Znajomy, człek o specyficznym poczuciu humoru, wpadł na pomysł walki z powodzią.
Wystarczy, żeby każdy kto przyszedł czy przyjechał pogapić się na wezbraną Wisłę, wypił z niej szklankę wody i mielibyśmy problem z głowy.
Dowcipu w angielskim stylu nie pojęła pewna dama i z wrodzonym kobietom praktycznym podejściem do życia, zauważyła że niewiele by to dało, bo woda szybko by wróciła do Wisły wskutek znacznego wzrostu wykorzystania domowych toalet po spożyciu wiślanej wody.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz