niedziela, 14 marca 2010

Jak Wojewódzki z Żebrowskim teatr robili


Jest nowa prasowa zadyma. Żebrowski podobno nie zaprosił na premierę swojego teatru 6 Piętro prasy opiniotwórczej, poszedł w tabloidy. Napisała o tym sobotnia "Rzepa". Chyba coś w tym jest, bo nigdzie nie znalazłam recenzji z przedstawienia. Były tylko zdjęcia. Nie wiem więc co krytycy sądzą o nowym prywatnym teatrze w Polsce, bo biletów na pierwsze przedstawienia nie dostałam a teraz to już nie mam ochoty iść. Widziałam w internecie film ze spektaklu, no i odechciało mi się. Ale nie o tym miałam pisać. Chciałam pisać o sile celebrytów. To wprost niesamowite jaki łańcuszek ciągna za sobą. Prześlędzę to na mnie. Najpierw odwiedzałam strony internetowe w poszukiwaniu informacji o spektaklu, potem szukałam biletów, potem przez trzy dni zaglądałam na Gazetę, Onet itd. w poszukiwaniu recenzji, spędziłam kilka minut na oglądaniu zdjęć z premiery, wreszcie kiedy usłyszałam o tekście o tymże spektaklu w Rzepie, kupiłam gazetę, choć na co dzień kupuję inny dziennik. Czyste szaleństwo, ale prawda. Ania Mucha w nowej edycji YCD - przyciąga miliony widzów. No i stacja ma z tego pieniądze, dlaczego nie miałaby mieć z tego pieniędzy Mucha?
Nie wiem więc po co oburza się w Rzepie Jacek Cieślak i pisze o "Cyrku celebrytów". Żebrowski wpadł na dobry pomysł, jak wypromować nowy prywatny teatr w Warszawie. I chwała mu za to, nie ma tej przewagi, którą miała Janda - była pierwsza. Żebrowski musiał znaleźć to "coś" i znalazł Wojewódzkiego. Cieślak pisze w Rzepie, że w latach 50. polskich inteligentów zaczadziła komunistyczna wiara (chyba naczytał się Domosławskiego). "Dziś ulegli magii pieniądza. I udają, że nie wiedzą, o co chodzi". "Żebrowski zrównał pracę na scenie z każdą inną działalnością gospodarczą". A co w tym złego? Chyba Jacek Cieślak nie marzy o czasach kiedy powstawały wspaniałe spektakle za państwowe pieniądze i za partyjnym przyzwoleniem. A może boli odstawienie na boczny tor, bo nie da się ukryć, że zdanie iż dyrektorom teatrów powinno zależeć na przyciągnięciu uwagi czytelników np. Gazety Wyborczej, Rzeczpospolitej, Polityki czy Newsweeka jest nie z tej epoki. Dziennikarz, aktor, celebryta, urzędnik, sklepikarz, pani od szaletu itd. liczą się kiedy są naprawdę dobrzy we własnej kategorii. A tylko sama przynależność do kategorii coraz mniej zapewnia profitów.
Prz okazji naoglądałam się fotek odchudzonej Rodowicz, chyba nieco większej Lisowej no i mojej ulubionej Pani Prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Uwielbiam ją za to co robi dla wyglądu miasta, przynajmniej w pobliżu mojego domu. Nie wiem natomiast zupełnie kto ją ubiera, ale to jest prawdziwy koszmar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz