niedziela, 27 listopada 2016

Snowden na ekranie

Obejrzałam dzisiaj "Snowdena". Nie nudziłam się, film jak to zwykle bywa u Olivera Stone'a poprawny warsztatowo i z tzw. przesłaniem moralno-patriotycznym. Może to źle, ale potraktowałam ten film trochę dokumentalnie i uporządkowałam swoją wiedzę na temat Snowdena.
Snowden w filmie to geniusz komputerowy, który jest rozchwytywany przez tajemniczych pracodawców. Wybacza mu się więcej niż innym. On sam, na oko fajtłapa, okazuje się nie tylko genialnym autorem programów komputerowych ale i sprytnym szpiegiem. Można  z tej historii wyciągnąć taki wniosek, że działanie dla dobra ludzkości nie sprzyja spokojnemu i dostatniemu życiu.
Ale też można się zadumać nad tym co ujawnił Snowden. Czy to na pewno źle, że te dane o nas są zbierane? Jestem zapaloną czytelniczką kryminałów i w wielu z nich, oczywiście tych nowszych, mamy opisy wykorzystywania danych z różnych urządzeń elektronicznych do odkrywania przestępstw, a czasami ratowania ludzi. Oczywiście działa to i w drugą stronę. Nie da się powstrzymać tych praktyk żadnymi ustawami. Bo ta inwigilacja  ma nie tylko wymiar państwowy. No cóż, zasługą Snowdena jest to, że wielu z nas zyskało wiedzę o tym. I nic więcej. A inwigilacja towarzyszy ludzkości od zawsze, teraz za przyczyną nowych technologii przybrała niewyobrażalne jeszcze kilka lat temu rozmiary. Kiedyś też podsłuchiwano rozmowy telefoniczne a w każdej instytucji istniały tzw. gumowe uszy czyli donosiciele.
Widzę, że ostatnio poszukuję analogii między współczesnością a przeszłością, czyżby kolejny objaw starości!? 65 się zbliża.

środa, 23 listopada 2016

Drożdżówki i pączki królują na ulicach

Dzisiaj znowu pół dnia spędziłam "w podróży". Moje podróże ograniczają się do Warszawy, ale od kiedy mieszkam w Wilanowie stan podróży jest jak dla mnie wręcz permanentny. Zauważyłam, że ostatnio na wielu ulicach, np. Jana Pawła II pojawiły się stragany z drożdżówkami. Dotychczas podziwiałam poranne  kolejki w metrze Centrum za drożdżówkami. Teraz ten wątpliwej jakości wytwór piekarski wyszedł na ulice, co na to Sanepid, nie wiem. Natomiast przechodnie kupują je nie zważając że stragan stoi tuż przy bardzo ruchliwej ulicy. Ciekawy obyczaj świadczący, że zakaz sprzedaży drożdżówek w szkołach był pomysłem elit. Lud chce tanich, słodkich drożdżówek. Niekoniecznie zdrowych.

środa, 16 listopada 2016

Dobre zmian: wcześniej na emeryturę i sarkofag otwierany

O emeryturach powiedziano już prawie wszystko. Ja od siebie dodam że po przejściu na emeryturę zazdrościłam ludziom idącym do pracy. Na zazdrości nie poprzestałam i poszłam do pracy. Ale bardziej ucieszyła mnie😉 inna wiadomość. Krakowscy kamieniarze dostali bojowe zadanie ekspresowego wykonania nowego sarkofagu dla Lecha Kaczyńskiego.
Poprzedni został uszkodzony ponieważ jego konstrukcja nie przewidywała ekshumacji.
Teraz będzie lepszy z możliwością wielokrotnego otwierania. Tylko z szacunku do zmarłych nie puszczam wodzy wyobraźni. No bo dlaczego pobudowano poprzedni sarkofag bez możliwości otwierania? Myślę że okołoMacierewiczowie znajdą odpowiedzi.

Lepiej mi się goniło króliczka

Kiedyś śpiewali Skaldowie: nie o to chodzi by złapać króliczka ale by gonić go. Ta zasada bardzo pasuje do mnie i zawsze pasowała. Jestem kilka metrów przed metą i kompletnie opadłam z siły. Mam nadzieję że to kryzys jednodniowy 😊

środa, 9 listopada 2016

Inauguracja zakupów w sieci

Po raz pierwszy kupiłam coś przez internet. I jestem średnio zadowolona. Jest tak jak przypuszczałam, ogólnie wszystko się zgadza, wieszak wygląda tak jak na zdjęciu ogólnie ale w detalach już nie. Ale to tylko wieszak i nie mam zamiaru go odsyłać. No i bardzo wygodnie kupuje się przez sieć - to nie ulega wątpliwości. Więc może warto oswoić ten sposób zakupów, bo mój  zegar biologiczny ma coraz więcej wybitych godzin za sobą.

Nos mnie nie zawiódł:)

Donald Trump będzie prezydentem USA. Marzenia Amerykanów o powrocie do starej wspaniałej Ameryki ziściły się. Jak Rosjan o wielkiej Rosji w postaci Putina. Ja mu życzę sukcesów. Amerykanom by ich marzenia, które zmaterializowały się w Donaldzie Trumpie spełniły się. A że marzyć warto wiem z doświadczenia ostatnich miesięcy. Bo marzenia czasami się spełniają, tylko trzeba trochę im pomóc.

poniedziałek, 7 listopada 2016

Szekspir i nos

Clinton czy Trump oto jest pytanie! Parafrazując Hamleta. Na mój nos wygra Trump ale mam zniszczony chrobą węch😊

niedziela, 6 listopada 2016

Jedzenie jako uzależnienie czyli coach od talerza

Słucham w TOKFM rozmowy o zajadaniu nudy, samotności, stresu. Coś w tym jest na rzeczy." Umysł, serce, talerz" - tak definiuje jedzenie rozmówczyni Ewy Podolskiej, która jest coachem od jedzenia. Ciekawe jest to co powiedziała o wilczym głodzie, radzi by zamiast wtedy zacząć jeść, wypić szklankę wody, bo uczucie wilczego głodu to sygnał z organizmu, że dostał za mało płynów.
Zaspokajanie fizycznego głodu daje pozytywne emocje, natomiast zaspokojenie głodu emocjonalnego daje negatywne emocje, mamy pretensje do siebie, że znowu zjedliśmy za dużo - to fakt.
Potwierdzam, dużo zajęć sprawia, że przypominam sobie o jedzeniu, kiedy jestem głodna i znacznie lepiej się z tym  czuję. Tylko jest pewien problem: łatwiej jest kupić kolejną porcję jedzenia niż zapewnić sobie ciekawe życie.  Bo jak życie nie smakuje,  musi smakować jedzenie - stwierdziła pani coach od talerza,  czyli Marta Pawłowska coach zdrowia rodziny. Cenna rozmowa, rozmawiano o rzeczach oczywistych dla mnie. Ciekawa jestem czy taki coach rzeczywiście może pomóc człowiekowi zmienić nawyki również jedzeniowe? Mnie się udało pożegnać ze śmieciowymi słodyczami dosłownie z dnia na dzień i nie wracam do nich od 5 lat. A kiedyś zjadałam tony batoników Prince Polo, czekolady Milka i wszelkiego innego słodkiego badziewia. Dzisiaj te pyszności mi nie smakują a ukochana swego czasu Milka truskawkowo-jogurtowa przypomina w smaku proszek do prania. No ale z wieczorowym jedzeniem nie umiem się rozstać.

czwartek, 3 listopada 2016

Trzecie mieszkanie

Trudno mi uwierzyć, ale naprawdę piszę już w nowym mieszkaniu, prawie gotowym. Zapłaciłem pierwszy czynsz i cały dzień spędziłam w nowym miejscu, trochę je pozwiedzałam choć pogoda spacerom raczej nie sprzyjała. Co widać, przede wszystkim na każdej ulicy i uliczce są gabinety w których dba się lub poprawia urodę - znaczy mieszkają tu dbający o siebie ludzie. Tak myślę skoro te przybytki urody nie bankrutują w przeciwieństwie do wielkiej Almy.
Nadal nie znalazłam księgarni dla dorosłych, bo dla dzieci widziałam dwie. Dzieci przez kupców są tu preferowane i można dla nich kupić wszelkie cudeńka. Nie brakuje prywatnych żłobków i przedszkoli, choć na szkołę się jeszcze nie natknęłam. No i pusto na ulicach, zwłaszcza w dzień. Czasami mignie mama lub niania z wózkiem, robotnik budowlany bądź kurier. Przy lepszej pogodzie będzie więcej wózków i dzieci wracających ze szkoły lub przedszkola. Reszta pojechała zarabiać pieniądze, jak sądzę, nie tylko na raty wielkich kredytów.
A wracając do mnie to czuję się jakbym wróciła z dalekiej podróży, która trwała kilka lat. Mam nadzieję na dobrą przystań.