nowego Miasta. Zgubiłam się już w rachunkach i nie pamiętam czy w przyszłym roku zobaczymy nową dekorację czy będzie ta sama. O ile pamiętam Ratusz podpisuje umowę na cztery lata.
Kończy się karnawał a w najbliższy czwartek będzie Tłusty i będziemy się tradycyjnie objadać pączkami, zapominając na chwilę o dietach (oczywiście nie dotyczy to wszystkich osobników, niektórzy mają Tłusty Czwartek cały rok. Zawsze mogą powiedzieć, że trenują by wystartować w lokalnym konkursie na najlepszego pączkożercę). Osobiście za pączkami nie przepadam, tych osławionych od Bliklego wręcz nie lubię. Naprawdę niezłe pączki kupiłam w zeszłym roku w cukierni przy Alei Solidarności. Cukiernia jest tam od lat a więc z tradycjami a można ją znaleźć tuż obok Teatru Kamienica. Oczywiście nie wiem czy w cukierni nie zmienił się cukiernik albo właściciel i tak jak w przypadku Bliklego wypieki się popsuły. No i znowu przypomniała mi się "Zjawa" więc już nie będę marudzić o pączkach.