piątek, 31 grudnia 2010

Autożyczenia

Nie mam zamiaru opowiadać o wymarzonym aucie, bo takie po prostu nie iestnieje. Najlepsze moje auto nazywa się metro.
Autożyczenia są życzeniami dla mnie. I wcale nie jest to proste, bo banalne życzenia dobrych dni, szczęścia, zdrowia, które innym składamy, na autożyczenia nie bardzo się nadają, jeśli zastanowimy się tak szczerze. No więc sobie życzę: śledzenia rozwoju firmy najbliższej mi osoby; ciekawych zajęć, tych dających pieniądze i tych pochłaniających pieniądze; opracowania nowej strategii inwestycji kapitałowych; w miarę dobrego zdrowia dla Mamy; niespodzianki od losu...
Końcowe życzenie to, częściej i ciekawiej pisać na blogu, niezależnie od liczby jego czytelników.

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Jak wyrzucamy pieniądze w błoto czyli sauna na Uniwersytecie Warszawskim

Nie chodzi mi o śniegowe wydatki miast. Irytuje mnie natomiast beztroska w wydawaniu państwowych czyli naszych wspólnych pieniędzy. Bywam ostatnio na Uniwersytecie Warszawskim w kampusie Ochota. W sali mojego konwersatorium kaloryfery grzeją jak oszalałe więc stale w czasie zajęć otwieramy okna. Nie jestem na tyle naiwna by sądzić, że racjonalizując opłaty za ogrzewanie rozwiążemy problemy finansowe uczelni. Ale skąd mam mieć pewność, że taka jawna niegospodarność nie dotyczy i innych obszarów zarządzania uczelnią? A wystarczyłoby założyć zawory regulujące temperaturę i proszę nie tłumaczyć, że instalacja jest stara. Mam równie starą w domu i po założeniu danfossów temperatura utrzymuje się na określonym przeze mnie poziomie.
Kolejny przykład już z mojego podwórka. Kilka miesięcy temu w moim domu zainstalowano platformę dla wózków inwalidzkich. Za jej zamontowanie zapłacili właściciele mieszkań i otrzymaliśmy spore dofinansowanie z budżetu państwa a konkretnie z PFRON-u. Dbałość o niepełnosprawnych rzecz ważna i potrzebna tylko, że z tej platformy nikt nie korzysta. Starsze osoby i matki z wózkami mają teraz utrudnione wejście na klatkę schodową, a platforma stoi nietknięta. Jedyna lokatorka, która była niepełnosprawna, niestety zmarła. Dlaczego z platformy nie korzystają matki z dziećmi w wózkach i starsze osoby wracające z wózeczkami pełnymi zakupów - nie mam pojęcia. Nie wiem czy nie chcą poprosić administratora czy nie wiedzą, że mogą to zrobić, czy po prostu nie chcą z niej korzystać. Jedno wiem, że co roku będziemy płacić za konserwację i świadectwo dopuszczenia do używania platformy. Ile podobnych absurdów mamy wokół siebie? A dziura budżetowa nam rośnie.
Nie potrafimy sensownie oszczędzać. A to wcale nie jest trudne, ja np. wpadłam ostatnio na pomysł, by wyłączać radio i router, jeśli wychodzę na dłużej z domu. Urządzenia te w stanie uśpienia też pobierają prąd - wystarczy kliknąć przed wyjściem w listwę i oszczędzamy pieniądze i środowisko. To naprawdę łatwe.

sobota, 18 grudnia 2010

Lepmy bałwany!


Prezydent(ka) Warszawy, moja ulubiona, narzekała ostatnio, że miasto wydaje dużo pieniędzy na oczyszczanie miasta ze śniegu. Robi się jakieś eksperymenty ze żwirkiem, który ma zastąpić oczyszczanie ulic. W ostatnim "Forum" znalazłam znakomity sposób rodem z Moskwy. Na pytanie co zrobić z odgarniętym śniegiem znaleziono odpowiedź następującą: ulepić bałwany. W Moskwie do tej czynności zatrudnia się imigrantów w ramach robót publicznych.
Już widzę jak na naszych ulicach wyrastają piękne bałwany. Do ich lepienia można by zaprząc urzędników, którzy wystają pod urzędami i biurowcami na tzw. dymka, czyli palą papierosy. Zdrowiej będzie i pożytecznie a trochę gimnastyki też się przyda.
Wyganiani na papierosa goście kawiarni i restauracji mogliby przejąć to zadanie w porze lunchu i wieczorami. Piękne bałwany mogłyby też powstać na Wiejskiej,już widzę z jak wielkim zapałem PoJemoNy lepią bałwana prezesa, a posłanka Kempa, Joasię K-R, bo Ela J. to jak dla niej może za duży format. I to wszystko pod okiem kamer TVN, jak mogłoby być pięknie i tanio. Film do kampanii wyborczej gotowy.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

PJN - Pomidorowa Jest Najsmaczniejsza

No to już wiem do jakiej partii powinien zapisać się mój syn:).
W ramach dyskredytacji ruchu Joanny Kluzik-Rostkowskiej wymyślane są przeróżne rozwinięcia dla skrótu PJN (Prezes Jest Niepotrzebny, Pomidorowa Jest Najsmaczniejsza, PoJeNy, zwani są też "kluzikowe"). Dziennikarze ekscytują się przyszłością PJN, obserwując jednak co się w tej chwili dzieje z ruchem Palikota, nie wróży to najlepiej przyszłości PJN.
Pani Joasia, tak się do niej zwraca wielu polityków, chyba nie zdając sobie sprawy, że to zdrobnienie imienia oddaje wrażenie jakie robi Kluzik-Rostkowska na słuchaczach - to jest pani Joasia, która świetnie się bawi, ale o głębsze myśli, programy i polityczną charyzmę trudno ją podejrzewać. Takie wrażenie odniosłam obserwując jej udział w debacie tischnerowskiej w zeszły piątek. W tej debacie o konserwatyzmie na męża stanu wypadł Tomasz Lis, mając w konkurencji Grzegorza Schetynę i właśnie Joannę Kluzik-Rostkowską.
A propos Lisa, pozwolił sobie w czasie dyskusji na uwagę, że polskie media zidiociały, mocne słowo.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Prince Polo dla Miedwiediewa

Panowie w TOKFM zastanawiali się co polski gospodarz może podarować Miedwiediewowi, który dostał w USA iPhona4. Szukali innowacyjnych produktów i wmyślili: miotła, wafelek Prince Polo (jestem za, to też mój przysmak), zamówiona msza, nowoczesne grające znicze.

Witam Miedwiedewa... bo bank się popsuł

A poważnie, w mBanku nie działają od rana notowania online, nici z mojego postanowienia, że zainwestuję dzisiaj w mniejsze spółki, wczoraj oglądałam przez dwie godziny kandydatki do zakupu a dzisiaj taka nieprzyjemność. Niby można podglądać notowania na portalach, ale wielka to niewygoda. Coś ostatnio nasze banki maja ciągle awarie, nie wiem czy to efekt udoskonalania usług, jak np. w mBanku, który udoskonalił eMaklera, czy wojny międzybankowej. Może dowiemy się tego z Wikileaksa, o ile portal przetrwa.
Odkleiwszy się więc od giełdy wyszłam po zakupy i zobaczyć jak witamy Miedwiediewa. No i zobaczyłam helikopter, kawalkadę dyplomatycznych samochodów, które przejechały w poprzek Trasy W-Z,i chyba to właśnie prezydent jechał w tej kolumnie, sądząc po fladze na samochodzie a może inny rosyjski dyplomata, dużo policjantów i barierki przy kinie Kultura, które uniemożliwiały przechodzenie komukolwiek Krakowskim Przedmieściem na odcinku koło Pałacu Prezydenckiego. Usłyszałam parę cierpkich uwag warszawiaków, że jak zwykle przesadzamy, wysłuchałam krzyków, ale niezrozumiałych, bo byli daleko, demonstrujących "antyrosyjskichPolaków" i zawróciłam na Stare Miasto. A chętnie bym przyjaźnie pomachała Miedwiediewowi, ale widocznie gospodarze się bali, że byłabym w mniejszości. Zapomniałam napisać dlaczego lubię Miedwiediewa, kiedyś wyczytałam, że codziennie dzwoni do swojej mamy i to mnie ujęło.
Wczoraj spędziłam w pracy sześć godzin na dyskusjach, było o wszystkim: gejach, stringach, kłamstwie, literaturze ale i o charakterze narodowym Polaków. Jeden z dyskutantów stwierdził, że Polacy są wredni, że taka nasza narodowa natura. A ja się z tym zupełnie nie zgadzam. Wredni bywają po prostu ludzie.