piątek, 13 kwietnia 2012

Śmierdzi czosnkiem i wątróbkami w apartamencie czyli luksus po polsku

Wczoraj kiedy szłam do lekarza, przechodziłam obok apartamentowca Grzybowska 4 (tak przynajmniej reklamuje ten budynek developer czyli Dom Development) zwrócił moją uwagę szyld informujący o usytuowaniu w tym miejscu restauracji koszernej. Zamulona świeżym przeziębieniem nie snułam na ten temat jakiś dywagacji, pomyślałam, że widać zamieszkało w apartamentowcu sporo Żydów, którzy, zwłaszcza ci związani z instytucjami finansowymi, na brak pieniędzy nie narzekają a apartamenty do tanich nie należą bo cena, jak wynika z ogłoszeń, waha się pomiędzy 15 a 29 tys. zł za metr kwadratowy.
Z nie małym więc rozbawieniem przeczytałam dzisiaj na gazecie.pl, że wczoraj pod restauracją odbył się protest mieszkańców apartamentowca.
"Czujemy te smażone wątróbki, czosnek, cebulę. W naszych mieszkaniach cuchnie - narzekają lokatorzy domu, w którym działa koszerna restauracja. - Nie lubią Żydów - ripostuje jej właściciel. I zamierza prosić o pomoc ambasadę Izraela. Czy szykuje się międzynarodowy skandal? - pisze gazeta.pl- Przecież my nie występujemy przeciwko Żydom. Występujemy przeciwko smrodowi. Gdyby tu była polska restauracja, tak samo byśmy protestowali - mówi Andrzej Sankowski, mieszkaniec nowego apartamentowca przy Grzybowskiej 4. - Smród smażonych na tłuszczu wątróbki, cebuli, czosnku, które są bardzo popularne w koszernej kuchni, jest wręcz duszący.
Lokatorka z 17. piętra: - U mnie śmierdzi najbardziej, bo wszystko idzie rurami do góry. Czuję się tak, jakbym mieszkała na zapleczu fast foodu.
Wczoraj mieszkańcy tego ekskluzywnego apartamentowca urządzili protest pod koszerną restauracją Rambam, która od października działa na parterze ich domu. Przynieśli plakaty własnej roboty: "Mamy prawo do świeżego powietrza", "Stop! Wygrajmy wojnę ze smrodem", "Dość smrodu w naszych mieszkaniach".
Rambam prowadzi David Sosnitzky. - To jedyna prawdziwie koszerna kuchnia w Warszawie - podkreśla [koszernie można też zjeść w Marriotcie, ale potrawy trzeba zamówić 72 godziny wcześniej]. - A chcą nas wyrzucić. To hańba, by w tak doświadczonym przez nazistów mieście jak Warszawa nie było żadnej koszernej restauracji.
W jego lokalu stołują się głównie wycieczki izraelskich uczniów, którzy w szkolnym programie mają wizytę w Polsce. A izraelskie ministerstwo edukacji wymaga - jak twierdzi David Sosnitzky - by podczas tej wyprawy jedli koszernie. W jego restauracji, tak jak nakazuje religia, są oddzielne kuchnie (osobno dla mięsa i nabiału). - Jaki znowu smród? - oburza się. - Serwujemy potrawy żydowskie, ale śródziemnomorskie, czosnku nie używamy. Przeszedłem cztery inspekcje nasłane przez mieszkańców. W lokalu wszystko jest w porządku.
Uważa, że to nie o restauracyjne wyziewy w całej sprawie chodzi. - Sąsiadom restauracja zaczęła przeszkadzać dopiero wtedy, kiedy zaczęli do niej przychodzić Żydzi w kipach. Czuję się zaszczuty i szykanowany. Powiadomię o wszystkim ambasadę Izraela - ostrzega.
Tak się jednak składa, że w grupie protestujących mieszkańców domu przy Grzybowskiej 4 są także Żydzi. - Smród to jest smród. Wplątywanie w to antysemityzmu jest oburzające - złości się prawnik Lejb Fogelman. - Ten lokal nie jest przystosowany do gastronomii. Najemca chciał zaoszczędzić na porządnej wentylacji. I teraz są tego skutki: czujemy te wszystkie wątróbki, gefilte fisz".

Z wielką ciekawością będę czekać na rozwiązanie tego konfliktu, ale dla mnie w tej sprawie istotne jest zupełnie coś innego. W Polsce od lat nadużywa się słowa apartament, nazywając tak mieszkania o podwyższonym standardzie. Natomiast zupełnie nie pojmuję, jak w takim budynku mogą być wspólne ciągi kominowe (mówi o tym lokatorka z 17 piętra.)
Jestem na dwa dni przed rozpoczęciem remontu więc sprawy budowlane są mi teraz szczególnie bliskie, natomiast był czas, kiedy dom przy Grzybowskiej powstawał, że zastanawiałam się czy nie kupić w nim mieszkania. Potem zrezygnowałam, bo wydaje mi się, że mieszkam w dużo bardziej prestiżowej lokalizacji a właśnie tak Dom Development reklamuje swój budynek. Powiedzmy, ze lokalizacja jest wygodna ale niekoniecznie prestiżowa. W ogóle to Grzybowska 4 stosuje dziwny sposób reklamy, ostatnio budynek ten pojawił się chyba w ramach product placement w "M jak miłość" - niby fajna reklama tylko czy ktoś z Dom Development, odpowiedzialny za PR obejrzał następny odcinek serialu? Bo przesłanie jest takie: kup apartament na Grzybowskiej a będziesz nieszczęśliwy.(dla nie wtajemniczonych w serial wyjaśnię, że apartament przy Grzybowskiej 4 kupił dla swojej ukochanej żony Marty Mostowiak, mecenas Andrzej Budzyński, po czym wyszło na jaw, że zdradził ją z jej przyjaciółką).
No i teraz ta śmierdząca restauracja, wygląda to na: serię nieszczęśliwych przypadków, głupotę i chciwość developera lub działanie konkurencji, to trzecie dla wyznawców spiskowej teorii dziejów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz