czwartek, 25 lutego 2010

Redaktorzy-inkwizytorzy


Zamieszanie z biografią Ryszarda Kapuścińskiego, przypomina mi jako żywo historię Pawła Zyzaka i jego książki "Lech Wałęsa. Idea i historia". Wszyscy dyskutują o książce, którą czytali nieliczni. To taka nasza specyfika, lubimy dyskutować i wypowiadać się na tematy o których mamy mgliste pojęcie, bo wtedy łatwiej o jednoznaczne opinie. Kiedy wie się dużo, znacznie trudniej widzieć sprawę w barwach czerń-biel.
Artur Domosławski zmierzył się z bardzo trudnym zadaniem, bo Kapuściński był jego mentorem i przyjacielem. Przeciwko publikacji zaprotestowała żona pisarza i nawet usiłowała, choć bezskutecznie, wstrzymać publikację biografii sądownie. Rozumiem ją. W myśl starej zasady: o zmarłych nie mówimy źle albo nie mówimy wcale. Ale ta zasada nie obowiązuje "celebrytów". I po śmierci dają zarobić, patrz Michael Jackson.
Nie znam Domosławskiego ( jest ze stajni "Gazety Wyborczej"), wczoraj widziałam go po raz pierwszy, w telewizji, w programie TVPInfo. Facet wygląda sympatycznie, w przeciwieństwie do redaktora prowadzącego program, jeśli dobrze usłyszałam to nazywa się Igor Janke (nazwisko znam, twarzy nie znałam), gdyby w Polsce miała powstawać komisja inkwizycyjna to byłby pewnym kandydatem na jej przewodniczącego. Zero wątpliwości: "W 80. roku pojechał do Szczecina (Kapuściński) nie jako dziennikarz, ale na polecenie tow. Barcikowskiego badać nastroje wśród stoczniowców? Dziennikarz czegoś takiego... wiesz, że byś w życiu czegoś takiego nie zrobił" - tu redaktor-inkwizytor zawiesił głos pewien przytaknięcia i zupełnie zgłupiał, kiedy usłyszał, choć udawał, że nie słyszy, że Domosławski nie wie co by zrobił na miejscu Kapuścińskiego.
Nie znam jeszcze książki Domosławskiego, na pewno ją kupię, bo Kapuściński był dla mnie guru polskiego dziennikarstwa i takim pozostanie. Książkę przeczytam, bo może spotkam w niej ludzi, których znałam lepiej lub gorzej i dowiem się czegoś nowego o czasach w których żyłam.
Jeśli mówię o odwadze Domosławskiego (czynię założenie, ze napisał książkę nie dla kasy, ale z potrzeby opowiedzenia, przekazania jakiejś prawdy o naszym kraju) to właśnie w kontekście czytelników a la redaktor z TVPInfo. Nawiedzony facet. Czy dla takich czytelników Kapuściński pozostanie guru polskiego dziennikarstwa - nie wiem, ale myślę, że poza redaktorami-inkwizytorami będzie nadal cieszył się sławą. No bo kto dziś pamięta o aferze z biografią Zyzaka. Oczywiście Google, które posłusznie wyrzucają informacje, gdzie kupić książkę i kto, i co o niej powiedział.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz