czwartek, 22 października 2015

Poszłam na Zandberga


Dziś w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie (zawsze mnie ta nazwa śmieszy) odbyła się warszawska debata przedwyborczej akcji radia TOK FM Usłysz Swojego Posła. Debatowali "starzy wyjadacze polityczni" czyli Katarzyna Piekarska, Zjednoczona Lewica, Łukasz Abgarowicz, Platforma Obywatelska, Małgorzata Gosiewska, Prawo i Sprawiedliwość  oraz dwóch "nowych": Adrian Zandberg z Razem i Adam Kądziela z Nowoczesnej Ryszarda Petru. Jak debatowali, to widać na zdjęciu.
Poszłam na Zandberga. Po wtorkowej debacie i środowym zalewie informacji o nim w mediach, zaintrygował mnie na tyle, że poszłam by zweryfikować osobiście to co mi przekazali inni czyli dziennikarze.
Na początek kandydaci odpowiadali na pytania zadawane przez TOKFM warszawianom. Ten etap dyskusji podsumował celnie jeden z gości debaty: parkowanie związków partnerskich na chodnikach przed elektrownią atomową - za co dostał brawa. Dlaczego moje mądre radio wymyśliło tak głupie pytanie nie wiem. No bo niby dlaczego sejm ma się zajmować parkowaniem samochodów na chodnikach - nie wiem. W temacie podróżniczym posłanka Gosiewska przejechała się po jakości komunikacji miejskiej w Warszawie. Jak niepyszna usłyszała ripostę Zandberga, żeby wysiadła z poselskiej limuzyny i przejechała się metrem, tramwajem czy autobusem i nie plotła głupot.
Nie pomogli jej klakierzy, zresztą od pierwszej chwili zdefiniowani przez publiczność. I właściwie ci klakierzy byli najciekawsi. Obejrzenie kuchni wyborczej przez tzw. lud niejednego by wyleczyło z naiwnej wiary w polityków. Otóż pani posłanka Gosiewska z Prawa i Sprawiedliwości przyprowadziła ze sobą około 15-20 uczniów liceów lub początkujących studentów. Przywódca tejże grupy kazał zrobić im listę obecności, kiedy pytali po co, wyjaśnił bo będą nagrody. Niektórzy dostali kartki z pytaniami, które mają zadać.
Tak uczymy młodzież  samodzielnego myślenia, zaangażowania w pracę dla własnego kraju. A w telewizji  widać tylko wiwatującą młodzież na cześć liderek-robotów (Kopacz, Szydło). Zapisywania się na listę klakierską nikt nie pokaże.
Teatr wyborczy ma swoje prawa, od tego są zawodowi pijarowcy. Po co więc deprawować politycznie młodzież pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości? Posłanka Gosiewska z oburzeniem mówiła o zatrudnianiu dzieci przy polowaniach. A ja nie wiem co gorsze: naganka myśliwska czy wyborcza!? Dulszczyzna wylazła z pani posłanki.
Skoro już poszłam na Zandberga, to oczywiście posłuchałam go i obejrzałam. Jest mniejszy niż się wydawał w telewizji. No i już nie błyszczał tak jak na debacie liderów. Jednak tamto tło robiło swoje. Znacznie lepiej wypadł Adam Kądziela ze stajni Ryszarda Petru. Młody człowiek, jeszcze student, ujął mnie tym, że umiał powiedzieć "nie wiem" zamiast pleść trzy po trzy. Starczy na dzisiaj , ale przez to pisanie zgubiłam trochę emocji. Chciałoby się powiedzieć: ciągnie wilka do lasu. Miło, jeśli można to robić tylko z własnej chęci  i to jest urok emerytury. PS. Właśnie weszłam na konto w banku i ze zdumieniem stwierdziła, że emerytura już jest, wcześniej, bo zawsze jest 24 dnia miesiąca. Dobrze jest poprawić nastrój wyborcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz