Planuje, że w przyszłym roku będzie można zamieszkać w pierwszych lokalach w ramach Funduszu Mieszkań na Wynajem. Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) pracuje nad uruchomieniem funduszu inwestycyjnego, dzięki któremu zwiększy się dostępność na rynku lokali pod wynajem.
- Plan jest prosty. BGK kupuje gotowe mieszkania, przekazuje je firmie zarządzającej nieruchomościami, a ta wynajmuje je chętnym - tłumaczy szef departamentu inwestycji kapitałowych BGK, Piotr Kuszewski. Wynajem będzie kierowany do osób, które na przykład za pracą przeniosły się do innego miasta i szukają tu mieszkania. Docelowo BGK chce zainwestować w tego typu lokalne pięć miliardów złotych.
Z wstępnych założeń BGK wynika, że czynsz za wynajem mieszkania dofinansowanego z budżetu, będzie niższy o kilkaset złotych od cen komercyjnych. Bank zakłada, że lokal będzie mógł wynająć każdy, kto będzie w stanie płacić czynsz.
Umowa ma być podpisywana na rok, z możliwością wielokrotnego przedłużenia. Na początek Fundusz Mieszkań na Wynajem chce ruszyć w sześciu największych miastach w kraju.
Pomysł nie podoba mi się z paru powodów, choć muszę napisać, że pompowanie pieniędzy podatników w USA do prywatnych banków daje efekty, ale tak jakoś nie mam przekonania, że o ile Amerykanie to kiedyś zarobią na tym pompowaniu pieniędzy jako kraj, że my jako kraj zyskamy na takim pomyśle ożywienia gospodarki. Oczywiście chciałabym się mylić w tej diagnozie.
Czego się obawiam, po pierwsze jak będą wybierane firmy developerskie, od których rząd będzie kupował mieszkania? Po drugie, po jakiej cenie te mieszkania będą kupowane, bo jak nie moje pieniądze wydaję co co się będę targować? Po trzecie, może to spowodować wzrost cen mieszkań na rynku pierwotnym. Kolejne pytania dotyczą już samego wynajmu. Czy nie będzie tak jak zazwyczaj, że mieszkania te trafią do "Antka kobity szwagra brata", jak to się określało za PRL-u a dzisiaj powiedziałoby się do "krewnych i znajomych królika"?
Bo jest w nas coś takiego, że nawet jak mamy sporo to chcemy więcej. Pamiętam jak pojawiły się wysokie zasiłki na dzieci, najbardziej o nie zabiegali dość zamożni. A przeczytałam na pewnym portalu o pośle, który wynajmuje w Warszawie mieszkanie, za nasze pieniądze i nic w tym złego, bo ma taki przywilej. Ale jest jeden szczegół, wynajmuje je podobno od własnej siostry. Czy to prawda, nie wiem, ale pokazuje mechanizm. A jak napisał Fakt.pl: posłowie spoza Warszawy za grube tysiące wynajmują własne mieszkania. I ściągają do stolicy. Bo tu dostają z Sejmu pieniądze na wynajem apartamentów albo wygodne darmowe pokoje w hotelu poselskim. Nawet 2200 zł miesięcznie! Z naszych podatków. To bardzo opłacalny interes. Kto ma duże mieszkanie, może być co najmniej kilkaset złotych do przodu miesięcznie.
Widać wybrańcy narodu mają głowę do interesów, ale gdzie ja zostawiają kiedy trzeba dbać o interesy nas czyli Polaków?
Są oczywiście dalsze konsekwencje pomysłu kupowania mieszkań przez państwo. Nie bardzo rozumiem czym to rozwiązanie ma się różnić od mieszkań komunalnych. Po co powoływać spółki do zarządzania tymi nieruchomościami, przecież w gminach są urzędnicy, którzy mogą się zająć tym zarządzaniem? Pytanie stawiam trochę retorycznie, bo chodzi po prostu o trochę lukratywnych posad a że to powiększy koszt funkcjonowania całego przedsięwzięcia - to będziemy się tym martwić potem, tak jak potem zaczęliśmy się martwić o OFE.
Jest jeszcze jedna strona tego medalu, są ludzie, którzy zainwestowali w mieszkania pod wynajem, teraz państwo z ich pieniędzy jako podatników tworzy dla nich dumpingową konkurencję. Jak się potem dziwić, że ludzie w Polsce boja się inwestować. Inwestorzy (nie spekulanci) na całym świecie boją się barku przewidywalności a takie pomysły podważają tę przewidywalność. Nasze państwo zachowuje się ostatnio tak jakby chciało nam powiedzieć: chyba pomyliliśmy się, kiedyś było mądrzej. No bo jak interpretować pochwały kierowane pod adresem ZUS-u!? Nie zdziwię się jak minister Rostowski przedstawi nam plan 5-letni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz