niedziela, 17 kwietnia 2016

Dzień 35. Barszcz ukraiński do entej potęgi

Barszcz ukraiński to potrawa złożona z wielu składników.
Książka "Sprawa Niny Frank" z pieczątką "Hubert Meyer psycholog śledczy" Katarzyny Bondy to barszcz zrobiony stanowczo ze zbyt wielu składników i dlatego trudnozjadliwy.
"Nie pamiętam jak znalazłam się w swoim łóżku. Ból głowy wgniatał mnie w ciemność poduszki. " - tak się rozpoczyna pierwszy rozdział powieści kryminalnej Katarzyny Bondy. A potem mamy celebrycki żywot rozwiązłej aktorki, grającej serialową zakonnicę, niedowartościowanego profilera Huberta Meyera, który się rozwodzi, Eugeniusza Kulę, komendanta posterunku i jego podkomendnego Alojzego Trembowieckiego, który się okazuje być donosicielem na własnego szefa, panią Lidię, dobrego ducha wsi czyli  bibliotekarkę, która ma dziwnego syna, polityka - byłego kochanka matki i córki, której ponoć był ojcem a która zaszła z nim w ciążę, biznesmena robiącego interesy z Rosjanami, dwóch zwariowanych znawców run itd... W tym chaosie postaci i wątków zdarza się morderstwo. Do jego wyjaśnienia  zatrudniono profilera Meyera, który  właśnie wrócił po kursie z Quantico więc będzie szukać seryjnego mordercy, który w przyszłości ma być seryjny, bo dopiero jedno morderstwo popełnił.
I to wszystko napisane w stylu, którego próbkę dałam w pierwszym zdaniu, czyli grafomania czystej wody.
Kiedy już wszystko wiemy, czyli kto zabił, pojawiają się dwa rozdziały w których, jak zrozumiałam, autorka chce nas przekonać, że ta powieść to nie jest jej powieść tylko wytwór prowincjonalnej panny na wydaniu.
Nie wiem czy słusznie, ale skojarzył mi się ten zabieg z ostatnią sceną filmu "Niesamowita Marguerita" w której baronowa Dumont umiera kiedy usłyszała na własne uszy jak śpiewa.
Nie będę się znęcać nad Katarzyną Bondą, po prostu więcej nie dam się skusić mojej ulubionej pani bibliotekarce na polską powieść kryminalną.
A na marginesie tej lektury zastanowiło mnie jak dzisiaj działają wydawnictwa, czy są redaktorzy, którzy dyskutują z autorem, poprawiają tekst, wskazują na wady kompozycyjne, nie mówiąc o błędach stylistycznych.
Jako, że jestem  uzależniona od czytania kryminałów, po  barszczu Bondy przeczytałam "Świat ciszy Nicholasa Quinna" Colina Dextera i to jest to co lubię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz