niedziela, 22 lipca 2012

Wróciłam do domu

Po prawie czterech miesiącach wróciłam do domu. Ustąpiło przerażenie, że zapakowane w cztery worki ubrania nie znajdą miejsca , ale poszło lepiej niż przypuszczałam i wszystkie rzeczy i dokumenty znalazły swoje miejsce. Teraz czas wziąć się za mycie okien. Ale wypada też pomyśleć o remoncie samej siebie, bo nie bardzo pasuję do tego nowego mieszkania:)
Ogarnął mnie melancholijny nastrój, wykonałam ostatnie zadanie, które wyznaczyłam sobie. Jakie zadania na przyszłość?  Nie mam zamiaru planować, bo dotarło do mnie, że plany będę musiała weryfikować nie z powodu chęci lub niechęci działania, ale z powodu możliwości działania. Ale to przyszłość, na razie cieszę się nowym mieszkaniem, do którego wracam z wielką chęcią a jeszcze kilka miesięcy temu szukałam pretekstów by jak najmniej przebywać w domu.
Napisałam w tytule, że wróciłam do domu, a to nie do końca prawda. Opuściłam właśnie na zawsze rodziny dom. Za kilka dni mija druga rocznica śmierci  Dziadka, za dwa tygodnie pierwsza rocznica Babci, dzisiaj zobaczyłam staruszkę prowadzoną przez córkę, bardzo  zazdrościłam tej córce, że ma kogo prowadzić. Nie mogę sobie nadal wybaczyć myśli  związanych z opieką nad Babcią i żal mi czasu, który mogłam z nimi spędzić. Ale to się wie dopiero kiedy ludzie odejdą.
Wolę czas działania niż spełnienia, bo zawsze wtedy jest nadzieja. Ale dzisiaj jestem zadowolona, pomimo usterek stolarskich remont się udał i wreszcie siedzę przy stole na krześle i piszę sobie posta, radio gra, choć nie TOK FM a VOX - fajne stare przeboje. A komputer na razie działa prawidłowo, czegóż więc więcej od życia dzisiaj oczekiwać? zwłaszcza że dzień się kończy, ale jutro idę po południu do pracy więc mogę sobie pospać do woli rano.
Obejrzałam kilkanaście zdjęć z wesela siostrzeńca - piękne miał chłopiec wesele. Chciałabym, żeby równie piękne miał życie. Oj zaczynam marudzić, czas zajrzeć do wiadomości giełdowych, mogłyby pokazać się wzrosty, bo bardzo potrzebuję pieniędzy, dwa garnki i czajnik zrujnowały mój portfel do końca, ale tak przyjemnie jest kupować dobre, drogie przedmioty:)