wtorek, 18 maja 2010

Wały przeciwpowodziowe imienia Papieża

Wróciłam z Gdańska i od soboty mam taką pustkę w głowie, że mam wrażenie jakby wszystko działo się obok mnie. No i wreszcie dobrze śpię, po osiem godzin, jak nigdy dotąd. Nawet pisać mi się nie chce, choć byłoby o czym, bo widzę, że historia lubi się powtarzać i mamy znowu powódź i to przed wyborami. Ciekawe kto tym razem na niej popłynie, jak kiedyś Cimoszewicz, który skądinąd słusznie, wówczas jako premier, zauważył, że jak się mieszka na terenie zalewowym to trzeba się ubezpieczać. Bardzo my Polacy nie lubimy takiej racjonalnej prawdy mówionej przez polityków. Tak już mamy, że jak trzeba być bohaterem, jak coś zademonstrować to my pierwsi, ale jak trzeba racjonalnie pomyśleć - to już gorzej. Usłyszałam dzisiaj w TOK-u świetny pomysł, zamiast stawiać setki pomników Papieżowi, może warto uczcić Go nazywając jego imieniem wał przeciwpowodziowy. Świetny pomysł i pewnie spodobałby się Papieżowi bardziej niż te setki pomnikowych straszydeł. Pomysł tym bardziej godny uwagi, że grozi nam kolejna pomnikomania, pierwszy pomnik Lecha Kaczyńskiego już jest w Skórczu.
Na razie na fali pisania udało mi się spalić mięso na obiad, ale nie do końca na szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz