piątek, 13 grudnia 2013

13 grudnia 2013

Na tzw. patelni przy wyjściu z metra na stacji Centrum, o 7.30 stoi czołg, jakiś milicyjny samochód, przy koksowniku grzeje się młody człowiek przebrany za żołnierza. Jak co roku rekonstrukcja historyczna. Nie wzięłam telefonu z aparatem a szkoda, bo mogłam zrobić na tym tle zdjęcie kobiecie, która codziennie tu stoi z kartką prosząc o pieniądze dla jej jedenaściorga dzieci. A byłoby to zdjęcie symboliczne. Znam człowieka, który w noc stanu wojennego naprawdę stał przy koksowniku, był w wojsku i wysłano go na ulice Warszawy. Miał wtedy tyle lat co ten młodzieniec. Jak potoczyło się życie tego człowieka - dobrze. Dzisiaj jest właścicielem dużej dobrze prosperującej firmy. Co robiła 13 grudnia 1981 roku żebrząca kobieta - nie wiem, może była dziewczynką marzącą o lepszym życiu w wolnej Polsce.

czwartek, 21 listopada 2013

Dlaczego zirytowała mnie nominacja Kluzik-Rostkowskiej

Rekonstrukcja rządu zaciekawiła mnie, czekałam na informację kto zastąpi ministra Rostowskiego. Dowiedziałam się, ale niespodziewanie rekonstrukcja rządu poruszyła mnie emocjonalnie a tego się nie spodziewałam. Negatywne emocje to zasługa Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Jej nominacja na ministra edukacji  dla mnie jest oburzająca. Ta pani pozbawiona poglądów, nie znająca pojęcia lojalność, przyzwoitość publiczna nie powinna stawać na czele ministerstwa, które odpowiada za wychowanie młodych Polaków. Jej skuteczność w szukaniu dla siebie ciepłych posad nie jest czymś wyjątkowym i nawet nie uważam, że trzeba ją za to potępiać. Tylko dlaczego mianować ją ministrem edukacji - odpowiedź może jest taka, że premier Tusk nie miał kogo tam usadzić.

niedziela, 10 listopada 2013

Dlaczego Zień pokazuje modelki w kościele a Tomasz Lis pije w Na temat Powerade?

Nie mam zamiaru odpowiadać na te pytania, każdy ma prawo do własnych ocen i odpowiedzi. Trudno jednak szukając odpowiedzi pominąć te informacje, które przytaczam poniżej za stroną internetową parafii św. Augustyna na Nowolipkach...
Drodzy Parafianie! Obecnie trwa spłacanie należności za wykonaną pracę. Całkowity koszt to 653 784,69 zł. Dotacja budżetu miasta wynosi 450 000,00 zł. Jak widzimy, udział parafii dający prawo do wykorzystania dotacji miasta to 203 784,69 zł. Udział parafii jest bardzo duży i bez znacznego wsparcia Parafian nie da się wykorzystać tej dotacji – konieczny będzie zwrot tej części. Termin ostateczny spłaty dotacji to 15 grudnia 2013 r.
Bardzo proszę Parafian o zrozumienie i pomoc. Taniej wykonać konserwację całego frontu w jednym sezonie, niż w dwóch etapach (koszt ustawienia rusztowań). Do tej pory zawsze doświadczałem Waszej pomocy i ofiarności. Mam nadzieję, że i tym razem pokonamy trudny etap remontu kościoła. Dziękuję za każdą ofiarę na ten cel. Pozdrawiam wszystkich Parafian -
Ks. Walenty Królak
Wasz Proboszcz 


... i informację, którą przytaczam za serwisem Press.pl


Ze sprawozdań złożonych przez spółkę Glob 360 w Krajowym Rejestrze Sądowym wynika, że serwis NaTemat.pl w 2012 roku (ruszył w lutym) ze sprzedaży  zarobił 956 tys. zł. Cały rok spółka Glob 360 ub.r. zakończyła stratą ponad 720 tys. zł.
Zdaniem byłego wspólnika Tomasza Lisa to i tak nieźle. – Start takiego przedsięwzięcia generuje koszty. To wcale nie jest najgorszy wynik dla serwisu, który niedawno rozpoczął działalność – uważa Jakub Zieliński, partner zarządzający NextWeb Media. W czerwcu br. spółka ta wycofała się z Glob 360 i sprzedała swoje udziały Tomaszowi Lisowi za 900 tys. zł – z tego 750 tys. zł musiał on zapłacić do 20 czerwca br. Ostateczną datę zapłacenia brakujących 150 tys. zł wyznaczono w umowie na 31 grudnia 2013 roku. Zabezpieczeniem tej wpłaty jest weksel na 150 tys. zł płatny do 31 grudnia br., który Tomasz Lis wręczył NextWeb Media. Z informacji w KRS wynika, że w spółce Glob 360 zatrudnionych jest na etatach tylko pięć osób. – Liczba pracujących w NaTemat.pl osób wahała się między 20 a 25 – mówi, jak jest naprawdę, Jakub Zieliński z NextWeb Media. Różnica wynika z tego, że większość osób pracuje na podstawie umów innych niż umowa o pracę. Co miesiąc serwis wypłacał w 2012 roku wszystkim swoim pracownikom łącznie ok. 58 tys. zł. – Dwa tysiące na rękę dla dziennikarza i do trzech tysięcy dla redaktora – zdradza poziom zarobków w tym serwisie jego były dziennikarz. 
PS. Dla niewtajemniczonych w piątek 8 listopada Maciej Zień zaprosił wybranych celebrytów na pokaz swojej nowej kolekcji do kościoła. Kuria wydała w tej sprawie komunikat, który widnieje na stronie parafii obok cytowanego przeze mnie apelu proboszcza. "Ks. proboszcz parafii wyraził zgodę na powyższą prezentację w dobrej wierze i z zapewnieniem, że będzie to zamknięty pokaz strojów ślubnych. W rzeczywistości odbył się typowy pokaz mody, co stanowi nadużycie zarówno w stosunku do sakralności miejsca, jakim jest świątynia, jak również wobec zaufania, jakie wykazał Ks. Proboszcz odpowiedzialny za tę świątynię".

poniedziałek, 28 października 2013

Tadeusz Mazowiecki zmarł

Mam pamiątkę, jesienią zeszłego roku poszłam na spotkanie z Tadeuszem Mazowieckim na którym promował swoja książkę. Ustawiłam się w długiej kolejce po autograf. Wiedziałam, że taka okazje może się nie powtórzyć. Tadeusz Mazowiecki był już wtedy w złej formie fizycznej.

niedziela, 13 października 2013

Brak wiedzy szkodzi interpretacji

Niedawno zachwycałam się wieloznacznym tytułem filmu o Wałęsie "Człowiek z nadziei". Wczoraj weszłam do księgarni, chciałam sprawdzić cenę "Inferno" nowej powieści Dana Browna. A tu obok widzę "Wałęsa. Człowiek z teczki".  Tak demaskatorskiej książki o Lechu Wałęsie jeszcze nie było! Ostry, odkrywczy i nowatorski publicystyczno-historyczny pamflet będący odpowiedzią na zalew kłamstwa o "naszej ikonie".Kontrapunkt do filmu Andrzeja Wajdy!Tym razem Sławomir Cenckiewicz - popularny historyk, znany dotąd z opasłych i naukowych tomów, wspiął się na wyżyny publicystyki i napisał wreszcie książkę bez przypisów, w przystępnej formie odsłaniającą nowe i skrywane fakty. Ta książka to jaskrawa prawda o esbeckich źródłach mitu Wałęsy. To oskarżenie elit III RP - okrągłostołowego sojuszu nomenklatury z jej agentami i "pożytecznymi idiotami" - o sprzeniewierzenie się i poniżenie narodowego ruchu "Solidarności".Wolisz prawdę od kłamstwa? Czujesz sie oszukany przez tandem Jaruzelski-Wałęsa? Pozostajesz lojalny wobec Sierpnia'80 i idei "Solidarności"? Koniecznie przeczytaj prawdziwą książkę zamiast oglądać fałszywy film! - tak reklamuje książkę Cenckiewicza wydawca. No i teraz mam problem, kto kogo naśladuje, ale patrząc na chronologię wydarzeń, chyba jednak Cenckiewicz Wajdę. Mogę więc nadal zachwycać się wieloznacznym tytułem filmu. I nie bardzo mam ochotę na lekturę książki, ale nigdy nie należy się zarzekać, może zmienię zdanie i przeczytam.

środa, 9 października 2013

Ja na referendum nie idę (2)

Ze zdziwieniem stwierdzam, że zaczynam się angażować emocjonalnie w referendum. Do tej pory zawsze przy wyborach byłam raczej neutralnym obserwatorem . Co się więc stało? Po prostu boję się, że odwołanie prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz spowoduje zamieszanie, które przełoży się niekorzystnie na moje życie codzienne. Obawiam się wstrzymania tempa budowy metra ale również "remontu" Parku Krasińskich i wielu innych rozgrzebanych inwestycji. Niech Pani Prezydent dokończy to co zaczęła, wejście nowej osoby, nawet najsprawniejszej, a takiej nie widzę póki co, może spowodować różne perturbacje związane z brakiem wiedzy, zanim osoba ta rozejrzy się w swoim gospodarstwie, nadejdą wybory samorządowe. Dlatego nie idę na referendum i zachęcam znajomych by też nie szli. Ale ludzie zachowują się wedle porzekadła "na złość mamie, odmrożę sobie uszy". Po prostu nie lubią Pani Prezydent . To zbyt słaba argumentacja jak dla mnie. Pani Prezydent wzięła się do pracy, jestem przekonana, że nie straci tego tempa do końca kadencji,  jeśli nie z własnej woli to z polecenia partyjnego. Po co więc ja odwoływać? Nie mam ochoty być ofiarą na ołtarzu wojny PO- PiS z przystawkami.

niedziela, 6 października 2013

Dowcipny Miller



Tak Leszek Miller skomentował na Twitterze wypowiedź prof. Hartman na zjeździe przekształceniowym Ruchu Palikota w Twój Ruch. Hartman zapowiedział, że ruchersi będą jednocześnie PO, PiS-em i SLD. A PSL-em? - pyta Miller.

Guział jeździ po mieście i przypomina o referendum czy lansuje siebie?

Piotr Guział jeździ po mieście i przypomina o referendum, mówiąc ściślej to wożą tablice z nazwiskiem Guziała, w TOKFM też kupiono reklamę referendum i też z Guziałem. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Guział chętnie by usiadł na miejscu Hanny Gronkiewicz-Waltz a referendum wykorzystuje do promowania własnej osoby, co może zaprocentować w czekających nas   wyborach do europarlamentu, no chyba, że Guział wyżej mierzy i wystartuje na prezydenta RP. Jak historia pokazuje (patrz świeżo obejrzany "Wałęsa") wszystko jest możliwe, choć nie wszystko jest dobre.

Wałęsa - człowiek z nadziei

Obejrzałam "Wałęsę" i film podobał mi się. Dlaczego: bo dobrze się ogląda, bo Więckiewicz jest bardzo dobry w roli Wałęsy, bo choć rzeczywistość różni się od opowieści o niej, to film Wajdy pokazuje człowieka niezwykłego, w swoim czasie, którego później wielu starało się ściągnąć z piedestału.
To nie jest najlepszy film Wajdy, ale udało mu się pokazać w znośny sposób jednego z dwóch najsłynniejszych Polaków XX wieku. Bardzo bym chciała , żeby film dostał Oscara, bo wtedy miliony ludzi poznałyby lepiej fragment historii Polski, który wpłynął na kształt, jeśli nie świata, to na pewno Europy, Rosji. I nie umniejszajmy tej roli w imię doraźnych rozgrywek politycznych.
Wałęsa - człowiek z nadziei - znakomity tytuł. Każdy z nas przeżywał inaczej tzw. karnawał Solidarności, ale większość chce pamiętać ten czas jako czas wielkich nadziei na lepsze życie. Co z tych nadziei pozostało, dla jednych dużo, dla innych niewiele, dla niektórych nic.
Historię znamy z przekazu i ten popularny przekaz o najnowszej historii Polski jest bliski moim oczekiwaniom, ja tak chcę ten czas pamiętać, jak pokazał go Wajda. Bo to co sama z tego czasu pamiętam jest mniej patetyczne i dramatyczne. Podpisali porozumienia i mogłam pojechać na wczasy do Bułgarii, jakby nie podpisali nie wiadomo czy bym pojechała. Śmieszne:) Ale pamiętam, że jak jechałam na te wczasy pociągiem na dworcach głodni ludzie żebrali o jedzenie i nie było to w Polsce.

sobota, 5 października 2013

Ja na referendum nie idę

Bardzo ciekawa analiza niemieckiego dziennikarza, znalazłam ją na Onecie i przeklejam, przeczytam ją jeszcze raz 14 października. Na referendum nie idę, jako że nie należę do osób pamiętliwych i złość na panią Prezydent za Park Krasińskich już mi przeszła a nowego kandydata do rządzenia Warszawą jeszcze nie widzę.
W obszernym artykule zatytułowanym "Wielki kac po Latte Macchiato" ("Der große Latte-Macchiato-Kater") korespondent "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) Konrad Schuller sugeruje, że mało kto przyjeżdżając ekspresem Berlin-Warszawa domyśla się, że za oświetlonymi szklanymi fasadami warszawskich biurowców narasta kryzys mentalny i polityczny, i że rządząca ekipa, która od sześciu lat przewodzi Polsce w jej pogoni za Zachodem, traci w sondażach. Co więcej - możliwe jest pozbawienie Hanny Gronkiewicz-Waltz, sprzymierzeńca premiera Donalda Tuska, urzędu prezydenta miasta - pisze korespondent FAZ.
Autor opisuje zmiany w Warszawie na przestrzeni ostatnich lat. Zaczyna od dworca Warszawa Centralna, który w czasach socjalistycznych kojarzył się "z zapachem smażonego tłuszczu, cebuli, przepoconych płaszczy i cuchnących ubikacji", a który zmienił się tuż przed ubiegłorocznymi ME w piłce nożnej w jasny i pachnący kawą Starbucks "raj zakupowy".
Autor przypomina, że po zniszczeniu polskiej stolicy przez "niemieckie bombowce i niemieckie komanda niszczycieli i morderców" po wojnie nigdy jej systematycznie nie odbudowano. Owszem, zrekonstruowano po części Starówkę, wybudowano kilka magistrali, Pałac Kultury, ale obraz miasta zdominowało wielkopłytowe budownictwo."Tak wyglądała szara Warszawa czasów dyktatury" - konstatuje Konrad Schuller. Publicysta wyjaśnia, że ponieważ "waleczna stolica po wojnie gardziła sowieckimi okupantami tak samo jak przedtem niemieckimi, polscy namiestnicy Moskwy starali się jak to tylko możliwe tłumić pamięć tej buntowniczej tradycji". Dlatego potem, po załamaniu się komunizmu, pojawił się w stolicy trend do budowy pomników czy muzeów przypominających waleczną tradycję Polaków.
Warszawa konsumentów
Jednak zdaniem autora fazę tę warszawiacy mają już za sobą i obecnie zaprząta ich tylko budowanie dobrobytu i stabilizacji, a młode pokolenie zapomniało już o walkach i ofiarach starszej generacji. Konrad Schuller informuje jednocześnie, że poziom bezrobocia w stolicy wynosi aktualnie zaledwie 5 procent, a wzrost gospodarczy wyniósł od 2000 r. 28 procent. Nie pozostało to zdaniem autora bez wpływu na sytuację polityczną. Bowiem "narodowi konserwatyści" ze swoim politycznym patosem znaleźli się w defensywie, zwyciężeni w 2006 r. w wyborach komunalnych przez Hannę Gronkiewicz-Waltz.
Korespondent opisuje zmianę stylu życia warszawiaków zdominowanego przez japońską kuchnię, kawę Latte-macchiato czy weekendowe wyjazdy nad Morze Czerwone. "Odkąd dobrze płatne prace biurowe nie potwierdzają sensu pojawiania się rano w pracy po pijanemu, nawet wódka, niegdyś napój protestu patriotów, traci na popularności". Jednak, zdaniem autora, beztroski, konsumpcyjny model życia w stolicy wyraźnie się zachwiał. I to nie tylko z powodu spadku popularności premiera Tuska w kraju. "Również tutaj, między wybujałymi wieżami warszawskich biurowców, w twierdzy Platformy Obywatelskiej, doszło do załamania nastrojów. I nie pomogą tu ani nowe mosty czy potężny nowy stadion narodowy na prawym brzegu Wisły, ani prowadzona bez skandali administracja miasta" - stwierdza Konrad Schuller. Jednocześnie przypomina, że nieznany polityk komunalny Piotr Guział zebrał w sierpniu br. podpisy wymagane do odbycia referendum w sprawie odwołania prezydent miasta. 13 października warszawiacy zadecydują czy Hanna Gronkiewicz-Waltz pozostanie na swoim urzędzie, czy nie. Zdaniem korespondenta utrata Warszawy może oznaczać też koniec dla Tuska.
Konrad Schuller sugeruje, że Warszawa znalazła się w stanie zawieszenia. "Wcześniejszych prezydentów miasta zabiegających o pomniki i muzea upamiętniające heroiczną historię zastąpiła ekipa kierownicza, która jest zwolennikiem piłki nożnej, centrów handlowych i wielkich sal kinowych-Multipleksów. Jest pięknie kolorowo i bez wątpienia lepiej, od wcześniejszej szarzyzny. Jednak wszędzie wyczuwa się, co potwierdzają już badacze opinii publicznej, że to nie wystarczy, że czegoś Warszawie brakuje".
"Metoda Pałacu Kultury"
Najlepiej ilustruje to, zdaniem korespondenta FAZ, Pałac Kultury. W okresie transformacji rozgorzała wokół niego podobnie jak wokół "Pałacu Republiki" w Berlinie dyskusja czy zachować go czy zburzyć. Fakt, że pałac stoi do dziś, jest do zawdzięczenia "ultrapragmatycznemu stylowi nowej Warszawy, która zamiast podjąć decyzję schowała go za lasem nowych jak spod igły drapaczy chmur".
Konrad Schuller pisze dalej, że "Metoda Pałacu Kultury" upowszechniła się w Warszawie i np. fasady budynków z socjalistycznych czasów przy ulicy Marszałkowskiej zasłonięto reklamami operatorów telefonicznych, marek samochodów. "Samsung zamiast Stalina, Lexus zamiast Lenina, a przy tym kasa dzwoni" - konstatuje korespondent FAZ. Niemiecki dziennikarz przypuszcza, że niezadowolenie może mieć właśnie takie podłoże: "Każdy projekt urbanistyczny jest paraliżowany przez »grube portfele«". "Przede wszystkim pieniądze decydują w Polsce o tym co i gdzie się buduje" - cytuje Schuller publicystę czasopisma "Dialog" Filipa Springera.
Społeczeństwo lemingów
"Tymczasem Polska ze swą rozdyskutowaną opinią publiczną nie byłaby Polską, gdyby nie znalazła określenia dla takiej nowej Warszawy i jej konsumpcyjnych mieszkańców" - komentuje dalej korespondent frankfurckiej gazety. I wyjaśnia co oznacza lansowane przez prawicowych publicystów określenie "lemingi". "Ich zdaniem lemingami są wszyscy biurowi urzędnicy, kierownicy działów, którzy wybierają dzisiaj Tuska. Jest nimi nowe społeczeństwo poliglotów nastawione na przyjemności, których życie kręci się wokół smartfonów, Ikei, cappuccino".
Zdaniem konserwatystów lemingi wyróżnia polityczna ślepota. "W samobójczej wesołości ignorują oni domniemane nieujarzmione nadal niemieckie zagrożenie i śmierć patriotycznego prezydenta Kaczyńskiego (wcześniejszego prezydenta Warszawy) w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, chociaż każdy z prawicowego skrzydła (inaczej niż polska prokuratura) wie, że tragedia ta spowodowana została przez odwiecznego wroga - Rosję" - pisze Konrad Schuller i puentuje: "W tym obrazie narodowego samobójstwa spowodowanego konsumpcyjnym zaślepieniem jest wiele przesady. Teorie spiskowe prawicy dotyczące »zamachu Smoleńskiego« nie przekonały dotąd żadnego prokuratora, a co dotyczy zagrożenia z Niemiec to większość Polaków reaguje na to znudzona wzruszeniem ramion".
Autor jest jednocześnie przekonany, że jednak drwiny na temat lemingów trafiają w czuły punkt. "Podejrzenie, że dumna ze swej historii stolica mogłaby się zamienić w bezmyślne miasto lemingów zatacza coraz szersze kręgi (...). Nowa warstwa średnia, elektorat Tuska, zaczyna wyczuwać, że coś jest nie w porządku z obranym kierunkiem (...). Sondaże wypadają na niekorzyść, kruszy się baza władzy Tuska i jego stolica zaczyna się chwiać. 13 października, podczas referendum, wyborcy mogą wystawić »tym na górze« rachunek, chyba, że zamiast tego nie wybiorą się do Ikei"- konstatuje korespondent FAZ.
Aleksandra Jarecka
red. odp. Bartosz Dudek

środa, 25 września 2013

Odczepcie się od Kościoła...

Słucham TOK FM od kilku lat, oglądam Fakty też od kilku lat, no i teraz mam naprawdę ochotę powiedzieć wydawcom: odczepcie się od Kościoła.

wtorek, 24 września 2013

Polak głupi i po szkodzie

Słucham komentarzy o umorzeniu śledztwa smoleńskiego. I mam swój komentarz; prezydent Komorowski poleciał z żoną na sesję ONZ do USA rejsowym samolotem. Pasażerowie obcokrajowcy dziwili się, to on nie ma swojego samolotu?
I ten fakt, nierozwiązania transportu najważniejszych osób w państwie, dla mnie świadczy o lekceważeniu przez państwo katastrofy smoleńskiej. Może to przewrotny argument, ale jeśli rządzący przekonują nas , że katastrofa była wynikiem bałaganu organizacyjnego, to co zrobiono by to zmienić?
A co do przyczyn katastrofy, to myślę, że tak jak po 50 latach od śmierci prezydenta Kennedy'ego do dzisiaj nie ma jednej prawdy o tym zamachu, tak każdy z nas będzie miał swoją prawdę na temat katastrofy.

T-Mobile, czyli klientów mamy w d... i PKO BP czyli klient to idiota

Jeśli masz dobry nastrój, polecam odwiedzenie jakiegoś operatora telefonii komórkowej albo banku. Przy okazji zaoszczędzisz na kawie, jeśli masz niskie ciśnienie, bo samo ci podskoczy.
Po czterech dniach walki z wirusem wyszłam dzisiaj z domu. Leżąc i walcząc przypomniałam sobie o paru sprawach niekoniecznych ale wartych załatwienia.
Najpierw zajrzałam do T-Mobile, tuż po 10.00 w salonie  , była jedna klientka i dwie pracownice. Grzecznie wzięłam kwitek z maszyny i czekam. Na tablicy nie wyświetlił się mój numerek, natomiast cały czas pojawiała się informacja "weź numerek". Po 10 minutach czekania po prostu wyszłam z pustego salonu. Przyszłam do domu i jak niepyszna zasiadłam do komputera i sama postanowiłam sprawdzić ofertę o jakiej usłyszałam jednym uchem w reklamie. Nie cierpię tego robić i zawsze wolę pójść i spytać pracownika, takie staroświeckie przyzwyczajenie. Oczywiście albo reklama była oszukańcza albo ja coś źle usłyszałam, ale raczej to pierwsze bo na stronie pojawia się też informacja o  tanich rozmowach do wszystkich sieci. W rzeczywistości chodzi o rozmowy płatne trochę mniej do innych sieci i trochę darmowych do T-Mobile. Nie zainteresowała mnie ta oferta, ale to mój drugi operator telekomunikacyjny i stwierdzam, że nic tak nie zniechęca do operatorów jak ich pracownicy. Strategia unikania kontaktów z operatorami jest trochę kosztowna, ale na pewno pozwala unikać stresów, a te doprowadzają mnie zawsze do choroby, która pozbawia mnie dodatkowych pieniędzy i naraża na dodatkowe wydatki na leki. Więc per saldo, opłaca mi się omijać szerokim łukiem salony telefoniczne:)
Z T-Mobile  poszłam po zakupy, pojechałam sprawdzić lokalizację pewnej instytucji i w powrotnej drodze weszłam do PKO BP, chciałam zapytać o możliwość dokonania dopłaty do lokaty i o wpływ tej operacji na wysokość oprocentowania. W drzwiach oddziału przywitały mnie dwie panie: czy pani po wypłatę gotówki z kasy? Bo system się popsuł..... Uspokoiłam panie, potrzebuję informacji, a to proszę pytać. Wyłuszczyłam sprawę. Pani  z  dezaprobatą wyjaśniła mi, że na pewno nie mogę takiej operacji dopłaty zrobić sama a tylko w oddziale i że ona nie widziała opcji dopłata o której mówię. A co do innych pytań to musi zobaczyć umowę. Podziękowałam za brak informacji i wyszłam. W tejże osobie było tyle złośliwości, pogardy, zastanawiam się czy to nie alergiczne reakcje pracowników na wspomnienie o samodzielnym wykonaniu operacji przez klienta, wynikające ze strachu o utratę pracy. Tylko, że skutek jest odwrotny, bo przyszłam do domu, przeczytałam umowę, siadłam jeszcze raz do komputera i stwierdziłam, że nie jestem idiotką a pani z PKO BP nie jest mi potrzebna by dopłacić  pieniądze. Komputer jest uprzejmiejszy.

poniedziałek, 16 września 2013

Premier w obłokach, manifestanci praktyczni czyli elegancja protestujących

Jak zwykle nie udało mi się obrócić zdjęcia na stałe!
Zachwycił mnie ten pan ze stoperami w uszach. Widać, że zadbał o szczegóły i dobrał stopery do koloru kamizelek!

piątek, 30 sierpnia 2013

Uczucia mieszane



  • stachkaz47

    Ja jako antykomunista srałem częściej w pieluchy ojcu komuniście na złość.
    W ten oto chytry sposób walczyłem z KOMUNĄ.
    Mały dodatek kombatancki by się przydał.


    Spodobał mi się ten komentarz pod informacją "Rzeczpospolitej " o badaniach CBOS o liczbie Polaków , którzy deklarują że działali w opozycji solidarnościowej. Badanie przeprowadzono na zlecenie CBOS w związku z planami przygotowania przepisów umożliwiających państwu wypłatę świadczeń byłym działaczom opozycji, którzy znajdują się w trudnej sytuacji materialnej. Senat przewidywał, że może być takich osób 10-20 tys. okazuje się, że może to być 200 tys. osób.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Starzec z tatuażem czyli podwójny zarobek

Gorąco więc mniej nosimy ubrań. Przy okazji odkrywane są liczne tatuaże, kolorowe i czarne. W zależności od gustu. A gust to ludzie mają różny. Widziałam miłośnika  portretów, miał na nodze wytatuowane zdjęcie Jana Pawła II. No comments.
Jako, że wiek swój mam, zastanawiam się jak taki wymalowany i napakowany młodzieniec będzie wyglądał za 30 lat: obwisłe mięśnie wymalowane w czerwono-granatowe wzorki. Właściwie to może lepiej sobie tego nie wyobrażać i raczej z nadzieją patrzeć na rozwój medycyny estetycznej. Kolejny rynek usług za kilka lat będzie przeżywał boom. Tatuaż jest więc dobry, parafrazując Gordona Gekko, bo napędza rynek.

piątek, 2 sierpnia 2013

Wielkie śpiewanie na Placu Zamkowym

Muzeum Powstania Warszawskiego po raz kolejny zaprosiło warszawiaków do śpiewania powstańczych piosenek. W tym roku na Plac Zamkowy, bo na Placu Piłsudskiego wielki remont. Ponieważ wczoraj poświęciłam się pracom okiennym i innym czyszczącym pod wieczór postanowiłam wyjść jednak z domu.
A tu pod domem widzę mnóstwo samochodów - to niechybny znak, że na Starówce jest impreza. Poszłam na plac a tam dziki tłum, mnóstwo, kilka tysięcy ludzi - młodych , starszych, dzieci. No i zaczęło się śpiewanie. Przez dwie godziny śpiewaliśmy powstańcze piosenki, były śpiewniki ale i znacznie wygodniejszy telebim z tekstami. Atmosfera niesamowita, aż prowadząca w pewnym momencie przypomniała, że choć piosenki są wesołe to w powstaniu wesoło nie było.
Nie chcę się mądrzyć, ale nie widzę nic złego w takim sposobie pamiętania o naszej historii.
Poprzedniego dnia był koncert organizowany na Placu Krasińskich przez Estradę Warszawską, śpiewali tam  artyści, dobrze śpiewali ale słuchaczów było niewielu. Może to więc znak czasu, że chcemy być czynnymi uczestnikami. Tak jak tworzymy informacje i inne treści w internecie nie czekając na zawodowych dziennikarzy, tak chcemy współtworzyć imprezy. Ciekawa jestem , gdyby ktoś zorganizował wielkie śpiewanie disco polo czy też przyszłoby kilka tysięcy osób? Choć może to niestosowne porównanie.
Bo  Plac Zamkowy śpiewał o honorze, poświęceniu, miłości Ojczyzny - i to było wspaniałe.

wtorek, 30 lipca 2013

Koniec TVN CNBC czyli TVN (b)Biznes

Wróciłam do domu po pracy i właśnie przeczytałam, że od nowego roku nie będę oglądać TVN CNBC, bo właściciel tę stację likwiduje. To dla mnie zła wiadomość, bardzo lubiłam oglądać ten kanał, towarzyszył mi w pierwszych krokach na giełdzie i nadal lubię zakończyć sesję w Polsce i za oceanem z dziennikarzami TVN CNBC. Mam nadzieję, że nowy kanał też będzie dostępny w internecie i nadal będzie towarzyszył giełdowym inwestorom. No szkoda mi bo jak Marek Tejchman się uśmiechnął to człowiekowi od razu nastrój się poprawiał.  A Mikołaj Kunica dostarczał inteligentnych i często szyderczych uwag, które nie zawsze docierały do nadętych prezesów. Piękne to było. CNBC już nie będzie, będzie taniej, bo TVN nie będzie płacił wysokich opłat licencyjnych, ale czy lepiej?
A może nie ma czego żałować, jak minister Rostowski zlikwiduje giełdę, to po co telewizja dla giełdowych graczy!? Naoglądałam się "The House of Cards" i węszę wszędzie spisek. A tak a propos to serial jest mocno naiwny, przynajmniej trzy pierwsze odcinki. Wątek prasowy jest naprawdę naiwnie nieprawdopodobny i bardzo naruszający wiarygodność prasy a o tę dobre amerykańskie gazety dbają. Ale zobaczę jak się akcja rozwinie, na razie kibicuję głównie wątkowi żony kongresmena. Przypomina rasowego wyżła, którego poznałam na spacerze z psem Marleyem.

niedziela, 28 lipca 2013

Rząd kupi mieszkanie, wynajmie a my do tego dopłacimy

O pomyśle kupowania przez rząd  mieszkań na wynajem słyszałam jakiś czas temu. Pomysł wydał mi się dziwny i  korupcjogenny  oraz mocno  lobbowany przez deweloperów. Potem ucichło o tym ale nie oznaczało to przerwania prac, bo w zeszłym tygodniu ukazały się takie informacje, ta cytowana niżej pochodzi z portalu Money.pl
Planuje, że w przyszłym roku będzie można zamieszkać w pierwszych lokalach w ramach Funduszu Mieszkań na Wynajem. Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) pracuje nad uruchomieniem funduszu inwestycyjnego, dzięki któremu zwiększy się dostępność na rynku lokali pod wynajem.
- Plan jest prosty. BGK kupuje gotowe mieszkania, przekazuje je firmie zarządzającej nieruchomościami, a ta wynajmuje je chętnym - tłumaczy szef departamentu inwestycji kapitałowych BGK, Piotr Kuszewski. Wynajem będzie kierowany do osób, które na przykład za pracą przeniosły się do innego miasta i szukają tu mieszkania. Docelowo BGK chce zainwestować w tego typu lokalne pięć miliardów złotych.

Fundusze potrzebne na zakup lokali Bank Gospodarstwa Krajowego dostanie - w formie pożyczki - od ministra finansów. Resort wiąże z tym przedsięwzięciem spore plany. Chodzi między innymi o pobudzenie gospodarcze, zwłaszcza w sektorze firm budowlanych - mówi przewodniczący Rady Nadzorczej BGK i podsekretarz stanu w ministerstwie finansów, Wojciech Kowalczyk. Minister dodaje, że resort liczy na zakup w ciągu czterech najbliższych lat około 20 tysięcy mieszkań.
Z wstępnych założeń BGK wynika, że czynsz za wynajem mieszkania dofinansowanego z budżetu, będzie niższy o kilkaset złotych od cen komercyjnych. Bank zakłada, że lokal będzie mógł wynająć każdy, kto będzie w stanie płacić czynsz.
Umowa ma być podpisywana na rok, z możliwością wielokrotnego przedłużenia. Na początek Fundusz Mieszkań na Wynajem chce ruszyć w sześciu największych miastach w kraju.
Pomysł nie podoba mi się z paru powodów, choć muszę napisać, że pompowanie pieniędzy podatników w USA do prywatnych banków daje efekty, ale tak jakoś nie mam przekonania, że o ile Amerykanie  to kiedyś zarobią na tym pompowaniu pieniędzy jako kraj, że my jako kraj zyskamy na takim pomyśle ożywienia gospodarki. Oczywiście chciałabym się mylić w tej diagnozie.
Czego się obawiam, po pierwsze jak będą wybierane firmy developerskie, od których rząd będzie kupował mieszkania? Po drugie, po jakiej cenie te mieszkania będą kupowane, bo jak nie moje pieniądze wydaję co co się będę targować? Po trzecie, może to spowodować wzrost cen mieszkań na rynku pierwotnym. Kolejne pytania dotyczą już samego wynajmu. Czy nie będzie tak jak zazwyczaj, że mieszkania te trafią do "Antka kobity szwagra brata", jak to się określało za PRL-u a dzisiaj powiedziałoby się do "krewnych i znajomych królika"?
Bo jest w nas coś takiego, że nawet jak mamy sporo to chcemy więcej. Pamiętam jak pojawiły się wysokie zasiłki na dzieci, najbardziej o nie zabiegali dość zamożni. A przeczytałam na pewnym portalu o pośle, który  wynajmuje w Warszawie mieszkanie, za nasze pieniądze i nic w tym złego, bo ma taki przywilej. Ale jest jeden szczegół, wynajmuje je podobno od własnej siostry. Czy to prawda, nie wiem, ale pokazuje mechanizm. A jak napisał  Fakt.pl: posłowie spoza Warszawy za grube tysiące wynajmują własne mieszkania. I ściągają do stolicy. Bo tu dostają z Sejmu pieniądze na wynajem apartamentów albo wygodne darmowe pokoje w hotelu poselskim. Nawet 2200 zł miesięcznie! Z naszych podatków. To bardzo opłacalny interes. Kto ma duże mieszkanie, może być co najmniej kilkaset złotych do przodu miesięcznie.
Widać wybrańcy narodu mają głowę do interesów, ale gdzie ja zostawiają kiedy trzeba dbać o interesy nas czyli Polaków?
Są oczywiście dalsze konsekwencje pomysłu kupowania mieszkań przez państwo. Nie bardzo rozumiem czym to rozwiązanie ma się różnić od mieszkań komunalnych. Po co powoływać spółki do zarządzania tymi nieruchomościami, przecież w gminach są urzędnicy, którzy mogą się zająć tym zarządzaniem? Pytanie stawiam trochę retorycznie, bo chodzi po prostu o trochę lukratywnych posad a że to powiększy koszt funkcjonowania  całego przedsięwzięcia - to będziemy się tym martwić potem, tak jak potem zaczęliśmy się martwić o OFE.
Jest jeszcze jedna strona tego medalu, są ludzie, którzy zainwestowali w mieszkania pod wynajem, teraz państwo z ich pieniędzy jako podatników tworzy dla nich dumpingową konkurencję. Jak się potem dziwić, że ludzie w Polsce boja się inwestować. Inwestorzy (nie spekulanci) na całym świecie boją się barku przewidywalności a takie pomysły podważają tę przewidywalność. Nasze państwo zachowuje się ostatnio tak jakby chciało nam powiedzieć: chyba pomyliliśmy się, kiedyś było mądrzej. No bo jak interpretować pochwały kierowane pod adresem ZUS-u!? Nie zdziwię się jak minister Rostowski przedstawi nam plan 5-letni...

poniedziałek, 22 lipca 2013

Ogród Krasińskich za płotem czyli tylko drzew i krzewów żal


Podglądałam Warszawę

i ulica obok

i kolejna ulica obok
i 20 metrów dalej...
i obracam się o 180 stopni


czwartek, 18 lipca 2013

Czarna rozpacz w Ogrodzie Krasińskich

Zbieracze podpisów pod referendum o odwołanie Hanny Gronkiewicz-Waltz są coraz głośniejsi, mają ambicje zebrać 200 tys. podpisów. Do dzisiaj, jak pisałam już, nie miałam zamiaru przyłożyć ręki tzn. głosu do odwołania Pani Prezydent. Ale przeszłam dzisiaj koło Ogrodu Krasińskich i taki szlag mnie trafił, że nie wiem czy nie podpiszę jutro tej listy. Rachityczne nowe drzewka, jakieś krzewy rodem ze skwerków, istna rozpacz. Pewnie  inni warszawiacy też maja swoje "ogrody". Zrobię zdjęcia jutro.No trochę się spóźniłam ale mam zdjęcia zza płotu i sprzed płotu. Zaraz zamieszczę. Na razie słucham w TOKFM rozmowę z Kingą Dunin o jej nowej książce, jak nie stracić małżonka czyli antyporadnik. Bardzo ciekawa audycja, chyba kupię tę książkę, choć lektura może być bolesna sądząc po tym co słyszę.

piątek, 28 czerwca 2013

Dlaczego kupiłam w czwartek Gazetę Wyborczą

Dość dawno porzuciłam zwyczaj kupowania Gazety Wyborczej i nie jestem w tym odosobniona, bo nakład Gazety spada od kilku lat. Dlaczego kupiłam w czwartek? Bo natknęłam się w internecie na zapowiedź tekstu Mariusza Szczygła. Autor dostał maila z tekstem sprzed 30 lat i poszedł jego śladem. Odezwała się we mnie zawodowa ciekawość więc kupiła rano po drodze do pracy GW z Dużym Formatem. Zaczęłam czytać w pracy, w połowie tekstu przerwałam lekturę, chciałam go doczytać spokojnie w domu by podelektować się reportażem. Dawno nie czytałam tekstu z takim zainteresowaniem. Opowieść o nauczycielce, która zakatowała dziecko, które wychowywała jest wstrząsająca i bardzo wielowątkowa. Tak jak dobry reportaż nie daje prostych odpowiedzi, ale pokazuje skomplikowany los człowieka, w gruncie rzeczy postaci tragicznej, której surowe wychowanie spaczyło charakter. Przypomniał mi się film "Biała wstążka" Michaela Haneke. W takim mocno refleksyjnym nastroju włączyłam jak zwykle komputer a tu niespodzianka, okazuje się ze na wszystkich portalach reportaż Szczygła jest newsem a sieć ponoć dyskutuje zawzięcie o nauczycielce-sadystce. Nie wiem co piszą, bo nie ma mnie na Facebooku. Jak usłyszałam w tokowym "Piwie" odsądzają tę kobietę od czci. Zastanawiam się ile z tych osób przeczytało reportaż Szczygła.
Kariera reportażu Szczygła skłania mnie do innej refleksji - ciekawe teksty a właściwie ich brak to ważna  przyczyna spadku czytelnictwa prasy, choć właściciele gazet nie chcą o tym słyszeć. Wkrótce do lamusa odejdzie kolejne medium czyli główne kanały telewizyjne i tu też główna przyczyną będzie miałkość programowa. Jak wycierać kurze to raczej nie jest wiedza, którą chcę zdobywać z mediów.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Znowu zirytował mnie T-mobile, ale kto lepszy czyli od komórki do Gronkiewicz-Waltz

Znowu oszukał mnie T-mobile. Żal mi się zrobiło tokującego sprzedawcy i zgodziłam się by włączył mi darmowe rozmowy 75 minut ważne przez 5 dni. Dwa razy spytałam czy z tą promocją powiązane są jakieś niespodzianki. Młodzieniec zapewniał, że nie i że po 5 dniach mogę się zdecydować czy chcę kupować taką usługę czy nie i jeśli tak to kupić a jak nie to nic nie robić. No i oczywiście skłamał , bo właśnie dostałam sms z informacją, że będą mi pobierać 6 zł co 7 dni i za to dostanę 75 minut. Jeśli nie chcę, mam wysłać do nich informację. Szlak mnie trafia, bo nie cierpię być okłamywana. Ale co z tego, jak inni operatorzy kręcą z tymi promocjami tak samo. Nie mam wyboru, chyba, że zrezygnuję z komórki a na to trudno się zdecydować.
Podobny dylemat mam z Panią Prezydent Warszawy. Kobieta ma ostatnio pecha i nawet już nie jestem na nią zła za Park Krasińskich. Sprowadzono ją do parteru, myślę że sam Tusk się w to włączył. A Guzioł wybitnie mi się nie podoba. Dorn, Rozenek, Kidawa-Błońska  -  nie wyobrażam sobie ich jako gospodarzy miasta. I jak z T-mobile, wolę Hannę Gronkiewicz-Waltz, bo wiem czego się mogę po niej spodziewać. Taka podkręcona Pani Prezydent może być skuteczniejsza od nowej osoby, która jak przyjdzie to zajmie się obsadzaniem swoimi stołków, poznawaniem urzędu itd. Nic dobrego z tego nie wyniknie, co najwyżej śmieci nas zasypią. Zostawmy więc Panią Prezydent, niech wypije to co nawarzyła do końca. Tak wskazuje pragmatyka, ale polityka nie jest pragmatyczna i PiS stanie na głowie by doprowadzić do wyborów w Warszawie, bo oni czują wiatr w żaglach, tym silniejszy, że w Elblągu też im sprzyjał.

Można odetchnąć

Dotarłam do domu po kilku godzinach, powietrze ze mnie zeszło. Jednak bardzo się bałam, uciekałam od zastanawiania się co będzie i ta optymistyczna technika przeżywania stresów okazuje się znacznie lepsza. Doktor  uspokoił mnie: operacji i wycinania nie polecam, jeśli to pani nie przeszkadza. Zupełnie mi nie przeszkadza gruba szyja. Moja endokrynolog jest jednak panikarą i muszę się zastanowić czy nie warto pomyśleć o zmianie.
Teraz mogę zacząć planować  przyszłość.

niedziela, 9 czerwca 2013

Zalany Klif

Poszalała dzisiaj burza nad Warszawą i proszę. Galeria handlowa Klif - pretendująca do miana galerii dla ludzi zamożnych, bo bogaci to raczej tam się nie ubierają, przechodziła niedawno remont. Jest nowa elewacja disajnerska, są informacje o usługach consierge. No jest mnóstwo ochroniarzy, prawie tylu co klientów, bo Klif w porównaniu z Arkadia czy Złotymi Tarasami robi wrażenie wymarłego a sprzedawczynie są wyraźnie znudzone.
No więc w Klifie udałam się do delikatesów Alma, dawno w nich nie byłam a miałam do kupienia sól bez jodu, oczywiście nie dostałam i parę innych drobiazgów. Pochodziłam  między licznymi regałami z jeszcze liczniejszymi produktami i podeszłam do kasy. A tu niespodzianka, niezbyt grzecznie pani spytała mnie czy mam pieniądze, bo jest burza i nie można płacić kartą. Miałam trochę pieniędzy a i rachunek był niewielki. Ale przede mną człowiek płacił ok. 200 zł,  też miał gotówkę, wyobrażam sobie jego reakcję, gdyby okazało się, że wózek pełen zakupów musi zostać w sklepie a jego lodówka będzie pusta.
Trochę dziwne, jak na Almę, ale widać tak musi być. A tu niespodzianek nie koniec, weszłam załatwić jeszcze jedną sprawę, wychodzę a tu wielka kałuża stoi na korytarzu w Klifie, musiałam cofnąć się do Almy a tam sklep dosłownie płynie, panie z mopami biegają i zbierają wodę, ucieszyłam się, że zrobiłam wcześniej zakupy, bo nie dość że terminal nie działa to jeszcze bym zamoczyła nogi. Woda pojawiła się w większości stoisk, znudzone panie wreszcie znalazły zajęcie zbierając wodę i ratując towary ustawione na podłodze. W tym czasie rozległ się komunikat, by zabrać samochody pozostawione na poziomie - 1.
No i taki to nasz luksus. Deszcz był solidny i podobno wybiło jakąś studzienkę, stąd zalany był Klif, może niektórym przyda się to na otrzeźwienie. Klif nie jest sklepem podziemnym, poza garażem.

sobota, 8 czerwca 2013

Fontanny wreszcie ładnie tańczą

Obejrzałam tegoroczna wersję pokazu tańczących fontann w Warszawie. No i podobało mi się dużo bardziej niż poprzednie pokazy. Jest dobra muzyka i są rzeczywiście w jej takt tańczące fontanny, jedynie przerywane rzucanymi na tło wody obrazami. Polecam, koniecznie zobaczcie.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Świat według Faktów TVN (1)

  Michael Douglas wyznaje, że miał raka krtani bo zaraził się wirusem brodawczaka uprawiając seks oralny. A nasi więźniowie dostaną więcej papieru toaletowego, dwie rolki na miesiąc a nie jedną jak dotychczas bo :  obszar polskiego więziennictwa dostosowuje się do norm europejskich.
Trochę śmieszno ale chyba bardziej straszno. Wyznania wybotoksowanego Douglasa przyprawiły mnie o mdłości.
No i normy unijne w polskich więzieniach, dobrze by było w ramach tych norm zatrudnić człowieka , który umie mówić po polsku.
A tymczasem Komisja Europejska wytknęła nam parę błędów i to niestety bardzo poważnych. Przeklejam artykuł z Money.pl, bo to ważny dla mnie tekst. Szkoda, że o tych ustaleniach nie robi się newsów. Łatwiej widać pleść o papierze toaletowym dla więźniów niż o braku innowacyjności. A już na pewno zabawniej.

Money.pl: Funkcjonowanie administracji poniżej średniej UE, słabo rozwinięta infrastruktura, przy tym rozdęte i nieskoordynowane wydatki publiczne - to tylko niektóre słabości Polski, które według Komisji Europejskiej przeszkadzają wzrostowi gospodarczemu w naszym kraju.
W zeszłym tygodniu Komisja Europejska ogłosiła, że Polska, podobnie jak Francja, Słowenia i Hiszpania, dostanie dwa dodatkowe lata na obniżenie deficytu budżetowego do 3 proc. PKB. Dopóki nasz kraj się z tym nie upora, pozostaniemy w procedurze nadmiernego deficytu.
W poniedziałek w przedstawicielstwie KE w Warszawie podczas spotkania z udziałem ekspertów omawiane były zalecenia KE w sprawie programu reform Polski. Komisja wytyka polskim władzom, że nie wykorzystały wystarczająco wzrostu sprzed kryzysu, by zreformować strukturę wydatków publicznych i nadać priorytet czynnikom sprzyjającym wzrostowi.
Bruksela stwierdziła też, że nie poczyniliśmy żadnego postępu, by koordynować wydatki publiczne na różnych szczeblach władzy. Doradca ekonomiczny w przedstawicielstwie KE w Polsce Tomasz Gibas jako przykład podawał budowę lotniska w Gdyni, gdy jest już lotnisko w Gdańsku. Jedno było finansowane przez rząd, drugie powstaje za samorządowe pieniądze. Oba według Gibasa nie mają sensu, bo są położone bardzo blisko siebie.
Zdaniem KE, aby obniżyć deficyt budżetowy Polska powinna poprawić efektywność wydatków na system opieki zdrowotnej, wzmocnić przestrzeganie prawa podatkowego oraz skuteczniej zwalczać szarą strefę i ściągać podatki.
Nasz kraj został skrytykowany też za niski stopień inwestycji w badania i rozwój. Procent wydatków na te cele w relacji do PKB plasuje nas w unijnym ogonie. W 2011 r. na badania i rozwój przeznaczyliśmy tylko 0,77 proc. PKB. Wskutek tego przedsiębiorstwa w dużym stopniu zależne są od absorpcji i stosowania technologii już istniejących.
Kupujemy efekty pracy naszych sąsiadów z zagranicy. To jest 70 proc. polskich wydatków na innowacje - mówił w czasie debaty nad rekomendacjami Jan Filip Staniłko z Instytutu Sobieskiego.
KE w swoich analizach obawia się, żeby Polska nie zatrzymała się w związku z tym w rozwoju, jak to się stało z niektórymi państwami, które mają nieinnowacyjne gospodarki, a wzrost opierały na taniej sile roboczej, poprawie infrastruktury i otoczenia prawnego.
Kolejną bolączką naszej gospodarki jest infrastruktura. Pomimo pewnych postępów słabo rozwinięta infrastruktura transportowa w Polsce stanowi w dalszym ciągu istotną przeszkodę dla wzrostu gospodarczego - napisano w dokumencie KE. Urzędnicy w Brukseli określili infrastrukturę kolejową w Polsce mianem podupadającej. Wyliczyli, że z ok. 20 tys. km linii tylko 36 proc. jest w dobrym stanie technicznym.
Znacząco w tyle pozostajemy też za innymi krajami 27 jeśli chodzi o rozwój technologii informatyczno-komunikacyjnych (ICT). Zasięg łącz szerokopasmowych mamy najmniejszy w całej Unii i to zarówno na obszarach wiejskich, jak i w skali całego kraju.
Sytuacja nie wygląda też za dobrze, jeśli chodzi o otoczenie biznesu w Polsce. Poniżej średniej unijnej wypadamy pod względem efektywności administracji publicznej. Za najważniejsze problemy uznano skomplikowany system podatkowy, brak przejrzystości i wysokie koszty przestrzegania przepisów prawa podatkowego.
Mam takie wrażenie, że Polska gospodarka cały czas jedzie na zaciągniętym hamulcu ręcznym, ten hamulec to właśnie różne nadmierne bariery biurokratyczne - ocenił doradca ekonomiczny w przedstawicielstwie KE w Polsce.
Aleksander Łaszek z Forum Obywatelskiego Rozwoju zwracał uwagę na niepewność regulacyjną. Ministerstwo Finansów wreszcie ujednoliciło stawki VAT na kawę. Dotąd kawa w zależności od tego, czy była z mlekiem, czy bez, była opodatkowana różnymi stawkami. Oczywiście była to patologia, MF to ukróciło. Proszę sobie jednak wyobrazić, jaki wpływ na rentowność kawiarni miała jedna decyzja administracyjna. Proszę się zastanowić ile przedsiębiorstw w Polsce musi opierać swój model biznesowy na nieznanych zmiennych - mówił.
Komisja Europejska zwróciła też uwagę na rosnące bezrobocie wśród młodzieży. Wprawdzie jest dużo lepiej niż w Grecji, czy Hiszpanii, ale już prawie 30 proc. młodych jest bez pracy. Zdaniem KE wynika to z niedopasowania kierunków nauczania do potrzeb rynku pracy. Polska powinna poprawić system kształcenia zawodowego - mówił Gibas.
Kolejnym problemem dostrzeżonym przez Brukselę jest za mała liczba pracujących kobiet i osób starszych. Jako przyczynę wskazano brak dostępnej opieki nad dziećmi. KE przyznała, że liczba żłobków wzrosła w ostatnich latach dwukrotnie, ale nadal jest bardzo niska w porównaniu z innymi państwami i nie zaspokaja zapotrzebowania.
Paweł Tokarski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych przestrzegał przed bagatelizowaniem rekomendacji KE. Państwa, które prowadzą niewłaściwą politykę budżetową będą ryzykowały wstrzymanie funduszy w ramach polityki spójności - przypomniał.
Rekomendacje KE muszą jeszcze formalnie zatwierdzić kraje UE. Stanie się to prawdopodobnie w czerwcu. Polska może zgłaszać poprawki do dokumentu KE, ale szanse na ich przyjęcie są małe - potrzeba do tego kwalifikowanej większości.

niedziela, 2 czerwca 2013

Długa czarna od policji

Wyszłąm dzisiaj na spacer ok. 16.00. Idę ulicą Długa a ona jak długa zastawiona policyjnymi samochodami, nie tylko Sprinterami ale były i inne, takie z armatkami wodnymi. I znowu nie wiedziałam co się dzieje. Spokój dookoła. Wieczorem już się dowiedziałam, nie z radia czy sieci, przez otwarty balkon słychać było do późnej nocy kibiców to  Legia na własnym stadionie pokonała Śląsk Wrocław 5:0 w meczu ostatniej kolejki Ekstraklasy.  Zespół Jana Urbana przypieczętował tym samym mistrzostwo Polski w rozgrywkach 2012/2013.
Zastanawiam się, kto płaci za tę mobilizację policji, my  czyli podatnicy czy organizatorzy czyli kibice kupując bilety i sponsorzy? Muszę poszukać tej informacji.  A tak swoja drogą to jeszcze uwaga historyczna, kiedyś mówiło się, że jest niebiesko a teraz czarno od policji.
Kupiłam sobie pojemnik na kwiaty na balkon, będę w nim hodować trawę. Ciekawe czy gdybym miała ogród zajmowałabym się nim? Tego już raczej w swoim życiu nie sprawdzę. Wizja spędzenia starości w domu a nie w bloku rozpłynęła się, jak wiele innych wizji.

piątek, 31 maja 2013

Boże Ciało, taca i Komunia św.

Byłam wczoraj na procesji Bożego Ciała w Legionowie. Niestety z roku na rok coraz mniej osób przychodzi na procesję i to jest tendencja. Jak policzę nasza rodzinę to jeszcze kilka lat temu w procesji szło siedem osób, w tym roku tylko trzy. Dlaczego? Dwoje nie żyje, jedna osoba się wyprowadziła z Legionowa a jedna nie ma potrzeby uczestniczenia w uroczystościach religijnych. Taki rachunek pewnie dałoby sie zrobić w wielu rodzinach, choć oko cieszyły małe dzieci, których było sporo na procesji.
Natomiast po raz kolejny na procesji w Legionowie księża nie potrafią zorganizować wiernym godnego i w miarę wygodnego przyjęcia Komunii. Moja siostra trafnie zauważyła, że ksiądz z tacą obszedł wszystkich zgromadzonych, ale już na to żeby wyjść do wiernych z komunikantami, księżom nie przyszło do głowy. Może za rok to się zmieni.

piątek, 24 maja 2013

Gumball 3000, a ja nic nie wiem


Gumball 3000 to międzynarodowy rajd samochodowy organizowany od 1999 roku. Jego uczestnicy pokonują około 5000 kilometrów, czyli tytułowe 3000 mil. W tym roku wyścig wyruszył 18 maja z Kopenhagi. Podczas tegorocznej edycji samochody zatrzymały się w Warszawie i  Krakowie.
Można było zobaczyć takie samochody jak m.in. wehikuł Batmana – Tumbler , Jaguar XKRS, Ferrari F12, Bentley Arange, Morgan Aero SuperSports, Land Rover Defender. Wyścig uświetniają takie gwiazdy jak David Hasselhoff, amerykańska raperka EVE, legenda skateboardingu Tony Hawk, który będzie gościł w Warszawie oraz kulturysta i zawodnik MMA Robert Burneika.
Gumball 3000 cieszy się dużą popularnością, ponieważ od samego początku kierowcy biorący w nim udział używają dróg publicznych bez pozwolenia rządu i lokalnej policji. Dzięki takiej jeździe w 2007 roku zostali zatrzymani podczas etapu z Amsterdamu do lotniska Frankfurt-Hahn pod Frankfurtem nad Menem.
Taką wiedzę zdobyłam dopiero w środę wieczorem, 22 maja, a przedtem przypadkowo weszłam na plac Piłsudskiego.  Nie miałam pojęcia po co tyle ludzi tu przyszło, i po co dalej podążają w kierunku placu. Na telebimie obejrzałam mężczyznę wykonującego piruety na deskorolce, potem oczywiście dowiedziałam się, że to sława Tony Hawk. Przeszłam też koło jakiś paru wymalowanych samochodów i z narastającym uczuciem zmęczenia wywołanym wirusem, który po raz kolejny postanowił mnie zaatakować, udałam się do domu. Po co o tym piszę? Z dwóch powodów: impreza dla wielu osób była wielką atrakcją, gdybym wiedziała o niej wcześniej, być może też byłaby to dla mnie atrakcja, nie wiedząc co to jest nie wydała mi się atrakcyjna. Czyż nie jest tak z wieloma rzeczami!?
A drugi powód: czyżbym się w ten sposób starzała? Pocieszam się, że winę ponosi jednak wirus.

czwartek, 23 maja 2013

Sukces rządu Tuska!?! Czuby już nie straszą

Leżę sobie w łóżku dzisiaj od rana, skończyłam czytać Agatę Christie z satysfakcją, bo jak zwykle ciekawie, choć bardziej niż zazwyczaj zabawnie, a głównego winowajcę wytypowałam prawidłowo po 2/3 lektury. Ale nie o tym chciałam, tak sobie leżąc i podsypiając słucham TOKFm. No i mamy news dnia: Komitet Wykonawczy UEFA, obradujący w Londynie, podjął decyzję o przyznaniu organizacji finału Ligi Europy w 2015 roku. Odbędzie się on na Stadionie Narodowym w Warszawie. To wielki sukces Polskiego Związku Piłki Nożnej, który po Euro 2012 załatwił Polsce kolejną imprezę dużej rangi. Polska nigdy nie organizowała finału europejskiego pucharu w piłce nożnej. News jest prawdziwy, choć spodziewany, bo Zbigniew Boniek zapowiadał taka decyzję UEFA. Fajnie, cieszę się... ale z pewnym zdumieniem słuchałam posła Rasia z PO, który też się cieszył z tego sukcesu..... rządu Tuska.  
Coś się Platformie porobiło z piarem. 
I jeszcze kilka  złotych myśli zasłyszanych dzisiaj w TOK-u
Polacy zaczynają podważać kompetencje PO do rządzenia - ocenia Paweł Wroński, dziennikarz "Gazety Wyborczej". - Wyborca zaczyna mówić: mam dość niedołęgów, czyli PO - wolę czubów, czyli PiS. Czuby już nie straszą - dodaje.
Premier zabrał w końcu głos w sprawie spadających notowań Platformy Obywatelskiej. Jego zdaniem partia rządząca ma kłopoty przez wewnętrzne napięcia przed wyborami władz PO. Donald Tusk ma pomysł jak uspokoić sytuację w swoim ugrupowaniu. Zdaniem Janiny Paradowskiej (piewczyni sukcesów premiera), może się to skończyć przyspieszeniem wyborów w partii.

poniedziałek, 20 maja 2013

Wenezuela bez papieru, czyli news wiecznie żywy

W Wenezueli zabrakło papieru toaletowego, podobno jest to skutek dbania rządu o najuboższych obywateli. Ciekawe, chyba jednak bardziej jakaś biznesowa obstrukcja wobec rządzących. A u nas Chińczycy kupili fabrykę łożysk tocznych w Kraśniku, będą produkować łożyska dla innej swojej fabryki w Polsce, no bo po co dać zarobić Polakom. Patrzmy i uczmy się. A mój śp. Ojciec zawsze powtarzał z kolei za swoim ojcem, że Chińczycy nas zaleją.
A z tym dupnym papierem to dziwna historia, działa jak papierek lakmusowy społecznych nastrojów. Przed laty za komuny też był to częsty news, tyle że wtedy dotyczył Polski i papieru, który bardziej przypominał ścierny niż toaletowy. Facet w naszyjniku z rolek papieru toaletowego - to był hit ówczesnej ulicy. Wcale się nie zdziwię jak jakiś celebryta zafunduje sobie takowy, bo już nie wiedzą jak zwrócić na siebie uwagę. Lepiej mają celebrytki, bo mogą zajść w ciążę i już są przez 9 miesięcy na tapecie. Teraz czekam na naśladowczynie Angeliny Jolie, a jak panowie też zechcą, to co będą sobie ucinać!?! To byłby dopiero news - Brad Pitt w dowód solidarności poddał się usunięciu narządów płciowych. Nie lubię wulgaryzmów, ale już widzę te tytuły.
Sama nie wiem co lepsze, lekkie zidiocenie czy serio refleksja nad rzeczywistością. Obejrzałąm wczoraj Wielkiego Gatsbyego. Smutna historia ale opowiedziana wesoło, szampan leje się strumieniami, kobiety są piękne a panowie przystojni i zepsuci. A  serio, marzenia bardziej mobilizują człowieka niż ich spełnienie. Bo o tym też jest książka Wielki Gatsby.

niedziela, 19 maja 2013

Dwa biurka!!!

Biurko wojewody Jacka Kozłowskiego
.... i biurko prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz

Słodka kolejka! Świetna reklama dla Wedla

Chętnych do obejrzenia fabryki Wedla w czasie tegorocznej Nocy Muzeów w Warszawie było na długość przystanku autobusowego od teatru do fabryki. Nie wiem skąd ta ciekawość, czy liczono na możliwość posmakowania czekoladowych specjałów? Stało mnóstwo młodych osób, a trzeba było nie lada determinacji, mnie tych chęci zabrakło - nie lubię stać w kolejkach nawet jak prowadzą do krainy słodyczy.
Do Wedla nie udało się wejść, ale byłam w gabinecie Hanny Gronkiewicz -Waltz, obejrzałam kilka sal posiedzeń w ratuszu i spotkałam się z wojewodą Jackiem Kozłowskim, bardzo dobre wrażenie, ale o tym w innym poście. Byłam też w komnatach ks. Józefa Poniatowskiego na Zamku, zwróciłam uwagę na małe łoże! to efekt mojego zainteresowania wygodniejszym sprzętem do spania. Poza tym posłuchałam wspomnień o Annie German, które przygotowali w PAN-ie dziennikarze Polskiego Radia i obejrzałam wystawę o Grażynie Barszczewskiej i film o historii pomnika Kopernika. Na więcej energii mi nie starczyło. Za rok będzie wszak kolejna Noc Muzeów.
A wracając do Wedla to warto pogratulować ludziom, którzy odpowiadają za reklamę w firmie, bo pomysł przedni wizerunkowo. Ciekawe czy się przełoży na sprzedaż.

środa, 1 maja 2013

Smutni ludzie w lesie czyli mój 1 MAJA

Plany miałam na 1 Maja, czyli Święto Pracy, ambitne by jak to miałam w zwyczaju uczcić to święto pracą dla domu. Wybór frontu robót padł na okna. Skończyło się na ambitnych planach. 200 stron "Księżniczki z lodu"  Camilli Lackberg wydało mi się dużo bardziej atrakcyjnym zajęciem. Po 13.00 książka była przeczytana. Za oknem niebo się przetarało. Pojechałam do lasu kabackiego, a tam rojno jak no właśnie, już nie jak na Marszałkowskiej, bo to wymierająca ulica, rojno jak na Krakowskim Przedmieściu. Mnóstwo rowerzystów, biegaczy, a na polanie kilkaset osób grillujących. Ptaki śpiewają, drzewa się zielenią, ciepło. No więc czego się czepiam? No właśnie w takich sprzyjających warunkach biegają, jeżdżą, spacerują ponurzy ludzie, jakby ktoś ich zmuszał do wędrówek po leśnych duktach. Nikt się nie uśmiecha, nie śmieje, twarze spięte. Nie byłam w stanie dostrzec w nich radości. Przypomniała mi się opowieść z wczorajszych, ostatnich już zajęć o baumanowskim widzeniu współczesnego świata, o studencie pierwszego roku, który narzeka na brak czasu. Czasu brakuje mu na hobby, którego to hobby w ogóle nie ma. Tak wyglądali ludzie w lesie na Kabatach - wypada biegać, wypada jeździć na rowerze, wypada spacerować - ale czy sprawia im to przyjemność - nie sądzę.

niedziela, 7 kwietnia 2013

T-Mobile szuka pieniędzy w mojej kieszeni

T-Mobile szuka pieniędzy. Pisałam kilka miesięcy temu o oszukańczej promocji podwójnego doładowania. Spokój był jakiś czas a teraz znowu dostałam SMS od mojego ukochanego operatora, z którego dowiedziałam się, że będę płacić co miesiąc 3 zł za usługę rok ważności konta po każdej rozmowie. Daje to w roku niewiele bo 36 zł, ale przy wielu bardzo klientach używających telefonów na kartę daje to jakiś dochód.
Słuchałam nie tak dawno wypowiedzi jakiś ekspertów, którzy chyba słusznie twierdzą, że walcząc o klienta operatorzy w Polsce tak poobniżali ceny za rozmowy, sms itp., że muszą szukać pieniędzy gdzie indziej. Szkoda, że w mojej kieszeni:)
A propos T-Mobile, chciałam wczoraj sprawdzić o co chodzi z tymi opłatami, sms odsyłał na stronę www.t-mobile. Proszę sobie wyobrazić, że nie udało mi się zalogować do I-BOKa. Jakaś paranoja odchodziła z hasłami - zamiast jednego przychodziły dwa, wreszcie zablokował mi się w ogóle dostęp. Natomiast na koniec tych beznadziejnych prób pokazała się ankieta oceniająca jakość strony. Wypełniłam ją z dziką rozkoszą, jakie były oceny nie muszę pisać. Okropny jest ten operator, tęsknię za Erą, ale inni nie są lepsi a Ery nie ma i nie będzie. Była za dobra... dla klientów!?

środa, 20 marca 2013

Myśl jest wolna...

Wczoraj napisałam, że może Cypr przeniesie się do strefy rubla, no i co  dziś czytam. Informację przekleiłam z portalu TVN24, poszło łącznie z ilustracją

- Jeśli Cypr chce otrzymać rosyjski kredyt, to powinien wejść do Eurazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej, jak uczyniły to Białoruś, Kirgistan i Tadżykistan - oświadczył cytowany przez "Echo Moskwy" Siergiej Głaziew, doradca prezydenta Federacji Rosyjskiej ds. gospodarczych.

Doradca Władimira Putina odniósł się w ten sposób do rozmów, jakie w środę prowadził w Moskwie minister finansów Cypru Michalis Sarris. Zabiegał on o pomoc finansową Rosji dla jego kraju. Konferował z ministrem finansów Antonem Siłuanowem i pierwszym wicepremierem Igorem Szuwałowem. Na razie rozmowy nie przyniosły rezultatów. Mają być kontynuowane w czwartek.
Głaziew mówi o EwrAzES - to poradziecka regionalna struktura gospodarcza, którą Rosja tworzy z Białorusią, Kazachstanem, Kirgistanem i Tadżykistanem.

wtorek, 19 marca 2013

Casus Cypr czy porażka unijnego wychodzenia z kryzysu?

Zastanawiam się jak cypryjski sposób na wychodzenie z kryzysu wpłynie na zapędy naszych polityków do wchodzenia do strefy euro? Bo jak wpłynie na stosunek Polaków, to dość oczywiste.
Od lat złoszczę się nieodmiennie, kiedy muszę płacić podatek Belki więc nie dziwię się oburzeniu Cypryjczyków, którym chcą nie tyle uszczuplić zyski a po prostu zabrać oszczędności. Mam nadzieję, że nie dotknie to ludzi, którzy mają po prostu własne oszczędności. Ale Cypr to tzw. raj podatkowy i o te pieniądze naprawdę chodzi, a właściwie o zlikwidowanie tegoż raju. I z tego punktu widzenia pomysł casusu cypryjskiego nie jest zły, można rzec przebiegły i dający punkty polityczne unijnym przywódcom. Jednak jaki będzie skutek tego chytrego planu, to dopiero się przekonamy. O ile w ogóle wejdzie on w życie.
Natomiast po raz kolejny przychodzi się nam pożegnać z obowiązującymi dotychczas zasadami rządzącymi rynkami finansowymi. Reklamowane zawsze jako najbezpieczniejsze  lokaty bankowe - w Polsce gwarantowane przez  Bankowych Fundusz Gwarancyjny do kwoty 100000 euro - okazały się również podatne na kryzys. Komentatorzy straszą możliwością szturmu na banki w Hiszpanii i Włoszech, spokojniejsi mówią, że państwa te podpisały wcześniej umowy o ratowaniu ich systemu bankowego i nie ma mowy o  cypryjskim scenariuszu. Jeden z komentatorów powiedział natomiast chyba trochę prawdy: pieniądze z mniej pewnych krajów popłyną do Niemiec, Holandii, Norwegii itd. Sprawdzę po powrocie do domu co postanowili posłowie cypryjscy, no i co się stanie, jak nie przyjmą warunków unijnych partnerów. Z miny, nie tylko słów,  prezydenta Cypru można było wyczytać, że mają swoje rozwiązania. Ciekawe, może wyjście ze strefy euro i wejście w strefę rubla?! No, myśl jest wolna.

Hieny reklamowe

Kolejna źle kojarząca mi się reklama. "Weź berecik i biegnij po pomarańcze do Stokrotki". Taka reklamą raczy mnie dzisiaj od rana TOKFM. Reklama nawiązuje do dowcipu z brodą, który niestety wyśmiewa się z niepełnosprawnych dzieci. Zapanowała w agencjach kreatywnych moda na sięganie po reklamy odwołujące się do znanych sformułowań i to jest normalne, ale dlaczego jest to takie niesmaczne, aż się jeść mandarynek odechciewa. Wiem doskonale, że pieniądze z reklam są potrzebne do funkcjonowania mediów, ale tęsknię za wewnętrzną jednak cenzurą.

poniedziałek, 18 marca 2013

Donosiciele z kurii

Zaczęło się, można rzec. Dzisiejsze "Wprost" donosi.
- Ten arcybiskup nie zachowuje się jak duchowny katolicki, tylko jak okrutny władca, to musimy o tym zacząć mówić - tak o abp Sławoju Leszku Głodziu mówi Magdalenie Rigamonti z "Wprost" ksiądz z Gdańska. Przeciwko duchownemu ma być zbierana lista przewinień, która ma być wysłana do Watykanu. Autorka w ślad za swoimi informatorami podaje, że arcybiskup pił, wyzywał i poniżał.
Bardzo to brzydkie zachowanie, nie wiem bardziej księży czy dziennikarzy. Będą pisać donosy do papieża Franciszka a wcześniej nie mieli problemu?

niedziela, 17 marca 2013

Papież Franciszek zmiast końca świata

Nie mogę się oprzeć wrażeniu, od abdykacji papieża Benedykta XVI, że księża inaczej się zachowują a może to moja interpretacja, ich odczuć. Kościół ma być ubogi i dla ubogich. Papież chodzi, jeździ autobusem z kardynałami, podobno nie chce mieszkać w papieskim apartamencie. Ks. Zieliński, redaktor naczelny "Idziemy" tłumaczy, że to chodzi również o biedę duchową wynikającą z grzechu.
Byłam dzisiaj w kościele i nie mogłam uwolnić się od myślenia o teatralności nabożeństw, do tej pory odganiałam te myśli ze świadomości. Kapiąca złotem katedra polowa wydała mi się niestosownie wytworna, a jeszcze kilka miesięcy temu przekonywałam siebie i innych, że nie przeszkadza mi bogactwo wystroju kościoła, używając argumentu, że to dowód szacunku dla Boga.
 Bardzo chciałabym poznać prawdziwe myśli kardynałów po wyborze Franciszka. Czy myślą podobnie jak Filaret, przywódca Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego,  który zarzucił papieżowi Franciszkowi "skromność na pokaz". Tak ocenił to, że po konklawe nie pojechał on na kolację papieską limuzyną, lecz autobusem razem z innymi kardynałami. Pytany, dlaczego on sam jeździ mercedesem za 200 tys. euro, zwierzchnik kijowskiego prawosławia tłumaczył, że pojazd ten pomaga mu dobrze wypełniać swe obowiązki. - Gdybym jeździł rosyjskimi samochodami, nie mógłbym odwiedzać tylu eparchii (diecezji) i parafii, ile odwiedzam. W ciągu roku jestem w 10-20 eparchiach dzięki temu, że jest samochód, który się nie zatrzymuje. I taki samochód jest mi potrzebny nie jako luksus, lecz jako środek, który pozwala mi wypełniać swe obowiązki - powiedział patriarcha. Cytat pochodzi z gazety.pl Dla pełni informacji, mercedesa podarowali mu biznesmeni. Ktoś skomentował na portalu, że Franciszek to koniec świata, którego nie doczekaliśmy w grudniu, przynajmniej dla niektórych.
Naczytałam się ostatnio kryminałów, mam nadzieję, że papież Franciszek znajdzie dość zdrowia, by realizować to co zapowiada.

środa, 13 marca 2013

Nowego papieża obejrzałam w telewizji Al Jazeera

 Jorge Mario Bergoglio jest rozmodlony. Daje nadzieję na odnowę. Nic o nim nie wiem poza tym, że jest jezuitą. Nie będę się więc mądrzyć. Mogę napisać o wrażeniach. Papież Franciszek I wzbudza zaufanie. Jestem niezwykle ciekawa jego pontyfikatu.
A czasy mamy niezwykłe. Nie mam telewizora a chciałam obejrzeć tę historyczna chwilę na żywo. W TVN24 się nie udało,  w TVP nie znalazłam w ogóle internetowej transmisji na żywo. Weszłam na
Al Jazeera English: Live Stream i udało się. Obejrzałam relację na żywo z placu św. Piotra w arabskiej telewizji.

Miałam piękne urodziny

Miałam wczoraj piękne urodziny. I niech tylko tyle pozostanie tu zapisane.

Mamy nowego papieża

Dwa dni wystarczyły kardynałom na wybór papieża. O 19.00 zabiły dzwony a teraz pytanie kim jest papież, to okaże się za kilka minut, ale jaki będzie nowy papież - to okaże się za kilka lat. Niech będzie to dobry papież, bardzo potrzebny jest taki Kościołowi  czyli nam wierzącym.

niedziela, 3 marca 2013

Olbrychski reklamuje Biedronkę

Gdzieś przeczytałam, że Daniel Olbrychski zarobił milion złotych za reklamowanie polskiego jadła w Biedronce. Nie lubię Olbrychskiego i na pewno nie zachęci mnie do kupowania czegokolwiek w Biedronce, po prostu nie lubię tego typu fizjonomii, natomiast doceniałam i doceniam jego aktorstwo. I bardzo się ucieszyłam, że miał możliwość zarobić te pieniądze. W  środowisku aktorskim jakby przełamano środowiskowy ostracyzm i wielu starszych aktorów pojawiło się w reklamach. Pamiętam reklamującą odkurzacze Beatę Tyszkiewicz! Nie prowadziłam  researchu na ten temat , ale tak na oko to aktorzy ci najpierw zaistnieli w telewizji, w serialach lub tańcu na czymś. Olbrychski od pewnego czasu pokazuje się w "Klanie". Trochę to smutne, ale coraz mniej dla mnie, po prostu tak jest. A jak odbiera to Olbrychski? - dobre pytanie, ale odpowiedź pewnie byłaby stara jak to łacińskie przysłowie pecunia non olet.

Dalszy ciąg wiosny

Tym razem wyhodowałam żonkila. Jak zrobi się cieplej założę sobie ogródek na balkonie. Ale nie patrzę się cały dzień w kwiatki. Wzięłam się za porządki i niestety poczułam się jak kiedyś, kiedy brałam się do mycia samochodu. A propos bardzo tę czynność lubiłam, nie lubiłam tylko odkrywania przy tej okazji niewidocznych na co dzień uszkodzeń lakieru.

czwartek, 21 lutego 2013

Wiosna za 6 złotych

Bardzo tęsknię w tym roku za wiosną , to pewnie trochę efekt licznych zaziębień z powodu których ubieram się jak stara cebula. Zafundowałam więc sobie wiosnę w domu. Za jedyne 6 złotych wydane pod Halą Mirowską cieszę się codziennie, patrząc na rozkwitającego hiacynta. Jak ktoś chce, niech się pocieszy ze mną.
PS. Kto wie dlaczego pomimo obrócenia zdjęcia w programie, po przeniesieniu do bloga zdjęcie wraca do dawnej pozycji?

niedziela, 17 lutego 2013

Czy jakoś to będzie?

Jakub Śpiewak żył sobie  wygodnie za pieniądze wpłacane na rzecz fundacji Fundacja Kidprotect.pl. Fundacja zajmowała się pomocą dzieciom i kampaniami przeciw pedofilii przede wszystkim w internecie. Fundacja korzystała z pieniędzy prywatnych donatorów, ale także instytucji państwowych również przekazywanych w ramach 1%. Nie znam człowieka , znane jest mi dobrze nazwisko Śpiewak ale Paweł, profesor. Nie będę wnikać w koneksje rodzinne, choć one nie są w prowadzeniu fundacji bez znaczenia. Chociażby dlatego, że znane nazwisko otwiera niektóre drzwi i portfele. Na stronie "Wprost", które zajęło się tą aferą możemy przeczytać: „Wprost” dotarł do wyciągów z kont bankowych fundacji za 2011 rok. Na koncie znajdowały się tylko pieniądze fundacji uzyskane od prywatnych sponsorów i instytucji państwowych. Jedyną kartę płatniczą do konta posiadał Jakub Śpiewak. Na co wydawał pieniądze przeznaczone m.in. na pomoc dzieciom i kampanie przeciwko pedofilii? Na przykład na luksusowe ubrania. Na wyciągu z konta znajdujemy kilkadziesiąt płatności w sklepach z luksusową odzieżą (m.in. Peek and Clopenburg, Van Graff, TK Maxx, Timberland). Jednorazowo Jakub Śpiewak potrafił tam zostawić ponad 2000 zł! W sumie, w samych tylko sklepach z odzieżą, w ciągu roku wydał prawie 30 tysięcy złotych. U jubilera zostawił 685 złotych, w perfumeriach i sklepie z zegarkami - prawie 6 tysięcy, a w aptekach i księgarniach - prawie 4 tysiące złotych. W sklepie z oprawkami do okularów wydał ponad 3 tysiące złotych. Na wyciągu można również znaleźć przelew na konto biura turystycznego TUI na prawie 6 tysięcy zł - to oplata za wakacje Śpiewaka i jego narzeczonej w Turcji. Trudno którykolwiek z tych wydatków zaliczyć do związanych z działalnością fundacji.
No, na pewno trudno  zaliczyć te wydatki do kategorii luksusowych. Ale nie o tym chciałam pisać, pojęcie luksusu jest wszak względne. Czasami rozmawiam z ludźmi pytając o ich dochody i często słyszę, że rodzina o dochodzie 2 tys. zł ma poczucie, że jej sytuacja materialna jest dobra!
Szef Fundacji pokajał się i obiecał wycofać się z życia publicznego i zadośćuczynić za swoje szkody. Tłumaczy swoje zachowania niefrasobliwością i wiarą, że jakoś to będzie. I kiedy przeczytałam to co napisał, jestem skłonna uwierzyć w szczerość tej wypowiedzi. Życiorys wskazuje na niespokojnego ducha. Ale pytanie jest zupełnie inne, ile pieniędzy przekazywanych na tzw. zbożne cele rozchodzi się w taki sposób? Po co rejestrować fundacje, skoro nikt ich nie nadzoruje!? Fundacje mają swoje rady, w tej nie mogłam na stronie znaleźć nazwisk jej członków. Zawsze mam problem, kiedy daję pieniądze na ulicy żebrzącym, najczęściej mam wrażenie, że jestem oszukiwana przez nich. Do tej pory byłam przekonana, że jeśli daję pieniądze na organizację charytatywną to  trafiają one do tych, którzy ich potrzebują. Widać niekoniecznie.
A Jakub Śpiewak wróci do roli włóczęgi, choć bardzo mu się podobała rola turysty w rozumieniu tych pojęć wg prof. Zygmunta Baumana.

piątek, 15 lutego 2013

Inwigilacja w Aliorze!?

Oglądałam wczoraj w TVNCNBC rozmowę z wiceprezesem Alior Banku, o ile pamiętam to nowy człowiek po niedawnej rezygnacji zastępuje w zarządzie Cezarego Smorszczewskiego, nazywa się Michał Hucał, tak wynikało z metryczki. Człek widać bardzo sieriozny, a rozmówcy,  z poczuciem humoru i obciachu. Wiceprezes   Aliora wyrzucał z siebie wizję fantastycznego biznesu, który ma polegać na gromadzeniu danych ludzi na podstawie portali społecznościowych, zachowań w internecie, danych od operatorów telekomunikacyjnych no i oczywiście banków, by potem te dane wykorzystywać, czytaj sprzedawać, np. firmom szukającym pracowników, firmom ubezpieczeniowym (pochwaliłeś się na Facebooku, że palisz, masz droższą polisę). Wiceprezes sugerował, że będą ten biznes testować korzystając z własnej bazy klientów. Prowadzący w tym momencie nie wytrzymał i zasugerował rozpalonemu wiceprezesowi, że taka firma już istniała i nazywała się KGB. Nie wiem co zrozumiał z tego pan Hucał, ale nie przestając mówić, skwitował uwagę, że tu chodzi o pieniądze.
Muszę przyznać, że pierwsze co zrobiłam, kiedy obśmiałąm się z pana prezesa niczym norka,  zajrzałam by sprawdzić co to takiego ta Big data. Wikipedia mówi, że to  termin dotyczący wszelkich aspektów związanych z analizą (często w czasie rzeczywistym) dużych, różnorodnych, szybko zmieniających się zbiorów danych, które stanowią kluczową wartość dla biznesu. Potem jeszcze się dowiedziałam, że to bardzo modne określenie na dynamicznie rozwijający się biznes. Mnie to przypomina Wielkiego Brata i niech każdy podłoży sobie pod to określenie własną semantykę.
Kończy się tydzień, który pewnie trochę z racji dostępu do tak deficytowego towaru jak czas, zapisze się dla mnie jako tydzień zdarzeń wyjątkowych!!! Poniedziałek abdykacja Papieża, środa małżeństwa gejowskie we Francji, czwartek wiceprezes Hucała ze swoim Big data. Na szczęście nie jestem klientką pana Hucały, bo już bym zaczęła się bać. Choć to do Hucały należy przyszłość, ja pozostawię sobie głośny śmiech.

środa, 13 lutego 2013

Mapa do ubikacji w operze

Świetna reklama smartfonów Samsung. Dwaj  staruszkowie w operze.  Znakomicie zagrana no i aktorzy w podeszłym wieku dostaną trochę pieniędzy. To druga reklama, którą oglądam z przyjemnością, poprzednia to była ze Stuhrami, w której ojciec radził synowi by inwestować w kaczki, ale to było kilka lat temu, kiedy reklama miała posmak dowcipu aluzyjnego.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Żerowanie

No i zaczęło się, na stronie internetowej GP24.pl, a za nią na wszystkich stronach gazet Mediów Regionalnych zawisł taki news:
 Czy odejście Benedykta XVI to zwiastun końca świata? (wideo)
Dodano: 11 lutego 2013, 14:48 Autor: (krab)
Zgodnie z przepowiednią św. Malachiasza po Benedykcie XVI w Watykanie będzie rządził tylko jeden papież, po czym nastąpi zniszczenie Rzymu i koniec świata. Ksiądz prałat Jan Giriatowicz ma nadzieję, że abdykacja papieża nie oznacza wypełnienia tej przepowiedni.


Ostrowski z Polityki o sukcesie Tuska

Redaktor Ostrowski w TokFM powiedział kilka prawdziwych zdań: dostaliśmy najwięcej pieniędzy z Unii, bo jesteśmy największym państwem wymagającym pomocy. Gdybyśmy byli tacy wspaniali, to byśmy byli płatnikami netto a nie beneficjentami pomocy unijnej. No i jeszcze jedno przypomnienie, dostaniemy w latach 2014-2020 106 mld euro, ale w tym czasie wpłacimy ok. 30 mld euro składki do Unii. To tak dla porządku, żebyśmy świętując sukces wiedzieli co świętujemy.

Papież zrezygnował!

I znowu jestem świadkiem wydarzenia wyjątkowego. Konserwatywny Benedykt XVI ogłosił dzisiaj, że 28 lutego o godzinie 20.00 przestanie być papieżem. To wydarzenie niezwykłe w historii Kościoła, jak mówią komentatorzy od 700 lat nie miało miejsca.
W pierwszej chwili pomyślałam, że chcę się pomodlić za Benedykta, bo to na pewno była trudna decyzja, ale i bardzo odważna. Właśnie zgłębiam różne teorie na temat zmian zachodzących we współczesnych społeczeństwach, ich tempa, decyzja Papieża, który mógł mieć poczucie nienadążania wydałą mi się logiczna. Ale ja patrzę na tę decyzję z perspektywy moich doświadczeń i mojego ja. A to zrezygnował Papież, któremu przypisany jest dogmat nieomylności. Głębsza refleksja nad tą decyzją należy do intelektualistów Kościoła, mam nadzieję, że zabiorą oni głos, a nie będę słuchała tylko głosu prof. Obirka, byłego jezuity.
Jestem wierząca i praktykująca, mogę zapisać co dla mnie znaczy ta decyzja: dobra decyzja - Kościołowi potrzebna jest osoba charyzmatyczna, papież Benedykt był sympatycznym staruszkiem, na pewno bardzo mądrym teologiem, intelektualistą ale... może to za mało dla współczesnego Kościoła. Czy papież Benedykt to poczuł, czy ta decyzja jest paradoksalnie świadectwem, że Papież nie był daleki od nowoczesności?  Może   dowiedzą się o tym  ludzie dopiero za kilkadziesiąt lat, dlaczego papież Benedykt zrezygnował? Na pewno  papieska rezygnacja da pole do popisu wielu teoriom spiskowym.
Im więcej czasu mija, tym papieska decyzja wydaje mi się bardziej brzemienna w skutki dla Kościoła. Np. jakie jest miejsce w Kościele byłego papieża? Nie wiem, co myśleć, gdybym była zdrowa,poszłabym dzisiaj na mszę.

niedziela, 10 lutego 2013

Choroba!!!

Dawno nie odczułam takiego żalu jak dzisiaj. Zawyło coś w człowieku. I jeszcze do tego stare przeboje w VoxFM - "Kocham cię życie", "W drogę". To  chyba dobrze. Dobrze, że zawyło. Ale ostatnio rozmyślania nad życiem mi nie idą. Wolę patrzeć w przyszłość.
Boli mnie głowa, kaszlę jak stary gruźlik, ale temperatura jest już niższa. We wtorek pójdę do lekarza, muszę sprawdzić czy coś nie przelazło do oskrzeli. Bardziej się martwię, niż swoją chorobą chorobami dzieci, oni są młodzi, mają obowiązki a ja - wolny człowiek, wolny od obowiązków. To nie znaczy szczęśliwy z tego powodu. Ciekawa jestem czy uda mi się pojechać na rekolekcje. Jak tak patrzę na ostatnie miesiące to dziwnym trafem przy każdej uroczystości rodzinnej jestem chora. Ta dzisiejsza nieobecność naprawdę mnie zabolała.

sobota, 9 lutego 2013

TuskoPR

Jesteśmy zmęczeni, jesteśmy równocześnie bardzo szczęśliwi. Dla mnie to jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu, bo nie sądzę, żebym jeszcze kiedykolwiek w przyszłości mógł coś tak wielkiego dla Polski zrobić - powiedział wczoraj na konferencji prasowej w Brukseli po zakończeniu trwającego grubo ponad dobę maratonu negocjacyjnego Donald Tusk. - W sytuacji, gdy Europa postanowiła oszczędzać, fakt, że Polska uzyskała wyraźnie większy budżet niż w latach mijających, jest naszym największym sukcesem. Polska jest największym beneficjentem ze wszystkich 27 państw UE - oświadczył premier. Mówił, że politycy z innych państw patrzyli na polską ekipę z respektem. To jedna z licznych tryumfalnych informacji. Ten fragment pochodzi z Money.pl ale inne są podobne. A mnie się zrobiło głupio, bo nie jestem pewna czy inne państwa unijne patrzyły na nas z respektem?! Skoro wszyscy oszczędzają to fakt, że Polska wydarła z tego budżetu to co jej się należało zgodnie z zapisami traktatu akcesyjnego wcałe nie buduje dobrego wizerunku Polski w Europie.
Przełóżmy to na nasze doświadczenia, jeśli szef powie, że trzeba w firmie oszczędzać i zmniejszamy wydatki a jeden z pracowników nie chce zgodzić się dobrowolnie na mniejszą płacę i zasłania się np. kontraktem to jeśli jest pracownikiem kluczowym zostanie w firmie, ale jaka będzie jego przyszłość w firmie, wcześniej czy później samo odejdzie albo współpracownicy zadbają by pożegnał się z nimi.
Taką analogię widzę w tym co uprawia w tej chwili PR Tuska. Nie te słowa Panowie!
Nikt nie robił u nas badań na temat identyfikacji Polaków z Unią, z Europą. Proszę powiedzcie właścicielce sklepiku, że chcecie porozmawiać z nią jako właścicielką firmy europejskiej, spojrzy zdziwiona, bo ona nadal nie identyfikuje się w podświadomości z Europą. Ten szczyt był okazją by uświadomić Polakom, że jesteśmy ważnym członkiem Unii. Ale TuskoPR jest powieszony na opozycji. Szkoda, bo to świetna okazja by porozmawiać również o tym co my dajemy Unii.
Zwłaszcza jak czytamy takie opinie jak ta Hugo Brady'ego eksperta brytyjskiego think tanku Centre for European Reform: - Ten szczyt wygrały trzy kraje: Niemcy, Polska i Wielka Brytania. Polska wygrała, bo wytargowała sporo pieniędzy. To również precedens, by kraj, który ma coraz więcej do powiedzenia na europejskiej scenie, dostawał tak duży kawałek tortu. Zwykle jest tak, że ważni gracze płacą na resztę. Za kilka lat sytuacja jednak wróci do normy, bo Polska stanie się pewnie płatnikiem netto.