środa, 9 października 2013

Ja na referendum nie idę (2)

Ze zdziwieniem stwierdzam, że zaczynam się angażować emocjonalnie w referendum. Do tej pory zawsze przy wyborach byłam raczej neutralnym obserwatorem . Co się więc stało? Po prostu boję się, że odwołanie prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz spowoduje zamieszanie, które przełoży się niekorzystnie na moje życie codzienne. Obawiam się wstrzymania tempa budowy metra ale również "remontu" Parku Krasińskich i wielu innych rozgrzebanych inwestycji. Niech Pani Prezydent dokończy to co zaczęła, wejście nowej osoby, nawet najsprawniejszej, a takiej nie widzę póki co, może spowodować różne perturbacje związane z brakiem wiedzy, zanim osoba ta rozejrzy się w swoim gospodarstwie, nadejdą wybory samorządowe. Dlatego nie idę na referendum i zachęcam znajomych by też nie szli. Ale ludzie zachowują się wedle porzekadła "na złość mamie, odmrożę sobie uszy". Po prostu nie lubią Pani Prezydent . To zbyt słaba argumentacja jak dla mnie. Pani Prezydent wzięła się do pracy, jestem przekonana, że nie straci tego tempa do końca kadencji,  jeśli nie z własnej woli to z polecenia partyjnego. Po co więc ja odwoływać? Nie mam ochoty być ofiarą na ołtarzu wojny PO- PiS z przystawkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz