niedziela, 20 września 2015

Matematyka jest jak dobra impreza, nikt jej nie ogarnia

"Po co komu matematyka" - taki tytuł miała dzisiejsza debata XIX Festiwalu Nauki, ale szybko przerodziła się w dyskusję o matematyce w szkole a to za sprawą chyba najciekawszej panelistki prof. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej. Pani profesor jest pedagogiem i autorką skutecznych  programów   oraz  metod  wspomagających dzieci w ich rozwoju umysłowym wraz z  edukacją matematyczną w przedszkolu i w pierwszym roku szkolnego nauczania. Jej diagnoza jest z badań prowadzonych wśród dzieci szkolnych i przedszkolnych jest niepokojąca, zwłaszcza w kontekście słabości naszej gospodarki pod względem innowacyjności. Z jej  badań wynika, że wśród 6-latków, co szóste dziecko wykazuje predyspozycje do nauki matematyki, natomiast wśród 8-latków już tylko co ósme. Badania w szkole prowadzone były w kwietniu i ten niezamierzony badawczo fakt okazał się mieć duże znaczenie dla wyników. Po 8 miesiącach nauki dzieci jakby utraciły chęć i  naturalną ciekawość. Co się stało, profesor tłumaczyła na przykładzie: dziecko w przedszkolu pochwaliło się, że umie liczyć do 159. Przedszkolanka pochwaliła je i poprosiła, żeby nauczył liczyć młodszą koleżankę z grupy. Dziecko było zachwycone a pani przedszkolanka miała spokój przez dłuższy czas, bo dzieci znakomicie się bawiły. A co to samo dziecko usłyszy w pierwszej klasie: do 10 to będziemy liczyć w grudniu a do 159 w drugiej klasie. 
Teza: szkoła szkodzi?! Niezupełnie, ale faktem jest, że programy są przygotowywane dla średniego ucznia. Potrzebne są więc mechanizmy pozwalające na rozwijanie zdolności tych najlepszych. I zrobienie tego nie jest wcale proste a doświadczyłam tego na własnej skórze w liceum. Mieliśmy w klasie jednego wybitnie zdolnego matematyka i równie zdolnego nauczyciela matematyki. Panowie prowadzili ze sobą lekcje przez cztery lata a cała reszta coś tam łapała. W efekcie na trzy miesiące przed maturą prawie cała klasa poszła na korepetycje do innej nauczycielki tej samej szkoły. Maturę zdaliśmy, ale mnie dopieszczanie jednego ucznia przeszkodziło w wyborze kierunku studiów innego niż humanistyczny. Historia ta jest o tyle smutna, że matematyczny geniusz rozstał się z życiem w bardzo młodym wieku. 
Poprawianie nieprzemyślane, nie tylko szkoły, przynosi niezamierzone skutki, jak chociażby falę uchodźców z Syrii. 
Dodam, że obecnie pani profesor prowadzi badania wśród dzieci upośledzonych poszukując wśród nich szczególnie uzdolnionych matematycznie i to jest bardzo ciekawy pomysł podyktowany faktem, że wielu wybitnych naukowców było osobami niepełnosprawnymi na różny sposób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz