poniedziałek, 6 stycznia 2014

Korowód Trzech Króli czyli górale mówia, że zimy nie będzie, anioły rozdają obrazki i batoniki Kinder, rowerzystka z ADHD

Niestety, nie udało mi się przenieść z telefonu filmów nagranych podczas tegorocznego Korowodu. A szkoda, bo dobrze oddawały atmosferę. Dla chętnych podam linka do nagrań.
To zdjęcie trochę mówi o Korowodzie: mama i córka rozdają obrazki św. Michała Archanioła z jego wizerunkiem i modlitwą. Takich aniołowych mam z dziećmi było wiele. Przy wejściu na pl. Piłsudskiego anioły miały swoją scenę, ja oglądałam anielice od zaplecza, właśnie na tym wideo. Pod koniec Korowodu koszyki aniołów wypełniały się batonikami Kinder, miały je rozdawać uczestnikom Korowodu.
A jeśli chodzi o górali , to kolejne wideo z kolędami i rozmową półprywatną. Panowie z gór naprawdę powiedzieli, że zimy w tym roku nie będzie a śnieg koło 15 marca. Śmiechu było przy tym sporo, były wspólne fotografie. Na korowodzie ogólnie było miło.
Tym bardziej zrobiła na mnie wrażenie wrzeszcząca na przejściu dla pieszych rowerzystka. Sytuacja była najpierw zabawna. Policjant nie pozwalał wjeżdżać samochodom na ul. Bielańską, właśnie z powodu korowodu. Słynne światła na tym przejściu zmieniają się co 5 minut więc w tym zamęcie  kiedy zmieniło się wreszcie światło, na pasach stało kilka samochodów. Policjant nie reagował, ale jakiś miłośnik kodeksu drogowego i mandatów głośno zauważył, że to kosztuje 500 zł mandatu. Na to odpowiedział mu coś rowerzysta, panowie wymienili zdania na temat zmian w kodeksie drogowym co do możliwości poruszania się po pasach rowerzystów  i w ten sposób dotarliśmy do drugich świateł na tym przejściu. Rowerzystów w kaskach było troje, dwóch panów i jedna pani. W oczekiwaniu na zmianę światła, a to jak wiadomo  trwa na tym przejściu kilka minut, kobieta zaczęła wrzeszczeć do miłośnika kodeksu drogowego i mandatów: "No, niech mnie pan pobije za przejechanie przejścia na rowerze, bardzo proszę. O chce pan kijek. Ja mogę powiem panu usunąć ciążę, ja z tym panem, żyję w dzikim związku, ja tego pana rodzinę rozbiłam. Żyjemy jak hippisi, no nie bierzemy narkotyków ale kiedyś brałam". Kobieta wyraźnie nakręcała się, może miała nadzieję na polemikę, ale usłyszała tylko: "Na pewno słoiki". Jeszcze nie traciła rezonu, ale chyba została ugodzona w czuły punkt. Brakowało tylko gendera, bo pani wyglądała na "Jego" (znaczy gendera) fankę. W tym momencie zmieniło się światło, kończąc dyskusję. "Przed kim ona chciała się popisać" - głośno zastanowiła się pani w wieku podeszłym, wracająca z Korowodu, co widać było po gadżetach.
Jak wróciłam do domu nie mogłam sobie podarować, że nie nagrałam filmu, byłby hit. Muszę się przyzwyczaić do myślenia nowym telefonem.
Wracając do rowerzystki, kobiety ok. 40, wczoraj widziałam podobną do niej kobietę choć o połowę młodszą, wrzeszczałą do ludzi by się nie pchali. Tłok ten był nie w kolejce do lekarza, był .... w ogrodzie pałacu w Wilanowie. Wrzask był na tyle skuteczny, że dzieci zaczęły płakać. Oj, współczuję życia pod jednym dachem z takimi paniami. A im samym życia ze sobą.
https://skydrive.live.com/?mkt=pl-PL#cid=443DDBFF371900B5&id=443DDBFF371900B5!170&v=3
https://skydrive.live.com/?mkt=pl-PL#cid=443DDBFF371900B5&id=443DDBFF371900B5!171&v=3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz