czwartek, 7 stycznia 2016

Puste półki czyli szaleństwo wyprzedaży i remanentów

Poczułam się dzisiaj jak w PRLu. Lubię ostatnio cukinię i jadam ją namiętnie od kilku tygodni. Nie było więc powodu by nie wejść po pracy do Carrefoura po cukinię. A tu niespodzianka, cukinii nie ma. Jakieś resztki pomidorów, parę zielonych bananów ogólnie półki owocowo-warzywne pustawe. Nie znalazłam też paru innych rzeczy, które kupuję na co dzień. Wiedziona złym przeczuciem pojechałam do Arkadii sprawdzić czy nadal stoi tam gwiazdkowy prezent dla moich dzieci, bo na jutro umówiłam się z synem na jego kupowanie.  No a tu niespodzianka, nie ma. Pojęcia nie mam kto się rzucił na steamery, zwłaszcza że model który chciałam kupić nie był przeceniony na wyprzedaży. Może w przecenowym amoku ludzie kupowali wszystko. Wyprzedaże wyraźnie nakręcają handel, bo choć dzisiaj czwartek w Arkadii i Złotych Tarasach było pełno ludzi, niekoniecznie towarów, zwłaszcza spożywczych.
Prezent dzięki technice internetowo-telefonicznej kupiłam, powiedzieli mi w Saturnie w Arkadii, że w Złotych Tarasach jest 7 sztuk. Pojechałam i postanowiłam kupić to cudo, bo jak by się jutro okazało, że jakiś szalony zakupowicz właśnie je nabył to byłabym już bardzo zła. Okazuje się, że w Saturnie można kupić towar i nie odebrać go ale wymaga to skomplikowanych procedur. Ich pierwszą część mam za sobą. Zobaczę jak się jutro zakończą. Ale podobało mi się, że jest taka możliwość i procedury do jej przeprowadzenia i już zapomniałam o pustawych półkach. Ale nie bardzo chciałabym wrócić do czasu  półek z octem i musztardą (obecny brak towarów tak na serio to efekt remanentów i licznych świąt). Mam nadzieję, że chiński kryzys giełdowy to tylko efekt przejściowy związany z końcem okresu zabraniającego dużym inwestorom sprzedaży akcji i nie zaszkodzi bardzo naszej gospodarce, bo wówczas nasz budżet się zachwieje i nawet wicepremier Morawiecki nie zdoła go podeprzeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz