Gdyby ks.
Krzysztof Charamsa chciał opublikować swoje wyznanie o orientacji homoseksualnej
w postaci reklam w prasie i Internecie - musiałby wydać na to 4 mln zł - podaje portal Press.pl. Tyle
wynosi ekwiwalent reklamowy tekstów dziennikarskich o nim. Przebił nawet firmę
Cinkciarz.pl - zatrudniając byłych prezydentów RP, wygenerowała ona materiały
warte o 2,2 mln zł mniej. Jak policzył Instytut Monitorowania Mediów, od 2 do 7
października na temat ks. Charamsy ukazało się w mediach blisko 200 artykułów. Gdyby każdą z tych publikacji
potraktować jako reklamę, wartość kampanii, którą zorganizował sobie ks.
Charamsa, wyniosłaby 3,8 mln zł . Wywiad z ks. Charamsą zamieściły poniedziałkowe
wydania "Wprost" i "Newsweek Polska" (obie na okładce, miały jak twierdzą zapewnienie od ks. Charamsy, o absolutnej wyłączności materiałów) lecz już niektóre
sobotnie wydania gazet lokalnych i regionalnych pisały o jego sprawie. Poniedziałkowa "Angora" też miała go na okładce. W
weekend rozmowę z księdzem pokazano w TVN, a jego obszerny list z wyznaniem
orientacji homoseksualnej i oskarżeniami wobec Kościoła katolickiego wydrukowała
"Gazeta Wyborcza". Na YouTube pojawiło się wideo z manifestem
Charamsy. W monitorowanym przez IMM czasie najwięcej publikacji ukazało się w
serwisie RodzinaKatolicka.pl oraz w internetowym i drukowanym wydaniu
"Super Expressu"; o sprawie często informowały również "GW"
i "Fakt". Dla porównania: ekwiwalent reklamowy materiałów
dziennikarskich na temat głośnej kampanii firmy Cinkciarz.pl z udziałem Lecha
Wałęsy i Bronisława Komorowskiego, które ukazały się w prasie i Internecie w
dniach 5-7 października, wyniósł 1,6 mln zł. Wszystko to podaję za (http://www.press.pl)
Fajne
wyliczenie. Ja widzę dodatkową korzyść z tej akcji PR-owskiej byłego
watykańskiego urzędnika. W jednym z wywiadów powiedział, że nie wie co
będzie teraz robił - pewnie znajdzie się ktoś kto zechce wykorzystać
jego umiejętności:). Zagrał na nosie redaktorom Lisowi i Wróblewskiemu,
przypuszczam że będą długo mu pamiętać jak dali się podejść jak małe
naiwne dzieci. Ale ma to tę dobrą stronę, przynajmniej dla mnie, że nie
będzie kreowany na bohatera narodowego frontu LGBT. Dziennikarze nie
lubią jak się z nich zakpi, zresztą chyba nikt tego nie lubi.Nie widziałam reklam Cinkciarza.pl, ale to zabawnie oglądać polskich prezydentów, choć już byłych, reklamujących firmę o takiej nazwie. No cóż, takich wybraliśmy sobie prezydentów. Widocznie źle wybraliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz