sobota, 12 grudnia 2015

Jak polubić "mieć mniej"

Poszłam jak zwykle obejrzeć a nie uczestniczyć w demonstracji. Naoglądałam się ich przez ostatnie lata sporo i właściwie niewiele się różnią, na wszystkich są wwuzuele, flagi, banery  i skandowane mniej lub bardziej udane hasła, zresztą zawsze w podobnej poetyce. Ta dzisiejsza była pierwszą organizowaną przez nową polską opozycję. Z punktu widzenia organizatorów uważam, że mogą ją uznać za udaną. Pomimo psiej pogody zjawiło się naprawdę dużo ludzi. Nie wiem ile, to będą liczyć komentatorzy, dla mnie po prostu  bardzo dużo. To dobrze, bo demonstracje są najważniejsze z tego powodu, że pozwalają policzyć się zwolennikom jakiejś sprawy. Kiedyś Polacy policzyli się stojąc na mszach  odprawianych przez Jana Pawła II, potem policzyli się w "Solidarności", potem liczyli się na demonstracjach górnicy, pielęgniarki koczując pod Kancelarią Premiera Jarosława Kaczyńskiego itd. W ostatnich  latach liczyli się na demonstracjach zwolennicy PiS-u, przez ostatnie 5 lat robili to co miesiąc. Teraz czas przyszedł dla innych na liczenie.
Dostrzegam w tym dużą szansę dla Polski.
Często w czasie demonstracji słyszałam komentarze: oszołomy, idioci. Wzruszanie ramion i pytanie: o co im chodzi, przecież jest ok. Okazało się, że nie wszystkim jest ok. Jest więc duża szansa na szerszą  i ciekawszą  refleksję nad Polską niż ta którą serwował nam i serwuje establishment polityczny. Wielu z nas zadawało sobie pytanie  ku czemu Polska zmierza i nie dawano nam odpowiedzi. A ponieważ mnie nie było źle a mogę nawet powiedzieć, że całkiem dobrze to specjalnie nie burzyłam się przeciwko polityce ciepłej wody i "dojutrkowsku". Pierwszy sygnał poważny to była sprawa OFE, dotknęła mnie w sposób nie bezpośredni ale pośredni poprzez silny zawał, jeśli nie agonię GPW. Kolejna to likwidacja umów o dzieło, dostałam po kieszeni. Najpierw się zbuntowałam, ale doszłam do wniosku, że trzeba się wykazać jakąś solidarnością pokoleniową. Inni w mojej pracy nie byli tak empatyczni. Dzięki nim pracodawca był zmuszony podnieść nam płace, wyrównując zmniejszenie zarobków. Teraz tempo zmian wszelkich jest tak zawrotne, że nie mam już ochoty śledzić dokładnie o co chodzi, wiem że prawdopodobnie mogę się spodziewać obniżenia realnego dochodu, na razie liczę potencjalne straty na giełdzie. Jak już nazwałam tę ewentualność to może łatwiej się z nią pogodzę. Ale ja jestem stara, a czy pogodzą się z nową sytuacją ludzie młodzi i w sile wieku? Mój syn ostatnio przekonywał mnie, że zwiększenie nawet niewielkie dochodów dużej liczby ludzi napędzi gospodarkę w znacznie większym stopniu niż zwiększanie dochodów ludzi bogatych. I pewnie ma rację. Wicepremier Morawiecki chce właśnie postawić na małych i średnich przedsiębiorców. Jak to się wszystko uda? Wiem, że nikt nie lubi mieć mniej niż miał, ale wiem też że da się zaakceptować taką sytuację, pod warunkiem, że znajdzie się dla niej wytłumaczenie. Jeśli nie mam czegoś, co bardzo chciałam mieć, ale mam za to coś co jest dla mnie bardzo ważne to gotowa jestem zrezygnować z tego.
Co może być taką motywacją dla społeczeństwa?  Bezpieczeństwo kraju, rozwój dla przyszłych pokoleń...
No ale to wymaga polityka, który pokaże nam jasno ten cel. Awantura wokół Trybunału Konstytucyjnego spełniła jedną pozytywną rolę, wyprowadziła na ulice ludzi wygodnie żyjących dotychczas i uświadomiła, że nic nie jest nam dane na zawsze.
A propos awantury o Trybunał, to już dawno ją sobie odpuściłam , ale w czasie rekolekcji prowadzący je ojciec Marek, paulin z Długiej, zadał pytanie retoryczne: dlaczego jest Statua Wolności a nie ma Statuy Odpowiedzialności? Jest jeszcze jedno pytanie: dlaczego Jarosławowi Kaczyńskiemu tak zależy na Trybunale? Jeśli tylko chce udowodnić, że  racja jest po jego stronie a to PO złamało prawo to niech się kłócą. Przy okazji tych kłótni politycy przekonują nas, choć pewnie nieświadomie, że prawo to jest prawo a rację mamy my! Natomiast jeśli Kaczyński tak walczy o TK bo ma plan przeprowadzenia reform w kraju o których dotychczas nic nie wiemy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz