poniedziałek, 27 lutego 2012

Lis mało to eleganckie

Tak skomentował przejście Tomasza Lisa do Newsweeka ksiądz Marek Gancarczyk naczelny Gościa Niedzielnego. To bardzo ładne określenie, mnie przyszło do głowy inne porównanie Lisa do luksusowej utrzymanki, która zmienia bogatych opiekunów. Widać ma powody, ale chyba trochę się zapętlił, bo jak potraktować poważnie faceta, który w cztery dni po odpaleniu projektu życia, czyli własnego portalu internetowego, bierze inną posadę? Trudno oprzeć się wrażeniu, że Lis, który całe życie pracował u kogoś nie potrafi pracować u siebie i wierzyć w sukces własnego projektu. No ale żyć z czegoś trzeba, a utrzymanie sporo kosztuje. Życzę mu wszystkiego najlepszego, ale przede wszystkim tego, żeby się odnalazł , bo chyba się troszkę pogubił, niedługo zabraknie miejsca gdzie mógłby pracować, chyba że Jerzy Baczyński wybierze się na emeryturę.

czwartek, 23 lutego 2012

Nie mam o czym pisać

Głupia sprawa, nie mam o czym pisać a ściślej to nie chce mi się pisać, bo o czym to pewnie by się znalazło.

piątek, 10 lutego 2012

Rozmyślanie przy sprzątaniu

Niezbyt odkrywcza konstatacja: jaki przedmiot w domu jest najrzadziej czyszczony - u mnie odkurzacz. Właśnie dzisiaj stwierdziłam, że to urządzenie wymaga umycia.
Ile razy w życiu nie dostrzegamy oczywistych spraw?

niedziela, 5 lutego 2012

Mróz w mieszkaniu i cukierni Grycanek


Ślady mrozu w moim mieszkaniu:) To narodowy dzisiaj temat, więc też muszę go odnotować choć z przymrużeniem oka.
Nie do śmiechu było pani sprzedawczyni w cukierni Marty Grycan, wiatr hulał po sklepie aż żal mi się zrobiło starszej pani. Jej szefowa ostatnio bryluje po salonach ze swoimi córkami, o tzw. Grycankach można czytać codziennie na Pudelkach i Plotkach. Niezły pomysł marketingowy, sama po raz pierwszy weszłam do tej cukierni i kupiłam ciasto (bez rewelacji smakowych). Ale o pracowników to pani Marta Grycan chyba nie dba.

Mam nowe hobby, czyli ćwiczenia na starość


Czyste szaleństwo mnie ogarnęło, robię na drutach i nawet udało mi się zrobić coś. Do tej pory, jak pytano mnie co robię na drutach, mówiłam, że po prostu robię na drutach. Fajne zajęcie, a wszystko zaczęło się od audycji w TOKFM dla starszych osób, w której usłyszałam, że robienie na drutach dobrze wpływa na czynność mózgu. Co do mózgu to jest w zupełnie dobrej formie, ale przy okazji drutów ćwiczę ręce i wyobraźnię. Polecam. A oto moje pierwsze dzieło. Gdyby ktoś nie wiedział co to jest, podpowiadam, to rodzaj golfa, bez swetra oczywiście.

Idy marcowe i mrozy lutowe

Trochę to śmieszne, ale dopiero dzisiaj po raz poczułam prawdziwą siłę tegorocznych mrozów. Zmarzłam wracając z "Idów marcowych" a może id, nie wiem jak to się poprawnie odmienia. Mniejsza o to, język polski nam się psuje na potęgę. Wczoraj w TOKFM prowadząca wieczorna audycję zwróciła się do gościa, coś się panu popieprzyło. Nie była to debiutantka, po telefonie słuchacza przepraszała, tylko co z tego, skoro padły takie słowa na antenie spontanicznie, niedobrze to świadczy o profesjonalizmie TOKFM. Chyba, że wszyscy chcą naśladować Kubę Wojewódzkiego. Przeklinać też trzeba umieć, pięknie umie kląć Mariusz Ziomecki. Osobiście nie lubię wulgaryzmów a już zwłaszcza kiedy używają ich kobiety i dziewczyny a niestety robią to nawet kulturalne na pozór osoby. Ale mniejsza z przeklinaniem, pewnie za kilkanaście lat te słowa zostaną uznane za obojętne emocjonalnie, kiedy wymrą ci których drażni nie tylko przekleństwo ale i różne "okresy czasu", "trwanie nadal", "tłumy ludzi" "miesiąc marzec" itd. itp.
Wracam do kina, nowy film Clooneya świetnie się ogląda, lubię takie kino. Z kina wyszłam odprężona, choć z wieloma refleksjami o ludzkiej naturze. Zupełnie inaczej niż w zeszłym tygodniu, kiedy obejrzałam "W ciemności" Agnieszki Holland. Tamten film przeraził mnie, dosłownie bałam się iść spać by mi się jakieś sceny nie przyśniły, nie mogłam jeść, bo mi się robiło niedobrze. Pytanie, jakie cisnęło mi się przez połowę filmu Holland to pytanie o sens kręcenia takiego filmu dzisiaj. Bardzo bym nie chciała by ten film dostał Oscara, bo nie jest to dobry film.
Od tak doświadczonej reżyserki oczekiwałabym głębszej refleksji nad ludzką naturą a nie epatowania scenami kopulacji w kanałach.