Słucham w TOKFM rozmowy o zajadaniu nudy, samotności, stresu. Coś w tym jest na rzeczy." Umysł, serce, talerz" - tak definiuje jedzenie rozmówczyni Ewy Podolskiej, która jest coachem od jedzenia. Ciekawe jest to co powiedziała o wilczym głodzie, radzi by zamiast wtedy zacząć jeść, wypić szklankę wody, bo uczucie wilczego głodu to sygnał z organizmu, że dostał za mało płynów.
Zaspokajanie fizycznego głodu daje pozytywne emocje, natomiast zaspokojenie głodu emocjonalnego daje negatywne emocje, mamy pretensje do siebie, że znowu zjedliśmy za dużo - to fakt.
Potwierdzam, dużo zajęć sprawia, że przypominam sobie o jedzeniu, kiedy jestem głodna i znacznie lepiej się z tym czuję. Tylko jest pewien problem: łatwiej jest kupić kolejną porcję jedzenia niż zapewnić sobie ciekawe życie. Bo jak życie nie smakuje, musi smakować jedzenie - stwierdziła pani coach od talerza, czyli Marta Pawłowska coach zdrowia rodziny. Cenna rozmowa, rozmawiano o rzeczach oczywistych dla mnie. Ciekawa jestem czy taki coach rzeczywiście może pomóc człowiekowi zmienić nawyki również jedzeniowe? Mnie się udało pożegnać ze śmieciowymi słodyczami dosłownie z dnia na dzień i nie wracam do nich od 5 lat. A kiedyś zjadałam tony batoników Prince Polo, czekolady Milka i wszelkiego innego słodkiego badziewia. Dzisiaj te pyszności mi nie smakują a ukochana swego czasu Milka truskawkowo-jogurtowa przypomina w smaku proszek do prania. No ale z wieczorowym jedzeniem nie umiem się rozstać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz