niedziela, 31 stycznia 2016

"Zjawa" czyli menu nie dla wegetarian i wrażliwych na krew i rany

"Zjawa" umęczyła mnie jak żaden inny film. Jak sięgam pamięcią to męczyłam się tak na filmie Agnieszki Holland "W ciemności" -  poszłam na niego z tego samego powodu co na "Zjawę" - bo był nominowany do Oscara. Film Holland Oscara nie dostał, ale "Zjawa" dostanie na pewno - tylko nie wiem w jakich kategoriach, ale za zdjęcia to można chyba mieć pewność.
Bardzo jestem natomiast ciekawa czy DiCaprio wreszcie dostanie swoją statuetkę - jeśli tak to powiem zasłużenie, bo to trudna rola a poradził sobie z nią dobrze, przede wszystkim nie epatuje grą. Zresztą cały film jest aktorsko raczej oszczędny - mówią  tylko tyle ile muszą, bardziej liczy się ruch, gest. Aktorzy są ponurzy, brzydcy, brudni, nie mówiąc już o ranach DiCaprio. W całym filmie tylko raz pojawia się uśmiech na twarzach bohaterów: Glassa i napotkanego przez niego Indianina. Nie ma scen humorystycznych, dowcipnych ripost. Patrzę może trochę przez pryzmat "Nienawistnej ósemki", gdzie krew lała się wiadrami a ja świetnie się bawiłam, no ale to był przecież Tarantino do kwadratu.  Za to piękne są zdjęcia przyrody i muzyka, której jakby nie było. Momentami czułam się jak bym była w tym zaśnieżonym lesie. Film nie jest czarno-biały ale jedynym żywszym kolorem jest czerwień krwi i biel śniegu, reszta jest zgaszona. Dla samych tych fantastycznych zdjęć przyrody warto film obejrzeć, ale koniecznie na dobrym ekranie i z dobrym dźwiękiem, bo to chyba zasługa dźwięku, że jak wspomniałam chwilami czułam się jakbym była w środku filmu. Dobrze natomiast, że nie jest to produkcja 3D, bo chyba nie dałoby się tego przetrwać.
Ale ten ponury świat silnych mężczyzn trudniących się pozyskiwaniem skór zwierząt  wpisuje się też w tak modny ostatnio w kinie amerykańskim nurt historyczno-rozliczeniowy. "Zniewolony" (dostał Oscara), "Lincoln", "Kamerdyner", "Jango", "Nienawistna ósemka" - to filmy o niewolnictwie i jego wpływie na ukształtowanie się amerykańskiego społeczeństwa.  "Zjawa" opowiada o okresie walk z Indianami. I jest to wątek ważny, ale na pewno nie najważniejszy.
 Dla mnie jest to film o wierze w siłę ludzkiej istoty. I choć chwilami odradzanie się Glassa jest wprost nieprawdopodobne. Akcja filmu oparta jest na faktach. Jest 1823 roku. Na dzikich i niebezpiecznych terenach Południowej Dakoty grupa traperów i myśliwych poluje, by zdobyć cenne futra. Jeden z doświadczonych myśliwych, Hugh Glass zostaje  ranny podczas starcia z niedźwiedziem grizzly. Ze względu na  ciężki stan, jego towarzysze decydują się go zostawić z trzema ochotnikami - jego synem Hawkiem, Johnem Fitzgeraldem oraz Jimem Bridgerem. Jednak zostawiają oni Glassa po tym jak Fitzgerald zabija Hawka i oszukuje Bridgera.  Glass zostaje skazany na siebie.
Glass jest świetnym przewodnikiem i tylko on zna drogę powrotną do fortu i właśnie dlatego nie pozostawiono go od razu; Glassa gna i dodaje mu nieludzkich sił chęć zemsty na człowieku, który na jego oczach zabił jego syna. A przedtem na oczach Glassa zabił jego żonę Indiankę oficer armii amerykańskiej. No i Glass jest bardzo odważny i prawy. Bo jak to w westernach bywa, są w nim ludzie dobrzy i źli oraz słabeusze. Co więc sprawia, że siedzimy umęczeni tym filmem ale nikomu nie przyjdzie do głowy by wyjść z sali (na "Nienawistnej ósemce" kilka osób wyszło w połowie seansu). Można się silić na różne mądre odpowiedzi, ale może warto powiedzieć, że jest to po prostu dobry film.
Dobry film dla  ludzi XXI wieku. Może  zaczynamy tęsknić za prawdziwą rzeczywistością a nie wirtualną. Może zapomnieliśmy co to naprawdę znaczy być głodnym. Survival w wykonaniu DiCaprio jest ekstremalny a wnętrze konia jako ocalenie przed zamarznięciem warte dużych pieniędzy, jako pomysł na odlotowe przeżycia a przecież takich szukamy. W tym miejscu przypomniała mi się scena z "Wilka z Wall Street" kiedy zarząd korporacji wymyśla zabawy dla swych pracowników na imprezę integracyjną - wymyślili  wtedy tylko! rzucanie karłem.
Dziewczyna wychodząca z sali kinowej  tak skomentowała "Zjawę" - po tych trzech godzinach moje problemy jakby zmalały.  Ale pewnie nie na długo, bo wygodniej żyć nie znaczy bezpieczniej żyć. Ale warto wierzyć, że człowiek jest istotą zdolną do przetrwania w naprawdę bardzo trudnych warunkach, jeśli tego bardzo chce. I to jest wniosek optymistyczny. I drugi, mniej optymistyczny - łajdaków nigdy na tym świecie nie brakowało i ludzi słabych, którzy dla świętego spokoju gotowi są uwierzyć w ewidentne kłamstwa, bo brakuje im odwagi by zmierzyć się z prawdą. Za poważnie to zabrzmiało, ale tak mi się pomyślało.
Teraz czekam na "Spothlig", mogłam niby już dzisiaj iść. Ale to tak jak za dużo ciastek nie można jeść na raz, bo przestają smakować, tak i nie można za dużo filmów oglądać,  brakuje wtedy czasu na to o czym,  śpiewał Wojciech Młynarski: Teraz będzie solo muzyczne, a ja będę przeżywał!

PS. Nie radzę kupować popcornu na "Zjawę", w tym względzie to raczej poleciłabym ten film osobom odchudzającym się. Polecam go natomiast miłośnikom sushi, znajdą świetny przepis:) wystarczy ułożyć w rzece zaporę z kamieni. Wejść do wody przy minusowej temperaturze, złapać rybę i natychmiast ją zjeść. Tanio i bardzo ekologicznie. No i soli nikt nie używał przyrządzając jedzenie. A było to głównie surowe mięso prosto z ubitego zwierza.

sobota, 30 stycznia 2016

Liczba tygodnia. Warszawskie kolejki

30 
Kolejki kojarzą się z minionymi czasami PRL-u. A to nieprawda, dzisiaj też stoją kolejki, tylko po nieco inne dobra. Kolejki stoją do lekarza, zwłaszcza jak są raz na rok czy raz na kwartał zapisy do specjalistów. potrafią liczyć i kilkaset osób. W kolejce czekamy czasami w punktach operatorów komórkowych. Czasami potrzeba wiele cierpliwości by porozmawiać ze sprzedawcą w T-mobile czy Orange, z innymi nie mam doświadczenia. Jeszcze dłużej czeka się w wirtualnej kolejce do konsultantów, kiedy dzwoni się na infolinię banku czy operatora. W tych kolejkach ustawiamy się z konieczności.
Ale stoimy też dla przyjemności w weekendowe wieczory przed pubem Gruba Kaśka wije się długi ogon spragnionych piwa i zabawy. Codziennie stoi kolejka przed Manekinem przy Marszałkowskiej. Wczoraj o 17.00 przed lokalem stało 30 osób. Latem widywałam tam kolejki liczące do 100 osób. Co przyciąga tu młodych ludzi. Sprawdziłam to w Toruniu, gdzie jest macierzysta firma tej naleśnikarni. Otóż w Manekinie można dobrze, dużo i tanio zjeść - ot i cała tajemnica.

środa, 27 stycznia 2016

Dlaczego bohaterowie Pitbulla mówią po nawpierdalsku!

Oobejrzałam dzisiaj nowy film Patryka Vegi Pitbull. Podobał mi się. Kolejny polski film po Bogach, dobrze zrobiony i nieźle zagrany. Dla mnie tym ciekawszy, że wiele wątków pamiętam z realu. Wojny gangów, porwania, haracze to były tematy które kilka lat temu nie schodziły z pierwszych stron gazet. Dzisiaj ciszej o gangach. Nawet nie wiem czy bardziej się sprofesjonalizowały czy zmieniły branże czy zniknęły. A w filmie jest sporo dowcipnych dialogów choć brak im finezji Tarantino słucha się ich dobrze. Tylko dlaczego aktorzy używają tak niewielu słów i wszystkie pochodzą od najpopularniejszego dzisiaj słowa w języku polskim czyli nawpierdalać - to już pytanie do autorów scenariusza.

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Piotr Maślak znów mnie budzi

To muszę odnotować, 25 stycznia po kilkunastodniowej przerwie powrócił do TOKFM Piotr Maślak. Bardzo mi go brakowało przy porannym wstawaniu i to była jedyna szkoda, którą odczułam z powodu "czystki gwiazd" w TVP. Piotr Maślak został zwolniony 13 stycznia wraz z innymi dziennikarzami z TVPInfo, no i kilka dni potrzebował dla siebie, tak tłumaczyła zaniepokojonym słuchaczom Janina Paradowska.

Rano i wieczorem

Choinka przy ul. E. Plater przed Dworcem Centralnym
w Warszawie 10.00 i o 20.00.
Te dwa zdjęcia skłoniły mnie do snucia refleksji o życiu, ale kiedy próbowałam je zapisać wydały mi się zbyt banalne. Jedną się podzielę, o piarowcach. Są właśnie specami od zapalania choinek.

sobota, 23 stycznia 2016

Siekiera, motyka, enter, spacja, rusza już inwigilacja?!?

Nie byłam dzisiaj na kolejnej demonstracji KOD-u, poszłam do pracy. Po prostu, kilka złotych dodatkowe zawsze się przyda. Ale KOD jak widać chce istnieć i widziałam dzisiaj sporo osób z jego znaczkami kiedy wracałam z pracy. "Siekiera, motyka, enter, spacja, rusza już inwigilacja" - to napis z jednego z transparentów, inwencji twórczej nie brakuje.

Inwencji nie brakuje też autorom memów, którzy naśmiewają się z demonstrujących. Mnie najbardziej spodobał się ten
Pożytek niewątpliwy, dowcip Polakom się wyostrzy, no i może ujawnią się nowe talenty kabaretowe na miarę kabaretu Olgi Lipińskiej z nieśmiertelnym Tureckim. Bo, że właśnie leci kabarecik to na co dzień nie mam wątpliwości. Dzisiaj przeczytałam komentarz Tomasza Machały w "naTemat" w którym wyjaśnia dlaczego nie korzysta z licznych napływających doń w ostatnim czasie zaproszeń do udziału w programach telewizji publicznej i radia. A sądziłam zawsze, że to człowiek rozsądny a widać, że głowę tracą wszyscy.Nie ma nic bardziej niszczącego dla mediów, jak "gryzienie własnego ogona" czyli pisanie o sobie.
Bardzo jestem ciekawa gdzie zabłysną gwiazdy publicznej telewizji. Na mój nos Polsat raczej patrzy łaskawym okiem na nowy rząd (wspólny z TVPinfo wywiad z premier Szydło) a TVN ma dwie opcje: przejść do opozycji i przygarnąć jej gwiazdorskie twarze, albo bawić Polaków. Zresztą gwiazd własnych ma TVN dostatek. I na rynku medialnym można przewidywać upadek telewizji Republika. Jej kadry zasiliły telewizję publiczną a ona sama jakby traci sens istnienia w dotychczasowej formule, chyba że zechce zrobić przysługę rządowi i nie da się ponieść trendowi wazeliniarskiemu, na którym tak mocno poślizgnęła się Platforma Obywatelska, że prawie upadła.

Liczby tygodnia

12345.......

Postanowiłam raz w tygodniu zapisywać ciekawe liczby.
1 mld dolarów - tyle  Google zapłaciły  Apple w 2014 roku za utrzymanie swojej wyszukiwarki na urządzeniach Apple. Plotki o tym jak dużo Google zapłacił za swój pasek na iPhonie krążyły od lat na rynku, ale spółki nigdy nie upubliczniły konkretnych danych. Dane te pojawiły się w zapiskach z rozprawy sądowej Oracle przeciw Googlowi.

3 mln złotych - tyle Polska zapłaciła czterem agencjom ratingowym (Fitch, Moody's, Standard & Poor's, Japan Credit Rating Agency) w 2015 roku za ocenę polskich obligacji. Inwestorzy z całego świata, którzy nie mają czasu ani możliwości zastanawiać się nad wiarygodnością poszczególnych krajów, spółek, czy samorządów, zdają się na opinię agencji ratingowych. Agencje wydają oceny, czyli opinie, na ile dany instrument finansowy jest godny zaufania. Dany podmiot (np. spółka, kraj) płaci agencji za to, żeby być ocenionym, bo to jedyny sposób, żeby utorować sobie drogę na międzynarodowy rynek finansowy.

22,5 mln złotych  - tyle dziennie kosztują polskie firmy przerwy na palenie papierosów w trakcie godzin pracy. Policzyła to firma Work Service. No i po co było zakazywać palenia w pracy:) . Nie dość, że pracownicy nie pracują to jeszcze obgadują szefów i spiskują na "papierosku".

320 - tyle jest w Polsce gangów zajmujących się przestępczością gospodarczą.

18 procent - tyle akcji Agory wydawcy "Gazety Wyborczej" ma PTU PZU. Minister skarbu Dawid Jackiewicz w wywiadzie dla tygodnika "W Sieci" odniósł się do zaangażowania  PTU PZU w akcjonariat spółki: "W mojej ocenie była to decyzja ratunkowa, mająca na celu nie tyle dobro inwestora, ile ratowanie spółki medialnej. Mam duże wątpliwości, czy utrzymywanie tak dużego zaangażowania w tej spółce ma sens". No i tak polityka splata się z biznesem.

15 zł - cena dwóch naleśników z serem w kawiarence na Woli.

wtorek, 19 stycznia 2016

Debata w PE o Polsce

Słucham w TOKFM, audycji Daniela Passenta w której komentowano dzisiejszą debatę w Parlamencie Europejskim. Niestety sama jej nie słuchałam, bo poszłam na Uniwersytet Warszawski na wykład o seksualności Polaków. Wykład prof. Izdebskiego był nudny więc jestem zła na siebie, że nie wróciłam do domu po pracy słuchać wystąpień w PE.
Z komentarzy w TOKFM wynika, że premier Szydło wypadła bardzo dobrze. Debata okazała się przyjazna dla Polski, przedstawiciel PO miał kiepskie wystąpienie w przeciwieństwie do europosła prof. Legutko i... to smuciło komentatorów. No muszę przyznać, że coraz trudniej słucha mi się komentatorów w TOK-u, bo skoro tak boją się o opinię naszego kraju, to raczej powinni się cieszyć, że rząd PiS-u i prezydent Duda potrafili zareagować na nieprzewidzianą sytuację i raczej z dobrym skutkiem. Mnie to akurat cieszy, bo daje nadzieję, że rządzący będą umieli zareagować na różne nieprzewidziane sytuacje wynikające z ich sposobu rządzenia a tych na pewno możemy spodziewać się wiele.

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Zbliża się dno?

W Polsce na oko nic się nie dzieje. Rozbawiła mnie więc  opowieść o dziewczynie, której znajomi z Niemiec przysłali paczkę z żywnością pod wpływem katastroficznych doniesień o tym co się dzieje w naszym kraju. Siła mediów jest wielka, ale lenistwa umysłowego człowieka też. No więc w Polsce nic się nie dzieje. Chodzimy do pracy, do sklepów, wyprzedaże w pełni, co zamożniejsi przesiadują w kawiarniach i restauracjach. Dzieje się za to na giełdzie, WIG 20 zmierza dzielnie do poziomów widzianych w kryzysie 2009 roku. Spadki zaczęły się na giełdach wszędzie, ale nie są tak głębokie jak u nas, no i jeszcze jedna rzecz, giełdy amerykańskie i europejskie były na swoich maksimach, indeks chiński podwoił wartość, jest więc z czego spadać. Polska giełda po OFE nigdy się nie podniosła i kiedy inni rośli myśmy byli w trendzie bocznym a wraz ze zbliżaniem się wyborów zaczęły się spadki, które teraz są kontynuowane. Inwestorów giełdowych jest niewielu i rząd nie musi martwić się o ich poparcie. Natomiast utrata wartości przez wiele firm państwowych nie jest już tak bez znaczenia, zwłaszcza że budżet przewiduje sowite dywidendy. Czy dojdziemy pod Grunwald, nie wykluczam. A może chodzi o osiągnięcie dna, by łatwiej było pokazać jak dobrze zarządzają mianowani przez PiS prezesi największych spółek?

Biedronka w Modzie Polskiej

Odnotowuję nowe Biedronki w miejscach dla mnie historycznych. I dzisiaj zauważyłam nową Biedronkę przy pasażu Wiecha. Kiedyś był tam najelegantszy sklep w Warszawie Mody Polskiej z bardzo dobrze zaopatrzonym stoiskiem kosmetyków. To tu kupowałyśmy puder  Max Factor, sądząc że to najlepszy puder na świecie. Ale to było dawno w latach 70. Dzisiaj jest tu nowoczesna, bo czarna Biedronka.
Podobno właściciel Biedronki zarzuca już otwieranie nowych sklepów i zamierza  wybudować w Polsce fabrykę gotowych dań. Zakłada firmę, która ma z Azji sprowadzać żywność i produkować z niej gotowe dania.To by znaczyło, że polscy producenci żywności nie mają się czym cieszyć. A Biedronka, która usadowiła się w gęsto w Śródmieściu, znajduje tu wielu klientów i na nic mój sentyment do "MiniEuropy" przy Bonifraterskiej, teraz ich byli klienci kupują w Biedronce i tylko mniej im ubywa pieniędzy z portfela.
Ciekawe jak sieć zareaguje na "szydłowe" (może przyjmie się ta nazwa jak kiedyś  belkowe czyli podatek od zysków kapitałowych). Ja zbieram paragony, ale niewiele kupuję w Biedronce, może poproszę kogoś znajomego o ich odkładanie.

niedziela, 17 stycznia 2016

Nienawistna ósemka

Trzy godziny w kinie bez poczucia, że siedzę tak długo na widowni  to chyba najlepsza recenzja tego filmu. I choć w pierwszej chwili wyszłam z kina z przekonaniem, że tym razem Tarantino przesadził to jednocześnie jakbym nie chciała opuścić filmu. Mam przed oczami piękne zdjęcia ośnieżonych gór, czarnego i białego konia idących w pierwszej parze zaprzęgu dyliżansu. Metaforyczne, ale przede wszystkim wspaniałe estetycznie. Potem już z estetyką jest gorzej, trup się ściele gęsto a krew leje wiadrami. No i jest fantastyczna muzyka Ennio Morricone, z szansą na przeboje. Ale u Tarantina muzyka zawsze była znakomita, choć nie zawsze pisana dla filmu a wybierana do niego. Melodie z Kill Bill, Pulp Fiction są w stanie niezmiennie poprawić mi nastrój i ożywić.
Ale na tym moje zachwyty się kończą, bo "Nienawistna ósemka" ogląda się dobrze ale ma się wrażenie, że to wszystko już było. Po "Bękartach wojny" i "Jango" nie miałam takiego wrażenia.
Czekam na dziewiąty film Tarantino, chciałabym żeby był to film  w którym zmierzy się on z naszymi czasami.

piątek, 15 stycznia 2016

Nagonka na Polskę?

Agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła dzisiaj długoterminowy rating polskiego długu w walucie obcej do poziomu "BBB plus" z "A minus" - podała agencja. Perspektywa ratingu jest negatywna.  Od lutego 2015 r. perspektywa polskiego ratingu w S&P była pozytywna. "Od wygrania wyborów w październiku 2015 r., nowy polski rząd zainicjował różne działania legislacyjne, które naszym zdaniem osłabiają niezależność i efektywność kluczowych instytucji, jak wynika z naszej oceny instytucjonalnej" - napisano w uzasadnieniu decyzji. W  efekcie złotówka osłabła. Wieczorem na Forexie dolar kosztował 4 zł 10 gr a euro 4 zł 48 gr.
Bardzo ciekawa jest ta nagonka na Polskę. Najpierw Komisja Europejska, teraz wzięły się za nas agencje ratingowe. Aż się wierzyć nie chce w przypadkowość tych zdarzeń, skąd nagle takie zainteresowanie naszym krajem?! Nie chcę powtarzać banałów, ale kiedy nie wiadomo o co chodzi to z zasady chodzi o pieniądze. Bardzo widać  naruszone zostały interesy wpływowych ludzi. A co warte są oceny agencji ratingowych pokazał kryzys 2008 roku. Na poprawę nastroju polecam "Big Short" .

czwartek, 14 stycznia 2016

Czy szpieg Abel dostanie Oscara?

Ogłoszono dzisiaj nominacje do Oscarów. Będę w tym roku bardzo im kibicować, bo w kategorii aktorów drugoplanowych nominowany jest Mark Rylance, który tak mnie zachwycił w "Moście szpiegów". A wśród  nominowanych w kategorii najlepszego filmu  jest i "Most szpiegów" i "Big Short" - oba bardzo mi się podobały a konkurują z nimi jeszcze "Zjawa" i Spotlight", których jeszcze nie widziałam. No więc emocji nie zabraknie, no i warto odnotować, że już dawno nie było takiej nominacji, która by tak zaangażowała mnie emocjonalnie jak Mark Rylance w roli szpiega Abla.

Nasze nowoczesne dzieci

- Wiesz, my mamy w klasie dziewczynkę, która waży 40 kilogramów.
- Pewnie opycha się słodyczami.
Taki dialog podsłuchałam dzisiaj w tramwaju. Do domu  wracały dzieci ze szkoły z babciami. Śliczna, wiotka blondynka i kolega o wyglądzie przeciętnym. Dzieci chodzą do drugiej albo trzeciej klasy.

wtorek, 12 stycznia 2016

"Polak nie głupi i inwestuje w alkohol - bo on najlepiej procentuje"

Deutsche Bank zrobił jakieś badania z których im wyszło, że dla większości Polaków  inwestycja jest rodzajem oszczędzania umożliwiającego uzyskanie większych środków na konkretny cel. Informację znalazłam na stronie "Forbesa". I tak 34 proc. badanych deklarowało oszczędzanie „na czarną godzinę”, co dotyczyło niespodziewanych zdarzeń losowych. Drugim celem inwestycji jest pozyskanie kapitału na edukację dzieci, na co chciałoby uzyskać środki 25 proc. ankietowanych. Z kolei mieszkanie było najistotniejsze dla 16 proc. ankietowanych. 13 proc. wskazało, że inwestycje mogą być przeznaczone na uzyskanie kapitału emerytalnego.
"Najciekawszy" z tego artykułu jest komentarz pod tekstem internauty podpisanego ~doradca finansowy : Polak nie głupi i inwestuje w alkohol - bo on najlepiej procentuje.
Nie da się ukryć, że inwestowanie dzisiaj jest trudne, lokaty oprocentowane byle jak, o giełdzie  polskiej nie wspominając, bo wyraźnie uparła się odwiedzić Grunwald. Za to dolar trzyma się mocno i pewnie w niejednej polskiej skarpecie.

Złote Glob nie dla Big Short

Obejrzałam dopiero dzisiaj "Marsjanina". Rozumiem dlaczego wystartował w kategorii komedia, musical. Taka to współczesna komedia nieco tragiczna, nieco dramatyczna, z muzyką disco w tle i pochwałą ludzkiego rozumu.  Od początku nie mamy wątpliwości , że dobrze się zakończy - ziemianie złączą się (Chińczycy i Amerykanie) i poświęcą wiele czasu i pieniędzy by uratować jednego człowieka, ale nie zwykłego człowieka - człowieka z Marsa. Ładna bajka, dlatego nie pojmuję dlaczego wygrała ze znakomitym "Big Shortem"!? Bo akurat ten film wiele mówi o współczesnym świecie. No, ale może jestem nietypowym obserwatorem naszego świata.

sobota, 9 stycznia 2016

Chińska klątwa czyli porządki w mediach premier Szydło

Dzisiaj KOD zorganizował kolejną demonstrację, nie byłam na niej bo miałam dużo przyjemniejsze zajęcia. Nie mogę więc nic o niej napisać. Natomiast powód demonstracji czyli tzw. mała ustawa medialna jest dla mnie interesujący bo siłą doświadczenia sporo wiem o mediach. Najpierw chciałabym zauważyć, że PiS robi to co robiła każda partia po dojściu do władzy. Różnica polega na tym, że PiS zamiast wymienić władze mediów publicznych i czekać spokojnie jak one powymieniają dziennikarzy i dyrektorów TVP i  wszystkich rozgłośni Polskiego Radia organizując pseudokonkursy postanowił zrobić to w majestacie prawa i najpierw przegłosować ustawę, która zezwala na wymianę władz i obsadzanie stanowisk bez konkursów. Więc dzisiaj wyszło na ulice tysiące ludzi by bronić wolności mediów.
"Nie jestem tu po to, by bronić telewizji, wielokrotnie krytykowałem media - mówił   Jacek Żakowski (cytuję za Onetem). - Gdyby media stanęły na wysokości zadania, PiS nie rządziłby w Polsce".
To jedno zdanie  Żakowskiego powinno sobie powiesić na ścianie albo wpisać sobie do komórki w przypominacz wielu dziennikarzy, którzy dzisiaj najgłośniej protestują w obronie wolności mediów i demokracji w Polsce.
Natomiast jestem bardzo ciekawa losów  "gwiazd" telewizji publicznej i radia. Czy zobaczę ich w Polsacie, TVN, czy spróbują swoich sił i sprawdzą swoją popularność zakładając własne radio, jak zrobił to Krzysztof Skowroński, kiedy odwołano go z szefa "Trójki". Radio "Wnet" funkcjonuje, choć nie stało się medium powszechnie słuchanym. A może własna telewizja, jak "Republika",czy "Trawam". A może coś na kształt popularnych w sieci audycji Maxa Kolonko, który ma wrócić do publicznych mediów. To nie jest łatwe, bo dużo bardziej komfortowo jest pobierać co miesiąc pensję niż zaangażować własne pieniądze i zabiegać o finanse firmy. Na razie udało się to Tomaszowi Lisowi, którego portal "Na temat" dobrze sobie radzi finansowo. Oczywiście ta dobra sytuacja może się zepsuć w nowej rzeczywistości, bo na pewno trudniej będzie o reklamodawców i kontrakty z państwowymi instytucjami.
Najbliższe dwa, trzy lata mogą przynieść również zmianę polskiej sceny medialnej. I nie tylko w odniesieniu do mediów publicznych ale i tych prywatnych. Na pewno wzrośnie rola "Gazety Polskiej" , natomiast nie wiem jak poradzi sobie "Gazeta Wyborcza", która od kilku lat traci czytelników. A czasy, gdy   jej łamy były wyrocznią dla polskich polityków  minęły. Rolę wyroczni przejął TVN, ale i ten zaczął oddawać pola Twitterowi i Facebookowi. To tam teraz wypowiadają się politycy, a portale powołują się na te opinie. A tak przy okazji czym jest z punktu widzenia praw autorskich tweet?
Zapowiadają się więc bardzo dla mnie ciekawe czasy a ponieważ żyję w nich od zawsze, to  chińska klątwa: "obyś żył w ciekawych czasach", które poznałam w grudniu roku 1981, nie robi już na mnie wrażenia. Natomiast nie obawiam się o brak wolności mediów, naprawdę trzeba oderwać się od rzeczywistości by na serio traktować w naszej rzeczywistości technologicznej  realnie takie zagrożenie. Nie będę pisać o rzeczach oczywistych, ale zwrócę uwagę na jeden nowy aspekt, bardzo wielu Polaków zna co najmniej jeden obcy język i może poczytać o świecie i Polsce, jeśli tylko będą mieli ochotę w mediach niezależnych od polskiego rządu. Muszą tylko tego chcieć no i w Polsce muszą się dziać tak straszne rzeczy, że zagranica zechce o nas pisać.

Procedury na "5"


Procedury w Złotych Tarasach zadziały bez zarzutu i po przybiciu pieczątek i złożeniu podpisów opuściliśmy dziko zatłoczoną w piątkowy wieczór warszawską galerię z pudłem ze steamerem. Niestety najnowszy model  tej parownicy do ubrań Philipsa w czasie próby nie popisał się i bawełniana bluzka nie chciała się zrobić natychmiast wyprasowana. Zrobiło mi się trochę smutno, ale obdarowani tym wynalazkiem pocieszali mnie, że będą  eksperymentować jak osiągnąć najlepszy efekt.

czwartek, 7 stycznia 2016

Puste półki czyli szaleństwo wyprzedaży i remanentów

Poczułam się dzisiaj jak w PRLu. Lubię ostatnio cukinię i jadam ją namiętnie od kilku tygodni. Nie było więc powodu by nie wejść po pracy do Carrefoura po cukinię. A tu niespodzianka, cukinii nie ma. Jakieś resztki pomidorów, parę zielonych bananów ogólnie półki owocowo-warzywne pustawe. Nie znalazłam też paru innych rzeczy, które kupuję na co dzień. Wiedziona złym przeczuciem pojechałam do Arkadii sprawdzić czy nadal stoi tam gwiazdkowy prezent dla moich dzieci, bo na jutro umówiłam się z synem na jego kupowanie.  No a tu niespodzianka, nie ma. Pojęcia nie mam kto się rzucił na steamery, zwłaszcza że model który chciałam kupić nie był przeceniony na wyprzedaży. Może w przecenowym amoku ludzie kupowali wszystko. Wyprzedaże wyraźnie nakręcają handel, bo choć dzisiaj czwartek w Arkadii i Złotych Tarasach było pełno ludzi, niekoniecznie towarów, zwłaszcza spożywczych.
Prezent dzięki technice internetowo-telefonicznej kupiłam, powiedzieli mi w Saturnie w Arkadii, że w Złotych Tarasach jest 7 sztuk. Pojechałam i postanowiłam kupić to cudo, bo jak by się jutro okazało, że jakiś szalony zakupowicz właśnie je nabył to byłabym już bardzo zła. Okazuje się, że w Saturnie można kupić towar i nie odebrać go ale wymaga to skomplikowanych procedur. Ich pierwszą część mam za sobą. Zobaczę jak się jutro zakończą. Ale podobało mi się, że jest taka możliwość i procedury do jej przeprowadzenia i już zapomniałam o pustawych półkach. Ale nie bardzo chciałabym wrócić do czasu  półek z octem i musztardą (obecny brak towarów tak na serio to efekt remanentów i licznych świąt). Mam nadzieję, że chiński kryzys giełdowy to tylko efekt przejściowy związany z końcem okresu zabraniającego dużym inwestorom sprzedaży akcji i nie zaszkodzi bardzo naszej gospodarce, bo wówczas nasz budżet się zachwieje i nawet wicepremier Morawiecki nie zdoła go podeprzeć.

środa, 6 stycznia 2016

Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły, czyli jak dziennikarze walczą o byt

Mam problem. Od lat słucham TOKFM. Rano Maślaka, potem bardzo lubiłam Wróbla, trzódkę Żakowskiego, wtorkowe wieczory z Danielem Passentem, rozmowy o książkach, "wywiady pogłębione", wszystkie audycje gospodarcze. Irytowała mnie oddana aż do bólu rządowi PO Janina Paradowska. A teraz poza Paradowską, która trzyma się swoich poglądów trudno słuchać TOKFM. Chyba wyłączę więc radio i poczekam aż przewali się dyskusja wokół mediów, bo nie ma nic gorszego jak medialna dyskusja o mediach, tzw. gryzienie własnego ogona nigdy nie służyło żadnej firmie. No może nie wyłączę tak zupełnie, bo poranny Maślak nadal jest strawny dla mnie, a redaktor Wróbel nadal chadza własnymi drogami.
A propos mediów to  taka ciekawostka. Koleżanka w pracy dała mi tygodnik "Nasza Polska" - nigdy go nie czytałam i okazuje się, że nie poczytam, ponieważ po 20 latach wychodzenia pisma zlikwidowano je. Wydawca Maria Adamus napisała do swoich czytelników: dramatyczna sytuacja finansowa nie pozwala nam dłużej kontynuować naszej misji (...) Smutno i przykro nam tym bardziej, że musimy zamknąć gazetę w momencie, gdy obóz naszych ideowych przyjaciół przejmuje władzę, by  - miejmy nadzieję - skutecznie uzdrowić Polskę. Trudno w tym miejscu nie zacytować klasyka polskiej literatury: Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły(...) Od początku byliśmy gazetą zwykłych Polaków i na nich zawsze mogliśmy liczyć. Przedstawicielom elit, niestety także tych prawicowych, najwyraźniej nie byliśmy potrzebni.
Jak widać nie łatwo zadowolić zwykłych Polaków. Dla zachowania logiki wywodu, to należałoby spytać autorkę, gdzie się podziali zwykli Polacy?
Kiedy więc tak słucham dyskusji dziennikarzy zbyt emocjonalnych to rozumiem, że za tymi emocjami kryje się również strach, żeby się nie stać medium niepotrzebnym elitom. Bo reklamy lubią chadzać za elitami. A misja wymaga tzw. środków czyli po prostu pieniędzy. Rozumiem, że na publiczne misyjne media będą się teraz zrzucać wszyscy Polacy, ci zwykli i ci z elity. Nie mam nic przeciwko temu.  Ciekawa, pokazująca świat w jego złożoności zarówno telewizja jak i radio bardzo by mi się podobały, może nawet kupiłabym sobie telewizor, ale jakoś akurat w powodzenie tej rządowej reformy nie wierzę.

Paragonowy egzamin dla rządu Beaty Szydło

Od Nowego Roku zbieram paragony. Nie po to żeby wziąć udział w loterii paragonowej, nigdy w życiu niczego nie wygrałam! Paragony są mi potrzebne, żeby za kilka miesięcy sprawdzić jak na moje wydatki wpłynie polityka gospodarcza rządu. Kupuję stale te same produkty więc będzie to miarodajny wskaźnik. Dołożę jeszcze opłaty stałe, podatki itd. Lubię w ocenie opierać się na faktycznych danych. Bardzo jestem ciekawa wyniku. Na razie czytałam, że obniżono abonament telewizyjny - o całe 20 gr, ale nie mam telewizora:)
Bardzo jestem ciekawa wyniku.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Big Short czyli stare fakty w świeżej i smakowitej... zupie

Obejrzałam "Big Short" - to mój pierwszy film w tym roku i od razu bardzo dobry. No bo niby wiedziałam wszystko, bo film oparty jest na faktach a jednak do końca trzymał mnie w wielkim napięciu.
A tu jeszcze taka niespodzianka od radia (https://www.youtube.com/watch?v=OyZMUT-u28U) czyli "Graj Cyganie graj serce swoje daj , niełatwe jest życie bankiera..."  - nigdy tej piosenki nie słyszałam choć nowa nie jest.
Trochę film jest również o tym czyli ogromnym stresie. Nie brakuje w nim również scen zabawnych i łatwiej zrozumieć zawiłości subprimów, kiedy je tłumaczy piękna kobieta siedząc w wannie pełnej piany i pijąc szampana a swapów kiedy wykłada kucharz tłumaczący, jak po zmieszaniu starych i świeżych ryb ugotować zupę z owoców morza, nakarmić ją klientów i w rezultacie nie ponieść strat.
Poza takimi banalnymi stwierdzeniami jak to, że niekonwencjonalne myślenie i dociekliwość bardzo pomagają w biznesie ale również przypadek, w tym filmie bardzo jasno pokazano jak wartość pieniędzy jest zupełnie oderwana od jakiejś realnej wartości.

Podsumowanie 2015. Zdarzenia polityczne czyli w polskim kotle wrze

Niewątpliwie był to rok Jarosława Kaczyńskiego, jego wielkiego tryumfu. Cokolwiek słyszę na ten temat nic nie zmienia tego faktu i powtórzę, że byłam naprawdę szczerze wzruszona jego wystąpieniem w wyborczy wieczór. Tak wygląda człowiek, który przeżywa chwilę o której marzył od lat. A Jarosław Kaczyńskie przeżywał tę chwilę podwójnie: za siebie i za brata. I cieszyłam się z jego radości, tak po prosty po ludzku. Choć nigdy nie należałam do żadnej partii i nie byłam fanką prezesa PiS, ceniłam go zawsze za brak zainteresowania gromadzeniem dóbr, czyli tym czym grzeszy większość naszych polityków - chęcią "nachapania" się. Przyjmuje ona różne formy, ale jest dość powszechna. Nowatorską formułę w tym względzie wybrał Donald Tusk.
Zastanawiam się co jeszcze ważnego wydarzyło się w Polsce,co nie wiązało się z wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi i nic mi nie przychodzi do głowy. Nie chcę się  rozpisywać się o kompromitującej kampanii prezydenta Bronisława Komorowskiego, którego polubiłam w czasie jego prezydentury. Trawestując Leszka Millera można powiedzieć: prawdziwego polityka poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. A przy okazji warto wspomnieć o opuszczeniu sceny politycznej przez wielu niezatapialnych polityków, jak właśnie Miller, Pawlak, Piechociński. Wraz z tymi odejściami pojawiły się nowe twarze jak Kukiz, Petru, Zandberg, Nowacka. Pojawił się KOD czyli Komitet Obrony Demokracji. Można użyć metafory kotła, w który wrzucono nowe i stare składniki i mocno podrzucono polan do ognia. W kotle wrze, jaka strawa się w nim uwarzy  i komu będzie smakować a kogo przyprawi o niestrawność - dowiemy się za kilka miesięcy. Pozostaje mieć nadzieję, że więcej będzie tych pierwszych.

sobota, 2 stycznia 2016

Trybuna Ludu czyli recenzja "Big Short" w wpolityce.pl

(...) W większości przypadków można traktować lewicowy skręt hollywoodzkich gwiazd, które przecież swoje absurdalnych rozmiarów bogactwo zawdzięczają kapitalizmowi, jako rodzaj podszytego skrajnym zblazowaniem fetyszu. W przypadku obnażania globalnego oszustwa międzynarodowych banksterów, lewica zdaje się mieć rację. „Za wielcy by upaść” (2011), „Chciwość” (2011) i w końcu genialny „Wilk z Wall Street” ( 2013) Scorsese- wszystkie te filmy uzmysławiały potworną mentalność finansowych bonzów w rękach których, o zgrozo!, spoczywa los świata. Filmy te demaskują nie tylko mechanizmy działania Wall Street, ale wchodzą też w psychikę odpowiedzialnych za kryzys banksterów. (...)
Lekki w formie, błyskotliwy „Big short” jest filmem bardzo ważnym i potrzebnym. Nie tylko z powodu wszechobecnej propagandy, która zaciemnia obraz skali przekrętu i płynie w nasze uszy strumieniem większym niż ego Ryszarda Petru. (...) Jasne, że „Big Short” jest naznaczony pazurem lewaka Michela Moore’a (...). Niemniej jednak twórcy filmu przeciwstawiają cynicznym, chciwym i zawsze spadającym na cztery łapy bankierom, wyrzucanych na bruk zwykłych Amerykanów. W Polsce słynni banksterzy, którzy powinni w czasie kryzysu zostać przez lud odesłani tam gdzie postkomuniści zimują, stali się w mgnieniu oka liderami opozycji.(...) 
Jestem już trochę stara więc może stąd to skojarzenie, ale kiedy czytałam recenzję na portalu wpolityce.pl filmu "Big Short" nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że czytam "Trybunę Ludu" - dla młodszych wyjaśniam, że to był organ PZPR. Jednak dziękuję autorowi bo przegapiłam ten film a chętnie go porównam z "Inside Job", w tym celu odświeżyłam sobie go. Jest do obejrzenia w wersji z polskim lektorem. 
Od kilku dni w mediach mówi się głównie  o mediach, słucham i czekam co się z tego wykluje. Telewizora nie posiadam więc interesuje mnie radio i prasa oraz internet. Na razie zieją nienawiścią wszyscy. Ale jak widać na przykładzie tej recenzji, jak się chce to zawsze można znaleźć w tekście informację dla siebie. Jutro pójdę do kina. "Jutro idziemy do kina" - był taki film.