niedziela, 8 maja 2016

Dzień 56.

W miarę możliwości chodzę na nabożeństwo majowe. Po majowym lubię pospacerować, bo to już wieczór i słońce lekkie a moja twarz nadal nie lubi słońca:). Ale tak się składa, że od kilku dni kiedy tylko wyjdę z katedry zaczyna lać deszcz. Z mojego punktu widzenia jest to zjawisko niekorzystne, ale dla roślin, poziomu wód gruntowych, pracy posiadaczy działek, oszczędności wody, czystości powietrza i czystości trawników regularnie podlewanych przez niektórych turystów,  jak najbardziej wskazane.
Po co o tym piszę? Bo gdyby tę zasadę dostrzegania, że to co dla jednych jest dobre niekoniecznie jest dobre dla innych mieć częściej w pamięci, to może łatwiej byłoby nam Polakom porozumieć się ze sobą. Byłam wczoraj świadkiem dyskusji 80-letniej kobiety z mężczyzną po 60. Dyskutowali podczas marszu KOD-u a więc o polskich sprawach. Kobieta cała się trzęsła, słysząc co mówi ów mężczyzna a on, jak twierdził inżynier w zakładzie przemysłowym, na stwierdzenie starszej pani, że ona po tylu latach nic nie ma, miał prostą odpowiedź: może pani kiepsko pracowała?! Potem przeszli do kolejnych punktów rozmów Polaków łącznie z katastrofą smoleńską i odpowiedzialnością za nią. Osoby te nie znały się. To była dyskusja spontaniczna, w której żadna ze stron nie ustąpiła nawet na milimetr.
Przez moment zastanawiałam się czy nie wtrącić się i nie zwrócić uwagi mężczyźnie, że poziom zdenerwowania starszej pani może zagrozić jej zdrowiu, ale tego nie zrobiłam bo dyskusja przygasała a być może zrobiłabym tej kobiecie jeszcze większą przykrość niż ten pan, który dostrzegł w niej partnerkę do dyskusji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz