piątek, 21 grudnia 2012

Jak Ambasada Amerykańska zacheciła mnie do świąt

Dokładnie zaplanowałam przedświąteczne dni, praca do piątku, sobota - niedziela praca jako pomoc kuchenna, poniedziałek Wigilia z kuchenno-stołowym wstępem. Czwartek ostatnie prezenty czyli Arkadia po lekarzu. Wszystko rozpisane i co, nici - dopadł mnie wirus, gardło boli, z sił opadłam jak mawiała Babcia. Tak to bywa. Ale w świąteczny nastrój wprawiły mnie życzenia od Ambasady Amerykańskiej. Nie, nie do mnie, do nas Polaków. Jak macie tzw. doła polecam, film jest świetny, bezpretensjonalny i naprawdę zachciało mi się poświętować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz