Nowy iPhone 5 ma podobno sprawić, że dynamika wzrostu PKB Stanów Zjednoczonych w czwartym kwartale ma wynieść 2 proc. Takie wyliczenia przedstawili analitycy JP Morgan Chase. Sądzą, że tylko w czwartym kwartale i tylko w USA
sprzeda się osiem milionów tych urządzeń po cenie 600 dolarów za sztukę.
Z tego 400 dol. to marża firmy Apple, a w dwustu dolarach
mieszczą się wszystkie koszty produkcji, transportu i zyski azjatyckich
kooperantów.
Te, nie wiem czy do końca uzasadnione liczbowe dywagacje finansistów (np. cenę to sobie wymyślili) niezależnie od tego czy okażą się prawdziwe pokazują rozmiary tej firmy. Ja jednak ciągle pochylam się nad fenomenem marki, która z ekskluzywnej stała się masowa nic nie tracąc ze swojej ekskluzywności.
Pochylam się ale iPhona na pewno sobie nie kupię - taki paradoks - uwielbiam Appla, już sprowadziłam do domu pomarańczowego iMaca, ale telefon to ma być telefon czyli urządzenie do rozmawiania....i najlepiej Nokia. Wracając do ekskluzywności, otóż kiedy pojawiły się pierwsze iPody shuffle ich dumni z siebie właściciele rozpoznawali się po białych słuchawkach. Większość słuchawek była czarna. Drobiazg ale jaki!
Widziałam dzisiaj fragment konferencji prasowej Zuckerbergera na której okropnie się złościł, że inwestorzy giełdowi nie rozumieją go. Będę pilniej śledzić biznesowe poczynania właściciela Facebooka, po konferencji akcje urosły o 6 proc. tylko na jak długo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz