czwartek, 21 lutego 2013

Wiosna za 6 złotych

Bardzo tęsknię w tym roku za wiosną , to pewnie trochę efekt licznych zaziębień z powodu których ubieram się jak stara cebula. Zafundowałam więc sobie wiosnę w domu. Za jedyne 6 złotych wydane pod Halą Mirowską cieszę się codziennie, patrząc na rozkwitającego hiacynta. Jak ktoś chce, niech się pocieszy ze mną.
PS. Kto wie dlaczego pomimo obrócenia zdjęcia w programie, po przeniesieniu do bloga zdjęcie wraca do dawnej pozycji?

niedziela, 17 lutego 2013

Czy jakoś to będzie?

Jakub Śpiewak żył sobie  wygodnie za pieniądze wpłacane na rzecz fundacji Fundacja Kidprotect.pl. Fundacja zajmowała się pomocą dzieciom i kampaniami przeciw pedofilii przede wszystkim w internecie. Fundacja korzystała z pieniędzy prywatnych donatorów, ale także instytucji państwowych również przekazywanych w ramach 1%. Nie znam człowieka , znane jest mi dobrze nazwisko Śpiewak ale Paweł, profesor. Nie będę wnikać w koneksje rodzinne, choć one nie są w prowadzeniu fundacji bez znaczenia. Chociażby dlatego, że znane nazwisko otwiera niektóre drzwi i portfele. Na stronie "Wprost", które zajęło się tą aferą możemy przeczytać: „Wprost” dotarł do wyciągów z kont bankowych fundacji za 2011 rok. Na koncie znajdowały się tylko pieniądze fundacji uzyskane od prywatnych sponsorów i instytucji państwowych. Jedyną kartę płatniczą do konta posiadał Jakub Śpiewak. Na co wydawał pieniądze przeznaczone m.in. na pomoc dzieciom i kampanie przeciwko pedofilii? Na przykład na luksusowe ubrania. Na wyciągu z konta znajdujemy kilkadziesiąt płatności w sklepach z luksusową odzieżą (m.in. Peek and Clopenburg, Van Graff, TK Maxx, Timberland). Jednorazowo Jakub Śpiewak potrafił tam zostawić ponad 2000 zł! W sumie, w samych tylko sklepach z odzieżą, w ciągu roku wydał prawie 30 tysięcy złotych. U jubilera zostawił 685 złotych, w perfumeriach i sklepie z zegarkami - prawie 6 tysięcy, a w aptekach i księgarniach - prawie 4 tysiące złotych. W sklepie z oprawkami do okularów wydał ponad 3 tysiące złotych. Na wyciągu można również znaleźć przelew na konto biura turystycznego TUI na prawie 6 tysięcy zł - to oplata za wakacje Śpiewaka i jego narzeczonej w Turcji. Trudno którykolwiek z tych wydatków zaliczyć do związanych z działalnością fundacji.
No, na pewno trudno  zaliczyć te wydatki do kategorii luksusowych. Ale nie o tym chciałam pisać, pojęcie luksusu jest wszak względne. Czasami rozmawiam z ludźmi pytając o ich dochody i często słyszę, że rodzina o dochodzie 2 tys. zł ma poczucie, że jej sytuacja materialna jest dobra!
Szef Fundacji pokajał się i obiecał wycofać się z życia publicznego i zadośćuczynić za swoje szkody. Tłumaczy swoje zachowania niefrasobliwością i wiarą, że jakoś to będzie. I kiedy przeczytałam to co napisał, jestem skłonna uwierzyć w szczerość tej wypowiedzi. Życiorys wskazuje na niespokojnego ducha. Ale pytanie jest zupełnie inne, ile pieniędzy przekazywanych na tzw. zbożne cele rozchodzi się w taki sposób? Po co rejestrować fundacje, skoro nikt ich nie nadzoruje!? Fundacje mają swoje rady, w tej nie mogłam na stronie znaleźć nazwisk jej członków. Zawsze mam problem, kiedy daję pieniądze na ulicy żebrzącym, najczęściej mam wrażenie, że jestem oszukiwana przez nich. Do tej pory byłam przekonana, że jeśli daję pieniądze na organizację charytatywną to  trafiają one do tych, którzy ich potrzebują. Widać niekoniecznie.
A Jakub Śpiewak wróci do roli włóczęgi, choć bardzo mu się podobała rola turysty w rozumieniu tych pojęć wg prof. Zygmunta Baumana.

piątek, 15 lutego 2013

Inwigilacja w Aliorze!?

Oglądałam wczoraj w TVNCNBC rozmowę z wiceprezesem Alior Banku, o ile pamiętam to nowy człowiek po niedawnej rezygnacji zastępuje w zarządzie Cezarego Smorszczewskiego, nazywa się Michał Hucał, tak wynikało z metryczki. Człek widać bardzo sieriozny, a rozmówcy,  z poczuciem humoru i obciachu. Wiceprezes   Aliora wyrzucał z siebie wizję fantastycznego biznesu, który ma polegać na gromadzeniu danych ludzi na podstawie portali społecznościowych, zachowań w internecie, danych od operatorów telekomunikacyjnych no i oczywiście banków, by potem te dane wykorzystywać, czytaj sprzedawać, np. firmom szukającym pracowników, firmom ubezpieczeniowym (pochwaliłeś się na Facebooku, że palisz, masz droższą polisę). Wiceprezes sugerował, że będą ten biznes testować korzystając z własnej bazy klientów. Prowadzący w tym momencie nie wytrzymał i zasugerował rozpalonemu wiceprezesowi, że taka firma już istniała i nazywała się KGB. Nie wiem co zrozumiał z tego pan Hucał, ale nie przestając mówić, skwitował uwagę, że tu chodzi o pieniądze.
Muszę przyznać, że pierwsze co zrobiłam, kiedy obśmiałąm się z pana prezesa niczym norka,  zajrzałam by sprawdzić co to takiego ta Big data. Wikipedia mówi, że to  termin dotyczący wszelkich aspektów związanych z analizą (często w czasie rzeczywistym) dużych, różnorodnych, szybko zmieniających się zbiorów danych, które stanowią kluczową wartość dla biznesu. Potem jeszcze się dowiedziałam, że to bardzo modne określenie na dynamicznie rozwijający się biznes. Mnie to przypomina Wielkiego Brata i niech każdy podłoży sobie pod to określenie własną semantykę.
Kończy się tydzień, który pewnie trochę z racji dostępu do tak deficytowego towaru jak czas, zapisze się dla mnie jako tydzień zdarzeń wyjątkowych!!! Poniedziałek abdykacja Papieża, środa małżeństwa gejowskie we Francji, czwartek wiceprezes Hucała ze swoim Big data. Na szczęście nie jestem klientką pana Hucały, bo już bym zaczęła się bać. Choć to do Hucały należy przyszłość, ja pozostawię sobie głośny śmiech.

środa, 13 lutego 2013

Mapa do ubikacji w operze

Świetna reklama smartfonów Samsung. Dwaj  staruszkowie w operze.  Znakomicie zagrana no i aktorzy w podeszłym wieku dostaną trochę pieniędzy. To druga reklama, którą oglądam z przyjemnością, poprzednia to była ze Stuhrami, w której ojciec radził synowi by inwestować w kaczki, ale to było kilka lat temu, kiedy reklama miała posmak dowcipu aluzyjnego.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Żerowanie

No i zaczęło się, na stronie internetowej GP24.pl, a za nią na wszystkich stronach gazet Mediów Regionalnych zawisł taki news:
 Czy odejście Benedykta XVI to zwiastun końca świata? (wideo)
Dodano: 11 lutego 2013, 14:48 Autor: (krab)
Zgodnie z przepowiednią św. Malachiasza po Benedykcie XVI w Watykanie będzie rządził tylko jeden papież, po czym nastąpi zniszczenie Rzymu i koniec świata. Ksiądz prałat Jan Giriatowicz ma nadzieję, że abdykacja papieża nie oznacza wypełnienia tej przepowiedni.


Ostrowski z Polityki o sukcesie Tuska

Redaktor Ostrowski w TokFM powiedział kilka prawdziwych zdań: dostaliśmy najwięcej pieniędzy z Unii, bo jesteśmy największym państwem wymagającym pomocy. Gdybyśmy byli tacy wspaniali, to byśmy byli płatnikami netto a nie beneficjentami pomocy unijnej. No i jeszcze jedno przypomnienie, dostaniemy w latach 2014-2020 106 mld euro, ale w tym czasie wpłacimy ok. 30 mld euro składki do Unii. To tak dla porządku, żebyśmy świętując sukces wiedzieli co świętujemy.

Papież zrezygnował!

I znowu jestem świadkiem wydarzenia wyjątkowego. Konserwatywny Benedykt XVI ogłosił dzisiaj, że 28 lutego o godzinie 20.00 przestanie być papieżem. To wydarzenie niezwykłe w historii Kościoła, jak mówią komentatorzy od 700 lat nie miało miejsca.
W pierwszej chwili pomyślałam, że chcę się pomodlić za Benedykta, bo to na pewno była trudna decyzja, ale i bardzo odważna. Właśnie zgłębiam różne teorie na temat zmian zachodzących we współczesnych społeczeństwach, ich tempa, decyzja Papieża, który mógł mieć poczucie nienadążania wydałą mi się logiczna. Ale ja patrzę na tę decyzję z perspektywy moich doświadczeń i mojego ja. A to zrezygnował Papież, któremu przypisany jest dogmat nieomylności. Głębsza refleksja nad tą decyzją należy do intelektualistów Kościoła, mam nadzieję, że zabiorą oni głos, a nie będę słuchała tylko głosu prof. Obirka, byłego jezuity.
Jestem wierząca i praktykująca, mogę zapisać co dla mnie znaczy ta decyzja: dobra decyzja - Kościołowi potrzebna jest osoba charyzmatyczna, papież Benedykt był sympatycznym staruszkiem, na pewno bardzo mądrym teologiem, intelektualistą ale... może to za mało dla współczesnego Kościoła. Czy papież Benedykt to poczuł, czy ta decyzja jest paradoksalnie świadectwem, że Papież nie był daleki od nowoczesności?  Może   dowiedzą się o tym  ludzie dopiero za kilkadziesiąt lat, dlaczego papież Benedykt zrezygnował? Na pewno  papieska rezygnacja da pole do popisu wielu teoriom spiskowym.
Im więcej czasu mija, tym papieska decyzja wydaje mi się bardziej brzemienna w skutki dla Kościoła. Np. jakie jest miejsce w Kościele byłego papieża? Nie wiem, co myśleć, gdybym była zdrowa,poszłabym dzisiaj na mszę.

niedziela, 10 lutego 2013

Choroba!!!

Dawno nie odczułam takiego żalu jak dzisiaj. Zawyło coś w człowieku. I jeszcze do tego stare przeboje w VoxFM - "Kocham cię życie", "W drogę". To  chyba dobrze. Dobrze, że zawyło. Ale ostatnio rozmyślania nad życiem mi nie idą. Wolę patrzeć w przyszłość.
Boli mnie głowa, kaszlę jak stary gruźlik, ale temperatura jest już niższa. We wtorek pójdę do lekarza, muszę sprawdzić czy coś nie przelazło do oskrzeli. Bardziej się martwię, niż swoją chorobą chorobami dzieci, oni są młodzi, mają obowiązki a ja - wolny człowiek, wolny od obowiązków. To nie znaczy szczęśliwy z tego powodu. Ciekawa jestem czy uda mi się pojechać na rekolekcje. Jak tak patrzę na ostatnie miesiące to dziwnym trafem przy każdej uroczystości rodzinnej jestem chora. Ta dzisiejsza nieobecność naprawdę mnie zabolała.

sobota, 9 lutego 2013

TuskoPR

Jesteśmy zmęczeni, jesteśmy równocześnie bardzo szczęśliwi. Dla mnie to jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu, bo nie sądzę, żebym jeszcze kiedykolwiek w przyszłości mógł coś tak wielkiego dla Polski zrobić - powiedział wczoraj na konferencji prasowej w Brukseli po zakończeniu trwającego grubo ponad dobę maratonu negocjacyjnego Donald Tusk. - W sytuacji, gdy Europa postanowiła oszczędzać, fakt, że Polska uzyskała wyraźnie większy budżet niż w latach mijających, jest naszym największym sukcesem. Polska jest największym beneficjentem ze wszystkich 27 państw UE - oświadczył premier. Mówił, że politycy z innych państw patrzyli na polską ekipę z respektem. To jedna z licznych tryumfalnych informacji. Ten fragment pochodzi z Money.pl ale inne są podobne. A mnie się zrobiło głupio, bo nie jestem pewna czy inne państwa unijne patrzyły na nas z respektem?! Skoro wszyscy oszczędzają to fakt, że Polska wydarła z tego budżetu to co jej się należało zgodnie z zapisami traktatu akcesyjnego wcałe nie buduje dobrego wizerunku Polski w Europie.
Przełóżmy to na nasze doświadczenia, jeśli szef powie, że trzeba w firmie oszczędzać i zmniejszamy wydatki a jeden z pracowników nie chce zgodzić się dobrowolnie na mniejszą płacę i zasłania się np. kontraktem to jeśli jest pracownikiem kluczowym zostanie w firmie, ale jaka będzie jego przyszłość w firmie, wcześniej czy później samo odejdzie albo współpracownicy zadbają by pożegnał się z nimi.
Taką analogię widzę w tym co uprawia w tej chwili PR Tuska. Nie te słowa Panowie!
Nikt nie robił u nas badań na temat identyfikacji Polaków z Unią, z Europą. Proszę powiedzcie właścicielce sklepiku, że chcecie porozmawiać z nią jako właścicielką firmy europejskiej, spojrzy zdziwiona, bo ona nadal nie identyfikuje się w podświadomości z Europą. Ten szczyt był okazją by uświadomić Polakom, że jesteśmy ważnym członkiem Unii. Ale TuskoPR jest powieszony na opozycji. Szkoda, bo to świetna okazja by porozmawiać również o tym co my dajemy Unii.
Zwłaszcza jak czytamy takie opinie jak ta Hugo Brady'ego eksperta brytyjskiego think tanku Centre for European Reform: - Ten szczyt wygrały trzy kraje: Niemcy, Polska i Wielka Brytania. Polska wygrała, bo wytargowała sporo pieniędzy. To również precedens, by kraj, który ma coraz więcej do powiedzenia na europejskiej scenie, dostawał tak duży kawałek tortu. Zwykle jest tak, że ważni gracze płacą na resztę. Za kilka lat sytuacja jednak wróci do normy, bo Polska stanie się pewnie płatnikiem netto.

wtorek, 5 lutego 2013

Niespodzianka czyli Jej Perfekcyjność

Nigdy nie wiadomo jaka niespodzianka czeka na człowieka. Zapisałam się na kolejne konwersatorium Uniwersytetu Otwartego przy UW. Z trudem kurs ruszył a temat ciekawy, bo ma być sporo o postmodernizmie i Zygmuncie Baumanie. Pierwsze zajęcia bardzo udane, prowadzący mówi składnie i ciekawie, na sali sporo interesujących ludzi. Bardzo się ucieszyłam, bo ostatnio mam dość mojej pracy i chętnie zajmę się czymś co stawia przed moim umysłem wyzwania.
Ale prawdziwa niespodzianka to prowadzący. Przyznam , że zapisując się na kurs nie zadałam sobie trudu sprawdzenia kto go prowadzi. Okazuje się, że to znana postać, niejaka Jej Perfekcyjność czyli Mariusz Drozdowski doktorant Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego specjalizujący się w kwestiach tożsamości płciowej. - polski queer numer 1. Coś czuję, że czeka mnie kilka interesujących niespodzianek.