środa, 15 sierpnia 2012

Nowa doniczka a ja stara

Słuchałam wczoraj  w Tok-Fm rozmowy  z prof. Zbigniewem Mikołejko, religioznawcą i filozofem z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, panowie rozmawiali również o starości. Na mnie największe wrażenie zrobiło wyznanie profesora, że jego potrzeby materialne wcale nie zmalały z wiekiem, co sugerował dziennikarz a wręcz odwrotnie, bardzo się cieszy np. z rzeczy, które kupuje do domu, ostatnio nabył np. serwis na 12 osób - jest nim zachwycony i poświęca mu wiele uwagi.  Jeszcze kilka miesięcy temu pewnie nie zwróciłabym uwagi na tę wypowiedź i puściłabym ją mimo uszu. Nie teraz, kiedy każda najdrobniejsza rzecz kupiona do mieszkania sprawia mi radość. Zupełnie odwrotnie jest z ubraniami, w ogóle mnie nie interesują. Nowy garnek, patelnia itd. itp. to jest to!
Nic w tym złego, choć może wyglądać na dziwactwo u osoby, która nie zaczyna przecież nowego życia. Ale jak się na tym zastanowić to kryje się pod tym dość prosty mechanizm rozumowania. Łatwiej poddać mieszkanie liftingowi niż samą siebie. Z wielkim więc zapałem myję codziennie w kuchni podłogę, bo jest biała, wycieram płytę indukcyjną itd. Mieszkanie po remoncie jest mi w stanie zapewnić front robót porządkowych na co najmniej dwie godziny dziennie i może ten niezamierzony efekt ma sens, bo kiedy przestanę pracować będę miała zjęcie w domu. 
Na razie kupiłam nową doniczkę dla mojego baobaba, nie był przesadzany od 2003 roku a tak zbiedniał,  że zrobiło mi się go naprawdę żal. Nie wiem jaki będzie efekt tego przesadzenia dlatego zrobiłam zdjęcia by móc porównać co się stanie z nim po tym przesadzeniu. Jego "dziecko" wydaje się dochodzić do siebie po trudach remontowych przestawiań.
A wracając do rozmowy z prof. Mikołejko, sądziłam z wypowiedzi, że ma co najmniej z 80 lat a tu z Wikipedii wynika, że 61. I jeszcze jeden cytat z profesora: Kiedyś trafiłem na imprezę z okazji 60-lecia kogoś znajomego. Nagle zaczęła grać głośna muzyka i ludzie, mający po 60-70 lat, zaczęli się zachowywać, jak wtedy, gdy mieli lat 20-30. Uciekłem.
Dlaczego to jest żałosne? Oni opanowali pewne gesty, sposoby bycia w sytuacjach zabawy, kiedy mieli lat 20. Pojawia się straszny rozziew, między wyuczonymi wtedy zachowaniami, a tą fizycznością, którą reprezentują teraz. Próba powrotu do tego, co było ongiś... Nie mam nic przeciwko tańcom starszych ludzi. Ale chodzi o to, żeby znaleźć rozrywki adekwatne do tej cielesności.
Próby ubierania się jak młody człowiek, kiedy się jest człowiekiem starym, ostre makijaże, zbyt mocne odsłanianie ciał... Mnie to najzwyczajniej w świecie razi. Nie pracujemy nad sposobami bycia, językiem, także językiem ciała, rozrywkami, które byłyby dla ludzi starych czy starzejących się. Nie ma pomysłu na ten świat.

Może jednak mój pomysł na ten czas nie jest najgorszy?
PS. Nie wiem dlaczego po zmianach w Bloggerze zdjęcia, pomimo ich  poprawnego ustawienia, przekręcają się do stanu pierwotnego po wyeksportowaniu ich do bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz