piątek, 27 stycznia 2017

Nowy telefon

Mam nową zabawkę i zadziwiam się jak wszystko samo się robi. To tak naprawdę straszne i jednocześnie super wygodne. Wszystkie dane pojawiają się automatycznie. Nawet nie musiałam podać hasła do bloga.  Najzabawniejsze że największy problem miałam ze zdjęciem obudowy Lumii 950 xl. No ale tego jeszcze nie można zrobić z pomocą sieci. Może tu tkwi odpowiedź na pytanie jakich zawodów nie będzie łatwo zastąpić automatami. No chyba że do telefonu będą dodawać minirobota😅

sobota, 21 stycznia 2017

Trump i La La Land

Są takie filmy, które podobają mi się od razu a są też takie na których w kinie trochę się nudzę. Jednak jest również tak, że ten interesujący film, po wyjściu z kina znika z mojej głowy a ten który mnie nie zachwycił powraca w refleksjach wcale nie wymuszonych. Do tych drugich zaliczam "La La Land" na który się wybrałam zarówno z powodu zachęcającego trailera, jak i licznych Złotych Globów, które zdobył film. No i wieszczy mu się, że zdobędzie liczne Oscary. Może te nagrody już zdobyte i te przewidywane sprawiły, że czułam się rozczarowana filmem. Emma Stone też dla mnie wielką aktorką nie jest a Goslinga po prostu lubię. Film to ni to musical, ni to melodramat. Jest trochę "cytatów" z wielkich musicali, trochę dobrej muzyki, dobry początek ze sceną szalonego tańca kierowców i pasażerów samochodów stojących w korku. A potem jest opowieść o dziewczynie, która chce być aktorką i pianiście, który chce grać tradycyjny jazz. Ona pracuje w kawiarni w Hollywood, on gra w restauracji....itd. itp.
Kiedy jednak wróciłam do domu i siadłam przy stole z kubkiem gorącej herbaty film wrócił. Wrócił jako opowieść o pożegnaniu z marzeniami, ideałami, pasjami. O dorastaniu, które wymaga kompromisu pomiędzy własnymi wizjami przyszłego życia  a możliwościami realizacji tych wizji. Wreszcie jest to też opowieść o dwojgu artystach, którzy wybrali kariery, poświęcając wzajemne uczucie. To może to nie jest jednak zły film a nieczystość gatunkowa zamierzona przez reżysera nowym trendem w kinie.
PS. Obejrzałam liczne zdjęcia z zaprzysiężenia 45 prezydenta USA. Wspaniale prezentuje się rodzina Trumpa, kwintesencja tego co określa się jako amerykański styl. Posłuchałam też pierwszego wystąpienia Trumpa. Bardzo jestem ciekawa jak ta ekipa miliarderów sprawdzi się w zarządzaniu państwem i jak zmieni się porządek światowy. Po zapowiedzi premier May, jak będzie przebiegał Brexit i przemówieniu Trumpa odczułam nieprzyjemne uczucie nawet nie strachu, raczej obawy że zmiany są nieuniknione. Trzeba się na nie więc przygotować. Ja już tylko mentalnie, młodsze pokolenie realnie. A zmiany jak zawsze niosą i zagrożenia i szanse. Na razie podziwiam naprawdę eleganckie suknie Melanii Trump, mnie się podobają.

środa, 11 stycznia 2017

Przekrój czyli podróż sentymentalna dla seniora

Kupiłam nowy "Przekrój" i ćwiczę rozum na dwóch krzyżówkach, jak przed laty zadanie nie jest proste, ale co za satysfakcja jak po trzech dniach wymyśliłam, że rzeka samochodów to nie korek, nie zator, nie autostrada a po prostu Nysa!
Poza tym ciekawe teksty, świetna ostatnia strona. Ale to jak dla mnie,
bo przypomina mi dobre czasy młodości. Ciekawa jestem losów tego kwartalnika, ja na pewno będę go kupować chociażby po to by sprawdzić rozwiązania krzyżówek:).

niedziela, 8 stycznia 2017

Powidoki - Linda mnie zachwycił

W zeszłym roku kibicowałam w oscarowych zmaganiach aktorowi grającemu radzieckiego szpiega w filmie "Most szpiegów". Zachwyciła mnie powściągliwość wykorzystanych w tej roli środków wyrazu. Kiedy patrzyłam na Bogusława Lindę w "Powidokach" pojawiło się  skojarzenie z Markiem Rylance. Linda zaskoczył mnie niesamowicie. Moim zdaniem to jego najlepsza rola. Władysław Strzemiński Lindy, ożywia się tylko wtedy, kiedy mówi do studentów o swojej teorii widzenia, o powidokach. I kiedy mówi do ministra Sokorskiego (ówczesny minister kultury) o swoim rozumieniu sztuki. A poza tym jest kompletnie zdystansowany do świata i wszelkich przeciwności jakie stają przed nim. Warto zobaczyć takiego Lindę, choć przyznam że dawno nie widziałam go w żadnej produkcji i może ma równie dobre role. Bałam się iść na ten film ze względu na Lindę, więc tym milsze zaskoczenie.
Sam film, ostatnie dzieło Andrzeja Wajdy, nie zbiera najlepszych recenzji, choć jest kandydatem Polski do Oscara. Uważam, że bardzo słusznie, bo to ważny film dla zrozumienia postaw Polaków. "Powidoki" bez pierwotnego zamiaru reżysera nabierają dzisiaj dodatkowego znaczenia wobec zmian politycznych jakie obserwujemy zarówno w Polsce jak i na świecie. Łatwo dzisiaj powiedzieć, bronić swoich przekonań i nie układać się z nową władzą. Los Strzemińskiego nie pozostawia wątpliwości, że udało się to jednostkom, wybitnym i niezależnym umysłowo, ale za cenę zniszczenia życia własnego i bliskich. Nie wiem na ile decyzja o nakręceniu tego  filmu  wynikała z faktu, że Wajda, który musiał układać się z władzą, inaczej by nie nakręcił swoich filmów,  podziwiał za to Strzemińskiego a może pod koniec życia  nawet zazdrościł.
Drugi wątek tego filmu to obserwowanie jak sprawnie działa ówczesny aparat urzędniczo-milicyjny - nie było komputerów, baz danych itd. a za Władysławem Strzemińskim wędrował wyrok zniszczenia go, dosięgając nawet w sklepie z farbami. Znacznie łatwiej być oportunistą i większość z nas nimi jest i była na co dzień.
Bardzo polecam ten film szczególnie młodszym osobom, również po to by zobaczyli kawałek życia w początkach PRL-u. Bardzo dobrze fotografowaną Łódź i mieszkanie jednego z najsławniejszych polskich artystów. PS. Nie jest to film biograficzny. Opowiada o ostatnich latach życia artysty. Jego życie pojawia się w tle. I nie widać tu świetlanej postaci. Sztuka raczej nie sprzyja życiu rodzinnemu. Zwłaszcza kiedy w związku jest dwoje artystów.

Nos zamiast aplikacji😶

TokFM,  każe siedzieć w domu, bo wielki smog nad Warszawą. Patrzę na błękitne niebo i zastanawiam się  czy zainstalować aplikację mierzącą poziom stężenia zanieczyszczeń. Na razie tego nie zrobię, głównie z powodu strachu, że coś mi się popsuje w telefonie i że moje dane trafią nie wiadomo gdzie i ktoś będzie mnie prześladować telefonami jak  firma "medyczna" używająca numeru 222478617 - pomimo wielokrotnych próśb o usunięcie numeru z bazy dzwonią dwa razy dziennie regularnie od trzech miesięcy. Miałam kiedyś zamiar coś z tym zrobić urzędowo, ale mi się nie chce i po prostu nie odbieram, mając nadzieję że mają jakiś automat, który np. po pół roku likwiduje z bazy nieaktywne numery. Ale smog czuję przez nos. Już wczoraj wieczorem, kiedy wracałam do domu, czuć było spaleniznę w Wilanowie. Jakby ktoś palił śmieci w piecu.
Wyczytałam w któryś z komentarzy, że miano założyć stację pomiaru zanieczyszczeń w Wilanowie. Na razie nikt się z tym nie spieszy, bo złe wskazania mogłyby wpłynąć niekorzystnie, dla developerów! na cenę mieszkań  a tych powstaje co niemiara i gotowych też czeka sporo na mieszkańców. Jest to argument chyba przestarzały, skoro każdy może sobie zmierzyć poziom zanieczyszczenia przy pomocy aplikacji w telefonie.
Komentarze nie nadążają za technologią. 

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Wizje futurologów mnie przerażają, ale są jeszcze marzenia.

Właśnie poczytałam o wizjach naszej przyszłości. Nowy rok sprzyja takim tekstom.  Firmują je znani futurolodzy. Najbardziej przerażająca dla mnie jest wizja Amy Webb, która uważa, że w przyszłości algorytmy nie tylko przejmą od ludzi zadania związane z przetwarzaniem ogromnych ilości danych, ale będą za nas projektować, czyli przejmą również dziedzinę uważaną przez wielu za niezagrożoną automatyzacją. Webb przekonuje, że algorytmy będą projektować na szeroką skalę (bo to już się dzieje) wszystko - od szalików, przez super lekkie rowery i informacje prasowe, aż po humanoidalne roboty i naszą biologię, np. sposób edytowania genów. Za 30 lat jej zdaniem to komputery będą za nas interpretowały świat. To one będą dostarczać nam wyselekcjonowanych i spersonalizowanych informacji. Informacje te cytuję za Business Insider Polska.
Nie mam ochoty na to, by komputery interpretowały mi świat, bo będzie to niezwykle nudny świat jak przypuszczam. Nie mam się też zamiaru zamartwiać się tym, bo raczej nie dożyję tego czasu a gdyby nawet to sądzę, że po 95. roku życia nawet nanoboty nie pomogą mojemu rozumowi😈.
Inny słynny futurolog Ray Kurzweil uważa, że w przyszłości człowiek i maszyna staną się jednym. Jest przekonany, że maszyny już niedługo nas prześcigną – będą jeszcze szybsze, bardziej wydajne, niezawodne i w końcu znacznie bardziej inteligentne niż ludzie. Twierdzi, że  już w 2030 roku będą istniały nanoboty, czyli mikroskopijne roboty, które w sposób nieinwazyjny będą mogły przemieszczać się wewnątrz naczynek włosowatych, dotrą do tzw. kory nowej naszego mózgu i podłączą ją do sztucznego odpowiednika, który będzie działać tak samo, tyle że w chmurze. Będzie znacznie bardziej potężny. Wspomniana część mózgu odpowiedzialna jest m.in. za procesy poznawcze, czyli pamięć i myślenie. Według Kurzweila człowiek, dzięki takiemu "wspomaganiu", będzie komunikował się w inny sposób, tworzył głębszą muzykę i… opowiadał śmieszniejsze żarty.
Ta wizja  bardziej mi się podoba, już dzisiaj wpuściłabym sobie takiego nanobota, żeby mówił za mnie i czytał w obcych językach. Zadowolę się trzema: łaciną, angielskim i francuskim. Dziwne, ale futurolodzy nic nie mówią o skomputeryzowaniu  marzeń.

Sylwestrowe tornado

To zdjęcie zrobiłam w południe pierwszego dnia nowego roku przy stacji Metro Wilanowska. Z barierkami które maja uporządkować przejście do pętli autobusowej przy niedawno oddanym do użytku parkingu przechodnie walczą od początku kiedy się pojawiły. Powieszono nawet kłódki by nie odsuwać barierek.
Ale tak radykalnego "porządku" wcześniej nie było. Widząc takie zachowanie zawsze zastanawiam się kiedy ci ludzie zdadzą sobie sprawę, że niszczą własne pieniądze. Ostatnio rozmawiałam z byłą nauczycielką, która zarzuca polskiej szkole brak edukacji ekonomicznej dzieci. Pozwoliłam sobie na uwagę, że nikomu nie zależy na edukowaniu tzw. ludu, bo znacznie łatwiej jest manipulować i wmawiać różne bzdury ludziom, którzy nie mają nie tylko wiedzy ale przede wszystkim zdolności krytycznego myślenia i analizowania własnej sytuacji.
Nie wiem czy barierki ponownie wkręcono śrubami w podłoże? Sprawdzę przy najbliższej podróży.

PS. Bardzo ostatnio ubawiła mnie nazwa apteki "Radosna", jest taka  w Wilanowie. Wchodzących witała wielka reklama specyfiku na hemoroidy. Niby wszystko na swoim miejscu, ale ja się uśmiałam.

niedziela, 1 stycznia 2017

Dobry rok na ślub!:)

"Raz na dwanaście lat Jowisz, planeta szczęścia i powodzenia, wchodzi w znak Wagi. Oznacza to, że rok 2017 sprzyja tworzeniu małżeństw na całe życie. Jeśli więc planujecie ślub z wieloletnim partnerem, zdecydujcie się w tym roku. Rytmy planet jednoznacznie wskazują, że rok 2017 jest idealny do wzięcia ślubu. - Jowisz, planeta szczęścia i powodzenia, znajduje się od 1 stycznia do 9 października w znaku Wagi, który tradycyjnie związany jest z łączeniem się w pary i tworzeniem udanych związków – mówi Izabela Podlaska Konkel, astrolog, który opisał terminarz z najlepszymi okresami na zawarcie małżeństwa". 
Ta "informacja" znaleziona na portalu naTemat.pl wprawiła mnie w sylwestrowy wieczór w doskonały nastrój. No i przywróciła chęć do zaglądania do naTemat.pl z powrotem. Po zmianach personalnych, odejście red. Machały, ale przede wszystkim zbyt nachalnego zaangażowania politycznego Tomasza Lisa od kilku miesięcy nie wchodziłam na tę stronę. A widzę, że nadal mogę tam znaleźć teksty, które przeczytam na przykład horoskop na 2017 rok!😀