Agata Kowalska z TOK FM w audycji Post Factum zadziwiała się, że Obama wykorzystał dla zarażenia narodu nadzieją i optymizmem, podkreślenia wielkości Ameryki postaci rannego weterana z Afganistanu. Uznała to za tanie wręcz prostackie chwyty. Głucha była na argumenty Mariusza Zawadzkiego, który relacjonował tegoroczne orędzie Baracka Obamy do narodu. Lubię TOK FM , ale nie lubię jak prowadzący ma tezę i trzyma się jej jak pijany płotu. Do tej pory słyszałam to u pani Paradowskiej, a tu słychać nie tylko. Ale nie o tym chciałam napisać. Mariusz Zawadzki, korespondent Gazety Wyborczej w Waszyngtonie usiłował tłumaczyć dziennikarce istotę orędzia do narodu, którego zadaniem jest głównie zarażenie entuzjazmem Amerykanów - utwierdzenie ich, że są najwspanialszym narodem na świecie. Przy okazji wspomniał, jak Amerykanie obchodzili 10. rocznicę 11 września. Bardzo wiele osób, parę milionów, w tym dniu wykonywało prace dla kraju, np. naprawiali ławki w parkach, czyścili lokalne muzea itp. W tym momencie przypomniałam sobie , że ja w zeszłym roku 11 listopada nie poszłam na marsze i demonstracje. W ramach obchodów Święta Niepodległości posprzątałam klatkę schodową domu w którym mieszkam. Usunęłam czarne plamy z gumy do żucia, których sprzątaczka przez rok nie "dostrzegła" myjąc codziennie korytarz itp. itd. Wielu współlokatorów patrzyło się na mnie ze zdziwieniem, niestety nikogo nie zaraziłam tym pomysłem na świętowanie niepodległości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz