niedziela, 15 sierpnia 2010

Lody dla strażników, czyli niech turyści płacą za oglądanie i słuchanie krzyżowców









Warszawski sobotni wieczór, 14 sierpnia, końcówka wakacji. Mnóstwo turystów i atrakcje dla nich, jedna wyjątkowa, nie do powtórzenia. Będą się mieli czym pochwalić, bo dla turysty największa atrakcja to widzieć coś wyjątkowego. Zdjęcia wgrały mi się w odwrotnej kolejności. Zaczęłam od atrakcji cyklicznej, czyli Jazzu na Starówce. Pianista z Izraela Yaron Herman grał całym sobą, łącznie ze stopami w trampkach. Koncertu słuchało jednak mniej osób niż na pierwszych koncertach festiwalu Jazz na Starówce, nie wiem dlaczego, ale koncert był wart popocenia się na dusznym Rynku Starego Miasta.
Kto chciał się odświeżyć, mógł skorzystać z kurtyny wodnej na Placu Zamkowym.
Kto chciał mógł popodziwiać tańczących chłopaków pod kolumną Zygmunta lub wywalające się śmieci:) Ale nie przesadzajmy w Warszawie jest czysto w miarę. Ostatnio czytałam o śmieciowym horrorze w Rzymie, gdzie słynne fontanny wiecznego miasta otoczone są cuchnącymi kontenerami. Nie wiem ile w tym prawdy, z ostatniego pobytu w Rzymie nie pamiętam śmieci, pamiętam śmierdzące metro i złodziei.
Zostawmy śmieci, lepiej popodziwiać stroje, naprawdę niektórzy wyglądają bardzo stylowo. O styl zadbał uliczny grajek, przebrał się na czerwono i trochę biało i grał pieśni legionowe. Ale główna atrakcja turystyczna tegorocznej stolicy przed nami. Właściwie to nie bardzo chce mi się pisać o "krzyżu". Piszę w cudzysłowiu, bo nie o Krzyż chodzi. Bo gdyby chodziło o Krzyż, to jest w Warszawie, dosłownie kilkaset metrów dalej krzyż na Placu Piłsudskiego, krzyż Papieski. I gdyby ci obrońcy krzyża chcieli modlić się w miejscu publicznym, poza murami świątyni, to tamten krzyż (historycznie również) byłby dobrym miejscem.
Skoro jednak chodzi o coś innego, to proponuję ustawić bramki i pobierać opłaty od licznych turystów i ciekawskich za możliwość obejrzenia i posłuchania broniących krzyża i protestujących przeciwko jego pozostawieniu. Obie te grupy mają wszelkie cechy eksponatów, niekoniecznie muzealnych. Pieniądze można by przeznaczyć na lody i colę dla strażników miejskich, którzy stoją tam po 13 godzin.