poniedziałek, 12 października 2015

Kibice piłkarscy mają się lepiej niż kibice polityczni

Lubię mecze na Narodowym. Nie to, żebym na nie chodziła czy je oglądała w telewizji. Nie znam się kompletnie na piłce nożnej, siatkowej czy innej ale coraz bardziej lubię kibiców. Na dwa dni przed meczem warszawski Trakt Królewski ożywa. Wędrują po nim kibice, ostatnio z Irlandii - ludzie wyluzowani na lekkim rauszu, weseli. Polacy im zaczynają dorównywać. Przystrojeni w narodowe szaliki i czapki, całe rodziny paradują na kilka godzin przed meczem, śpiewają, pohukują na wuwuzelach.
Przy okazji trochę ludzi zarobi, "na patelni" sprzedając szaliki i malują twarze dwukolorową  szminką.
Ale  nie o zarabianiu na kibicach tym razem. W ogóle nie o pieniądzach. Mecz Polska-Irlandia obejrzało ponad 10 mln ludzi. Dużo. Co ich przyciąga? Na pewno miłość do piłki nożnej, ale może również chęć uczestniczenia we wspólnym narodowym wydarzeniu o jednoznacznym wymiarze. Albo wygramy, albo przegramy. No może być jeszcze remis. Ale reguły są zdefiniowane.
W przeciwieństwie do wszelkich wydarzeń w życiu publicznym. Ostatni festiwal przedwyborczych absurdów może zmęczyć najwytrwalszych politycznych kibiców. Należałam do nich. Tym razem jak to się mówi wymiękłam. Nie czytam, nie słucham, nie oglądam - czekam co z tego wyniknie. Jest pewien kłopot z taką postawą - za dwa tygodnie są wybory i trzeba na kogoś zagłosować. Trzeba, bo to nasz obywatelski obowiązek - brzmi to górnolotnie, ale tak jest naprawdę. Jestem w nie najgorszej sytuacji, bo mam pewną wiedzę o polskiej scenie politycznej, która pozwala mi zagłosować świadomie. Jak się pomylę, będę miała do siebie pretensję.
Ale ciągle nie widzę, osoby która potrafiłaby zjednoczyć Polaków wokół dobrych projektów na budowanie przyszłości kraju. Specjalista od ciepłej wody to za mało... Może  Ryszard Petru... dobrze prezentuje się na przystankowym bilbordzie. Przynajmniej z przyjemnością sobie popatrzę. W sieci Petru jest obśmiewany, nazywają go  “Swetru” i zarzucają, że reprezentuje bogaczy i bankierów. A jeśli nawet tak, to co w tym złego. Skoro większość z nas chce się bogacić to chyba warto mieć swojego reprezentanta w Sejmie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz