piątek, 7 stycznia 2011

Nasze wielkie świętowanie

Pracodawcy skupieni w Lewiatanie załamują ręce nad nowym wolnym dniem czyli świętem Trzech Króli. I niestety mają rację. Tak się złożyło, że w dniach między Bożym Narodzeniem i Nowym Rokiem oraz między Nowym Rokiem a 6 stycznia rozmawiałam z naprawdę wieloma firmami w Polsce. Obraz ten dopełnił się 7 stycznia. Rekonesans po kilkuset firmach jest zgodny z tym co mówią ekonomiści: Polska stanęła na trzy tygodnie. W większości firm między świętami i Nowym Rokiem nie było szefów, a 7 stycznia w wielu firmach byli tylko dyżurni pracownicy.
Nie chodzi o Trzech Króli, nie mam nic przeciwko temu świętu, jak i wszystkim świętom kościelnym. Zwłaszcza że rodzi się nowa świecko-kościelna tradycja orszaków atrakcyjna również dla młodszych osób. Natomiast paraliż, który ogarnia kraj w tym czasie jest obezwładniający, bo nawet jeśli ktoś chce pracować, nie bardzo może, bo inni sprytnie zrobili sobie zimowe wakacje. Polegam na zdaniu ekonomistów, którzy mówią o miliardowych stratach. Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan szacuje, że łączne, dodatkowe obciążenie przedsiębiorstw wyniesie 900 milionów złotych, a roczna sprzedaż dóbr i usług, wytwarzanych jedynie w przedsiębiorstwach powyżej 50 pracowników spadnie o 4,2 miliarda. W efekcie, wpływy z utraconego podatku VAT i CIT zmniejszą się o 370 milionów.
Pracownicy też są niezadowoleni, bo odebrano im prawo do wolnych dni w zamian za święta przypadające w soboty. Jak to zwykle u nas - pretensje każdy ma. A co sobie ludzie powypoczywali to ich. No i może przypomną sobie z wdzięcznością o tych wakacjach w drodze do urn w najbliższych wyborach:)
Ja będę jednak pamiętać gromkie nawoływania polityków do dłuższej pracy, oszczędzania... itd, itp.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz