Dzisiaj zmarła Janina Paradowska. To pewnie przypadek, ale właśnie wczoraj rozmawiałam ze znajomymi o naszych celebrytach piłkarzach. Jedna z pań opowiadała, jak zarozumiałym prywatnie jest Robert Lewandowski i jak dla odmiany kontaktowym człowiekiem jest Kuba Błaszczykowski. Opinię tę wydała na podstawie obserwacji w jednym z warszawskich salonów mody, gdzie panowie kupowali swoją garderobę. I wtedy ja z kolei opowiedziałam im o moich obserwacjach z urodzin Kochanowskiego. Zapamiętałam Małgorzatę Kożuchowską jako kobietę zimną i odpychającą, choć jej wizerunek medialny jest zgoła inny. I Janinę Paradowską, dziennikarkę apodyktyczną, która rozstawiała po kątach polityków, jako bardzo wesołą i dowcipną osobę, świetnie dającą sobie radę na scenie. W turnieju poetyckim wygrywała z zawodowymi aktorami. W tym roku Janiny Paradowskiej zabrakło na urodzinach Jana Kochanowskiego w Ogrodzie Krasińskich.
Ta idea jest dyskutowana na świecie od kilku dziesięcioleci, ale
na razie nigdzie nie doczekała się realizacji. W ramach projektu
pilotażowego 10 tys. losowo wybranych Finek i Finów otrzyma
comiesięcznie stałą kwotę, prawdopodobnie około 800 euro. Eksperyment ma
ruszyć w przyszłym roku. Od początku 2017 roku swoje próby z dochodem gwarantowanym rozpoczną Holendrzy. Kilkuset mieszkańców Utrechtu ma otrzymywać około 900 euro.
To dobrze, że powstają takie inicjatywy. Warto myśleć o przyszłości dalej niż trzy tygodnie. A mniej więcej taką perspektywę daje obecnie Polska. Karuzela pomysłów kręci się coraz szybciej.