niedziela, 15 czerwca 2014

Afera taśmowa czyli co ja bym chciała usłyszeć

Bardzo chciałabym usłyszeć te ch... i k..., które fruwają po gabinecie premiera niczym mucha robacznica. "Pieprzona Rada Polityki Pieniężnej" w wykonaniu prezesa Marka Belki okazałaby się wobec tych przekleństw mową salonową. A tak a propos to Marek Belka ma niewyparzony język, ale członkowie RPP mają prawo poczuć się urażeni. Coś mi się wydaje, że tę Belkę trzeba będzie usunąć. Wracając do gabinetu premiera to z wielką ciekawością czekam na to jaką linię obrony zaprezentuje jutro Tusk. Ale jeszcze bardziej ciekawa jestem tego czego nie usłyszę czyli procesu wypracowywania strategii potaśmowej.
Na razie mamy oświadczenie NBP, w którym twierdzi się, że spotkanie w restauracji "Sowa i przyjaciele" odbyła się z inicjatywy prezesa Marka Belki. To wskazuje w którym kierunku pójdzie prawdopodobnie linia obrony, byłabym zdziwiona gdyby Tusk podał się do dymisji. Raczej będą kozły ofiarne. Ale w polityce wszystko jest możliwe a myśl jest wolna więc można również założyć , że cała afera taśmowa odbywa się pod kontrolą władz. Nie na darmo obejrzałam House of Cards.
No i oczywiście chciałabym usłyszeć kto nagrywał, są już teorie, że to spisek rosyjski, że to robota ludzi OFE , ludzi służb specjalnych, którzy nie lubią ministra Sienkiewicza - gdybań wiele a na prawdę pewnie się nie doczekamy.

PS. Mucha robacznica to wielka natrętna mucha a kojarzy mi się z gabinetem premiera w którym urzędował wówczas Cimoszewicz. Mucha latała nad stołem przez ponad godzinę, no ale wtedy było mniej higienicznie, ale może trochę zdrowiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz