piątek, 31 stycznia 2014

Tyle kaczek w moim mieście

Ul. Andersa, przy ogrodzie  Krasińskich, godz. 12.00, 30 stycznia 2014 roku. Jak z tego widać, kaczkom też się nie spodobał ogród po renowacji.

czwartek, 30 stycznia 2014

Haracz na Lisa i Lisową

Słucham TOKFm i słyszę, że będę płacić 10 zł miesięcznie na telewizję publiczną. I nikogo nie obchodzi, że od 3 lat nie mam telewizora. Ciekawa jestem czy w związku z tym pracownicy telewizji będą wynagradzani jak przeciętni Polacy? Nie mam ochoty utrzymywać  na przykład państwa Lisów!

środa, 29 stycznia 2014

Co ma wspólnego orędzie Obamy z gumą do żucia czyli niechlujne sprzątaczki i głuche dziennikarki

Agata Kowalska z TOK FM w audycji Post Factum zadziwiała się, że Obama wykorzystał dla zarażenia narodu nadzieją i optymizmem,  podkreślenia wielkości Ameryki postaci rannego weterana z Afganistanu. Uznała to za tanie  wręcz prostackie chwyty. Głucha była na argumenty Mariusza Zawadzkiego, który relacjonował tegoroczne orędzie Baracka Obamy do narodu. Lubię TOK FM , ale nie lubię jak prowadzący ma tezę i trzyma się jej jak pijany płotu. Do tej pory słyszałam to u pani Paradowskiej, a tu słychać nie tylko. Ale nie o tym chciałam napisać. Mariusz Zawadzki, korespondent Gazety Wyborczej w Waszyngtonie usiłował tłumaczyć dziennikarce istotę orędzia do narodu, którego  zadaniem jest głównie zarażenie entuzjazmem Amerykanów - utwierdzenie ich, że są najwspanialszym narodem na świecie. Przy okazji wspomniał, jak Amerykanie obchodzili 10.  rocznicę 11 września. Bardzo wiele osób, parę milionów,  w tym dniu wykonywało prace dla kraju, np. naprawiali ławki w parkach, czyścili lokalne muzea itp. W tym momencie przypomniałam sobie , że ja w zeszłym roku 11 listopada nie poszłam na marsze i demonstracje. W ramach obchodów Święta Niepodległości posprzątałam klatkę schodową domu w którym mieszkam. Usunęłam czarne plamy z gumy do żucia, których sprzątaczka przez rok nie "dostrzegła" myjąc codziennie korytarz itp. itd. Wielu współlokatorów patrzyło się na mnie ze zdziwieniem, niestety nikogo nie zaraziłam tym pomysłem na świętowanie niepodległości.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Go-go na Krakowskim Przedmieściu czyli elegancki przybytek rozpusty

Tak wygląda klub go-go na Krakowskim Przedmieściu. Żadnych reklam, tylko  mały migający różowy neon z nazwą firmy i okna z białymi gładkimi zasłonkami podświetlone ledami. Przy brudnej, szaroburej elewacji tej kamienicy  wygląda to bardzo ładnie. Protesty duchownych i mieszkańców są chyba na wyrost. Dom wygląda niewinnie w porównaniu z pierwszą lepszą witryną sexshopu. Gdyby nie telewizyjna "reklama oburzeniowa" pewnie niewiele osób zwróciłoby uwagę na ten dom, zwłaszcza że Krakowskie skrzy się całe świątecznymi dekoracjami.
Na Krakowskim Przedmieściu są różne instytucje, z Pałacem Prezydenckim (też mocno podświetlonym:) liczne kościoły, przybytki kultury,  przybytki picia i jedzenia, można rzec, że ten klub dopełnia oferty dla osób z opasłymi portfelami.
Takie miejsca są we wszystkich miastach mniej czy bardziej widoczne. I nie jest to wymysł współczesnego zepsutego przez "gendera" społeczeństwa ale tradycja. Przed wojną w niewielkim miasteczku na Mazowszu, któremu Leszek Miller chce przywrócić prawa województwa a nawet przenieść doń IPN, był dom publiczny dla Pułku Ułanów Zasławskich, który tam stacjonował. W Warszawie pułku nie ma, ale wielu  mężczyzn. Żeby było poprawnie to i wiele kobiet:).

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Korowód Trzech Króli czyli górale mówia, że zimy nie będzie, anioły rozdają obrazki i batoniki Kinder, rowerzystka z ADHD

Niestety, nie udało mi się przenieść z telefonu filmów nagranych podczas tegorocznego Korowodu. A szkoda, bo dobrze oddawały atmosferę. Dla chętnych podam linka do nagrań.
To zdjęcie trochę mówi o Korowodzie: mama i córka rozdają obrazki św. Michała Archanioła z jego wizerunkiem i modlitwą. Takich aniołowych mam z dziećmi było wiele. Przy wejściu na pl. Piłsudskiego anioły miały swoją scenę, ja oglądałam anielice od zaplecza, właśnie na tym wideo. Pod koniec Korowodu koszyki aniołów wypełniały się batonikami Kinder, miały je rozdawać uczestnikom Korowodu.
A jeśli chodzi o górali , to kolejne wideo z kolędami i rozmową półprywatną. Panowie z gór naprawdę powiedzieli, że zimy w tym roku nie będzie a śnieg koło 15 marca. Śmiechu było przy tym sporo, były wspólne fotografie. Na korowodzie ogólnie było miło.
Tym bardziej zrobiła na mnie wrażenie wrzeszcząca na przejściu dla pieszych rowerzystka. Sytuacja była najpierw zabawna. Policjant nie pozwalał wjeżdżać samochodom na ul. Bielańską, właśnie z powodu korowodu. Słynne światła na tym przejściu zmieniają się co 5 minut więc w tym zamęcie  kiedy zmieniło się wreszcie światło, na pasach stało kilka samochodów. Policjant nie reagował, ale jakiś miłośnik kodeksu drogowego i mandatów głośno zauważył, że to kosztuje 500 zł mandatu. Na to odpowiedział mu coś rowerzysta, panowie wymienili zdania na temat zmian w kodeksie drogowym co do możliwości poruszania się po pasach rowerzystów  i w ten sposób dotarliśmy do drugich świateł na tym przejściu. Rowerzystów w kaskach było troje, dwóch panów i jedna pani. W oczekiwaniu na zmianę światła, a to jak wiadomo  trwa na tym przejściu kilka minut, kobieta zaczęła wrzeszczeć do miłośnika kodeksu drogowego i mandatów: "No, niech mnie pan pobije za przejechanie przejścia na rowerze, bardzo proszę. O chce pan kijek. Ja mogę powiem panu usunąć ciążę, ja z tym panem, żyję w dzikim związku, ja tego pana rodzinę rozbiłam. Żyjemy jak hippisi, no nie bierzemy narkotyków ale kiedyś brałam". Kobieta wyraźnie nakręcała się, może miała nadzieję na polemikę, ale usłyszała tylko: "Na pewno słoiki". Jeszcze nie traciła rezonu, ale chyba została ugodzona w czuły punkt. Brakowało tylko gendera, bo pani wyglądała na "Jego" (znaczy gendera) fankę. W tym momencie zmieniło się światło, kończąc dyskusję. "Przed kim ona chciała się popisać" - głośno zastanowiła się pani w wieku podeszłym, wracająca z Korowodu, co widać było po gadżetach.
Jak wróciłam do domu nie mogłam sobie podarować, że nie nagrałam filmu, byłby hit. Muszę się przyzwyczaić do myślenia nowym telefonem.
Wracając do rowerzystki, kobiety ok. 40, wczoraj widziałam podobną do niej kobietę choć o połowę młodszą, wrzeszczałą do ludzi by się nie pchali. Tłok ten był nie w kolejce do lekarza, był .... w ogrodzie pałacu w Wilanowie. Wrzask był na tyle skuteczny, że dzieci zaczęły płakać. Oj, współczuję życia pod jednym dachem z takimi paniami. A im samym życia ze sobą.
https://skydrive.live.com/?mkt=pl-PL#cid=443DDBFF371900B5&id=443DDBFF371900B5!170&v=3
https://skydrive.live.com/?mkt=pl-PL#cid=443DDBFF371900B5&id=443DDBFF371900B5!171&v=3