niedziela, 9 lipca 2017

Tata Trump

"Ojciec Trump" - pod takim tytułem tekst Karoliny Lewestam, (doktor filozofii i etyk, wykłada na UW) zamieścił "Dziennik Gazeta Prawna" 30 czerwca. Pani doktor pisze, że "niemal każda wizyta prezydenta USA w Polsce była dla nas emocjonalnym ekwiwalentem uczuć, jakie wiążą się zwykle z przybyciem długo niewidzianego rodzica. Już przybycie Nixona w 1972 roku było dla Polski dalekim tchnieniem nieokreślonej możliwości emancypacji (...). Tekst jest interesujący i analizuje kilka kolejnych wizyt prezydentów i rysuje możliwe scenariusze wizyty Trumpa.
Trump okazał się ojcem  chwalącym. Ale też ojcem, który zna swoje dzieci a przynajmniej postarał się by stworzyć takie wrażenie. Nic więc nie pomoże zaklinanie rzeczywistości przez antyrządowe czy jak kto woli związane z byłymi elitami rządowymi, media. Wizyta była udana, jest sukcesem polskiej dyplomacji i tylko nam się z tego cieszyć. Nie udało się uniknąć niepotrzebnego incydentu z byłym prezydentem Wałęsą i to wielka szkoda, zwłaszcza że Lech Wałęsa trafił do szpitala.
Natomiast zarzuty o zwożeniu "prymitywnej, chamskiej tłuszczy" (cytat z TOKFM chyba Tomasz Wołek to powiedział  w piątkowej audycji Jacka Żakowskiego) świadczą tylko o tym, że starsi panowie niczego się nie nauczyli na wyborczej lekcji zarówno w Polsce jak i Ameryce.
Polska dyplomacja zobowiązała się zorganizować wizytę prezydenta Stanów Zjednoczonych na określonych warunkach. I zrobiła to bardzo sprawnie. Jak poinformowała mnie dość ekspansywna sąsiadka w tłumie, przyjechała autokarem wynajętym przez ich posła. Widziałam takie autokary na ulicy, nawet z nazwiskami posłów. No i co w tym złego, w świecie gdzie wszystko jest reżyserowane do najdrobniejszych szczegółów. Mistrzowie eventów to tacy, którzy potrafią wyreżyserować spontaniczność i przypadkowość. Cenię doświadczenie komentatorów i liczne zastrzeżenia jakie mają do rządzącej ekipy, ale to nie usprawiedliwia zacietrzewienia, bo wtedy przestaje się być komentatorem. A wizyta prezydenta Trumpa pokazała, że  rząd PiS jest poważnym partnerem i takie przesłanie poszło w świat i mnie to cieszy. Lubię jak się dobrze mówi o Polsce. Ale o tegorocznych wyborach Donalda Tuska nie zapominam, bo wtedy nie byłam zachwycona rządem PiS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz